nie czytajcie tego ludzie, szkoda waszego czasu ;P a ja chciałem się wygadać tylko....
W końcu znalazłem coś dla mnie!!! ;l Toż wpisuję się po zakończeniu związku. 1,5roku,Dla mnie w zasadzie pierwsza miłość, pierwszy poważny związek, pierwszy seks itd. Po prostu była najważniejsza. (po raz 'n' piszę to na forum). Podkochiwałem się w niej od 15r życia. Bardzo mi się podobała, miała to "coś" w sobie. Jako szczyle w gimnazjum byliśmy ze sobą miesiąc, ale to wiadomo takie chodzenie za rączkę i buziaczki pierwsza kłótnia i koniec xD Ale zawsze mnie do niej bardzo ciągnęło. Nie gadaliśmy ze sobą długo. i tak 2 lata temu postanowiłem się odezwać do niej na jej urodziny, złożyć życzenia. Tak się zaczęła przygoda. Gadaliśmy, kręciliśmy, ona była z kimś, ale strasznie ją traktował to się rozpadało i ja dołożyłem do tego swoją część. Żyliśmy razem 1.5 roku, najświetniejszy czas w moim życiu. Zaufałem jej 100%, zrobiłbym wszystko dla niej, zakochany po uszy byłem... Od czasu gdy podjęła wakacyjną pracę w spożywczaku, poznała wielu nowych ludzi. I od tamtej pory się zmieniła. Zaczęła ukrywać telefon przede mną, usuwać rozmowy z fejsa, za każdym razem jak dotknąłem telefonu jej żeby podać to od razu panicznie żebym zostawił. Dawało mi to do myślenia, ale byłem ślepy jak kret. A do tego tłumaczyła się że tego nie znosi bo jej były ją strasznie kontrolował, chorobliwie sprawdzał telefon i wszystko. (zanim podjęła pracę nie było takich tekstów). Uległem temu i wyluzowałem trochę. Do tego doszedł fakt że kiedyś siedzieliśmy razem do późnej nocy, a od jakiś 2 miesięcy bywały akcje gdzie ona o 9 bardzo śpiąca jest i chce żebym już jechał do domu bo chce odpocząć... Odkąd wyjechała do innego miasta na studia zaczęła się prawdziwa masakra, kłótnie, widywanie tylko w weekendy i to jeszcze nie cały czas... okazało się że bajerowała kolegę poznanego w wakacje. (jego i mnie w ***** robiła, nie wiedzieliśmy o sobie nawzajem) Więcej już nie będę rozpisywał, bo i tak nikt tego nie przeczyta... Życie moje legło w gruzach. Jak okazało się że on się skapnął i kopnął ją w dupsko to mi się przyznała i chciała naprawić wszystko, dałem jej szansę na drugi dzień wynikła nieprzyjemna sytuacja i postanowiłem to skończyć. To teraz do mnie się nie odzywa, olewa mnie, i znowu chyba świruje do tamtego... MASAKRA, hahaha i tak nikt tego nie przeczyta, ale zawsze fajnie się wygadać.
W końcu znalazłem coś dla mnie!!! ;l Toż wpisuję się po zakończeniu związku. 1,5roku,Dla mnie w zasadzie pierwsza miłość, pierwszy poważny związek, pierwszy seks itd. Po prostu była najważniejsza. (po raz 'n' piszę to na forum). Podkochiwałem się w niej od 15r życia. Bardzo mi się podobała, miała to "coś" w sobie. Jako szczyle w gimnazjum byliśmy ze sobą miesiąc, ale to wiadomo takie chodzenie za rączkę i buziaczki pierwsza kłótnia i koniec xD Ale zawsze mnie do niej bardzo ciągnęło. Nie gadaliśmy ze sobą długo. i tak 2 lata temu postanowiłem się odezwać do niej na jej urodziny, złożyć życzenia. Tak się zaczęła przygoda. Gadaliśmy, kręciliśmy, ona była z kimś, ale strasznie ją traktował to się rozpadało i ja dołożyłem do tego swoją część. Żyliśmy razem 1.5 roku, najświetniejszy czas w moim życiu. Zaufałem jej 100%, zrobiłbym wszystko dla niej, zakochany po uszy byłem... Od czasu gdy podjęła wakacyjną pracę w spożywczaku, poznała wielu nowych ludzi. I od tamtej pory się zmieniła. Zaczęła ukrywać telefon przede mną, usuwać rozmowy z fejsa, za każdym razem jak dotknąłem telefonu jej żeby podać to od razu panicznie żebym zostawił. Dawało mi to do myślenia, ale byłem ślepy jak kret. A do tego tłumaczyła się że tego nie znosi bo jej były ją strasznie kontrolował, chorobliwie sprawdzał telefon i wszystko. (zanim podjęła pracę nie było takich tekstów). Uległem temu i wyluzowałem trochę. Do tego doszedł fakt że kiedyś siedzieliśmy razem do późnej nocy, a od jakiś 2 miesięcy bywały akcje gdzie ona o 9 bardzo śpiąca jest i chce żebym już jechał do domu bo chce odpocząć... Odkąd wyjechała do innego miasta na studia zaczęła się prawdziwa masakra, kłótnie, widywanie tylko w weekendy i to jeszcze nie cały czas... okazało się że bajerowała kolegę poznanego w wakacje. (jego i mnie w ***** robiła, nie wiedzieliśmy o sobie nawzajem) Więcej już nie będę rozpisywał, bo i tak nikt tego nie przeczyta... Życie moje legło w gruzach. Jak okazało się że on się skapnął i kopnął ją w dupsko to mi się przyznała i chciała naprawić wszystko, dałem jej szansę na drugi dzień wynikła nieprzyjemna sytuacja i postanowiłem to skończyć. To teraz do mnie się nie odzywa, olewa mnie, i znowu chyba świruje do tamtego... MASAKRA, hahaha i tak nikt tego nie przeczyta, ale zawsze fajnie się wygadać.
Skomentuj