o, temat akurat dla mnie, więc po takiej nieobecności w końcu się udzielę
bycie samą jest dla mnie teraz jakimś nowym, nieznanym zjawiskiem, z którym uczę się żyć od paru dni, bo wcześniej byłam w poważnym związku (kto stąd nie pamięta mojego zakochania), a potem byłam w jakiejś relacji, którą nazywałam związkiem, a faktycznie była jakąś wielką pomyłką. a mimo tego trwała dosyć długo i zdążyłam się przyzwyczaić, ba, nawet bywałam całkiem szczęśliwa i zadowolona, aż teraz nagle z powodu zbiegu kilku złych wydarzeń, kilku kłótni, i przede wszystkim nagminnego wtrącania się innych osób - bach, jestem sama!
z jednej strony - dobrze, bo to nie był facet dla mnie, a ta relacja nie była do końca w porządku. z drugiej strony - źle, bo teraz mam jeszcze większy uraz do związków. no, a z trzeciej strony - dziwnie, bo w końcu jestem sama i jeszcze nie wiem, jak wykorzystać tyyyle wolności ale mam nadzieję, że wykorzystam ją do granic możliwości, póki znów się w coś nie wpakuję.
bycie samą jest dla mnie teraz jakimś nowym, nieznanym zjawiskiem, z którym uczę się żyć od paru dni, bo wcześniej byłam w poważnym związku (kto stąd nie pamięta mojego zakochania), a potem byłam w jakiejś relacji, którą nazywałam związkiem, a faktycznie była jakąś wielką pomyłką. a mimo tego trwała dosyć długo i zdążyłam się przyzwyczaić, ba, nawet bywałam całkiem szczęśliwa i zadowolona, aż teraz nagle z powodu zbiegu kilku złych wydarzeń, kilku kłótni, i przede wszystkim nagminnego wtrącania się innych osób - bach, jestem sama!
z jednej strony - dobrze, bo to nie był facet dla mnie, a ta relacja nie była do końca w porządku. z drugiej strony - źle, bo teraz mam jeszcze większy uraz do związków. no, a z trzeciej strony - dziwnie, bo w końcu jestem sama i jeszcze nie wiem, jak wykorzystać tyyyle wolności ale mam nadzieję, że wykorzystam ją do granic możliwości, póki znów się w coś nie wpakuję.
Skomentuj