Rozważam zdobycie leku hormonalnego nazywanego cyproteronem, żeby pozbyć się popędu seksualnego. Chcę zapytać, jakie są możliwości, bo może są tu osoby, które przypadkiem mają o tym jakieś pojęcie (farmaceuci, lekarze) ,poza tym o skutki uboczne.
Ale może zacznę od tego skąd taki pomysł:
Mam 26 lat i nienawidzę swojego wyglądu. Nie jest tak że jestem gruby, niezadbany. Ćwiczę dużo. Wydaję sporo pieniedzy na fryzjera. Mimo to mój wygląd oceniam na najwyżej 2/10 bo moja twarz, no cóż, nie jest zbyt zachęcająca. Trudno coś w tym zmienić.
Miałem w życiu kilka dziewczyn, z których wszystkich poza jedną nie kochałem. Zgodziłem się na te związki, bo sądziłem, że innych szans nie bedzie, poza tym byłem bardzo mało asertywny. Seks z nimi zdarzał się rzadko, z niektórymi wcale i nie był satysfakcjonujący, oprócz tej jednej, z którą było bardzo dobrze i której też sie z jakiegoś powodu podobało. Kłopot w tym, że, jak się z czasem okazało, jest chora psychicznie (tak naprawdę chora, nie że depresja czy jakieś drobne zaburzenia). Kto wie, co widziała zamiast mnie. Potem zniknęła kompletnie przez problemy z narkotykami. To tragiczna historia, której nie ma chyba potrzeby tu przytaczać, bo pewnie i tak nie byłaby wiarygodna.
Jestem też uzależniony od porno i masturbacji. O ile w wieku lat nastu, wiadomo - robiło się to często, może dwa razy dziennie, a później nastapił okres, kiedy potrzeby znacznie zmalały, o tyle teraz dwa razy dziennie to byłoby NIC. Obsesja jest nieznośna i żeby w ogóle utrzymać się w normalnym trybie życia musze to robić często, inaczej nie da się na niczym skupić. Trzeba to robić do progu bólu i wtedy dopiero uzyskuje się jakiś spokój.
I tu zaczyna się opis właściwego problemu: to jest obsesja bezsilności i zawiści wobec innych. Robię sie na tym tle coraz bardziej agresywny, a najbardziej irytują mnie atrakcyjni ludzie, pary, Hiszpanie podrywający Polki na każdym kroku w moim mieście, przesycone erotyką media. Nie znoszę już filmów w których pojawia się wątek erotyczny, nawet książki wywołują falę zawisci. Strach pomyśleć, co będzie latem, bo teraz jest dużo łatwiej, kiedy jest zimno, wszyscy są ubrani i mało uczuciowi.
Nie jest też tak, że nic z tym nie robię, albo że nie robię nic, żeby znaleźć partnerkę. Przeciwnie, mam się czym pochwalić, dużo podróżowałem, znam się na wielu rzeczach, mam samochód, jakieśtam swoje miejsce i nienajgorsze pieniądze jak na ten wiek. Chodzę na drogą terapię, która chyba nic nie daje. Chodzę na mnóstwo imprez w nadziei, że się coś wydarzy. Oczywiście sam nigdy nie podrywam, nie odważyłbym się do kogoś wychodzić z moim wyglądem, zresztą po prostu uważam że byłoby to niemiłe. Mam za to dużo koleżanek (kolegów niewielu), z którymi mamy absolutnie aseksualne relacje. Nieraz opowiadają mi o swoich problemach z chłopakami. Próbowałem delikatnie czegoś z niektórymi z nich, oczywiście bez skutku. Friend-zoned forever. Próbowałem też z prostytutką, wyszło fatalnie.
Dlatego wpadłem już jakieś pół roku temu na ten pomysł z cyproteronem, "lekiem" używanym w wymuszonych chemicznych kastracjach np. dla pedofili. Dla mnie pozbycie się libido byłoby uwolnieniem od największego i może jedynego prawdziwego problemu w życiu, bo wcale nie czerpię radości z tej zawiści i nienawiści która zalewa mnie wobec innych ludzi, i zdaję sobie sprawę z absurdalności tych uczuć.
