Dwanaście godzin spędzonych w pociągu straszliwie mnie wykończyło, ale wreszcie znaleźliśmy się na Mazurach, dokładnie w Giżycku. Ja, dwie koleżanki z liceum i ich faceci oraz kolega koleżanki, Kuba. Mieliśmy spędzić tam siedem dni, pływając wynajętą łódką. Zapowiadało się porządne picie, przynajmniej ja na to liczyłem, bo jak oni, nie wiem. Mogłem się tylko domyślać. Znałem tylko te dwie moje koleżanki, Agatę i Magdę, a że żyłem z nimi najbliżej, one mnie na ten wypad namówiły. Pozostałe towarzycho widziałem pierwszy raz w życiu. Musiałem przyznać, że dziewczyny mają gust, chłopaki byli przerąbanie przystojni, wygadani, a wyglądali co najmniej jak bracia. Obaj byli ciemnej karnacji, czarne włosy, czarne jak węgiel oczy, no i w ogóle, ewenement! Całą drogę nie mogłem od nich oderwać oczu, cieszyłem się, że mam na kim zawiesić oko. No ale… Już w podróży te dwie parki non stop były zajęte sobą, a ja musiałem gadać z Kubą. Chłopaczek w sumie przeciętny, ale niebrzydki, lecz przy tych dwóch przystojniakach był tylko „wystarczający”.
Dotarliśmy wreszcie. Formalności trwały krótko i łódka była do naszej dyspozycji. Wpakowaliśmy się wszyscy, wypróbowaliśmy łajbę, spisywała się nieźle, więc byliśmy zadowoleni. Po paru godzinach wszyscy byliśmy jak przyjaciele i stanowiliśmy niezłą paczkę. Ja non stop się gapiłem na pseudo braciszków, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Wieczorem te dwie parki zajęły łoża po lewej i po prawej burcie, a ja z Kubą wylądowaliśmy na dziobie, bo Kuba powiedział, że nie będzie się gniótł na bocznym łóżku z nimi, i wzrokiem na mnie wymusił, że też mam się na to zgodzić. On wiedział, o co chodzi, a ja, naiwny, jeszcze nie. Więc spaliśmy na dziobie. Byłem zły, że mam obok siebie Kubę, a nie któregoś z tamtych, ale co było robić.
Sytuacja zmieniła się diametralnie zaraz rano, gdy postanowiliśmy popływać. Wszyscy uroczyście założyli kąpielówki, laski stroje kąpielowe i wskoczyliśmy z łódki do wody. Wtedy po raz pierwszy spojrzałem na Kubę jak na faceta, jak na obiekt pożądania. Ten pozornie przeciętny chłopak pod koszulką i spodniami chował przerąbanie ukształtowane ciałko. Takiego kaloryferka na brzuszku nie widziałem na żywo jeszcze nigdy. Idealne proporcje ciała, klata zbudowana jak u jakiegoś gladiatora, o pośladkach zamkniętych w ciasnych kąpielówkach wolę nie wspominać.
Od razu byłem w wodzie, wskoczyłem jak wariat, a Kuba wchodził spokojnie, tyłem po drabince, wypinając na mnie swój tyłek. To robiło swoje, napaliłem się jak nie wiem, mały stanął mi od razu. Musiałem zanurkować, żeby ochłodzić głowę, jednak podniecenie nie mijało.
Z wody wyszedłem ostatni, żeby nikt nie widział mojego namiotu. Szybko się ubrałem i starałem się o tym wszystkim nie myśleć.
Ale co z tego. Od tej pory nie mogłem się uwolnić od myślenia o Kubie. Siedział w mojej głowie i nie było możliwości, żebym zapomniał widoku jego dupy.
Wieczorem popiliśmy na umór. Wszyscy padli, dziewczyny też. Laski jakoś ułożyły swoich chłopaków, a ja musiałem zająć się Kubą. Położyłem go na naszym legowisku i chciałem trochę rozebrać, żeby w butach nie spał. Sam położyłem się koło niego.
