Wychowałem się na wsi i jako, że byłem spokojnym chłopakiem, lubiłem spokojne, wiejskie życie. Nie było tam jednak dla mnie przyszłości, a że moim marzeniem było zostać prawnikiem, musiałem przeprowadzić się do hałaśliwego, dużego miasta, gdzie życie pędziło i nikt nie oglądał się za siebie. Znajdowała się tam wyższa uczelnia prawnicza, na którą się dostałem, więc pożegnałem się z ukochaną wioską, gdzie jedyną perspektywą była szkoła rolnicza.
Moja siostra, Gabrysia, zawsze była moim przeciwieństwem – porywcza, z wielkim temperamentem, nie umiała usiedzieć na miejscu. Marzyła, by zamieszkać w dużym mieście, pełnym sklepów i galerii handlowych, dyskotek oraz innych atrakcji przyciągających młode dziewczęta. Jeszcze jako dziecko oświadczyła, że gdy dorośnie, opuści wieś. Kiedy jednak podrosła, rodzice nie mogli się zdecydować na wypuszczenie jej z domu. Obawiali się, że pozbawiona rodzicielskiej kontroli nie poradzi sobie lub wpadnie w złe towarzystwo. Początkowo kazali jej zostać i zapisać się do rolniczej zawodówki, lecz Gabrysia zapowiedziała, że gdy tylko ukończy pełnoletniość, rzuci tą szkołę i wyjedzie do miasta. Był to kłopot dla rodziców, gdyż nie chcieli, by ich córka marnowała sobie dwa lata życia na uczęszczanie do szkoły, której i tak nie zamierzała skończyć. Moja siostra jednak znalazła rozwiązanie tego problemu – przecież mogła zamieszkać w mieście ze mną. Wtedy byłaby pod opieką starszego, spokojnego i obowiązkowego brata, więc rodzice nie musieliby się o nią martwić, a ona mogłaby się cieszyć życiem w swoim ukochanym mieście. Po długich i męczących namowach Gabrysi matka z ojcem zgodzili się, by wprowadziła się do mnie. Poprosili mnie, bym ją przygarnął, oczywiście nie mogłem się nie zgodzić. Poza tym wcale nie przeszkadzało mi, że Gabrysia ma ze mną mieszkać – jedyne, czego się obawiałem to to, że mogę nie sprawdzić się w roli jej opiekuna. Przecież Gabryśka nigdy nie była posłuszna nawet rodzicom, a co dopiero mnie. Co gorsza lubiła wagarować, a jej oceny również nigdy nie były zbyt dobre. Powiedziałem o tym matce, ona jednak nie nalegała, bym niańczył siostrę – chciała tylko, bym informował rodziców o postępkach Gabrysi. Miałem co jakiś czas kontrolować jej oceny i chodzić na wywiadówki, po czym przekazywać informacje rodzicom, aby mogli w porę interweniować, gdyby Gaba miała nie zdać do następnej klasy lub zejść na złą drogę. Bardzo się tego bali, gdyż już od dawna sprawiała im sporo kłopotów. Wciąż szlajała się z jakimiś chłopakami, rodzice martwili się o nią, lecz myśleli, że przeprowadzka może na nią dobrze wpłynąć. Tak więc, kiedy byłem już na ostatnim roku prawa, wprowadziła się do mnie moja szesnastoletnia, zbuntowana siostrzyczka.
Z początku Gabrysia zachowywała się dobrze – nie wagarowała, trochę się nawet uczyła (lub tylko udawała, ale siedziała nad książkami), nie szlajała się nigdzie. Chciała chyba okazać mi wdzięczność za to, że pozwoliłem jej ze sobą zamieszkać. Była dla mnie bardzo miła, robiła śniadania i różne przysługi, o które ją poprosiłem. Bardzo mi się to podobało i cieszyłem się wtedy, że przygarnąłem ją do siebie. - W sumie jest całkiem miłą dziewczyną - myślałem sobie. Oprócz tego, że była wtedy milutka, była też bardzo ładna. Dojrzała i wypiękniała w tym czasie, kiedy jej nie widziałem. Pomyślałem sobie wtedy, że pewnie będzie miała wielu adoratorów, a że zawsze bardzo lubiła zadawać się z płcią przeciwną, znów będą mogły zacząć się z nią problemy. Z czasem - gdy poznała w szkole nowe koleżanki i kolegów - zaczęła coraz później wracać do domu, po czym często wychodziła ponownie, przestała się uczyć, zaczęła zbierać w szkole jedynki. Ja nie miałem za bardzo czasu, by ją pilnować, miałem własne problemy - ostatni rok prawa był trudny i miałem mnóstwo nauki. Siostra prosiła mnie, bym nie informował o wszystkim matki, dałem więc jej szansę – albo zacznie się dobrze zachowywać, albo mówię wszystko rodzicom. Póki co zataiłem więc przed nimi niektóre wybryki mojej siostry, mówiąc im tylko część rzeczy. Na parę dni się poprawiła, lecz długo to nie trwało, wkrótce znów zaczęła włóczyć się ze znajomymi ze szkoły i zaniedbywać naukę.
