Witam. Postaram się pokrótce opisać swój problem, który niedawno pojawił się w moim młodym życiu.
Od niedawna mam dziewczynę (23l.), z którą rozpocząłem wspolzycie. Wczesniejsze moje doswiadczenia lozkowe nie sa zbyt urozmaicone - bylem wczesniej w dwoch stalych i powaznych zwiazkach i z tyloma tez kobietami w zyciu spałem. No ale do rzeczy - zauwazylem, ze moja obecna partnerka jest zdecydowanie inaczej zbudowana czy tez ukształtowana anizeli poprzednie kobiety, z którymi mialem doswiadczenia seksualne. Otóż chodzi o... nie wiem jak to nazwac - po prostu jest "tam" BARDZO luźna. Podczas gry wstępnej, kiedy się podnieca a ja zadowalam ją palcami - po prostu to czuję -bez problemu jestem w stanie zmieścić w jej pochwę 4 palce (a dłonie mam niemałe). Stanowi to dla mnie pewien problem podczas stosunku, natury bardziej psychologicznej, bo pomimo, iż nie mam raczej problemu z osiągnięciem orgazmu to odnoszę wrażenie, że musiałbym mieć co najmniej dwu-trzy krotnie grubszego członka, aby poczuć ją w pełni - i aby ona poczuła mnie w sobie. Sprawę komplikuje pewien fakt - calkiem przypadkowo dowiedzialem sie, ze jej poprzedni mężczyzna był naprawdę duzo ponadprzeciętnie "wyposażony". Czytałem, że wielkość penisa nie ma znaczenia jesli chodzi o doznania, gdyz pochwa jest ponoc elastyczna a najbardziej unerwione jest wejscie do pochwy (będąc przy wymiarach - ja mam raczej małego członka, około 12 centymetrów w stanie zwodu, nie jest on również gruby - po prostu dolne granice średnich europejskich, z tego co się orientuję), jednak słyszałem również o zjawisku "niedopasowania" partnerów i zastanawiam się, czy to właśnie na nas nie trafiło.
Ciężko mi o tym zacząć rozmowe z mą kobietą, gdyż ona twierdzi, że jest jej dobrze i temat ten dla niej nie istnieje. Po prostu nie chce o tym rozmawiac, choc probowalem ja delikatnie podchodzic na rozne sposoby - moze nie chce mnie urazic? Moja partnerka na codzienny, wieczorny, czy tez poranny sex również ma zawsze ochotę, sypiamy ze soba od okolo 2 miesiecy i to wręcz najczęściej Ona jest inicjatorką współżycia. Meczy mnie jednak to, ze ja po prostu jestem dla niej "za mały" - az sie boje sprawdzic, ale mysle, ze jest tak luzna, iz moglbym tam zmiescic swoja dlon... Probuje sie przekonac jakos, ze skoro chce ze mna sypiac - to jest jej dobrze... Irytujace jest jednka wyobrazenie o jej bylym partnerze z ogromnym członkiem - logicznie myslac, ja po prostu nie wyobrazam sobie zebym mogl jej dac tyle satysfakcji fizycznej swoim małym penisem. Odnosze wrazenie, ze doznania fizyczne podczas stosunku udaje mi sie potegowac czuloscia, dluga gra wstepna, pieszczeniem jej palcami - a sam sex z fizycznego punktu widzenia nie daje juz jej tyle frajdy (widac to po jej zachowaniu, najwieksza rozkosz wydaja sie jej sprawiac wlasnie opisane pieszczoty a nie zblizenie).
Nie wiem za bardzo jak mam do tego wszystkiego podejsc, boje sie, ze to "niedopasowanie" odbije sie kiedys na naszym zwiazku. Nie chcialbym, aby temat ten zostal potraktowany jako "kolejnego histeryka z małym penisem" - bo to jest dla mnie naprawde teraz powod do zmartwien.
Chciałbym aby ktoś z Was wypowiedział się co o tym myśli. W naukowych publikacjach można przeczytać, że wielkość penisa nie jest istotna - co jednak jeśli ON jest naprawde mały i do tego los połączy go z partnerką, która jest TAM naprawde bardzo luźna...? A może są jakieś sprawdzone metody na takie "niedopasowanie partnerów"?
