Poniewaz:
1. Lubie narzekac.
2. Odczuwam kompulsywna potrzebe narzekania.
3. Odczuwam potrzebe przelania swojej frustracji.
4. Jestem spiacy.
Zakladam topic do narzekania. Narzekania oczywiscie na temat seksu i tego co nas w nim irytuje. Zadam zaakceptowania jednej zasady. Nie ma obrazania sie, wytykania, ze cos jest seksistowskie, pozbawione szacunku etc. Z lekkim przymruzeniem oka. Mimo wszystko!
Otoz rzecza, ktora doprowadza mnie do szalu, bialej goraczki, dziala jak kilo bromu, to dziewczyny, ktore 'odplywaja', gdy tylko je sie dotknie. Zamieniaja sie w jeczace, bezmozgie stworzenia z innej planety. Kontakt sie urywa. Jesli jest jakikolwiek, to glownie w postaci nieskladnego mamrotania. Moze i jestem uposledzony. W pewnym sensie na pewno jestem. Jednakowoz, mimo wszystko, inteligencja jest seksowna. Co innego orgazm, co innego, gdy para jest nakrecona i dzielnie sobie poczyna. Co innego zas, gdy ladna, inteligentna dziewczyna zamienia sie w cosia, co jeczac zrobi wszystko, byleby tylko dalej ja <wstaw preferowalna czynnosc seksualna>. I naprawde, kompletnie nie wie, co sie wokol niej dzieje. I to doslownie po 15-30 sekundach. No na litosc przodkow.
Szczerze mowiac w takich chwila trace zupelnie ochote. Nie zebym sie czul uprzedmiotowiony, ale na bogow, troche interakcji human being vs human being. Jakbym chcial lalke, to bym poszedl do sex shopu. Kto wymyslil, zeby kobieta miala tyle zakonczen nerwowych. Facet i jego 2 mozgi? To nic w porownaniu do tego, co dzieje sie z dziewczyna. Co gorsza, odnosze wrazenie, ze tak na dobra sprawe sytuacja tyczy sie wiekszosc pan. To przerazajace. Dosyc.
Druga rzecz, o ktorej juz wspominalem, to gdy taka nakrecona dziewczyna w amoku rzuca sie do robienia loda. Pomijajac szalone ruchy o czestotliwosci mlota pneumatyczne i rozwiany wlos, to ja naprawde sie o siebie boje. Przynajmniej jakas czesc siebie. Brrrr.
Acha, trzecia okropnosc. To, pomimo jasnego, dobitnego, jednoznacznego stawiania sprawy, pelnej na to zgody, aprobaty, preferowalnosci, okazuje sie, ze jej jednak chodzilo o cos wiecej. Nieskonczona mnogosc niezrecznosci. Co innego wykorzystanie, zwodzenie, etc, bla bla bla. Umawianie sie jednak na seks, niezobiazujaco, a potem 'nie chcialabym, zeby bylo to tylko to', 'chcialabym czegos wiecej', 'czego wlasciwie oczekujesz', 'po co sie ze mna spotkales' i nagle okazuje sie, ze to szeroko zakrojony plan, 'po' albo 'przed' nie dajcie bogowie 'w trakcie'... Mood killer pierwsza klasa. W tej kwestii nigdy nie zrozumiem kobiet. Dlaczego, gdy mowia, ze chodzi tylko o seks, tego wlasnie oczekuja, niechca zadnych zwiazkow, okazuje sie ze to transakcja wiazana, z wyrzutami (nawet w przypadku braku seksu) niemal sugerujacymi zdrade i bogowie wiedza co jeszcze. Strasznosc. Nie, naprawde. Nienawidze tego. (Inna sprawa, ze seks z osoba, do ktorej sie nic nie czuje, juz dawno stal sie srednio zajmujacy. Chyba wrecz zaczynam w tej gestii preferowac swoja dlon. Szybko, sprawnie i mozna wrocic do przerwanego zajecia).
