To opowiadanko dorwalem na forum o2.pl, a ze jest ciekawe to wrzuce go Wam
Wszyscy cieszyli się na ten wyjazd. Nadeszła wiosna. Zrobiło się ciepło. To był dobry czas na tygodniowy szkolny wyjazd w góry. Był to rodzaj nagrody za dobre wyniki w nauce i sprawowanie. Miały jechać dwie klasy (w sumie 50 osób) z czterema nauczycielami jako opiekunami. Byli więc wychowawcy klas: Maria (50-letnia belferka) i Janusz (49-letni nauczyciel wf). Do pomocy oddelegowano im Andrzeja (42-letniego nauczyciela biologii) oraz Joannę (36-letnią nauczycielkę matematyki).
Przez cały czas wszyscy dobrze się bawili. Były wycieczki górskimi szlakami, przejazdy wyciągami krzesełkowymi, zwiedzanie muzeów, jaskiń, a także spływ Dunajcem. Wieczorami, przy pensjonacie gdzie byli zakwaterowani organizowano ogniska.
Aby nie zanudzać Was dłużej niepotrzebnymi opisami przejdę od razu do rzeczy. Duże zainteresowanie wśród pewnej męskiej grupki uczniów wzbudzała ich nauczycielka - Joanna. Była bardzo atrakcyjną kobietą, średniego wzrostu, szczupłej budowy ciała, miała długie, lekko kręcone włosy. Nie ubierała się wyzywająco, raczej skromnie, ale zawsze tak, aby delikatnie podkreślić swoją zgrabną sylwetkę. Jeżeli bluzka - to lekko prześwitująca. Jeżeli cienki sweterek lub golf - to lekko obcisły, podkreślający jej jędrny biust. Jeżeli spódnica długa - to z głębokim rozcięciem do połowy uda z boku. Jeżeli krótka spódniczka - to obcisła, opinająca pośladki. Jeżeli zaś jeansy - to też obcisłe, idealnie opinające jej biodra, wpijające się między pośladki, a z przodu tak przylegające do jej ciała, że można było dokładnie wyobrazić sobie jej wzgórek łonowy. Na wycieczkach stanowiła dzięki temu główny obiekt zainteresowań. Góry, widoki, muzea - owszem, ale niektórzy chłopcy patrzyli przede wszystkim na nią. Oglądali ją, nie - pożerali ją wzrokiem. Rozbierali ją w wyobraźni, powoli, sweterek, spodenki, do bielizny... I dalej...
Joanna zauważyła pewne oznaki zainteresowania, ale uznała, że w ich wieku to normalne i nie przywiązywała do tego większej wagi. Była nawet zadowolona, bo był to dowód, że wciąż jest jeszcze atrakcyjna. Nie zauważyła tylko, że interesuje się nią również Janusz... Pewnego dnia, podczas zwiedzania Jaskini Nietoperzowej, Joanna jak zwykle trzymała się końca wycieczki. Na czele szedł przewodnik objaśniając trasę zwiedzania. Za nim pani Maria, za nią uczniowie. Przejścia w jaskini były dość wąskie. Obok siebie mogły iść najwyżej dwie osoby, a niekiedy musieli iść gęsiego. Mniej więcej w połowie pochodu szedł Andrzej pilnując uczni idących pośrodku. Na końcu swoim zwyczajem szła Joanna. W ten sposób miała na oku końcówkę pochodu. Była spokojna, że nikt nie zgubi się w jaskini i nie zostanie w niej. Towarzystwa dotrzymywał jej Janusz zabawiając rozmową. Przewodnik od czasu do czasu przystawał przy gablotach z rzadka ustawionych wzdłuż korytarza objaśniając ich zawartość. Gdy po takim którymś z kolei objaśnieniu wszyscy ruszyli dalej, Joanna podeszła do gabloty. Dopiero teraz mogła w spokoju przyjrzeć się kłom i kościom odnalezionym w tej jaskini. Zapatrzona nie zauważyła, że grupa uczniów oddala się i znika w półmroku. Nie zauważyła też Janusza, który przystanął za nią.
Janusz chwilę wpatrywał się w milczeniu w jej figurkę pochyloną nad gablotą, po czym zbliżył się od tyłu i objął rękoma. Z przodu sięgnął jej piersi rysujących się wyraźnie pod cienkim sweterkiem. Kobieta nie zdążyła zareagować. Ujął delikatnie obie półkule w dłonie i zaczął nieznacznie ugniatać.
- Przestań, proszę, co robisz? - wyszeptała patrząc ze zgrozą na oddalającą się w mrok wycieczkę.
- Odpręż się, jesteśmy na wycieczce. Rozerwijmy się nieco. - Próbował ją pocałować. Joanna jednak wyswobodziła się z jego objęć i pobiegła za grupą.
Od tej pory uważała, aby nie zostawać w tyle. Janusz krążył wokół niej wyczekując na kolejny dogodny moment. I kiedy tak stali wszyscy zgromadzeni półkolem wokół następnej gabloty z eksponatami, zauważył, że Joanna stoi znowu na końcu, za wszystkimi uczniami. Stanął obok niej. Kobieta odsunęła się o pół kroku do przodu. On z kolei znowu przysunął się i tak na zmianę. W końcu Joanna na tyle zbliżyła się do stojących na końcu uczniów, że dalej nie mogła się przesuwać. Dzięki temu Janusz zbliżył się do niej na odległość oddechu. Położył dłoń na jej pośladku. Kobieta próbowała się uwolnić, jednak było to niemożliwe bez zwracania na siebie uwagi innych. A Janusz coraz śmielej pieścił jej pośladki przez spódniczkę. Uwolniła się dopiero, gdy przewodnik poprowadził grupę dalej korytarzem. Janusz mocno chwycił Joannę za ramię i przytrzymał.
