Seks na łonie natury...
Collapse
X
-
-
-
jedno z ciekawszych doswiadczen i to w miejscu gdzie jst dreszczyk mozliwosci podejrzenia. Park, klatka w bloku o 19 dzis juz zony"Kto łatwo przytakuje, rzadko słowa dotrzyma.". Lao Cy
sorki za brak polskich znaków ale często piszę z telefonu a w moim brakSkomentuj
-
Z takich fajniejszych przygód seks oralny na pontonie (w obie strony) lub w pociągu w przedziale z mojej strony.Skomentuj
-
miesiac temu poszlismy do lasu na spacer tak "na chwile"sie jeszcze dotlenic przed powrotem do miasta. no i zaliczylismy szybki seks, od tylu przy <o zgrozo> mlodej brzozie;D
jedyny minus to byly krwiozercze bestie... komary...'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. OsikowiczSkomentuj
-
Wczoraj późnym popołudniem poszliśmy na spacerek,mało uczęszczana droga i polana koło lasu.Było szybko,podniecająco i bardzo przyjemnie...Nic nie trwa wiecznie...Skomentuj
-
W lesie czy nad jeziorkiem super sprawa
W tym roku z chłopakiem kilka razy udało się nam wyskoczyć za miasto i posmakować tego. Polecam niezdecydowanym;pSkomentuj
-
-
-
Skomentuj
-
Łódź na jeziorze wystarczySeks jest jak gra w brydża. Jeżeli nie masz dobrego partnera to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę.
Woody AllenSkomentuj
-
-
Ha... zdarzało się. Ale dawno i nieprawda. Trzeba pomyśleć o dorobieniu kolejnych wspomnień. ;]
Z przerobionych: polana w lesie, park, plaża.Skomentuj
-
Kiedys, dawno temu bzykaliśmy się z żoną na leśnej polanie. Mimo, że było raczej ciepło, przeziębiła sobie pecherz i więcej tego numerku nie powtarzaliśmy. Jeszcze wcześniej z inną partnerką pojechaliśmy wieczorem do lasu. Seksik był super, ale tak nas pożarły komary, że wyglądałem jakbym do jakiegoś kwasu wpadł. Oj chyba gra nie warta świeczki jak dla mnie.Skomentuj
-
Łono natury? Za****sta sprawa, pod warunkiem, że nie jest to uczęszczane miejsce. Często zdarzało się korzystać z łona natury, ale dwa pierwsze razy były ... hmmm ... nietrafione. Pierwszy : lasek. Ówczesna dziewczyna w stroju Ewy, wypiętą, rękoma trzyma drzewo, ja za nią. Zabawa w najlepsze. Jest spontanicznie. Do czasu, kiedy okazuje się, że schodząc z jednej ścieżki w głąb lasu doszliśmy nieopatrznie na odległość ok. 5 metrów do drugiej, którą żołnierze z pobliskiej jednostki robili sobie skrót do przystanku MPK. Miny trzech żołnierzy bezcenne. Dobrze, że się nie odzywali, a tylko pokazywali na migi, bo pewnie do dziś biegałaby nago po lesie.
Drugi raz: leśna polana, kocyk, na kocyku całkiem nagusieńka dziewczyna, z rozchylonymi nogami, która po grze wstępnej prosi, aby ściszyć muzykę z radia w samochodzie. W czasie, kiedy ze stojącym interesem wsuwam się do samochodu, żeby jak najszybciej przyciszyć radio, jakieś dwa metry od "rozłożonej koleżanki" przechodzi leśniczy, czy gajowy (nie znam się na ich dystynkcjach) z rowerem. Szok laski taki, że dopiero jak zniknął między drzewami (z za****stym bananem na gębie) złożyła nogi do kupy - na amen. Wyszło na to, że ten leśnik za free miał tyle samo co ja. Na tej polanie, tego dnia to chyba tylko pszczoły pobzykały. Moja dziewczyna ubrała się szybciej niż ją rozbierałem (a starałem się zrobić to naprawdę szybko).
Innych przypadków nie było, bo zawsze najpierw sprawdziłem teren .Skomentuj
Skomentuj