W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Nasze granice

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jezebel
    Emerytowany Pornograf

    Zboczucha
    • May 2006
    • 3667

    Nasze granice

    Przed wielkim bum! założyłam w 2007 roku taki temat i ciekawie się rozwijał. Reaktywuję zatem.

    No wiec gdzie są Wasze granice? Drogie Panie, jak daleko możecie/chcecie się posunąć we flircie z inną osobą, podczas gdy pozostajecie w związku partnerskim? Czy niewybredne komentarze na temat Waszej urody to już sygnał by komuś zwrócić uwagę , że posuwa się za daleko? Czy może granicą jest dopiero moment, w którym facet wsadzi Wam lapę pod bluzkę? A Wy Panowie? gdzie dla Was jest limit? Czy rozmowa na gadu-gadu z wieloletnia przyjaciółka na temat seksu, jest przekroczeniem tej granicy intymności, której bez wiedzy partnerki przekroczyć nie powinniście? Czy jest coś złego w tym, że koleżanki w pubie siadają Wam na kolana? Co powiedziałaby na to Wasza kobieta? Co robicie, gdy znajomy, przyjaciel, zaczyna Wam wysyłać sprośne wiadomości?

    Pytam o te granice, bo obserwuje i rozmawiam z ludźmi, dla których takowe granice są w innych miejscach.
    Dla wielu mężczyzn , rozmowa o seksie z obcymi kobietami lub znajomymi, nie jest niczym złym. Dla nich zdrada to często dopiero stosunek odbyty z inną kobietą. U kobiet jest trochę inaczej, one czują się nie tylko bardziej emocjonalnie związane ze swoim chłopakiem, ale również ze swoją intymnością (ale to nie reguła). Kobiety też częściej niż mężczyźni, mają z tego powodu wyrzuty sumienia i bardziej się kontroluję.


    Jak radzicie sobie w sytuacjach, kiedy widzicie , ze sprawa wymyka się spod kontroli, a Wy nie chcecie znaleźć się w dwuznacznej sytuacji ?

    Dla jasności sprawy , uznajmy, że powyższe dotyczy sytuacji kiedy pozostajemy w związku, bo to co robimy będąc singlami, jest mniej szokujące - wszystkie chwyty dozwolone.

    Wiem, że dla niektórych powyżej podane przykłady/porównania będą wydawać się śmieszne - ale weźmy pod uwagę rozstrzał wiekowy forumowiczów.
    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli
  • Paweł17

    #2
    Jesli uprawialbym seks z kims innym niz partnerka, to uwazam to za zdrade. Ale np rozmowa na tematy intymne, to calkiem inna bajka. A jesli chodzi o to siadanie na kolana, czesto mi sie to zdarza i nierzadko poprostu nie moge odmowic, i to nie dlatego ze jest mi przyjemnie i niechce, wplywa na to wiele innych czynnikow ale nie chce zanudzac.

    Skomentuj

    • kocham_cipki
      Świntuszek
      • May 2009
      • 75

      #3
      Taa, koleżanki na kolankach to całkiem zwyczajna rzecz u każdego faceta, który jest w stałym związku.

      Skomentuj

      • evika
        Perwers
        • Nov 2006
        • 1083

        #4
        Myslę,ze te granice z wiekiem się nieco zmieniają, stajemy sie bardziej otwarci. Wypływa to w dużej mierze z poczucia pewności siebie.

        Należę do osób, które otwarcie rozmawiaja o wszystkim. Nie uważam siadania koledze na kolanach, ani rozmowy np na gg o sprawach intymnych za zdradę, bądź przekroczenie granic.

        Rzecz jasna, nie z kazdym mozna posunac sie tak daleko. Kewstia stopnia zazyłości i zaufania.

        Skomentuj

        • Saphire
          Ocieracz
          • Feb 2009
          • 97

          #5
          Zdrade dziele na 2 rodzaje: taka intelektualna- gdy o niej myslimy, fantazjujemy na temat konkretnej osoby (bedac w zwiazku oczywiscie) i fizyczna- idac z kims do lozka.