Było gdzieś po pierwszej, gdy obudziło mnie dziwne kołysanie łódki. Nie było żadnego wiatru, była absolutna cisza i spokój, no to co się dzieje? Dopiero jak usłyszałem dziwne jęki i sapania, wszystkiego się domyśliłem. Wierciłem się jak najęty. Bo jak tu spać? A kogo mam przy boku? Kubę! Czułem nieodpartą chęć dotknięcia go w slipy, żeby sobie chociaż go za jaja potrzymać! Wahałem się, ale zdecydowałem się na pierwszy krok. Odwracałem się tak, żeby „przypadkowo” ściągnąć z niego śpiwór. Teraz delikatnie przytuliłem się do niego tak, że nasze biodra się dotknęły. Czułem jego ciepło, a moje podniecenie rosło z sekundy na sekundę. I jeszcze ta ostra jazda parki na lewej burcie! Bartek ****e Magdę, aż fale pluskają! Odchyliłem śpiwór Kuby i wsunąłem się cały do niego. Swoim śpiworem przykryłem nas tak, żeby niczego nie było widać. Okazało się, że Kuba spał bez majtek! Nie wiem jak to się stało, przecież sam go rozbierałem! Czy mogłem w ciemności nie zauważyć, że razem ze spodniami zdjąłem mu slipy? Ale w to raczej wątpiłem. Odwróciłem się do niego przodem, położyłem się na boku, kładąc prawą rękę na jego brzuchu. Jego skóra była delikatna, delikatny meszek na brzuchu i przycięty zarost na łonie podnieciły mnie na maksa. Mój maluch napompowany gorącą krwią stanął mi twardo jak nigdy. Zacząłem Kubę masować delikatnie po penisie, po jądrach i po brzuchu, i znowu po fiucie. Gdy się Kuba trochę poruszył, przestraszony, instynktownie porwałem rękę. Ale Kuba tylko zmienił pozycję, kładąc się na plecach. To było dla mnie jak znalazł!
To musiała być moja noc, takiej okazji nie mogłem przepuść. Bałem się, ale to było silniejsze ode mnie. Parę razy go szturchnąłem, żeby sprawdzić, czy na pewno śpi. Nie ruszył się. Był jak głaz. Zacząłem całować jego sutki, były twarde, jak nie wiem! W ogóle cały jego tors był jak u kulturysty jakiegoś.
Był słodziutki. Całowałem go coraz wyżej, dotknąłem jego ust, delikatnie językiem przejechałem po konturach warg, cały drżałem, bałem się, że go obudzę. Ale nie ma mocnych. Muszę! Zdjąłem swoje majtki i zacząłem masować swojego fiuta, który wydawał mi się wychodzić z siebie. Bałem się, ale nie było już odwrotu, takiego podniecenia nie dało się ujarzmić. Znów złapałem jego słodkiego malucha i delikatnie go masowałem. Odsłoniłem jego żołądź. Była taka delikatna, aksamitna, po prostu miękka, cały cudowny nie stojący miękki fiucik. Zbliżyłem swoje usta do niego, ale musiałem zmienić pozycję. Zacząłem go delikatnie muskać, potem mocniej, aż w końcu całego wziąłem do ust i ssałem go jak smoczek. Był soczysty, a pachniał tak podniecająco, jak nic na świecie. Wtedy Kuba naglę poruszył się, więc szybko wyjąłem fiuta z buzi, na szczęści nie obudził się. Znowu włożyłem jego penisa do ust, ssałem go coraz mocniej i sam czułem, że już dochodzę, że za chwilę tak walnę spermą, że cały śpiwór będzie mokry. Wtedy jego penis nagle stwardniał, zaczynał rosnąć, czułem jak wypełnia się krwią. W tym momencie już nie wytrzymałem, wybuchłem na całej linii, moja sperma poleciała jak popadło, na śpiwór, na jego owłosienie łonowe, na brzuch, który mu od razu cały ubrudziłem, aż z trudem powstrzymałem krzyk.
Nagle łódka się zakołysała, z lewej burty usłyszałem ciche jęki rozkoszy, a potem cmokania. Aha, to Bartek z Magdą skończył. Usłyszałem jeszcze jej ciche słowa: „Zdążyłeś?” – i jego zapewnienie: „Zdążyłem.” I znów cmokania. Szybko ześlizgnąłem się z Kuby. Byłem spanikowany, bo jakby się on teraz obudził, cały brudny od mojej spermy, dopiero by mi zrobi scenę. Ale on tylko przekręcił się na bok, tyłem do mnie i dalej spał, a ja bałem się go poruszyć, żeby go powycierać.