- Pójdziemy jak zawsze na końcu wycieczki - szepnął jej do ucha
- Przecież musimy pilnować tych dzieciaków. - Joanna tak była zaskoczona tą sytuacją, że nie protestowała. Szła więc na końcu w towarzystwie Janusza, który korzystając z półmroku coraz bardziej do niej lgnął. Jak tylko mógł chwytał ją to za pierś, to za pośladek. W końcu uczniowie połapali się co się dzieje. Obserwowali teraz ukradkiem ich zmagania. Dziewczyny były zaciekawione, nieco zaszokowane. Chłopcy byli natomiast podnieceni. Każdy z nich chciałby teraz być na miejscu Janusza, dotykać jej piersi i łapać za pośladki bez żadnych konsekwencji. Nie przypuszczali jak szybko ich marzenie może się spełnić...
Na kolejnym postoju przy gablocie Joanna, chcąc zostawić Janusza w tyle, wmieszała się w tłum chłopców. Wokół niej panował straszny ścisk. Każdy chciał chociaż otrzeć się o nią, musnąć niby niechcący jej pośladków. Joanna czuła te wszystkie dotyki, miała jednak nadzieję, że to przez ten tłok. I wtedy nagle zgasło światło. Wszyscy zamarli, nie było widać nawet czubka własnego nosa. Umilkły rozmowy.
- Proszę się nie denerwować - przewodnik uspokajał grupę - To się tu zdarza, zaraz światło się zapali.
Joanna poczuła, jak jakaś dłoń delikatnie dotyka jej biodro. Powoli przesuwa się do tyłu na pośladek. Tu zatrzymała się wyczekująco. Nie, to nie było przypadkowe dotknięcie. "Tylko kto?" - zastanawiała się - "Janusz został z tyłu, a więc któryś z uczniów?" Trudno było jej w to uwierzyć. Ale zaraz ta dłoń zaczęła ugniatać i masować jej pośladek. Joanna chwyciła ją w nadgarstku i odsunęła.
- Dość - szepnęła w tę stronę. W tej samej chwili inna dłoń dotknęła jej boku z drugiej strony. Powędrowała do przodu, na brzuch i zaczęła sunąć ku górze. Gdy dotarła od dołu do piersi, zawahała się na moment, po czym zdecydowanym ruchem złapała ją za biust. Zaczęła go pieścić. Joanna drugą ręką złapała i tę dłoń za nadgarstek i odsunęła od swojego ciała. Po chwili poczuła na sobie kilka innych dłoni. Wszystkie obłapiały ją na ślepo w różnych miejscach, po czym sunąc po jej ciele kierowały się ku jej piersiom lub pośladkom. Joanna nie mogła już reagować na te zaczepki, obje ręce miała zajęte, trzymała w nich te ręce, które dotykały ją jako pierwsze. Teraz obłapiano ją już za obie piersi, brzuch i pupę. Dłonie czuła na ramionach, plecach i głowie. Ktoś dotykał przez spódniczkę jej ud. Wokół słyszała przyspieszone oddechy. W pewnej chwili poczuła, jak jej spódnica wędruje do góry. Przez cieniutkie rajstopy czuła kilka par rąk sunących od kolan po jej udach. Czuła je z tyłu, boku i przodu ud.
"Boże" - pomyślała - "zaraz dojdą do..."
Reakcja jej ciała była od niej niezależna. Czuła narastające powoli podniecenie. Dłonie pieszczące jej piersi sprawiły, że sutki zaczęły powoli sztywnieć. Także inne dotykające ją dłonie sprawiły, że czuła napływającą do krocza wilgoć. Tymczasem dłonie sunące po udach dotarły do pośladków. Teraz wrażenie dotyku było o wiele silniejsze niż wcześniej przez spódniczkę. Zaczęło jej wirować w głowie. Jakby nie było tego dosyć, dwie dłonie dotarły z przedniej części ud przez pachwiny do jej brzuszka. Złączyła uda razem przewidując następny ruch. Ale to jej nie pomogło. Jedna z dłoni zsunęła się z brzuszka, przez podbrzusze, dotarła do jej wzgórka łonowego wsuwając się między zwarte uda. Joanna poczuła obezwładniającą falę gorąca wychodzącą z jej krocza i promieniującą na całe ciało. Nie miała już siły bronić się, zresztą nie było sposobu. Dłoń masująca przez materiał jej łechtaczkę dawała jej coraz większą rozkosz. Była pewna, że ten chłopak już poczuł jak zwilgotniała w tym miejscu.
"Boże, co za wstyd, wszystkim rozpowie, na pewno będzie się chwalił."
- Proszę Państwa, uwaga, zaraz będzie światło - rozległ się głos przewodnika. W jednej chwili wszystkie ręce obłapujące Joannę cofnęły się. Usłyszała też szuranie oddalających się kroków. Poczuła jak spódniczka opada wracając na swoje miejsce. Gdy zrobiło się widno, w promieniu metra od Joanny nie było nikogo. Nie rozglądała się jednak w poszukiwaniu sprawców, lecz wstydliwie opuściła głowę, wbijając wzrok w ziemię. Czuła rumieńce na twarzy. Chciała je ukryć. Tymczasem przewodnik ruszył dalej, a za nim cała grupa. Janusz podszedł do niej.
- Żałuję, że nie byłaś obok mnie, gdy zgasło światło. Moglibyśmy wtedy pobaraszkować. - Joanna odburknęła tylko coś pod nosem. Nie chciała się nikomu zwierzać z zajścia. A już na pewno nie Januszowi. Kierowali się już do wyjścia, które widać było w oddali, w odległości ok. 100 metrów. Stwierdziła, że teraz uczniów nie musi już pilnować, a nie czuła się bezpiecznie ani na końcu, ani w środku pochodu. Chciała jak najszybciej znaleźć się na czele wycieczki, obok przewodnika i pani Marii. Chciała jak najszybciej wyjść z jaskini. Dopiero tam, w pełnym świetle słońca będzie bezpieczna. Przyspieszyła więc kroku, wyprzedzając pojedyncze osoby. Janusz został z tyłu tracąc ją z oczu w tłumie. Gdy przeszła ok. 40 metrów kątem oka zauważyła, że w tym miejscu od głównego korytarza odchodzi w bok odnoga. Nie była w ogóle oświetlona, ginęła w mroku czarnym jak noc. Joanna zatrzymała się przy niej z czystej ciekawości tylko na moment. Ale to wystarczyło...
