Witam.
Od pewnego czasu poszukuję rozwiązania mojego problemu w Internecie i tak zawitałem na ów forum. Widzę, że wielu ludzi tutaj nie tylko zna się na temacie, ale traktuje go z należytą powagą i jednocześnie stosownym dystansem.
Zatem do rzeczy. Od kiedy tylko mniej więcej zacząłem się orientować, co to jest seks, mam istną manię na punkcie seksu oralnego, a w szczególności fellatio. Obecnie stuknęło mi ćwierćwiecze, mam stałą partnerkę, z którą zamieszkuję pod jednym dachem od kilku lat.
Owszem, moja seksualna pasja nie jest niczym odbiegającym od normy, tym bardziej, że jestem facetem. Jednak coraz bardziej mam wątpliwości, czy to jest zupełnie normalne. Dla mnie osobiście fellatio jest tym rodzajem seksu, który sprawia mi największą satysfakcję. Przedkładam go nad wszelkie inne jego formy. Jeśli oglądam i masturbuję się przed filmami porno, to wybieram jedynie fragmenty i sceny z takim właśnie seksem, koniecznie kończące się wytryskiem na twarzy kobiety. To jest dla mnie jak narkotyk.
Tak samo rzecz ma się w praktyce. Podczas każdego kontaktu seksualnego z moją Dziewczyną, mam niewypowiedzianą ochotę na seks oralny i oddałbym za niego przysłowiowe "wszystko". Problemu by nie było, gdyby nie podejście mojej partnerki. Otóż, nie rzecz w tym, że Ona tego nie lubi, czuje obrzydzenie czy coś podobnego. Ów niechęć nie pojawiła się również u Niej nagle. Uprawialiśmy seks oralny (obustronny) wielokrotnie, na początku związku najwięcej, jednak wraz z upływem lat coraz mniej. Ta zmiana była płynna. Obecnie zaszczyt seksu oralnego otrzymuję sporadycznie. Co dziwne, moja Dziewczyna miewa swego rodzaju "napady" i wówczas sama z siebie robi mi taką laskę, że lewituję na poziomie jonosferycznym. Jednak, jak wspomniałem, zdarza się to naprawdę rzadko.
Pomimo mojej obsesji, w łóżku nie jestem egoistą. Bardzo lubię i robię dużo, aby dać Jej jak najwięcej rozkoszy. Ogólnie w łóżku układa nam się bardzo dobrze. Coraz częściej odczuwam jednak swoistą frustrację z powodu braku zaspokojenia oralnego. Standardowa rada to "porozmawiać". Heh... Ależ rozmawiałem z moją Dziewczyną na ten temat wielokrotnie. Ona wie ode mnie bardzo dobrze, że mam fisia na punkcie "obciągania". Nieraz też powtarza, że ponieważ mnie kocha (a tak jest na pewno), bardzo lubi dawać mi rozkosz, właśnie taką, jaką lubię najbardziej. Z drugiej jednak strony Ona o wiele bardziej preferuje stosunek płciowy. I jest to preferencja na tyle silna, że nie sposób Jej zachęcić nawet do krótkiej minetki. Nie oznacza to, że nie dopuszcza mnie do robienia Jej minetki w ogóle. Tu podobnie miewa podobne napady jak w przypadku fellatio. Ona uzasadnia to tym, że woli stosunek, gdyż zdecydowanie woli czuć tę bliskość, a poza tym, woli przeżywać orgazm pochwowy, pomimo, że przychodzi on jej z o wiele większym trudem niż łechtaczkowy. Seks oralny akceptuje i względnie lubi, ale nie przepada za nim, gdyż odczuwa wówczas seks jako akt za bardzo uprzedmiotowiony. I tu nie chodzi o Jej poglądy. Absolutnie nie. Tu chodzi o Jej emocje i odczucia podczas seksu.
I ja moją Dziewczynę rozumiem. Nie nalegam i nie zmuszam Jej do niczego. Jednak moja frustracja rośnie. Coraz częściej miewam momenty, że rozsadza mnie pożądanie seksu oralnego. Doprowadza to nawet do tego, że masturbuję się w pracy. Gdy dochodzi do zbliżenia między mną a moją dziewczyną, modlę się w myślach, zastanawiam się, czy w końcu tym razem się uda. Próbuję delikatnie inicjować seks oralny na przykład minetką, czasami nawet propozycją wprost, jak jestem zdesperowany, ale na ogół bezskutecznie. Temat rozchodzi się po kościach i ostatecznie odbywamy stosunek.
Po pierwsze, proszę Was o krótką opinię na mój temat. Czy rzeczywiście moja obsesja jest przesadą? Po drugie, jak mogę sprawić, aby podczas zbliżenia moja partnerka mimowolnie nabrała ochoty na moją ulubioną formę seksu? W końcu miewa niespodziewane ataki takich chęci, więc to chyba jest możliwe, abym mógł kontrolowanie zadziałać w taki sposób, aby takich pragnień nabrała.
