Byłem w takim dzikim miejscu.
Najczęściej jednak las.
Zdarzyło nam się nawet zimą. Podczas seksu nie odczuwaliśmy chłodu, dopiero na końcu zaczęliśmy szczękać zębami
Ostatnim razem po grillu złapałem kleszcza przez to... Na szczęście obeszło się bez komplikacji.
Dzięki za ostrzeżenie
Tylko jak zaczniemy zabawę, to raczej przestanę zwracać na nie uwagę.
Może jak wystawie tabliczkę nie przeszkadzać, to przeczytają i sobie pójdą?
Na łonie natury... Na pewno jest to ciekawe i emocjonujące uzupełnienie zwyczajowej, "łóżkowej" rutyny. Oczywiście zależy to też od obojga partnerów, gdyż każde z nich musi mieć gdzieś w podświadomości tę nutkę szaleństwa Osobiście poza domem próbowaliśmy do tej pory dwa razy - w przydomowym basenie, jednak z mizernym skutkiem. Raz - bo jakoś woda działała anty-stymulacyjnie, dwa (nocna próba) - bo było za zimno Ale jak się kiedyś nadarzy okazja to chętnie spróbowałbym jeszcze raz - może las podczas grzybobrania, albo jakieś inne odludne miejsce? Postronni obserwatorzy raczej niewskazani...
0statnio edytowany przez Wędrowny Bard; 05-12-17, 23:45.
Goldie, szyszki i gałązki to tylko w lesie. Komary są raczej latem. Wiatr jest zwykle przy niżowej pogodzie. Zresztą zawsze parawan powinien być pod ręką.
Tak wiec podsumowując - na romantyczny seks wybieramy zaorane i wybronowane po żniwach pole, mroźną i wyżową pogodę i najlepiej jakby zleżałego śniegu trochę było bo parawan łatwiej w nim osadzić.
Plaża na seks jest fajna. Peeling penisa można sobie przy okazji strzelić.
Skomentuj