Zycie w pojedynke, czy to z wyboru czy z koniecznosci, juz nie szokuje opinii publicznej tak jak kilka dekad temu. Jednak niezaleznie od tego czy jestesmy zadowolonym ze swojego zycia, swiadomym swoich potrzeb (lub moze braku potrzeby parowania sie) singlem czy bez skutku od dawna probujemy z calych sil znalezc swoja druga polowke i nam to nie wychodzi, oni zawsze sa czujni i gotowi. Oni. "Wujek i ciocia dobra rada". Nie obchodzi ich wcale czy my tego zwiazku chcemy. Nie wazne czy sie staramy i wrecz stajemy na glowie, zeby kogos poznac. Nie przyjmuja do wiadomosci faktu, ze jestesmy "tuz po", ale nie jestesmy jeszcze gotowi na nowy zwiazek. Nie ma absolutnie zadnego znaczenia, ze pewnymi rzeczami dzielic sie ze swiatem nie chcemy i nie mamy najmniejszej ochoty obwieszczac swiatu kiedy, dlaczego, dlaczego nie z nia/nim, skad to poprzednie rozstanie, czy aby nie jestesmy zbyt wybredni i kiedy sie w koncu - jak czlowiek - ustatkujemy.
Nie zawsze wynika to z ich zlej woli. Czasem wrecz przeciwnie - chca byc pomocni. I sypia madrosciami i poradami jak z rekawa. Spotkaliscie kiedys na swojej drodze kogos takiego? Zaloze sie, ze temat nie jest Wam zupelnie obcy.
Przechodzac do sedna...
Jakie uwagi, porady i komentarze kierowane pod adresem osob nie bedacych w zwiazku, irytuja Was najbardziej?
Nie zawsze wynika to z ich zlej woli. Czasem wrecz przeciwnie - chca byc pomocni. I sypia madrosciami i poradami jak z rekawa. Spotkaliscie kiedys na swojej drodze kogos takiego? Zaloze sie, ze temat nie jest Wam zupelnie obcy.
Przechodzac do sedna...
Jakie uwagi, porady i komentarze kierowane pod adresem osob nie bedacych w zwiazku, irytuja Was najbardziej?
Skomentuj