1. Lubie narzekac.
2. Odczuwam kompulsywna potrzebe narzekania.
3. Odczuwam potrzebe przelania swojej frustracji.
4. Jestem spiacy.
Zakladam topic do narzekania. Narzekania oczywiscie na temat seksu i tego co nas w nim irytuje. Zadam zaakceptowania jednej zasady. Nie ma obrazania sie, wytykania, ze cos jest seksistowskie, pozbawione szacunku etc. Z lekkim przymruzeniem oka. Mimo wszystko!
Otoz rzecza, ktora doprowadza mnie do szalu, bialej goraczki, dziala jak kilo bromu, to dziewczyny, ktore 'odplywaja', gdy tylko je sie dotknie. Zamieniaja sie w jeczace, bezmozgie stworzenia z innej planety. Kontakt sie urywa. Jesli jest jakikolwiek, to glownie w postaci nieskladnego mamrotania. Moze i jestem uposledzony. W pewnym sensie na pewno jestem. Jednakowoz, mimo wszystko, inteligencja jest seksowna. Co innego orgazm, co innego, gdy para jest nakrecona i dzielnie sobie poczyna. Co innego zas, gdy ladna, inteligentna dziewczyna zamienia sie w cosia, co jeczac zrobi wszystko, byleby tylko dalej ja <wstaw preferowalna czynnosc seksualna>. I naprawde, kompletnie nie wie, co sie wokol niej dzieje. I to doslownie po 15-30 sekundach. No na litosc przodkow.
Szczerze mowiac w takich chwila trace zupelnie ochote. Nie zebym sie czul uprzedmiotowiony, ale na bogow, troche interakcji human being vs human being. Jakbym chcial lalke, to bym poszedl do sex shopu. Kto wymyslil, zeby kobieta miala tyle zakonczen nerwowych. Facet i jego 2 mozgi? To nic w porownaniu do tego, co dzieje sie z dziewczyna. Co gorsza, odnosze wrazenie, ze tak na dobra sprawe sytuacja tyczy sie wiekszosc pan. To przerazajace. Dosyc.
Druga rzecz, o ktorej juz wspominalem, to gdy taka nakrecona dziewczyna w amoku rzuca sie do robienia loda. Pomijajac szalone ruchy o czestotliwosci mlota pneumatyczne i rozwiany wlos, to ja naprawde sie o siebie boje. Przynajmniej jakas czesc siebie. Brrrr.
Acha, trzecia okropnosc. To, pomimo jasnego, dobitnego, jednoznacznego stawiania sprawy, pelnej na to zgody, aprobaty, preferowalnosci, okazuje sie, ze jej jednak chodzilo o cos wiecej. Nieskonczona mnogosc niezrecznosci. Co innego wykorzystanie, zwodzenie, etc, bla bla bla. Umawianie sie jednak na seks, niezobiazujaco, a potem 'nie chcialabym, zeby bylo to tylko to', 'chcialabym czegos wiecej', 'czego wlasciwie oczekujesz', 'po co sie ze mna spotkales' i nagle okazuje sie, ze to szeroko zakrojony plan, 'po' albo 'przed' nie dajcie bogowie 'w trakcie'... Mood killer pierwsza klasa. W tej kwestii nigdy nie zrozumiem kobiet. Dlaczego, gdy mowia, ze chodzi tylko o seks, tego wlasnie oczekuja, niechca zadnych zwiazkow, okazuje sie ze to transakcja wiazana, z wyrzutami (nawet w przypadku braku seksu) niemal sugerujacymi zdrade i bogowie wiedza co jeszcze. Strasznosc. Nie, naprawde. Nienawidze tego. (Inna sprawa, ze seks z osoba, do ktorej sie nic nie czuje, juz dawno stal sie srednio zajmujacy. Chyba wrecz zaczynam w tej gestii preferowac swoja dlon. Szybko, sprawnie i mozna wrocic do przerwanego zajecia).
Skomentuj