Przez resztę nocy nie zmrużyłem oka. No, może nad ranem, bo jak się ocknąłem, w łódce nie było nikogo. Wszyscy wstali wcześnie, bo dzisiaj płynęliśmy w stronę Sztynortu.
Byłem cały roztrzęsiony. Nie wiedziałem, co Kuba powie, czy się domyślił, że coś z nim robiłem, czy moja sperma się starła podczas spania, czy została na nim.
Wyszedłem z łódki, a oni na brzegu jedli śniadanie, jakieś konserwy. Przywitali mnie oklaskami, jak największego śpiocha. Kuba nie wyglądał na wkurzonego, wszystko było normalnie, więc trochę się uspokoiłem.
Płynęliśmy do późnego popołudnia. Było wręcz idealnie, załoga zgrała się doskonale. Sztynort to piękna przystań ulokowana w zatoczce wyglądającej jak jezioro; a może to było jeziorko? Wpłynęliśmy do tej zatoki kanałem, zacumowaliśmy i po posiłku przygotowanym przez nasze laseczki ruszyliśmy do Zęzy, jedynego miejscowego baru w tej okolicy. I znów piwo lało się strumieniami. Rozluźniony alkoholem, bawiłem się jak nigdy, laseczki ze swoimi kolesiami, a koło mnie non stop Kuba. Byliśmy skazani na siebie, ale było mi to na rękę. Opowiadał mi mnóstwo historyjek o morskich żeglarzach oraz o swoich przygodach na Mazurach. Super się nam rozmawiało, zupełnie zapomniałem o stresie. W końcu, gdy wszyscy byli już nieźle wkręceni, a bar powoli pustoszał, musieliśmy wracać na łajbę.
Tej nocy wszyscy wiercili się niespokojnie na swoich kojach, tylko Kuba od razu usnął. Ja leżałem cicho, oczywiście nie mogłem usnąć. Miałem niezłego helikoptera. Niespokojne wiercenie się parek na lewej i prawej burcie zaraz przerodziło się w rytmiczne ruchy, w ich łóżkach wrzało jak nie wiem co! Jedna parka nie krępowała się drugiej, teraz obaj chłopcy niby braciszkowie pracowali bez wytchnienia, słychać było tylko mlaskanie, dziewczęce jęki rozkoszy i męskie sapanie podniecenia. Cała łódka kołysała się na wodzie, bujając się niespokojnie i nierytmicznie. Zaraz mnie to podnieciło. Wyobrażałem sobie twarde penisy tych kolesi, które widziałem miękkie w kąpielówkach. Bartek był z nas najlepszy, jego grubas mocno wypychał mu slipy. Tomek też był niezgorszy, ale ja na pewno byłem przed nim. Kuba na końcu. Ale jakby nas poustawiał ze stojącymi fiutami, kto wie, jak by te miary wypadały. Tak rozgrzany, zamroczony alkoholem postanowiłem ponownie pomacać sobie Kubę. Bo tylko on mi został. Nietrzeźwość umysłu dodawała mi odwagi. Leżał na boku, spał twardo, nie ruszał się wcale, więc przystąpiłem do „pracy”. Wsunąłem swoją rękę pod jego śpiwór, miał na sobie krótkie spodenki, ale nie te co wczoraj, na gumce, tylko inne, na sznureczku. Jak je rozwiązałem, nie miałem żadnych przeszkód, żeby go sobie spokojnie pomacać. Był rozgrzany, przesunąłem rękę niżej i dotykałem jego pośladków, lekko je zgniatałem, a potem włożyłem między jego uda całą rękę, żeby palcami złapać jego worek. Wtedy całowałem jego plecy, a mój penis sterczał jak na zabój. Zbliżyłem go do jego pośladków i rytmicznymi ruchami ocierałem się o niego. Cała łódka się ruszała, ale teraz było mi to na rękę, bo sam mogłem się do tego kołysania dołożyć. Tamte pary jechały na ostro, więc niczym się nie przejmowałem. Pośliniłem sobie palce i powolnymi ruchami gładziłem jego sutki, które w momencie zrobiły się twarde, moja dłoń przesuwała się niżej, coraz niżej, aż do jego włosów wokół penisa. Ku mojemu zdziwieniu te włosy były mokre, zlepione czymś gęstym. To była sperma! Dotknąłem jego fiuta, był śliski, duży i twardy i cały się kleił od spermy! W tym momencie straciłem oddech. Kiedy on miał wytrysk, czy ja mu to zrobiłem? Ten jego mały siusiak dzisiaj był twardy i duży, i jakby czekał, że ja mu dam jeszcze więcej.
