Witam
Mam dość dziwną sytuację w moim życiu.
Może zacznę od początku. W moim żyicu pojawiła się pewna dziewczyna dawno temu, wszystko trwało trochę ponad rok, miała chłopaka, bawiła się mną, potem wykorzystywala, zdradzała, zostawiła i wyszla za mąż, mimo pięknych chwil była i jest okropną k...ą. Problem jest w tym, że po ponad 2 latach od kiedy nie mam z nią kontaktu-widzę ją przypadkowo raz na kilka miesięcy, cały czas ją kocham(i wiem że zawsze będę, to jest oczywiste jak to że potrzebuję oddychać by żyć, nie mogę tego zanegować bo wiem to, nigdy się od tego nie uwolnię, ale to nie znaczy że nie mam prawa ułożyć sobie normalnie życia, bo wiem że nigdy jej nie będę miał), gorzej że od tamtego czasu spotykałem się z kilkunastoma dziewczynami, w żadnej się nie zakochałem, a te z którymi byłem zostawiłem, bo nic nie czułem do nich i było mi źle.
Widziałem w nich miliony wad, rzeczy które mi się nie podobały, brak silnego charakteru, wyrazistego stylu, determinacji, uwodzicielstwa. Nie jestem w stanie oszukiwać samego siebie i wykorzystywać innych okłamując ich, musiałem się ze wszystkiego wyplątać by nie siedzieć w toksycznej sytuacji. Teraz też mam dziewczynę i jest dokładnie to samo co za każdym razem wcześniej, nawet mi się nie chce do niej odezwać od paru dni, bo wiem że to nie to.
Do tego dochodzi brak seksu. To jest jedna wielka katorga, wyobraźcie sobie ponad dwa lata bez seksu, można oszaleć i dokładnie to się dzieje. Mogłem się przespać z poprzednią dziewczyną, ale nie chciałem. Dlaczego? Bo nie chciałem jej krzywdzić(to byłby jej pierwszy raz), skoro wiedziałem, że jej nie chcę, nie darowałbym sobie tego.
Dochodzą problemy na studiach, brak chęci do wstania, brak pomysłu co zrobić ze sobą, niechęć do wszystkiego, codzienne czynności mnie nużą i męczą, mam dość tego PRZEKLĘTEGO komputera, ale jestem na niego skazany, to uczucie potęguje samotność i brak spełnienia .. tak w łóżku i beznadziejne koło się zamyka. Od roku przestałem szukać dziewczyny, ale to nic nie zmienia, mam dość czekania, patrzenia jak życie i młodość mi przelatuje przed oczami, ale brak mi już pomysłu, gdzie znaleźć bratnią duszę. Dziewczyny, faceci zresztą też stały się, albo zawsze były, tylko ja jestem naiwny wyrachowane, chamskie o intelgencji nie wspomnę. Chciałbym wreszcie spotkać jakąś wyjątkową dziewczynę, ale takie gdybanie zawsze pozostaje w sferze marzeń.
Czasem chciałbym już po prostu znaleźć kumpelę od seksu i nie pakować się w żadne związki, bo to bez sensu, ale taką osobę tez trzeba skądś wytrzasnąć.
Czego ja chcę od Was? Nie mam pojęcia, musiałem w końcu chociaż część swoich przemyśleń, problemów opisać, zostawić do opiniowania przez innych.
Dla informacji. Nie mam problemów z kontaktami jako takimi.
Mam dość dziwną sytuację w moim życiu.
Może zacznę od początku. W moim żyicu pojawiła się pewna dziewczyna dawno temu, wszystko trwało trochę ponad rok, miała chłopaka, bawiła się mną, potem wykorzystywala, zdradzała, zostawiła i wyszla za mąż, mimo pięknych chwil była i jest okropną k...ą. Problem jest w tym, że po ponad 2 latach od kiedy nie mam z nią kontaktu-widzę ją przypadkowo raz na kilka miesięcy, cały czas ją kocham(i wiem że zawsze będę, to jest oczywiste jak to że potrzebuję oddychać by żyć, nie mogę tego zanegować bo wiem to, nigdy się od tego nie uwolnię, ale to nie znaczy że nie mam prawa ułożyć sobie normalnie życia, bo wiem że nigdy jej nie będę miał), gorzej że od tamtego czasu spotykałem się z kilkunastoma dziewczynami, w żadnej się nie zakochałem, a te z którymi byłem zostawiłem, bo nic nie czułem do nich i było mi źle.
Widziałem w nich miliony wad, rzeczy które mi się nie podobały, brak silnego charakteru, wyrazistego stylu, determinacji, uwodzicielstwa. Nie jestem w stanie oszukiwać samego siebie i wykorzystywać innych okłamując ich, musiałem się ze wszystkiego wyplątać by nie siedzieć w toksycznej sytuacji. Teraz też mam dziewczynę i jest dokładnie to samo co za każdym razem wcześniej, nawet mi się nie chce do niej odezwać od paru dni, bo wiem że to nie to.
Do tego dochodzi brak seksu. To jest jedna wielka katorga, wyobraźcie sobie ponad dwa lata bez seksu, można oszaleć i dokładnie to się dzieje. Mogłem się przespać z poprzednią dziewczyną, ale nie chciałem. Dlaczego? Bo nie chciałem jej krzywdzić(to byłby jej pierwszy raz), skoro wiedziałem, że jej nie chcę, nie darowałbym sobie tego.
Dochodzą problemy na studiach, brak chęci do wstania, brak pomysłu co zrobić ze sobą, niechęć do wszystkiego, codzienne czynności mnie nużą i męczą, mam dość tego PRZEKLĘTEGO komputera, ale jestem na niego skazany, to uczucie potęguje samotność i brak spełnienia .. tak w łóżku i beznadziejne koło się zamyka. Od roku przestałem szukać dziewczyny, ale to nic nie zmienia, mam dość czekania, patrzenia jak życie i młodość mi przelatuje przed oczami, ale brak mi już pomysłu, gdzie znaleźć bratnią duszę. Dziewczyny, faceci zresztą też stały się, albo zawsze były, tylko ja jestem naiwny wyrachowane, chamskie o intelgencji nie wspomnę. Chciałbym wreszcie spotkać jakąś wyjątkową dziewczynę, ale takie gdybanie zawsze pozostaje w sferze marzeń.
Czasem chciałbym już po prostu znaleźć kumpelę od seksu i nie pakować się w żadne związki, bo to bez sensu, ale taką osobę tez trzeba skądś wytrzasnąć.
Czego ja chcę od Was? Nie mam pojęcia, musiałem w końcu chociaż część swoich przemyśleń, problemów opisać, zostawić do opiniowania przez innych.
Dla informacji. Nie mam problemów z kontaktami jako takimi.
Skomentuj