to fakt, że nie jest to prawdziwy związek DD. ale jest zbliżony pod względem wpływu na przykład na podział ról, czy poczucie swojego miejsca w związku. robimy to ot tak, dla próby i nam się podoba póki co, więc co w tym złego? a nóż widelec się okaże, że podejmowanie większości decyzji przez niego jest lepszym wyjściem, niż kłócenie się o każdy szczegół, " bo ja tez mam prawo do swojego zdania".
owszem, mogę odejść. mogę też w każdej chwili przerwać eksperyment. dlatego nie jest to związek DD i nie ma tu miejsca na drastyczne sytuacje. chodzi tylko o poczucie psychicznej dominacji/uległości. tylko tyle.
z tym o rodzicach to nie rozpędzaj się aż tak bardzo, bo nie znasz mnie, ani mojej sytuacji rodzinnej. nie patrz stereotypowo. nie jestem tępą małolatą, za którą rodzice myśleli, a teraz wyrwałam się spod różowego klosza i chcę, żeby chłopak mi tatusiował. i w rodzinnym domu i tutaj muszę i musiałam sama o siebie dbać, sama kierować swoim życiem, sama zajmować się tym, co do mnie należy i sama ponosić konsekwencje swoich czynów.
a tu się zgodzę. przecież taki facet ma prawo zabronić jej odejść, bo to on decyduje. ma prawo ją zlać i zamknąć drzwi na klucz. ma także prawo zabronić jej się kształcić i szukać pracy. może ją właściwie zniewolić, jeżeli uzna to za słuszne, i nawet będzie argumentował to jej dobrem, bo taka kobietka jest za głupia, żeby o sobie decydować i żeby żyć na własną rękę. taki toksyczny związek mi się tu widzi w sumie.
u mnie jest to słowo stop, a w prawdziwym życiu niekoniecznie.
Nie jestes uzalezniona od partnera pod wzgledem ekonomicznym , a wiec mozesz sobie odejsc kiedy chcesz. Poza tym jestes jeszcze mloda, dopiero co wyprowadzilas sie od rodzicow, wiec jestes jeszcze przyzwyczajona do tego, ze musisz sie liczyc z czyims zdaniem i , ze ktos decyduje za Ciebie.
z tym o rodzicach to nie rozpędzaj się aż tak bardzo, bo nie znasz mnie, ani mojej sytuacji rodzinnej. nie patrz stereotypowo. nie jestem tępą małolatą, za którą rodzice myśleli, a teraz wyrwałam się spod różowego klosza i chcę, żeby chłopak mi tatusiował. i w rodzinnym domu i tutaj muszę i musiałam sama o siebie dbać, sama kierować swoim życiem, sama zajmować się tym, co do mnie należy i sama ponosić konsekwencje swoich czynów.
Jesli w zwiazku jest podporzadkowanie partnerowi, plus do tego kary cielesne, plus praktycznie wszystkie decyzje podejmuje partner, to czy waszym zdaniem taka kobieta zachowuje autonomicznosc pod wzgledem ekonomicznym????
Wiec mysle, ze w wielu przypadkach po prostu nie ma gdzie odejsc i tyle. Wiec z tym wyborem to tak bym nie szalala.
Wiec mysle, ze w wielu przypadkach po prostu nie ma gdzie odejsc i tyle. Wiec z tym wyborem to tak bym nie szalala.
u mnie jest to słowo stop, a w prawdziwym życiu niekoniecznie.
Skomentuj