          Granica jest ciezsza do zinterpretowania. Mamy z mezem bliskich znajomych- takze malzenstwo. Jezeli moj maz z ta kolezanka zartuja sobie ( np. ostatnio urodzila dziecko o ciemnej karnacji, moj maz tez ma ciemna- wiadomo o co chodzi ;p) to ja tez sie z tego smieje. Tylko mi teraz nic nie insynuujcie, bo ta karnacja to wynik zoltaczki . Jesliby natomiast zartowal identycznie z kolezanka ktora slabo znam, lub taka, ktorej nie znam to bym byla troche zla. W druga strone to samo.
          " niewybredne komentarze na temat urody" to jeszcze nic zlego, pod warunkiem, ze w odpowiedzi nie daje przyzwolenia na dalsze komentarze. oczywiscie to moje zdanie. dziekuje.

          Skomentuj

          • sister_lu
            PornoGraf

            Nadmorska Diablica
            • Jun 2007
            • 1491

            #6
            Rozmowy ogólne na tematy intymne - tak.
            Rozmowy na temat naszej intymności - nie.
            Siadanie obcych pań na jego kolanach - nie ( choćby z tego względu, że sama nie ładuję się na obce kolana )

            Granice mamy ustalone. Wiemy obydwoje, co zraniłoby partnera.
            0statnio edytowany przez sister_lu; 20-12-09, 19:46.

            Skomentuj

            • extasylove
              Ocieracz
              • Feb 2009
              • 129

              #7
              Ja lubie posluchac komplementow na swoj temat,nawet jesli zawieraja jakis podtekst.Moj facet jest do tego przyzwyczajony,bo czesto od znajomych slyszy komplementy (czasem nawet z podtekstem) na temat mojego wygladu.Ale,jak on to mowi: "Moga sie patrzec,moga Cie zjadac wzrokiem,ale to ja Ciebie mam".
              Ja za granice zdrady uznaje dotyk cielesny (nie chodzi mi o poklepywanie po ramieniu),choc wlasciwie flirt tez nie wchodzi w rachube.Siadanie facetowi na kolanach?W zyciu,i takze nie zycze sobie,zeby jakas niunia siadala na kolanach mojego B.Ja,w przeciwienstwie do mojego lubego,jestem osoba bardzo zazdrosna i on o tym wie.Czasami az mnie skreca kiedy nawet tylko rozmawia z jakas panna.Ale za zdrade tego nie uznaje i problemow mu z tego powodu nie robie.Staram sie to kontrolowac,poniewaz ufam mojemu partnerowi,a zazdrosna juz jestem z natury ehhh...
              "Każdy biały anioł jest w dziesiątej części PROSTYTUTKĄ..."
              Bolesław Prus

              Skomentuj

              • Mind's_elation
                Erotoman
                • Feb 2009
                • 485

                #8
                Rozmowy na tematy intymne jak najbardziej lubię (inaczej po co byłabym na tym forum), ale niewybredne teksty na temat mojego wyglądu to już przekroczenie granicy. Dotąd nie byłam nigdy bezpośrednio zaczepiana przez mężczyzn (może dlatego, że jestem raczej spokojna, imprezuje też bardzo rzadko), ale od momentu kiedy jestem w związku zdarzyły się 2 takie sytuacje, z którymi niestety sobie nie poradziłam. Ale każde doświadczenie czegoś nas uczy i myślę, że za trzecim razem pokaże pazurki.
                Opiszę je wam, chociaż większość pewnie uzna, że to sytuacje jak z gimnazjum, ale ja po prostu wcześniej się w takich nie znalazłam i były dla mnie nowością.

                1. Byłam na skromnej imprezie u koleżanki. W sumie zebraliśmy się po prostu na drinka, a potem mieliśmy jechać do klubu. Zaczęłam rozmawiać z dobrym kolegą mojego faceta (on był nieobecny, bo nie jest to jego znajoma), bo dawno się nie widzieliśmy. Jako, że oboje lubimy psychologię opowiadał mi jak przełamywał kontakt z koleżanką i w trakcie opowieści przez chwilę pogłaskał mnie po odsłoniętych plecach. Poczułam się dziwnie, ale nie powiedziałam nic, bo uznałam to za gest użyty tylko dla celów opowieści.
                Mimo to później opowiedziałam mojemu co na ten temat sądzi i stwierdził, że jeśli facet nawet w zabawie dotyka w nieodpowiedni sposób to robi to JAK NAJBARDZIEJ ŚWIADOMIE. Nie był zły, że nie zareagowałam, ucieszył się, że mu o tym powiedziałam i wytłumaczył mi na kilku przykładach naszych znajomych podobne zachowania.