Nie wiedziałem, co robić, nie zdążyłem nawet cofnąć ręki, kiedy Kubą się poruszył. Obrócił głowę w moją stronę, jego oczy spotkały się z moimi, nie spał. Byłem spanikowany, wszystko stało się błyskawicznie, a ja ciągle trzymałem jego fiuta. Jakby czas mi się zatrzymał. Kuba zbliżył swoją głowę do mojej i szepnął delikatnym głosem:
- Puść...
Puściłem. Czułem się zażenowany. Teraz przepadło...
Kuba ponownie otworzył swoje usta i wprost do mojego ucha wyszeptał:
- Wolisz chłopaków?
Nie brzmiało to jak pytanie, raczej jak stwierdzenie, a mój członek już opadł mi ze strachu i zdenerwowania.
- Nieładnie, Marcin, nieładnie – dodał po chwili. – Co by powiedzieli tamci, gdyby się dowiedzieli? – ruchem głowy pokazał mi lewą i prawą burtę.
Te słowa dotarły do mnie z opóźnieniem i dobiły mnie kompletnie. Nie mogłem uwierzyć, żeby on to powiedział. Odzyskałem świadomość i odezwałem się w końcu, szukając byle czego na usprawiedliwienie.
- Popiłem za dużo… i zebrało mnie. Słyszysz, jak oni tam jadą?
Wiem, że coś jeszcze bredziłem bez sensu, ale Kuba przeciął to cicho:
- Dobra, nie tłumacz się, pogadamy jutro.
Tylko tyle. Odwrócił się i przykrył śpiworem. Oddalił się najbardziej chyba jak mógł ode mnie. Ja zrobiłem to samo. Trząsłem się cały. Bałem się jutrzejszego dnia.
A tu znowu odezwały się jęki Magdy i sapania Bartka. Zaraz potem Tomek z głośnym jękiem gwałtownie poderwał się z Agaty, a ona tylko jęczała: „A, aa, aaa”… Potem głośny klaps w gołą dupę i oburzony głos Tomka:
- No co się wygłupiasz?
I wesoła odpowiedź Bartka:
- Od razu głębiej wjechałeś, nie? Po co wyskakiwać, masz gumę, nie?
- Mam. Nie twoje zmartwienie.
- Dobrze pomyślałeś. Ja też mam. Nawet dwie. Co, Maguś, robimy drugi numerek?
I odpowiedź Magdy:
- Pewnie, że tak. Chodź…
I znów łódka się zakołysała. Cholera by ich wzięła! A ja sobie przy Kubie nawet raz nie spuściłem!
I… co powiecie? Poczułem, jak Kuba odwrócił się do mnie i szeptem powiedział:
– Teraz wiem, dlaczego nie mogłeś wytrzymać – a jego ręka powoli wchodziła mi w majtki. – Daj, odstrzelę ci trochę dzieciaków, będzie ci się lepiej spało – i zaczął mnie onanizować.
Własnym zmysłom nie wierzyłem. Natychmiast szeroko rozłożyłem uda.
Ręka Kuby pracowała wytrwale, a jego wargi szczypały mi ucho. Przy swojej twarzy czułem jego oddech, a o moje biodra ocierał się jego twardy fiutek. Było mi cudownie.
Kuba dał mi super mocny wytrysk. Łagodnie i delikatnie, bez zwracania uwagi tamtych. A to, że sam zostawił swoją spermę na moim biodrze, było dla mnie jasną zachętą i obietnicą. Ale nie dziś. Byłem tak wykończony, że od razu usnąłem.