Moja siostra, Gabrysia, zawsze była moim przeciwieństwem – porywcza, z wielkim temperamentem, nie umiała usiedzieć na miejscu. Marzyła, by zamieszkać w dużym mieście, pełnym sklepów i galerii handlowych, dyskotek oraz innych atrakcji przyciągających młode dziewczęta. Jeszcze jako dziecko oświadczyła, że gdy dorośnie, opuści wieś. Kiedy jednak podrosła, rodzice nie mogli się zdecydować na wypuszczenie jej z domu. Obawiali się, że pozbawiona rodzicielskiej kontroli nie poradzi sobie lub wpadnie w złe towarzystwo. Początkowo kazali jej zostać i zapisać się do rolniczej zawodówki, lecz Gabrysia zapowiedziała, że gdy tylko ukończy pełnoletniość, rzuci tą szkołę i wyjedzie do miasta. Był to kłopot dla rodziców, gdyż nie chcieli, by ich córka marnowała sobie dwa lata życia na uczęszczanie do szkoły, której i tak nie zamierzała skończyć. Moja siostra jednak znalazła rozwiązanie tego problemu – przecież mogła zamieszkać w mieście ze mną. Wtedy byłaby pod opieką starszego, spokojnego i obowiązkowego brata, więc rodzice nie musieliby się o nią martwić, a ona mogłaby się cieszyć życiem w swoim ukochanym mieście. Po długich i męczących namowach Gabrysi matka z ojcem zgodzili się, by wprowadziła się do mnie. Poprosili mnie, bym ją przygarnął, oczywiście nie mogłem się nie zgodzić. Poza tym wcale nie przeszkadzało mi, że Gabrysia ma ze mną mieszkać – jedyne, czego się obawiałem to to, że mogę nie sprawdzić się w roli jej opiekuna. Przecież Gabryśka nigdy nie była posłuszna nawet rodzicom, a co dopiero mnie. Co gorsza lubiła wagarować, a jej oceny również nigdy nie były zbyt dobre. Powiedziałem o tym matce, ona jednak nie nalegała, bym niańczył siostrę – chciała tylko, bym informował rodziców o postępkach Gabrysi. Miałem co jakiś czas kontrolować jej oceny i chodzić na wywiadówki, po czym przekazywać informacje rodzicom, aby mogli w porę interweniować, gdyby Gaba miała nie zdać do następnej klasy lub zejść na złą drogę. Bardzo się tego bali, gdyż już od dawna sprawiała im sporo kłopotów. Wciąż szlajała się z jakimiś chłopakami, rodzice martwili się o nią, lecz myśleli, że przeprowadzka może na nią dobrze wpłynąć. Tak więc, kiedy byłem już na ostatnim roku prawa, wprowadziła się do mnie moja szesnastoletnia, zbuntowana siostrzyczka.
Z początku Gabrysia zachowywała się dobrze – nie wagarowała, trochę się nawet uczyła (lub tylko udawała, ale siedziała nad książkami), nie szlajała się nigdzie. Chciała chyba okazać mi wdzięczność za to, że pozwoliłem jej ze sobą zamieszkać. Była dla mnie bardzo miła, robiła śniadania i różne przysługi, o które ją poprosiłem. Bardzo mi się to podobało i cieszyłem się wtedy, że przygarnąłem ją do siebie. - W sumie jest całkiem miłą dziewczyną - myślałem sobie. Oprócz tego, że była wtedy milutka, była też bardzo ładna. Dojrzała i wypiękniała w tym czasie, kiedy jej nie widziałem. Pomyślałem sobie wtedy, że pewnie będzie miała wielu adoratorów, a że zawsze bardzo lubiła zadawać się z płcią przeciwną, znów będą mogły zacząć się z nią problemy. Z czasem - gdy poznała w szkole nowe koleżanki i kolegów - zaczęła coraz później wracać do domu, po czym często wychodziła ponownie, przestała się uczyć, zaczęła zbierać w szkole jedynki. Ja nie miałem za bardzo czasu, by ją pilnować, miałem własne problemy - ostatni rok prawa był trudny i miałem mnóstwo nauki. Siostra prosiła mnie, bym nie informował o wszystkim matki, dałem więc jej szansę – albo zacznie się dobrze zachowywać, albo mówię wszystko rodzicom. Póki co zataiłem więc przed nimi niektóre wybryki mojej siostry, mówiąc im tylko część rzeczy. Na parę dni się poprawiła, lecz długo to nie trwało, wkrótce znów zaczęła włóczyć się ze znajomymi ze szkoły i zaniedbywać naukę.
Skomentuj