Dlatego też pytam, o ile ktoś ma taką wiedze: jak to zdobyć (czy w ogóle istnieje legalny sposób), i czy pojawiłyby się jakieś bardzo nieporządane efekty przy regularnym stosowaniu?
Ale może zacznę od tego skąd taki pomysł:
Mam 26 lat i nienawidzę swojego wyglądu. Nie jest tak że jestem gruby, niezadbany. Ćwiczę dużo. Wydaję sporo pieniedzy na fryzjera. Mimo to mój wygląd oceniam na najwyżej 2/10 bo moja twarz, no cóż, nie jest zbyt zachęcająca. Trudno coś w tym zmienić.
Miałem w życiu kilka dziewczyn, z których wszystkich poza jedną nie kochałem. Zgodziłem się na te związki, bo sądziłem, że innych szans nie bedzie, poza tym byłem bardzo mało asertywny. Seks z nimi zdarzał się rzadko, z niektórymi wcale i nie był satysfakcjonujący, oprócz tej jednej, z którą było bardzo dobrze i której też sie z jakiegoś powodu podobało. Kłopot w tym, że, jak się z czasem okazało, jest chora psychicznie (tak naprawdę chora, nie że depresja czy jakieś drobne zaburzenia). Kto wie, co widziała zamiast mnie. Potem zniknęła kompletnie przez problemy z narkotykami. To tragiczna historia, której nie ma chyba potrzeby tu przytaczać, bo pewnie i tak nie byłaby wiarygodna.
Jestem też uzależniony od porno i masturbacji. O ile w wieku lat nastu, wiadomo - robiło się to często, może dwa razy dziennie, a później nastapił okres, kiedy potrzeby znacznie zmalały, o tyle teraz dwa razy dziennie to byłoby NIC. Obsesja jest nieznośna i żeby w ogóle utrzymać się w normalnym trybie życia musze to robić często, inaczej nie da się na niczym skupić. Trzeba to robić do progu bólu i wtedy dopiero uzyskuje się jakiś spokój.
I tu zaczyna się opis właściwego problemu: to jest obsesja bezsilności i zawiści wobec innych. Robię sie na tym tle coraz bardziej agresywny, a najbardziej irytują mnie atrakcyjni ludzie, pary, Hiszpanie podrywający Polki na każdym kroku w moim mieście, przesycone erotyką media. Nie znoszę już filmów w których pojawia się wątek erotyczny, nawet książki wywołują falę zawisci. Strach pomyśleć, co będzie latem, bo teraz jest dużo łatwiej, kiedy jest zimno, wszyscy są ubrani i mało uczuciowi.
Nie jest też tak, że nic z tym nie robię, albo że nie robię nic, żeby znaleźć partnerkę. Przeciwnie, mam się czym pochwalić, dużo podróżowałem, znam się na wielu rzeczach, mam samochód, jakieśtam swoje miejsce i nienajgorsze pieniądze jak na ten wiek. Chodzę na drogą terapię, która chyba nic nie daje. Chodzę na mnóstwo imprez w nadziei, że się coś wydarzy. Oczywiście sam nigdy nie podrywam, nie odważyłbym się do kogoś wychodzić z moim wyglądem, zresztą po prostu uważam że byłoby to niemiłe. Mam za to dużo koleżanek (kolegów niewielu), z którymi mamy absolutnie aseksualne relacje. Nieraz opowiadają mi o swoich problemach z chłopakami. Próbowałem delikatnie czegoś z niektórymi z nich, oczywiście bez skutku. Friend-zoned forever. Próbowałem też z prostytutką, wyszło fatalnie.
Dlatego wpadłem już jakieś pół roku temu na ten pomysł z cyproteronem, "lekiem" używanym w wymuszonych chemicznych kastracjach np. dla pedofili. Dla mnie pozbycie się libido byłoby uwolnieniem od największego i może jedynego prawdziwego problemu w życiu, bo wcale nie czerpię radości z tej zawiści i nienawiści która zalewa mnie wobec innych ludzi, i zdaję sobie sprawę z absurdalności tych uczuć.
Dlatego też pytam, o ile ktoś ma taką wiedze: jak to zdobyć (czy w ogóle istnieje legalny sposób), i czy pojawiłyby się jakieś bardzo nieporządane efekty przy regularnym stosowaniu?
Skomentuj