Ja jak nie odczytuję damskich sygnałów to czego mam żałować? To ona słabo się starała i koniec końców skoro jej nie wyszło to żałować może tylko ona, i tak się nie dowiem więc zawracać głowy sobie nie będę, co innego gdybym ją ignorował a później popatrzył na to z innej strony... Jakkolwiek lubię przejmować inicjatywę tak nie uznaję "reguły", że to facet zawsze musi pierwszy. Lubię być adorowany, lubię jak laski na mnie lecą.
...i tu przypomniała mi się całkiem świeża historia z mojego seksualnego życia wzięta. Kumpela przyprowadziła do mnie swoją koleżankę murzynkę (tak, czarną z Afryki). Wyznawców poprawności politycznej uprzedzam, że nie mam problemu ze słowem "murzyn" bo figuruje we wszystkich słownikach języka polskiego. Było nas parę osób, alkohol itp i wspomniana czekolada (jako, że nie wymieniliśmy się jeszcze numerami) napisała wiadomość skierowaną do mnie i dała mi swój telefon do ręki żebym przeczytał. Nie spodziewałem się, ale połknąłem haczyk. Połączył nas gorący kilkutygodniowy romans, skończyło się niemiło, rozczarowanie, zazdrość, używki i mocne słowa tak w skrócie. W międzyczasie jak byliśmy "razem" zapytałem z ciekawości co nią kierowało by wtedy do mnie uderzyć, nie znaliśmy się wcześniej. Oczywiście chcica, jak mówiła czuła do mnie pociąg, wyobrażała sobie, że mogę być dobrym kochankiem, zaryzykowała bo (tu do tematu) nie chciała później żałować straconej okazji. A ja? Kurde, zawsze chcałem p.....ć murzynkę więc miałem jak na tacy! Tego wieczora jak już ostatecznie dość dyskretnie wymieniliśmy się numerami za plecami znajomych urządziliśmy tekstową pogawędkę równie dyskretnie nie zwracając przy nich na siebie uwagi. Wspólne wyskoki do łazienki były już mniej dyskretne. Reasumując nie żałuję znajomości pod kątem seksualnym bo się nabzykałem jej przez kolejne tygodnie co nie miara. Na pewno żałuję tego, że nasza relacja fuck friends przestała polegać wyłącznie na seksie i zaczęło nam na sobie bardziej zależeć, oczekiwaliśmy więcej. Dziś już nie ma znaczenia komu zależało bardziej, ale żałuję przede wszystkim tego że nie mogę już sobie więcej bez żadnych zobowiązać, zarazem bez ograniczeń popieprzyć ...a gdy się poznaliśmy byłem na takim etapie życia, że nic do szczęścia więcej mi potrzeba nie było.
...i tu przypomniała mi się całkiem świeża historia z mojego seksualnego życia wzięta. Kumpela przyprowadziła do mnie swoją koleżankę murzynkę (tak, czarną z Afryki). Wyznawców poprawności politycznej uprzedzam, że nie mam problemu ze słowem "murzyn" bo figuruje we wszystkich słownikach języka polskiego. Było nas parę osób, alkohol itp i wspomniana czekolada (jako, że nie wymieniliśmy się jeszcze numerami) napisała wiadomość skierowaną do mnie i dała mi swój telefon do ręki żebym przeczytał. Nie spodziewałem się, ale połknąłem haczyk. Połączył nas gorący kilkutygodniowy romans, skończyło się niemiło, rozczarowanie, zazdrość, używki i mocne słowa tak w skrócie. W międzyczasie jak byliśmy "razem" zapytałem z ciekawości co nią kierowało by wtedy do mnie uderzyć, nie znaliśmy się wcześniej. Oczywiście chcica, jak mówiła czuła do mnie pociąg, wyobrażała sobie, że mogę być dobrym kochankiem, zaryzykowała bo (tu do tematu) nie chciała później żałować straconej okazji. A ja? Kurde, zawsze chcałem p.....ć murzynkę więc miałem jak na tacy! Tego wieczora jak już ostatecznie dość dyskretnie wymieniliśmy się numerami za plecami znajomych urządziliśmy tekstową pogawędkę równie dyskretnie nie zwracając przy nich na siebie uwagi. Wspólne wyskoki do łazienki były już mniej dyskretne. Reasumując nie żałuję znajomości pod kątem seksualnym bo się nabzykałem jej przez kolejne tygodnie co nie miara. Na pewno żałuję tego, że nasza relacja fuck friends przestała polegać wyłącznie na seksie i zaczęło nam na sobie bardziej zależeć, oczekiwaliśmy więcej. Dziś już nie ma znaczenia komu zależało bardziej, ale żałuję przede wszystkim tego że nie mogę już sobie więcej bez żadnych zobowiązać, zarazem bez ograniczeń popieprzyć ...a gdy się poznaliśmy byłem na takim etapie życia, że nic do szczęścia więcej mi potrzeba nie było.
Skomentuj