No właśnie. Ja z kolei nie rozumiem tego:
Co komu do tego jak ktoś zachowuje się po rozstaniu? Po cholerę jakieś tępe moralizowanie, pieprzenie o uczuciach, kolejnej miłości, skoro widać czarno na białym że ten ktoś ma gdzieś związki, chce sobie zaszaleć.
Co w tym takiego dziwnego, Eris? Zazdrościsz że Ty tak nie możesz/nie masz odwagi tak zrobić?
Gdzie tu jest jakiś elementarny szacunek dla decyzji osoby piszącej o tym?
Nigdy nie zrozumiem tego dlaczego ludzie po rozstaniu zachowuja sie jak spuszczeni ze smyczy: "hurra jestem wolny, imprezy 24/7, alko, dziwki i seks". Jest to dosc specyficzny sposob na odreagowanie rozstania. Przynajmniej dla mnie.
Co w tym takiego dziwnego, Eris? Zazdrościsz że Ty tak nie możesz/nie masz odwagi tak zrobić?
Gdzie tu jest jakiś elementarny szacunek dla decyzji osoby piszącej o tym?
Skomentuj