Czyjeś silne ręce popchnęły ją w głąb bocznego korytarza. Przebiegła kilka kroków na ślepo i upadłaby, gdyby nie przytrzymała się ściany. W tym miejscu korytarz zakręcał ostro w bok. Usłyszała za sobą kroki i czyjaś silna ręka chwyciła ją za ramię. Pociągnęła ją za zakręt w głąb korytarza. Było tu tak samo ciemno jak wówczas, gdy zgasło oświetlenie. "Przestańcie, natychmiast." - chciała to powiedzieć stanowczo, ale głos jej się załamał. Nagle czyjeś ręce obróciły jej głowę w bok i czyjeś usta przywarły do jej ust w namiętnym pocałunku. W ten sposób nie mogła krzyczeć i wzywać pomocy. Znowu jak za poprzednim razem poczuła kilka par rąk wędrujących po jej ciele. Tym razem dłonie te dotykały ją o wiele śmielej. Szybko dotarły do piersi. Do pośladków. Z ust przywartych do niej wysunął się język penetrując wnętrze jej ust. Nie miała siły się bronić. Spódniczka znowu powędrowała do góry. Kilka dłoni pieściło jej pośladki i uda. Tym razem dwie dłonie powędrowały na podbrzusze i stamtąd w dół na jej łono. Kobieta czując dłonie masujące przez rajstopy i majtki jej wzgórek łonowy znowu poczuła promieniujące ciepło. Dłonie pieszczące jej piersi chwyciły po bokach za sweterek i podciągając w górę wysunęły go ze spódniczki. Wsunęły się pod sweterek docierając znowu do piersi, tym razem dotykały je jedynie przez stanik. Sutki już dawno jej zesztywniały. Tamci na pewno to wyczuli.
Próbowali rozpiąć sprzączkę. Nie mogli, więc zaczęli niecierpliwie wyłuskiwać piersi ze stanika. Udało im się wyswobodzić jeden biust. Jego pieszczoty powodowały dreszcze u Joanny. Tymczasem na dole nie wystarczało już dotykanie przez rajstopy. Znaleźli ich skraj pociągnęli w dół. Zatrzymali się dopiero poniżej kolan. Dłonie od razu wróciły pieszcząc teraz pośladki przez majtki. Największą rozkosz miał na pewno ten, który zajął się z powrotem jej wzgórkiem łonowym. Majtki w tym miejscu były już całkowicie mokre. Tymczasem u góry udało się wreszcie rozpiąć stanik. Od razu dobrano się do wyswobodzonych piersi. Ktoś podciągnął w górę sweterek i zaczął ssać sutek. Na dole też nie próżnowano. Kilka dłoni zgodnie ściągnęło majtki w ślad za rajstopami. Teraz, gdy jedne dłonie i usta pieściły jej nagie piersi, a inne masowały jej nagie pośladki Joanna była bliska omdleniu. Nie upadła tylko dlatego, że była podtrzymywana przez kilka par silnych rąk. Niecierpliwe palce rozwierały jej pośladki wsuwając się między nie. Ale największą rozkosz sprawiły jej te, które dobrały się do jej norki. Najpierw delikatnie, rozcierając soki rozkoszy dookoła wejścia. Później coraz niecierpliwiej, aby po chwili nieznacznie wsunąć się do środka. Joanna była bliska orgazmu. Jeden, dwa, w końcu trzy palce wsuwały się i wysuwały penetrując jej rozgrzaną intymną grotę. Posuwały się coraz głębiej i coraz szybciej.
Joanna zaczęła ciężko oddychać. Palce jeszcze bardziej zintensyfikowały pieszczoty. Wtem dołączyła do nich dłoń, która dotarła tam od tyłu, między pośladkami. Joanna zaczęła jęczeć pod tak zmasowanym atakiem pieszczot. Czuła nadchodzący orgazm. Objęła ramionami stojących przy niej chłopców. Ściskała ich coraz mocniej w miarę nadciągającej rozkoszy. Kilka palców posuwało jej norkę. Oba sutki miała w czyichś ustach. Inne usta całowały ją gorąco. Kilka dłoni ugniatało jej pośladki. Do tego dłonie na udach, plecach, brzuchu... To było już nie do wytrzymania. Fala kulminacyjna przyszła nagle z rozrywającą siłą. Zamarła, wszystkie mięśnie jej zesztywniały. Z całych sił przytuliła do siebie chłopców, których objęła. Ci, którzy mieli w jej wnętrzu swoje palce poczuli w tej chwili miłosne rytmiczne skurcze. Na ten moment wszyscy jeszcze zintensyfikowali swoje zabiegi maksymalnie przedłużając chwile jej rozkoszy. Po jakimś czasie jednak emocje Joanny zaczęły opadać. Wtedy zorientowała się, że robi się wokół niej coraz ciaśniej. Coraz większy tłok. Kilku chłopców napierało na nią z wszystkich stron. Nie wiedziała co się dzieje aż do momentu, gdy na swoim nagim biodrze poczuła coś długiego, twardego i gorącego. To był męski kutas. Ocierał się o nią. A więc na dotykaniu się nie skończy - pomyślała przerażona. Po chwili czuła już cztery członki ocierające się o nią na wysokości bioder. Dwa były po bokach. Jeden z przodu na brzuchu i jeden z tyłu dotykał jej pośladków. Czuła wyraźnie ich śliskie główki. Były niesamowicie wyprężone. Poczuła jak ten z tyłu rozwiera jej pośladki i delikatnie wsuwa między nie swojego penisa. Ten z przodu sunął powoli po jej brzuchu w dół. Joannę znowu ogarniała fala podniecenia. Jednocześnie cały czas pieszczone, ugniatane i ssane były jej obie nagie piersi. Członek z tyłu sunął między jej pośladkami w dół i w głąb między jej uda. Ten z przodu też przesuwał się przez jej delikatny zarost łonowy w kierunku intymnej szparki. W końcu obydwa spotkały się u jej ujścia ocierając się o delikatne płatki.
Joanna była bliska drugiego orgazmu. Była pewna, że teraz wsuną się do środka. Wślizgną się powoli, niepewnie, potem nieco głębiej i głębiej aż do granic możliwości. Dotychczas nie miała stosunku z innym mężczyzną oprócz jej męża. Zastanawiała się jak to jest mieć w sobie obcego mężczyznę, a dwóch naraz... ? Była pewna, że spazmy ekstazy zaleją ją jak tylko na trochę w nią wejdą. Ale stało się inaczej.
