Zazdroszczę. Ja jakoś nie miałem nigdy okazji lecieć sam... zawsze z kimś znajomym/bliskim więc to wykluczało zawieranie takich znajomości.
A przy okazji - ta scena przypomina mi "Emmanuelle".
Zainteresowanym powiem jednak, że wersja filmowa sceny w samolocie jest po prostu nijaka wobec tego co Arsan napisała w książce - to moja ulubiona scena erotyczna, która w jakimś sensie wpłynęła na moje fantazje.
A przy okazji - ta scena przypomina mi "Emmanuelle".
Zainteresowanym powiem jednak, że wersja filmowa sceny w samolocie jest po prostu nijaka wobec tego co Arsan napisała w książce - to moja ulubiona scena erotyczna, która w jakimś sensie wpłynęła na moje fantazje.
Skomentuj