Dotarliśmy wreszcie. Formalności trwały krótko i łódka była do naszej dyspozycji. Wpakowaliśmy się wszyscy, wypróbowaliśmy łajbę, spisywała się nieźle, więc byliśmy zadowoleni. Po paru godzinach wszyscy byliśmy jak przyjaciele i stanowiliśmy niezłą paczkę. Ja non stop się gapiłem na pseudo braciszków, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Wieczorem te dwie parki zajęły łoża po lewej i po prawej burcie, a ja z Kubą wylądowaliśmy na dziobie, bo Kuba powiedział, że nie będzie się gniótł na bocznym łóżku z nimi, i wzrokiem na mnie wymusił, że też mam się na to zgodzić. On wiedział, o co chodzi, a ja, naiwny, jeszcze nie. Więc spaliśmy na dziobie. Byłem zły, że mam obok siebie Kubę, a nie któregoś z tamtych, ale co było robić.
Sytuacja zmieniła się diametralnie zaraz rano, gdy postanowiliśmy popływać. Wszyscy uroczyście założyli kąpielówki, laski stroje kąpielowe i wskoczyliśmy z łódki do wody. Wtedy po raz pierwszy spojrzałem na Kubę jak na faceta, jak na obiekt pożądania. Ten pozornie przeciętny chłopak pod koszulką i spodniami chował przerąbanie ukształtowane ciałko. Takiego kaloryferka na brzuszku nie widziałem na żywo jeszcze nigdy. Idealne proporcje ciała, klata zbudowana jak u jakiegoś gladiatora, o pośladkach zamkniętych w ciasnych kąpielówkach wolę nie wspominać.
Od razu byłem w wodzie, wskoczyłem jak wariat, a Kuba wchodził spokojnie, tyłem po drabince, wypinając na mnie swój tyłek. To robiło swoje, napaliłem się jak nie wiem, mały stanął mi od razu. Musiałem zanurkować, żeby ochłodzić głowę, jednak podniecenie nie mijało.
Z wody wyszedłem ostatni, żeby nikt nie widział mojego namiotu. Szybko się ubrałem i starałem się o tym wszystkim nie myśleć.
Ale co z tego. Od tej pory nie mogłem się uwolnić od myślenia o Kubie. Siedział w mojej głowie i nie było możliwości, żebym zapomniał widoku jego dupy.
Wieczorem popiliśmy na umór. Wszyscy padli, dziewczyny też. Laski jakoś ułożyły swoich chłopaków, a ja musiałem zająć się Kubą. Położyłem go na naszym legowisku i chciałem trochę rozebrać, żeby w butach nie spał. Sam położyłem się koło niego.
Było gdzieś po pierwszej, gdy obudziło mnie dziwne kołysanie łódki. Nie było żadnego wiatru, była absolutna cisza i spokój, no to co się dzieje? Dopiero jak usłyszałem dziwne jęki i sapania, wszystkiego się domyśliłem. Wierciłem się jak najęty. Bo jak tu spać? A kogo mam przy boku? Kubę! Czułem nieodpartą chęć dotknięcia go w slipy, żeby sobie chociaż go za jaja potrzymać! Wahałem się, ale zdecydowałem się na pierwszy krok. Odwracałem się tak, żeby „przypadkowo” ściągnąć z niego śpiwór. Teraz delikatnie przytuliłem się do niego tak, że nasze biodra się dotknęły. Czułem jego ciepło, a moje podniecenie rosło z sekundy na sekundę. I jeszcze ta ostra jazda parki na lewej burcie! Bartek ****e Magdę, aż fale pluskają! Odchyliłem śpiwór Kuby i wsunąłem się cały do niego. Swoim śpiworem przykryłem nas tak, żeby niczego nie było widać. Okazało się, że Kuba spał bez majtek! Nie wiem jak to się stało, przecież sam go rozbierałem! Czy mogłem w ciemności nie zauważyć, że razem ze spodniami zdjąłem mu slipy? Ale w to raczej wątpiłem. Odwróciłem się do niego przodem, położyłem się na boku, kładąc prawą rękę na jego brzuchu. Jego skóra była delikatna, delikatny meszek na brzuchu i przycięty zarost na łonie podnieciły mnie na maksa. Mój maluch napompowany gorącą krwią stanął mi twardo jak nigdy. Zacząłem Kubę masować delikatnie po penisie, po jądrach i po brzuchu, i znowu po fiucie. Gdy się Kuba trochę poruszył, przestraszony, instynktownie porwałem rękę. Ale Kuba tylko zmienił pozycję, kładąc się na plecach. To było dla mnie jak znalazł!