Janusz zauważył jej nieobecność i zaczął ją szukać. Wszedł w boczny korytarz. Nic nie widział, ale słyszał jakieś odgłosy.
- Kto tu jest? Wszyscy do wyjścia! - ryknął tubalnym głosem dwa metry od nich. Wszyscy byli tak zaskoczeni, że od razu zaczęli uciekać. Oto ich nauczyciel przyłapał ich tu z nauczycielką. Na szczęście dla nich nic nie widział i nie mógł nikogo rozpoznać. Rzucili się do wyjścia odpychając go na ścianę, gdy obok niego przebiegali. Sweterek Joanny opadł zakrywając nagie piersi, spódniczka też opadła skrywając dopiero co rozpalone łono. W pierwszej chwili Janusz myślał, że wszyscy już wybiegli, ale usłyszał przed sobą jeszcze jakiś szmer. Nie wiedział, że to Joanna próbowała się ubrać. Szedł przed siebie po omacku z wyciągniętymi rękoma. W pewnej chwili dotknął ją. Stała tyłem do niego, więc zaczął obmacywać jej plecy. Rozpoznał ją po dotyku wełnianego sweterka i po perfumach roztaczających się dookoła.
- Joasiu, to ty? Co ty tu robiłaś z nimi? - Nie zdążyła odpowiedzieć, zaraz się domyślił.
- Boże, czy oni cię dotykali? - Mówiąc to objął ją ramionami i chwycił w dłonie jej piersi. Trochę je popieścił i zauważył, że ma sweterek wysunięty ze spódniczki.
- Co oni z tobą robili? - Joanna ciągle milczała. Nie miała siły już się przed nim bronić. Po prostu stała biernie poddając się jego pieszczotom. A Janusz skorzystał z okazji i podciągnął nieco jej sweterek. Wsunął dłonie pod niego, w górę ku piersiom. Spodziewał się, że chwyci je w dłonie poprzez stanik. Dlatego gdy po chwili miał w swoich dłoniach dwie dorodne, gorące, nagie piersi ze sztywnymi sutkami, jego podniecenie gwałtownie wzrosło. Mocno ją przytulił do siebie, zaczął całować ją w kark i pieścić te cudowne półkule. Biodrami przywarł do jej pupy. Momentalnie miał wzwód. Dalej już się nie zastanawiał. Działał odruchowo. Wysunął ręce spod sweterka Joanny i błyskawicznie rozpiął spodnie. Zsunął je na dół razem ze slipkami. Jego lanca sterczała prawie pionowo. Położył obie dłonie na jej biodrach. Podciągnął jej spódniczkę do góry. Domyślał się, że kobieta ma opuszczone majtki. Chwycił jej pośladki. Były nagie. "Dobierali się do niej." - pomyślał maksymalnie podniecony. Jedną dłoń wsunął między jej pośladki, sunąc w głąb, drugą sięgnął do przodu, położył na jej brzuchu i zsunął w dół. Po delikatnym zaroście na podbrzuszu, zbliżał się do jej norki. Czuł już wilgoć dookoła. Do jej muszelki dotarł jednocześnie obiema rękoma z przodu i z tyłu. Zaczął pieścić jej intymny zakątek. Joanna zadrżała. Delikatnie wsuwał i wysuwał palce rozmazując jej wydzielinę wokół sromu.
W końcu nie wytrzymał, stanął tuż za nią ujął w dłoń swojego kutasa i powoli wprowadził między jej pośladki. Kobieta nie protestowała. Była bliska orgazmu. A Janusz wsuwał się powoli, bliżej norki. W końcu dotarł do niej i wsuwał się do wnętrza. Była niesamowicie rozpalona i wilgotna. Wszedł tak głęboko jak mógł. Czuł głęboki oddech Joanny. Znowu chwycił pod sweterkiem jej piersi i powoli, ale systematycznie zaczął ją posuwać. W miarę narastającego podniecenia przyspieszał ruchy. Żadna siła, żaden przewodnik, uczeń czy nauczyciel nie byliby w stanie teraz go powstrzymać. Oto miał tę wspaniałą kobietę, był w niej, posuwał ją. A ona tu drży z rozkoszy, jaką jej sprawia. Czuł ją całym ciałem. Chłonął jej zapach. Słyszał przyspieszający oddech. Czuł, że nadciąga moment kulminacyjny. W ostatniej chwili przed wytryskiem wykonał parę naprawdę gwałtownych ruchów. I wystrzelił. Wypełnił ją gorącym płynem. Jeszcze posuwał ją przez chwilę, jęczącą, dyszącą, rozpaloną... Po chwili przestał, wysunął się z niej, całując ją delikatnie w usta i obejmując ją czule. Joanna drżała na całym ciele. Próbowała się ubrać. Janusz pomógł jej, podciągnął jej majtki, rajstopy, zapiął stanik.
- Jesteś cudowna. Przyjdź do mojego pokoju wieczorem, powtórzymy to. - szepnął jej do ucha. Poszli szybko za resztą grupy i wyszli z jaskini. "To się nie może powtórzyć. Muszę coś wymyślić na wieczór, aby się od niego uwolnić" - pomyślała Joanna. Nikt nie domyślał się, co się stało oprócz chłopców, którzy się do niej dobierali. Ci zastanawiali się, czy Janusz ją przeleciał po tym jak ich przegonił. Domyślali się, że tak... W drodze powrotnej do pensjonatu, w autobusie Joanna cały czas myślała o zaistniałych wydarzeniach. Nie powinna do tego dopuścić. Była mężatką. A jednak odczuwała przyjemność. Nie - mało tego - odczuwała rozkosz. Pierwszy raz kochała się z innym mężczyzną. Ale więcej rozkoszy czuła, gdy pieściło ją tych kilku chłopców. Zastanawiała się, co by się stało, gdyby Janusz wtedy nie przyszedł. Czy doszłoby do pełnego stosunku? Po kolei, czy po dwóch-trzech naraz? Na samą myśl ogarniało ją nowe podniecenie.