                2. Uczęszczam na uczelni na pewne koło naukowe. Jest tam facet 4 lata starszy ode mnie, z pochodzenia Rosjanin o rosyjskiej urodzie, ale od 3 roku życia mieszkający w Polsce. Jakiś czas temu mieliśmy na Uczelni turniej negocjacyjny, który nasze koło współorganizowało. Tak się zdarzyło, że po podliczeniu punktów musieliśmy na kogoś czekać i znalazłam się na jakieś 30min. sam na sam z Sergiejem w jednej z sal. Na początku rozmowa była zwyczajna, ale potem widziałam, że brnie w niebezpieczne tory, więc tak udało mi się nakierować rozmowę, że zaczęłam opowiadać o swoim facecie. Po chwili jednak zaczął rzucać bardziej prymitywne i dwuznaczne teksty typu: 'Ooo jesteśmy sami...hmm...co możemy porobić...może zjemy rurki z kremem?' i głupie uśmieszki. Zamiast go zamknąć jakimś tekstem udowadniającym mu brak szacunku, udawałam, że nie rozumiem aluzji, miałam neutralny ton głosu. Niestety wewnętrznie czułam się wystraszona. Sama w pokoju, z facetem ,którego znam jedynie z półgodzinnych spotkań koła, powiedziałam mu, że mam faceta (ba, opowiedziałam o nim w superlatywach! - żeby ktoś mi nie zarzucił, że koleś po prostu nie uwierzył, że kogoś mam), a ten co chwila przekracza moją prywatność.
                Przyznam, że stchórzyłam i żeby uciec zaproponowałam zejście do bufetu na drożdżówkę (musiałam znaleźć się wśród ludzi).
                Co komiczne, na dole spotkałam mojego faceta, który jakby nigdy nic przyszedł na jako słuchacz na jedną z prelekcji w ramach turnieju. Oczywiście rozpoznał moje zmieszanie i musiałam mu znowu wszystko opowiedzieć...a potem prosić go, aby dał sobie spokój i nic nie gadał temu Sergiejowi. Co się nerwów najadłam..
                0statnio edytowany przez Mind's_elation; 23-05-09, 23:52.
                "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                Janusz Leon Wiśniewski

                Skomentuj

                • extasylove
                  Ocieracz
                  • Feb 2009
                  • 129

                  #9
                  Ja akurat rozumiem Twoje obawy. Majac na mysli to,ze nie przeszkadzaja mi komplementy nawet z lekkim podtekstem,mialam na mysli tylko i wylacznie te od znajomych.Od osob mi dalszych lub nieznanych nie zycze sobie niedwuznacznych komplementow.
                  "Każdy biały anioł jest w dziesiątej części PROSTYTUTKĄ..."
                  Bolesław Prus

                  Skomentuj

                  • Misiunia3
                    Erotoman
                    • Feb 2009
                    • 462

                    #10
                    Jeśli chodzi o rozmowy na tematy intymne to tak jeśli są to rozmowy ze znajomymi, jakiegoś siadania na kolana czy inne sposoby doykania nie wchodza w gre. Komplementy, dwuznaczne komplementy tez odpadają, nie zycze sobie takich tekstów nawet będąc sama no chyba, ze serwuje mi je osoba, którą bardzo dobrze znam. W sytuacjach krempujących "uciekam", staram sie jak najszybciej pożegnać i nie wchodzić w dalszą grę, w którą chce mnie wciągnąc druga osoba no chyba, ze jeste to jakiś bezczelny sposób flirtowania to wtedy w bardzo nie przyjemny sposób "prosze" o darowanie sobie takiego zachowania.
                    Grzesznica...

                    Skomentuj

                    • Ofelia
                      Świntuszek
                      • Nov 2005
                      • 51

                      #11
                      Ja miałam spore wyrzuty sumienia po tym jak chłopak, którego uważam za przyjaciela (choć gdzieś tam czuję, że mu się podobam), położył mi głowę na ramieniu w czasie oglądania filmu (pozbyłam się jego głowy udając, ze muszę po coś wstać, ale po moim powrocie zrobił to samo). I tak samo, gdy kumpel położył mi się na kolanach (zanim zaczęłam być z moim facetem, też to robił wielokrotnie i oboje mieliśmy do tego neutralny stosunek chyba).

