Witam.
Mam pewien problem i dotyczy on płodności. Otóż w dzieciństwie przeszedłem ciężką chorobę, która wiązała się z braniem dużej ilości cytostatyków. Niektóre z nich mogą być odpowiedzialne za "zanik" płodności. Obawiam się, że w moim przypadku mogła nastąpić taka okoliczność.
Moje pytanie jest następujące:
Do jakiego lekarza powinienem się udać,aby sprawdzić czy mam problem z płodnością i jaka jest procedura załatwiania takich spraw. Czytałem, że w aptekach można dostać pewnego rodzaju test, ale nie jestem przekonany, czy jest dostępny w Polsce.
Trochę jestem zaniepokojony całą sytuacją.
Mój przykład jest następujący:
Ostatnio kochałem się z dziewczyną, gdy miała dni płodne 6-7 razy bez zabezpieczenia polegając tylko na mało popularnym stosunku przerywanym, który jak wiadomo, nie jest żadną metodą antykoncepcji. Dodam, że w cale nie boimy się o wpadkę (to świadomy wybór że ryzykujemy, a nie będzie traktowany jak ewentualna wpadka), bo osiągnęliśmy już dojrzały wiek (25 i 27 lat), a dzidziuś nie stanowiłby problemu, a raczej przyśpieszyłby to co jest nieuniknione i ucieszył nas oboje.
Mam pewien problem i dotyczy on płodności. Otóż w dzieciństwie przeszedłem ciężką chorobę, która wiązała się z braniem dużej ilości cytostatyków. Niektóre z nich mogą być odpowiedzialne za "zanik" płodności. Obawiam się, że w moim przypadku mogła nastąpić taka okoliczność.
Moje pytanie jest następujące:
Do jakiego lekarza powinienem się udać,aby sprawdzić czy mam problem z płodnością i jaka jest procedura załatwiania takich spraw. Czytałem, że w aptekach można dostać pewnego rodzaju test, ale nie jestem przekonany, czy jest dostępny w Polsce.
Trochę jestem zaniepokojony całą sytuacją.
Mój przykład jest następujący:
Ostatnio kochałem się z dziewczyną, gdy miała dni płodne 6-7 razy bez zabezpieczenia polegając tylko na mało popularnym stosunku przerywanym, który jak wiadomo, nie jest żadną metodą antykoncepcji. Dodam, że w cale nie boimy się o wpadkę (to świadomy wybór że ryzykujemy, a nie będzie traktowany jak ewentualna wpadka), bo osiągnęliśmy już dojrzały wiek (25 i 27 lat), a dzidziuś nie stanowiłby problemu, a raczej przyśpieszyłby to co jest nieuniknione i ucieszył nas oboje.
Skomentuj