Wszyscy cieszyli się na ten wyjazd. Nadeszła wiosna. Zrobiło się ciepło. To był dobry czas na tygodniowy szkolny wyjazd w góry. Był to rodzaj nagrody za dobre wyniki w nauce i sprawowanie. Miały jechać dwie klasy (w sumie 50 osób) z czterema nauczycielami jako opiekunami. Byli więc wychowawcy klas: Maria (50-letnia belferka) i Janusz (49-letni nauczyciel wf). Do pomocy oddelegowano im Andrzeja (42-letniego nauczyciela biologii) oraz Joannę (36-letnią nauczycielkę matematyki).
Przez cały czas wszyscy dobrze się bawili. Były wycieczki górskimi szlakami, przejazdy wyciągami krzesełkowymi, zwiedzanie muzeów, jaskiń, a także spływ Dunajcem. Wieczorami, przy pensjonacie gdzie byli zakwaterowani organizowano ogniska.
Aby nie zanudzać Was dłużej niepotrzebnymi opisami przejdę od razu do rzeczy. Duże zainteresowanie wśród pewnej męskiej grupki uczniów wzbudzała ich nauczycielka - Joanna. Była bardzo atrakcyjną kobietą, średniego wzrostu, szczupłej budowy ciała, miała długie, lekko kręcone włosy. Nie ubierała się wyzywająco, raczej skromnie, ale zawsze tak, aby delikatnie podkreślić swoją zgrabną sylwetkę. Jeżeli bluzka - to lekko prześwitująca. Jeżeli cienki sweterek lub golf - to lekko obcisły, podkreślający jej jędrny biust. Jeżeli spódnica długa - to z głębokim rozcięciem do połowy uda z boku. Jeżeli krótka spódniczka - to obcisła, opinająca pośladki. Jeżeli zaś jeansy - to też obcisłe, idealnie opinające jej biodra, wpijające się między pośladki, a z przodu tak przylegające do jej ciała, że można było dokładnie wyobrazić sobie jej wzgórek łonowy. Na wycieczkach stanowiła dzięki temu główny obiekt zainteresowań. Góry, widoki, muzea - owszem, ale niektórzy chłopcy patrzyli przede wszystkim na nią. Oglądali ją, nie - pożerali ją wzrokiem. Rozbierali ją w wyobraźni, powoli, sweterek, spodenki, do bielizny... I dalej...
Joanna zauważyła pewne oznaki zainteresowania, ale uznała, że w ich wieku to normalne i nie przywiązywała do tego większej wagi. Była nawet zadowolona, bo był to dowód, że wciąż jest jeszcze atrakcyjna. Nie zauważyła tylko, że interesuje się nią również Janusz... Pewnego dnia, podczas zwiedzania Jaskini Nietoperzowej, Joanna jak zwykle trzymała się końca wycieczki. Na czele szedł przewodnik objaśniając trasę zwiedzania. Za nim pani Maria, za nią uczniowie. Przejścia w jaskini były dość wąskie. Obok siebie mogły iść najwyżej dwie osoby, a niekiedy musieli iść gęsiego. Mniej więcej w połowie pochodu szedł Andrzej pilnując uczni idących pośrodku. Na końcu swoim zwyczajem szła Joanna. W ten sposób miała na oku końcówkę pochodu. Była spokojna, że nikt nie zgubi się w jaskini i nie zostanie w niej. Towarzystwa dotrzymywał jej Janusz zabawiając rozmową. Przewodnik od czasu do czasu przystawał przy gablotach z rzadka ustawionych wzdłuż korytarza objaśniając ich zawartość. Gdy po takim którymś z kolei objaśnieniu wszyscy ruszyli dalej, Joanna podeszła do gabloty. Dopiero teraz mogła w spokoju przyjrzeć się kłom i kościom odnalezionym w tej jaskini. Zapatrzona nie zauważyła, że grupa uczniów oddala się i znika w półmroku. Nie zauważyła też Janusza, który przystanął za nią.
Janusz chwilę wpatrywał się w milczeniu w jej figurkę pochyloną nad gablotą, po czym zbliżył się od tyłu i objął rękoma. Z przodu sięgnął jej piersi rysujących się wyraźnie pod cienkim sweterkiem. Kobieta nie zdążyła zareagować. Ujął delikatnie obie półkule w dłonie i zaczął nieznacznie ugniatać.
- Przestań, proszę, co robisz? - wyszeptała patrząc ze zgrozą na oddalającą się w mrok wycieczkę.
- Odpręż się, jesteśmy na wycieczce. Rozerwijmy się nieco. - Próbował ją pocałować. Joanna jednak wyswobodziła się z jego objęć i pobiegła za grupą.
Od tej pory uważała, aby nie zostawać w tyle. Janusz krążył wokół niej wyczekując na kolejny dogodny moment. I kiedy tak stali wszyscy zgromadzeni półkolem wokół następnej gabloty z eksponatami, zauważył, że Joanna stoi znowu na końcu, za wszystkimi uczniami. Stanął obok niej. Kobieta odsunęła się o pół kroku do przodu. On z kolei znowu przysunął się i tak na zmianę. W końcu Joanna na tyle zbliżyła się do stojących na końcu uczniów, że dalej nie mogła się przesuwać. Dzięki temu Janusz zbliżył się do niej na odległość oddechu. Położył dłoń na jej pośladku. Kobieta próbowała się uwolnić, jednak było to niemożliwe bez zwracania na siebie uwagi innych. A Janusz coraz śmielej pieścił jej pośladki przez spódniczkę. Uwolniła się dopiero, gdy przewodnik poprowadził grupę dalej korytarzem. Janusz mocno chwycił Joannę za ramię i przytrzymał.
- Pójdziemy jak zawsze na końcu wycieczki - szepnął jej do ucha
- Przecież musimy pilnować tych dzieciaków. - Joanna tak była zaskoczona tą sytuacją, że nie protestowała. Szła więc na końcu w towarzystwie Janusza, który korzystając z półmroku coraz bardziej do niej lgnął. Jak tylko mógł chwytał ją to za pierś, to za pośladek. W końcu uczniowie połapali się co się dzieje. Obserwowali teraz ukradkiem ich zmagania. Dziewczyny były zaciekawione, nieco zaszokowane. Chłopcy byli natomiast podnieceni. Każdy z nich chciałby teraz być na miejscu Janusza, dotykać jej piersi i łapać za pośladki bez żadnych konsekwencji. Nie przypuszczali jak szybko ich marzenie może się spełnić...