Pozdrawiam.
Guliwer.
Od niedawna mam dziewczynę (23l.), z którą rozpocząłem wspolzycie. Wczesniejsze moje doswiadczenia lozkowe nie sa zbyt urozmaicone - bylem wczesniej w dwoch stalych i powaznych zwiazkach i z tyloma tez kobietami w zyciu spałem. No ale do rzeczy - zauwazylem, ze moja obecna partnerka jest zdecydowanie inaczej zbudowana czy tez ukształtowana anizeli poprzednie kobiety, z którymi mialem doswiadczenia seksualne. Otóż chodzi o... nie wiem jak to nazwac - po prostu jest "tam" BARDZO luźna. Podczas gry wstępnej, kiedy się podnieca a ja zadowalam ją palcami - po prostu to czuję -bez problemu jestem w stanie zmieścić w jej pochwę 4 palce (a dłonie mam niemałe). Stanowi to dla mnie pewien problem podczas stosunku, natury bardziej psychologicznej, bo pomimo, iż nie mam raczej problemu z osiągnięciem orgazmu to odnoszę wrażenie, że musiałbym mieć co najmniej dwu-trzy krotnie grubszego członka, aby poczuć ją w pełni - i aby ona poczuła mnie w sobie. Sprawę komplikuje pewien fakt - calkiem przypadkowo dowiedzialem sie, ze jej poprzedni mężczyzna był naprawdę duzo ponadprzeciętnie "wyposażony". Czytałem, że wielkość penisa nie ma znaczenia jesli chodzi o doznania, gdyz pochwa jest ponoc elastyczna a najbardziej unerwione jest wejscie do pochwy (będąc przy wymiarach - ja mam raczej małego członka, około 12 centymetrów w stanie zwodu, nie jest on również gruby - po prostu dolne granice średnich europejskich, z tego co się orientuję), jednak słyszałem również o zjawisku "niedopasowania" partnerów i zastanawiam się, czy to właśnie na nas nie trafiło.
Ciężko mi o tym zacząć rozmowe z mą kobietą, gdyż ona twierdzi, że jest jej dobrze i temat ten dla niej nie istnieje. Po prostu nie chce o tym rozmawiac, choc probowalem ja delikatnie podchodzic na rozne sposoby - moze nie chce mnie urazic? Moja partnerka na codzienny, wieczorny, czy tez poranny sex również ma zawsze ochotę, sypiamy ze soba od okolo 2 miesiecy i to wręcz najczęściej Ona jest inicjatorką współżycia. Meczy mnie jednak to, ze ja po prostu jestem dla niej "za mały" - az sie boje sprawdzic, ale mysle, ze jest tak luzna, iz moglbym tam zmiescic swoja dlon... Probuje sie przekonac jakos, ze skoro chce ze mna sypiac - to jest jej dobrze... Irytujace jest jednka wyobrazenie o jej bylym partnerze z ogromnym członkiem - logicznie myslac, ja po prostu nie wyobrazam sobie zebym mogl jej dac tyle satysfakcji fizycznej swoim małym penisem. Odnosze wrazenie, ze doznania fizyczne podczas stosunku udaje mi sie potegowac czuloscia, dluga gra wstepna, pieszczeniem jej palcami - a sam sex z fizycznego punktu widzenia nie daje juz jej tyle frajdy (widac to po jej zachowaniu, najwieksza rozkosz wydaja sie jej sprawiac wlasnie opisane pieszczoty a nie zblizenie).
Nie wiem za bardzo jak mam do tego wszystkiego podejsc, boje sie, ze to "niedopasowanie" odbije sie kiedys na naszym zwiazku. Nie chcialbym, aby temat ten zostal potraktowany jako "kolejnego histeryka z małym penisem" - bo to jest dla mnie naprawde teraz powod do zmartwien.
Chciałbym aby ktoś z Was wypowiedział się co o tym myśli. W naukowych publikacjach można przeczytać, że wielkość penisa nie jest istotna - co jednak jeśli ON jest naprawde mały i do tego los połączy go z partnerką, która jest TAM naprawde bardzo luźna...? A może są jakieś sprawdzone metody na takie "niedopasowanie partnerów"?
Pozdrawiam.
Guliwer.
Skomentuj