To musiała być moja noc, takiej okazji nie mogłem przepuść. Bałem się, ale to było silniejsze ode mnie. Parę razy go szturchnąłem, żeby sprawdzić, czy na pewno śpi. Nie ruszył się. Był jak głaz. Zacząłem całować jego sutki, były twarde, jak nie wiem! W ogóle cały jego tors był jak u kulturysty jakiegoś.
Był słodziutki. Całowałem go coraz wyżej, dotknąłem jego ust, delikatnie językiem przejechałem po konturach warg, cały drżałem, bałem się, że go obudzę. Ale nie ma mocnych. Muszę! Zdjąłem swoje majtki i zacząłem masować swojego fiuta, który wydawał mi się wychodzić z siebie. Bałem się, ale nie było już odwrotu, takiego podniecenia nie dało się ujarzmić. Znów złapałem jego słodkiego malucha i delikatnie go masowałem. Odsłoniłem jego żołądź. Była taka delikatna, aksamitna, po prostu miękka, cały cudowny nie stojący miękki fiucik. Zbliżyłem swoje usta do niego, ale musiałem zmienić pozycję. Zacząłem go delikatnie muskać, potem mocniej, aż w końcu całego wziąłem do ust i ssałem go jak smoczek. Był soczysty, a pachniał tak podniecająco, jak nic na świecie. Wtedy Kuba naglę poruszył się, więc szybko wyjąłem fiuta z buzi, na szczęści nie obudził się. Znowu włożyłem jego penisa do ust, ssałem go coraz mocniej i sam czułem, że już dochodzę, że za chwilę tak walnę spermą, że cały śpiwór będzie mokry. Wtedy jego penis nagle stwardniał, zaczynał rosnąć, czułem jak wypełnia się krwią. W tym momencie już nie wytrzymałem, wybuchłem na całej linii, moja sperma poleciała jak popadło, na śpiwór, na jego owłosienie łonowe, na brzuch, który mu od razu cały ubrudziłem, aż z trudem powstrzymałem krzyk.
Nagle łódka się zakołysała, z lewej burty usłyszałem ciche jęki rozkoszy, a potem cmokania. Aha, to Bartek z Magdą skończył. Usłyszałem jeszcze jej ciche słowa: „Zdążyłeś?” – i jego zapewnienie: „Zdążyłem.” I znów cmokania. Szybko ześlizgnąłem się z Kuby. Byłem spanikowany, bo jakby się on teraz obudził, cały brudny od mojej spermy, dopiero by mi zrobi scenę. Ale on tylko przekręcił się na bok, tyłem do mnie i dalej spał, a ja bałem się go poruszyć, żeby go powycierać.
Przez resztę nocy nie zmrużyłem oka. No, może nad ranem, bo jak się ocknąłem, w łódce nie było nikogo. Wszyscy wstali wcześnie, bo dzisiaj płynęliśmy w stronę Sztynortu.
Byłem cały roztrzęsiony. Nie wiedziałem, co Kuba powie, czy się domyślił, że coś z nim robiłem, czy moja sperma się starła podczas spania, czy została na nim.
Wyszedłem z łódki, a oni na brzegu jedli śniadanie, jakieś konserwy. Przywitali mnie oklaskami, jak największego śpiocha. Kuba nie wyglądał na wkurzonego, wszystko było normalnie, więc trochę się uspokoiłem.
Płynęliśmy do późnego popołudnia. Było wręcz idealnie, załoga zgrała się doskonale. Sztynort to piękna przystań ulokowana w zatoczce wyglądającej jak jezioro; a może to było jeziorko? Wpłynęliśmy do tej zatoki kanałem, zacumowaliśmy i po posiłku przygotowanym przez nasze laseczki ruszyliśmy do Zęzy, jedynego miejscowego baru w tej okolicy. I znów piwo lało się strumieniami. Rozluźniony alkoholem, bawiłem się jak nigdy, laseczki ze swoimi kolesiami, a koło mnie non stop Kuba. Byliśmy skazani na siebie, ale było mi to na rękę. Opowiadał mi mnóstwo historyjek o morskich żeglarzach oraz o swoich przygodach na Mazurach. Super się nam rozmawiało, zupełnie zapomniałem o stresie. W końcu, gdy wszyscy byli już nieźle wkręceni, a bar powoli pustoszał, musieliśmy wracać na łajbę.