Na kolejnym postoju przy gablocie Joanna, chcąc zostawić Janusza w tyle, wmieszała się w tłum chłopców. Wokół niej panował straszny ścisk. Każdy chciał chociaż otrzeć się o nią, musnąć niby niechcący jej pośladków. Joanna czuła te wszystkie dotyki, miała jednak nadzieję, że to przez ten tłok. I wtedy nagle zgasło światło. Wszyscy zamarli, nie było widać nawet czubka własnego nosa. Umilkły rozmowy.
- Proszę się nie denerwować - przewodnik uspokajał grupę - To się tu zdarza, zaraz światło się zapali.
Joanna poczuła, jak jakaś dłoń delikatnie dotyka jej biodro. Powoli przesuwa się do tyłu na pośladek. Tu zatrzymała się wyczekująco. Nie, to nie było przypadkowe dotknięcie. "Tylko kto?" - zastanawiała się - "Janusz został z tyłu, a więc któryś z uczniów?" Trudno było jej w to uwierzyć. Ale zaraz ta dłoń zaczęła ugniatać i masować jej pośladek. Joanna chwyciła ją w nadgarstku i odsunęła.
- Dość - szepnęła w tę stronę. W tej samej chwili inna dłoń dotknęła jej boku z drugiej strony. Powędrowała do przodu, na brzuch i zaczęła sunąć ku górze. Gdy dotarła od dołu do piersi, zawahała się na moment, po czym zdecydowanym ruchem złapała ją za biust. Zaczęła go pieścić. Joanna drugą ręką złapała i tę dłoń za nadgarstek i odsunęła od swojego ciała. Po chwili poczuła na sobie kilka innych dłoni. Wszystkie obłapiały ją na ślepo w różnych miejscach, po czym sunąc po jej ciele kierowały się ku jej piersiom lub pośladkom. Joanna nie mogła już reagować na te zaczepki, obje ręce miała zajęte, trzymała w nich te ręce, które dotykały ją jako pierwsze. Teraz obłapiano ją już za obie piersi, brzuch i pupę. Dłonie czuła na ramionach, plecach i głowie. Ktoś dotykał przez spódniczkę jej ud. Wokół słyszała przyspieszone oddechy. W pewnej chwili poczuła, jak jej spódnica wędruje do góry. Przez cieniutkie rajstopy czuła kilka par rąk sunących od kolan po jej udach. Czuła je z tyłu, boku i przodu ud.
"Boże" - pomyślała - "zaraz dojdą do..."
Reakcja jej ciała była od niej niezależna. Czuła narastające powoli podniecenie. Dłonie pieszczące jej piersi sprawiły, że sutki zaczęły powoli sztywnieć. Także inne dotykające ją dłonie sprawiły, że czuła napływającą do krocza wilgoć. Tymczasem dłonie sunące po udach dotarły do pośladków. Teraz wrażenie dotyku było o wiele silniejsze niż wcześniej przez spódniczkę. Zaczęło jej wirować w głowie. Jakby nie było tego dosyć, dwie dłonie dotarły z przedniej części ud przez pachwiny do jej brzuszka. Złączyła uda razem przewidując następny ruch. Ale to jej nie pomogło. Jedna z dłoni zsunęła się z brzuszka, przez podbrzusze, dotarła do jej wzgórka łonowego wsuwając się między zwarte uda. Joanna poczuła obezwładniającą falę gorąca wychodzącą z jej krocza i promieniującą na całe ciało. Nie miała już siły bronić się, zresztą nie było sposobu. Dłoń masująca przez materiał jej łechtaczkę dawała jej coraz większą rozkosz. Była pewna, że ten chłopak już poczuł jak zwilgotniała w tym miejscu.
"Boże, co za wstyd, wszystkim rozpowie, na pewno będzie się chwalił."
- Proszę Państwa, uwaga, zaraz będzie światło - rozległ się głos przewodnika. W jednej chwili wszystkie ręce obłapujące Joannę cofnęły się. Usłyszała też szuranie oddalających się kroków. Poczuła jak spódniczka opada wracając na swoje miejsce. Gdy zrobiło się widno, w promieniu metra od Joanny nie było nikogo. Nie rozglądała się jednak w poszukiwaniu sprawców, lecz wstydliwie opuściła głowę, wbijając wzrok w ziemię. Czuła rumieńce na twarzy. Chciała je ukryć. Tymczasem przewodnik ruszył dalej, a za nim cała grupa. Janusz podszedł do niej.
- Żałuję, że nie byłaś obok mnie, gdy zgasło światło. Moglibyśmy wtedy pobaraszkować. - Joanna odburknęła tylko coś pod nosem. Nie chciała się nikomu zwierzać z zajścia. A już na pewno nie Januszowi. Kierowali się już do wyjścia, które widać było w oddali, w odległości ok. 100 metrów. Stwierdziła, że teraz uczniów nie musi już pilnować, a nie czuła się bezpiecznie ani na końcu, ani w środku pochodu. Chciała jak najszybciej znaleźć się na czele wycieczki, obok przewodnika i pani Marii. Chciała jak najszybciej wyjść z jaskini. Dopiero tam, w pełnym świetle słońca będzie bezpieczna. Przyspieszyła więc kroku, wyprzedzając pojedyncze osoby. Janusz został z tyłu tracąc ją z oczu w tłumie. Gdy przeszła ok. 40 metrów kątem oka zauważyła, że w tym miejscu od głównego korytarza odchodzi w bok odnoga. Nie była w ogóle oświetlona, ginęła w mroku czarnym jak noc. Joanna zatrzymała się przy niej z czystej ciekawości tylko na moment. Ale to wystarczyło...
