Witam,
Mam 19 lat, seks uprawiam od roku. Z moim obecnym partnerem jestem około pół roku, uprawiamy seks od początku naszej znajomości.
Seks nigdy nie był dla mnie przyjemny, prawdę mówiąc był tak bolesny, że mimowolnie z oczu leciały mi łzy, ale zarówno ja jak i mój partner pocieszaliśmy się tym, że to moje początki i nie jestem zbyt długo aktywna seksualnie.
Jednak z czasem ból wcale nie minął. Ucierpiała na tym najbardziej moja psychika. Kiedyś sama inicjowałam seks, chciałam go, teraz na samą myśl, że mogę to znowu robić zaczynam się trząść. Mam irracjonalny żal do partnera, że on od pół roku ma z tego samą przyjemność, a ja leżę i cierpię. Kiedyś, nawet gdy bolało, zgadzałam się na seks ze względu na niego. Teraz nie ma w ogóle o tym mowy, zbyt dużo wycierpiałam, by jeszcze bardziej się dla niego poświęcać.
Co do samego bólu: przy wejściu członka do pochwy czuje rozdzierający, ale chwilowy ból. Najgorsze czeka potem, przy zagłębianiu się. Partner wchodzi we mnie delikatnie i nieruchomieje, czekając, aż ból przejdzie, ale te kilka minut zanim to nastąpi jest nie do wytrzymania i nieraz miałam niekontrolowane odruchy, by go uderzyć i zrzucić z siebie.
Potem ból trochę słabnie, partner zaczyna się poruszać, po kilku minutach obezwładniającego bólu nagle wszystko zanika, kompletnie nic nie czuję. Ani przyjemności, ani bólu.
Rozmawiałam o tym z partnerem, on też martwi się tym, że tak długo to trwa, do tego ja też jestem w coraz gorszym stanie psychicznym, odmawiam seksu, gdy tylko próbuje mnie dotknąć reaguję agresją.
Do ginekologa się wybieram w tym miesiącu, by wykluczyć jakieś infekcje. Ale najbardziej boję się diagnozy 'tak już musi być, taką ma pani budowę, tak wygląda seks'. Bo wiem, że nie dam rady przez całe życie znosić takiego bólu. Chłopak co prawda mówi, że on najbardziej na świecie chce być ze mną, a seks nie jest istotny, możemy uprawiać oralny, ale ja nie wyobrażam sobie związku bez seksu.
Ma ktoś jakieś pomysły, co z tym można zrobić? Dodam, że używamy lubrykantów, długiej gry wstępnej, czasem po kilku lampkach wina się zdarzy. Zawsze to samo.
Mam 19 lat, seks uprawiam od roku. Z moim obecnym partnerem jestem około pół roku, uprawiamy seks od początku naszej znajomości.
Seks nigdy nie był dla mnie przyjemny, prawdę mówiąc był tak bolesny, że mimowolnie z oczu leciały mi łzy, ale zarówno ja jak i mój partner pocieszaliśmy się tym, że to moje początki i nie jestem zbyt długo aktywna seksualnie.
Jednak z czasem ból wcale nie minął. Ucierpiała na tym najbardziej moja psychika. Kiedyś sama inicjowałam seks, chciałam go, teraz na samą myśl, że mogę to znowu robić zaczynam się trząść. Mam irracjonalny żal do partnera, że on od pół roku ma z tego samą przyjemność, a ja leżę i cierpię. Kiedyś, nawet gdy bolało, zgadzałam się na seks ze względu na niego. Teraz nie ma w ogóle o tym mowy, zbyt dużo wycierpiałam, by jeszcze bardziej się dla niego poświęcać.
Co do samego bólu: przy wejściu członka do pochwy czuje rozdzierający, ale chwilowy ból. Najgorsze czeka potem, przy zagłębianiu się. Partner wchodzi we mnie delikatnie i nieruchomieje, czekając, aż ból przejdzie, ale te kilka minut zanim to nastąpi jest nie do wytrzymania i nieraz miałam niekontrolowane odruchy, by go uderzyć i zrzucić z siebie.
Potem ból trochę słabnie, partner zaczyna się poruszać, po kilku minutach obezwładniającego bólu nagle wszystko zanika, kompletnie nic nie czuję. Ani przyjemności, ani bólu.
Rozmawiałam o tym z partnerem, on też martwi się tym, że tak długo to trwa, do tego ja też jestem w coraz gorszym stanie psychicznym, odmawiam seksu, gdy tylko próbuje mnie dotknąć reaguję agresją.
Do ginekologa się wybieram w tym miesiącu, by wykluczyć jakieś infekcje. Ale najbardziej boję się diagnozy 'tak już musi być, taką ma pani budowę, tak wygląda seks'. Bo wiem, że nie dam rady przez całe życie znosić takiego bólu. Chłopak co prawda mówi, że on najbardziej na świecie chce być ze mną, a seks nie jest istotny, możemy uprawiać oralny, ale ja nie wyobrażam sobie związku bez seksu.
Ma ktoś jakieś pomysły, co z tym można zrobić? Dodam, że używamy lubrykantów, długiej gry wstępnej, czasem po kilku lampkach wina się zdarzy. Zawsze to samo.
Skomentuj