Od pewnego czasu poszukuję rozwiązania mojego problemu w Internecie i tak zawitałem na ów forum. Widzę, że wielu ludzi tutaj nie tylko zna się na temacie, ale traktuje go z należytą powagą i jednocześnie stosownym dystansem.
Zatem do rzeczy. Od kiedy tylko mniej więcej zacząłem się orientować, co to jest seks, mam istną manię na punkcie seksu oralnego, a w szczególności fellatio. Obecnie stuknęło mi ćwierćwiecze, mam stałą partnerkę, z którą zamieszkuję pod jednym dachem od kilku lat.
Owszem, moja seksualna pasja nie jest niczym odbiegającym od normy, tym bardziej, że jestem facetem. Jednak coraz bardziej mam wątpliwości, czy to jest zupełnie normalne. Dla mnie osobiście fellatio jest tym rodzajem seksu, który sprawia mi największą satysfakcję. Przedkładam go nad wszelkie inne jego formy. Jeśli oglądam i masturbuję się przed filmami porno, to wybieram jedynie fragmenty i sceny z takim właśnie seksem, koniecznie kończące się wytryskiem na twarzy kobiety. To jest dla mnie jak narkotyk.
Tak samo rzecz ma się w praktyce. Podczas każdego kontaktu seksualnego z moją Dziewczyną, mam niewypowiedzianą ochotę na seks oralny i oddałbym za niego przysłowiowe "wszystko". Problemu by nie było, gdyby nie podejście mojej partnerki. Otóż, nie rzecz w tym, że Ona tego nie lubi, czuje obrzydzenie czy coś podobnego. Ów niechęć nie pojawiła się również u Niej nagle. Uprawialiśmy seks oralny (obustronny) wielokrotnie, na początku związku najwięcej, jednak wraz z upływem lat coraz mniej. Ta zmiana była płynna. Obecnie zaszczyt seksu oralnego otrzymuję sporadycznie. Co dziwne, moja Dziewczyna miewa swego rodzaju "napady" i wówczas sama z siebie robi mi taką laskę, że lewituję na poziomie jonosferycznym. Jednak, jak wspomniałem, zdarza się to naprawdę rzadko.
Pomimo mojej obsesji, w łóżku nie jestem egoistą. Bardzo lubię i robię dużo, aby dać Jej jak najwięcej rozkoszy. Ogólnie w łóżku układa nam się bardzo dobrze. Coraz częściej odczuwam jednak swoistą frustrację z powodu braku zaspokojenia oralnego. Standardowa rada to "porozmawiać". Heh... Ależ rozmawiałem z moją Dziewczyną na ten temat wielokrotnie. Ona wie ode mnie bardzo dobrze, że mam fisia na punkcie "obciągania". Nieraz też powtarza, że ponieważ mnie kocha (a tak jest na pewno), bardzo lubi dawać mi rozkosz, właśnie taką, jaką lubię najbardziej. Z drugiej jednak strony Ona o wiele bardziej preferuje stosunek płciowy. I jest to preferencja na tyle silna, że nie sposób Jej zachęcić nawet do krótkiej minetki. Nie oznacza to, że nie dopuszcza mnie do robienia Jej minetki w ogóle. Tu podobnie miewa podobne napady jak w przypadku fellatio. Ona uzasadnia to tym, że woli stosunek, gdyż zdecydowanie woli czuć tę bliskość, a poza tym, woli przeżywać orgazm pochwowy, pomimo, że przychodzi on jej z o wiele większym trudem niż łechtaczkowy. Seks oralny akceptuje i względnie lubi, ale nie przepada za nim, gdyż odczuwa wówczas seks jako akt za bardzo uprzedmiotowiony. I tu nie chodzi o Jej poglądy. Absolutnie nie. Tu chodzi o Jej emocje i odczucia podczas seksu.
I ja moją Dziewczynę rozumiem. Nie nalegam i nie zmuszam Jej do niczego. Jednak moja frustracja rośnie. Coraz częściej miewam momenty, że rozsadza mnie pożądanie seksu oralnego. Doprowadza to nawet do tego, że masturbuję się w pracy. Gdy dochodzi do zbliżenia między mną a moją dziewczyną, modlę się w myślach, zastanawiam się, czy w końcu tym razem się uda. Próbuję delikatnie inicjować seks oralny na przykład minetką, czasami nawet propozycją wprost, jak jestem zdesperowany, ale na ogół bezskutecznie. Temat rozchodzi się po kościach i ostatecznie odbywamy stosunek.
Po pierwsze, proszę Was o krótką opinię na mój temat. Czy rzeczywiście moja obsesja jest przesadą? Po drugie, jak mogę sprawić, aby podczas zbliżenia moja partnerka mimowolnie nabrała ochoty na moją ulubioną formę seksu? W końcu miewa niespodziewane ataki takich chęci, więc to chyba jest możliwe, abym mógł kontrolowanie zadziałać w taki sposób, aby takich pragnień nabrała.
Skomentuj