Czyjeś silne ręce popchnęły ją w głąb bocznego korytarza. Przebiegła kilka kroków na ślepo i upadłaby, gdyby nie przytrzymała się ściany. W tym miejscu korytarz zakręcał ostro w bok. Usłyszała za sobą kroki i czyjaś silna ręka chwyciła ją za ramię. Pociągnęła ją za zakręt w głąb korytarza. Było tu tak samo ciemno jak wówczas, gdy zgasło oświetlenie. "Przestańcie, natychmiast." - chciała to powiedzieć stanowczo, ale głos jej się załamał. Nagle czyjeś ręce obróciły jej głowę w bok i czyjeś usta przywarły do jej ust w namiętnym pocałunku. W ten sposób nie mogła krzyczeć i wzywać pomocy. Znowu jak za poprzednim razem poczuła kilka par rąk wędrujących po jej ciele. Tym razem dłonie te dotykały ją o wiele śmielej. Szybko dotarły do piersi. Do pośladków. Z ust przywartych do niej wysunął się język penetrując wnętrze jej ust. Nie miała siły się bronić. Spódniczka znowu powędrowała do góry. Kilka dłoni pieściło jej pośladki i uda. Tym razem dwie dłonie powędrowały na podbrzusze i stamtąd w dół na jej łono. Kobieta czując dłonie masujące przez rajstopy i majtki jej wzgórek łonowy znowu poczuła promieniujące ciepło. Dłonie pieszczące jej piersi chwyciły po bokach za sweterek i podciągając w górę wysunęły go ze spódniczki. Wsunęły się pod sweterek docierając znowu do piersi, tym razem dotykały je jedynie przez stanik. Sutki już dawno jej zesztywniały. Tamci na pewno to wyczuli.
Próbowali rozpiąć sprzączkę. Nie mogli, więc zaczęli niecierpliwie wyłuskiwać piersi ze stanika. Udało im się wyswobodzić jeden biust. Jego pieszczoty powodowały dreszcze u Joanny. Tymczasem na dole nie wystarczało już dotykanie przez rajstopy. Znaleźli ich skraj pociągnęli w dół. Zatrzymali się dopiero poniżej kolan. Dłonie od razu wróciły pieszcząc teraz pośladki przez majtki. Największą rozkosz miał na pewno ten, który zajął się z powrotem jej wzgórkiem łonowym. Majtki w tym miejscu były już całkowicie mokre. Tymczasem u góry udało się wreszcie rozpiąć stanik. Od razu dobrano się do wyswobodzonych piersi. Ktoś podciągnął w górę sweterek i zaczął ssać sutek. Na dole też nie próżnowano. Kilka dłoni zgodnie ściągnęło majtki w ślad za rajstopami. Teraz, gdy jedne dłonie i usta pieściły jej nagie piersi, a inne masowały jej nagie pośladki Joanna była bliska omdleniu. Nie upadła tylko dlatego, że była podtrzymywana przez kilka par silnych rąk. Niecierpliwe palce rozwierały jej pośladki wsuwając się między nie. Ale największą rozkosz sprawiły jej te, które dobrały się do jej norki. Najpierw delikatnie, rozcierając soki rozkoszy dookoła wejścia. Później coraz niecierpliwiej, aby po chwili nieznacznie wsunąć się do środka. Joanna była bliska orgazmu. Jeden, dwa, w końcu trzy palce wsuwały się i wysuwały penetrując jej rozgrzaną intymną grotę. Posuwały się coraz głębiej i coraz szybciej.
Joanna zaczęła ciężko oddychać. Palce jeszcze bardziej zintensyfikowały pieszczoty. Wtem dołączyła do nich dłoń, która dotarła tam od tyłu, między pośladkami. Joanna zaczęła jęczeć pod tak zmasowanym atakiem pieszczot. Czuła nadchodzący orgazm. Objęła ramionami stojących przy niej chłopców. Ściskała ich coraz mocniej w miarę nadciągającej rozkoszy. Kilka palców posuwało jej norkę. Oba sutki miała w czyichś ustach. Inne usta całowały ją gorąco. Kilka dłoni ugniatało jej pośladki. Do tego dłonie na udach, plecach, brzuchu... To było już nie do wytrzymania. Fala kulminacyjna przyszła nagle z rozrywającą siłą. Zamarła, wszystkie mięśnie jej zesztywniały. Z całych sił przytuliła do siebie chłopców, których objęła. Ci, którzy mieli w jej wnętrzu swoje palce poczuli w tej chwili miłosne rytmiczne skurcze. Na ten moment wszyscy jeszcze zintensyfikowali swoje zabiegi maksymalnie przedłużając chwile jej rozkoszy. Po jakimś czasie jednak emocje Joanny zaczęły opadać. Wtedy zorientowała się, że robi się wokół niej coraz ciaśniej. Coraz większy tłok. Kilku chłopców napierało na nią z wszystkich stron. Nie wiedziała co się dzieje aż do momentu, gdy na swoim nagim biodrze poczuła coś długiego, twardego i gorącego. To był męski kutas. Ocierał się o nią. A więc na dotykaniu się nie skończy - pomyślała przerażona. Po chwili czuła już cztery członki ocierające się o nią na wysokości bioder. Dwa były po bokach. Jeden z przodu na brzuchu i jeden z tyłu dotykał jej pośladków. Czuła wyraźnie ich śliskie główki. Były niesamowicie wyprężone. Poczuła jak ten z tyłu rozwiera jej pośladki i delikatnie wsuwa między nie swojego penisa. Ten z przodu sunął powoli po jej brzuchu w dół. Joannę znowu ogarniała fala podniecenia. Jednocześnie cały czas pieszczone, ugniatane i ssane były jej obie nagie piersi. Członek z tyłu sunął między jej pośladkami w dół i w głąb między jej uda. Ten z przodu też przesuwał się przez jej delikatny zarost łonowy w kierunku intymnej szparki. W końcu obydwa spotkały się u jej ujścia ocierając się o delikatne płatki.
Joanna była bliska drugiego orgazmu. Była pewna, że teraz wsuną się do środka. Wślizgną się powoli, niepewnie, potem nieco głębiej i głębiej aż do granic możliwości. Dotychczas nie miała stosunku z innym mężczyzną oprócz jej męża. Zastanawiała się jak to jest mieć w sobie obcego mężczyznę, a dwóch naraz... ? Była pewna, że spazmy ekstazy zaleją ją jak tylko na trochę w nią wejdą. Ale stało się inaczej.