                      To było na początku mojego teraźniejszego związku, gdzie po 2 latach bycia singlem, jeszcze nie byłam "przyzwyczajona" do myśli, że muszę się teraz ograniczać, bo mogę komuś wyrządzić przykrość.

                      Porównując do mojego pierwszego związku, kiedy byłam jeszcze nastolatką, widzę, że moja tolerancja jeśli chodzi o gesty które wywołują zazdrość, znacznie się poszerzyła. Nie do pomyślenia byłoby dla mnie to, że ktoś siedział u mojego faceta na kolanach... teraz, jeśli bym wiedziała, że to tak tylko po przyjacielsku, pewnie bym to przełknęła. Poza tym nauczyłam się już, ze zazdrość tak naprawde nic nie daje, wszystko zależy od partnera i tego czego on będzie chciał. Dlatego staram sobie dobierać takich, z którymi czuję się bezpiecznie (choć wiem, że nigdy nie ma 100% pewności). Wolę chyba nieśmiałych facetów, którzy przez niektórych mogliby być uznani za "ciapy" niż przesadnie pewnych siebie, którzy są przesadnie świadomi swojej atrakcyjności i, moim zdaniem, bardziej podatni na flirtowanie z innymi.

                      Skomentuj

                      • djfuckme
                        Ocieracz
                        • May 2009
                        • 124

                        #12
                        'niewybredne komentarze na temat urody' - uwielbiam je! ale to tylko słowa.

                        jestem straszną zazdrośnicą, więc bardzo szybko pokazałabym pannie siadającej na moim facecie, gdzie jest jej miejsce. sama też nie siadam na swoich kolegach.

                        zdarza mi się rozmawiać z ludźmi o seksie (są to moi dobrzy znajomi, przyjaciele), ale nie o sprawach moich i mojego faceta, to też działa w dwie strony - nie interesuje mnie życie intymne innych osób, jedynym wyjątkiem jest moja najlepsza przyjaciółka, której zwierzam się w razie jakichkolwiek problemów, tak jak ona mi.
                        Chwalę niewinną, lecz wolę inną.

                        Skomentuj

                        • Rojza Genendel

                          Pani od biologii
                          • May 2005
                          • 7704

                          #13
                          Nie uznaję granic uniwersalnych, nie jestem zazdrosna, i nie odpowiada mi kiedy ktoś jest zazdrosny o mnie.
                          Nic się nie zmieniło.
                          Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

                          Skomentuj

                          • VictoriiA
                            Erotoman
                            • Feb 2009
                            • 683

                            #14
                            flirtuję z facetami, imprezuję z nimi, kokietuję i daję się kokietować, czasami dopuszczam nieznaczne kontakty cielesne, rozmawiam otwarcie o seksie z innymi facetami...taka moja natura aczkolwiek NIE ZNIOSłABYM takiego zachowania u mojego faceta i nawet nie przeszło by mi to przez myśl - i szukaj tu człowieku sprawiedliwości.
                            The ship is safest when it is in port, but that's not what ships were built for.

                            Skomentuj

                            • Nilieth

                              #15
                              Granice są tam, gdzie się je wspólnie ustali. Zależy co jest istotne dla tej drugiej osoby, jaki jest jej pogląd na kwestię klasyfikacji określonych zachowań jako niedopuszczalnych.

                              Uważam, że np. przesadą jest określanie mianem zdrady samego spoglądania na inne osoby, wymiany z nimi zdań zarówno na żywo, jak i przez net. Znam panny, które właśnie w ten sposób patrzą na sprawę wierności. Dziecinada moim zdaniem i tyle. Zresztą ogólnie mam liberalne podejście do tego tematu, uważam iż nawet fakt zaistnienia tzw. ,,skoku w bok" nie jest czymś strasznym, o ile oczywiście chodziło tylko o sam kontakt fizyczny nie podszyty żadnymi uczuciami, taki typowy one-night-stand.

                              Będąc z kimś, liczy się najbardziej więź emocjonalna, a potem dopiero fizyczna. Cóż, jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi ze swoimi słabościami, pragnieniami i fantazjami. Nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, trzeba czasami też umieć zrozumieć drugą osobę, nawet jeśli chodzi o tak delikatna kwestię, jak ewentualność przygodnego seksu. Taki jest mój pogląd na sprawę...
                              0statnio edytowany przez Gość; 25-05-09, 04:25.

                              Skomentuj

                              Working...