Janusz zauważył jej nieobecność i zaczął ją szukać. Wszedł w boczny korytarz. Nic nie widział, ale słyszał jakieś odgłosy.
- Kto tu jest? Wszyscy do wyjścia! - ryknął tubalnym głosem dwa metry od nich. Wszyscy byli tak zaskoczeni, że od razu zaczęli uciekać. Oto ich nauczyciel przyłapał ich tu z nauczycielką. Na szczęście dla nich nic nie widział i nie mógł nikogo rozpoznać. Rzucili się do wyjścia odpychając go na ścianę, gdy obok niego przebiegali. Sweterek Joanny opadł zakrywając nagie piersi, spódniczka też opadła skrywając dopiero co rozpalone łono. W pierwszej chwili Janusz myślał, że wszyscy już wybiegli, ale usłyszał przed sobą jeszcze jakiś szmer. Nie wiedział, że to Joanna próbowała się ubrać. Szedł przed siebie po omacku z wyciągniętymi rękoma. W pewnej chwili dotknął ją. Stała tyłem do niego, więc zaczął obmacywać jej plecy. Rozpoznał ją po dotyku wełnianego sweterka i po perfumach roztaczających się dookoła.
- Joasiu, to ty? Co ty tu robiłaś z nimi? - Nie zdążyła odpowiedzieć, zaraz się domyślił.
- Boże, czy oni cię dotykali? - Mówiąc to objął ją ramionami i chwycił w dłonie jej piersi. Trochę je popieścił i zauważył, że ma sweterek wysunięty ze spódniczki.
- Co oni z tobą robili? - Joanna ciągle milczała. Nie miała siły już się przed nim bronić. Po prostu stała biernie poddając się jego pieszczotom. A Janusz skorzystał z okazji i podciągnął nieco jej sweterek. Wsunął dłonie pod niego, w górę ku piersiom. Spodziewał się, że chwyci je w dłonie poprzez stanik. Dlatego gdy po chwili miał w swoich dłoniach dwie dorodne, gorące, nagie piersi ze sztywnymi sutkami, jego podniecenie gwałtownie wzrosło. Mocno ją przytulił do siebie, zaczął całować ją w kark i pieścić te cudowne półkule. Biodrami przywarł do jej pupy. Momentalnie miał wzwód. Dalej już się nie zastanawiał. Działał odruchowo. Wysunął ręce spod sweterka Joanny i błyskawicznie rozpiął spodnie. Zsunął je na dół razem ze slipkami. Jego lanca sterczała prawie pionowo. Położył obie dłonie na jej biodrach. Podciągnął jej spódniczkę do góry. Domyślał się, że kobieta ma opuszczone majtki. Chwycił jej pośladki. Były nagie. "Dobierali się do niej." - pomyślał maksymalnie podniecony. Jedną dłoń wsunął między jej pośladki, sunąc w głąb, drugą sięgnął do przodu, położył na jej brzuchu i zsunął w dół. Po delikatnym zaroście na podbrzuszu, zbliżał się do jej norki. Czuł już wilgoć dookoła. Do jej muszelki dotarł jednocześnie obiema rękoma z przodu i z tyłu. Zaczął pieścić jej intymny zakątek. Joanna zadrżała. Delikatnie wsuwał i wysuwał palce rozmazując jej wydzielinę wokół sromu.
W końcu nie wytrzymał, stanął tuż za nią ujął w dłoń swojego kutasa i powoli wprowadził między jej pośladki. Kobieta nie protestowała. Była bliska orgazmu. A Janusz wsuwał się powoli, bliżej norki. W końcu dotarł do niej i wsuwał się do wnętrza. Była niesamowicie rozpalona i wilgotna. Wszedł tak głęboko jak mógł. Czuł głęboki oddech Joanny. Znowu chwycił pod sweterkiem jej piersi i powoli, ale systematycznie zaczął ją posuwać. W miarę narastającego podniecenia przyspieszał ruchy. Żadna siła, żaden przewodnik, uczeń czy nauczyciel nie byliby w stanie teraz go powstrzymać. Oto miał tę wspaniałą kobietę, był w niej, posuwał ją. A ona tu drży z rozkoszy, jaką jej sprawia. Czuł ją całym ciałem. Chłonął jej zapach. Słyszał przyspieszający oddech. Czuł, że nadciąga moment kulminacyjny. W ostatniej chwili przed wytryskiem wykonał parę naprawdę gwałtownych ruchów. I wystrzelił. Wypełnił ją gorącym płynem. Jeszcze posuwał ją przez chwilę, jęczącą, dyszącą, rozpaloną... Po chwili przestał, wysunął się z niej, całując ją delikatnie w usta i obejmując ją czule. Joanna drżała na całym ciele. Próbowała się ubrać. Janusz pomógł jej, podciągnął jej majtki, rajstopy, zapiął stanik.
- Jesteś cudowna. Przyjdź do mojego pokoju wieczorem, powtórzymy to. - szepnął jej do ucha. Poszli szybko za resztą grupy i wyszli z jaskini. "To się nie może powtórzyć. Muszę coś wymyślić na wieczór, aby się od niego uwolnić" - pomyślała Joanna. Nikt nie domyślał się, co się stało oprócz chłopców, którzy się do niej dobierali. Ci zastanawiali się, czy Janusz ją przeleciał po tym jak ich przegonił. Domyślali się, że tak... W drodze powrotnej do pensjonatu, w autobusie Joanna cały czas myślała o zaistniałych wydarzeniach. Nie powinna do tego dopuścić. Była mężatką. A jednak odczuwała przyjemność. Nie - mało tego - odczuwała rozkosz. Pierwszy raz kochała się z innym mężczyzną. Ale więcej rozkoszy czuła, gdy pieściło ją tych kilku chłopców. Zastanawiała się, co by się stało, gdyby Janusz wtedy nie przyszedł. Czy doszłoby do pełnego stosunku? Po kolei, czy po dwóch-trzech naraz? Na samą myśl ogarniało ją nowe podniecenie.
Skomentuj