Tej nocy wszyscy wiercili się niespokojnie na swoich kojach, tylko Kuba od razu usnął. Ja leżałem cicho, oczywiście nie mogłem usnąć. Miałem niezłego helikoptera. Niespokojne wiercenie się parek na lewej i prawej burcie zaraz przerodziło się w rytmiczne ruchy, w ich łóżkach wrzało jak nie wiem co! Jedna parka nie krępowała się drugiej, teraz obaj chłopcy niby braciszkowie pracowali bez wytchnienia, słychać było tylko mlaskanie, dziewczęce jęki rozkoszy i męskie sapanie podniecenia. Cała łódka kołysała się na wodzie, bujając się niespokojnie i nierytmicznie. Zaraz mnie to podnieciło. Wyobrażałem sobie twarde penisy tych kolesi, które widziałem miękkie w kąpielówkach. Bartek był z nas najlepszy, jego grubas mocno wypychał mu slipy. Tomek też był niezgorszy, ale ja na pewno byłem przed nim. Kuba na końcu. Ale jakby nas poustawiał ze stojącymi fiutami, kto wie, jak by te miary wypadały. Tak rozgrzany, zamroczony alkoholem postanowiłem ponownie pomacać sobie Kubę. Bo tylko on mi został. Nietrzeźwość umysłu dodawała mi odwagi. Leżał na boku, spał twardo, nie ruszał się wcale, więc przystąpiłem do „pracy”. Wsunąłem swoją rękę pod jego śpiwór, miał na sobie krótkie spodenki, ale nie te co wczoraj, na gumce, tylko inne, na sznureczku. Jak je rozwiązałem, nie miałem żadnych przeszkód, żeby go sobie spokojnie pomacać. Był rozgrzany, przesunąłem rękę niżej i dotykałem jego pośladków, lekko je zgniatałem, a potem włożyłem między jego uda całą rękę, żeby palcami złapać jego worek. Wtedy całowałem jego plecy, a mój penis sterczał jak na zabój. Zbliżyłem go do jego pośladków i rytmicznymi ruchami ocierałem się o niego. Cała łódka się ruszała, ale teraz było mi to na rękę, bo sam mogłem się do tego kołysania dołożyć. Tamte pary jechały na ostro, więc niczym się nie przejmowałem. Pośliniłem sobie palce i powolnymi ruchami gładziłem jego sutki, które w momencie zrobiły się twarde, moja dłoń przesuwała się niżej, coraz niżej, aż do jego włosów wokół penisa. Ku mojemu zdziwieniu te włosy były mokre, zlepione czymś gęstym. To była sperma! Dotknąłem jego fiuta, był śliski, duży i twardy i cały się kleił od spermy! W tym momencie straciłem oddech. Kiedy on miał wytrysk, czy ja mu to zrobiłem? Ten jego mały siusiak dzisiaj był twardy i duży, i jakby czekał, że ja mu dam jeszcze więcej.
Nie wiedziałem, co robić, nie zdążyłem nawet cofnąć ręki, kiedy Kubą się poruszył. Obrócił głowę w moją stronę, jego oczy spotkały się z moimi, nie spał. Byłem spanikowany, wszystko stało się błyskawicznie, a ja ciągle trzymałem jego fiuta. Jakby czas mi się zatrzymał. Kuba zbliżył swoją głowę do mojej i szepnął delikatnym głosem:
- Puść...
Puściłem. Czułem się zażenowany. Teraz przepadło...
Kuba ponownie otworzył swoje usta i wprost do mojego ucha wyszeptał:
- Wolisz chłopaków?
Nie brzmiało to jak pytanie, raczej jak stwierdzenie, a mój członek już opadł mi ze strachu i zdenerwowania.
- Nieładnie, Marcin, nieładnie – dodał po chwili. – Co by powiedzieli tamci, gdyby się dowiedzieli? – ruchem głowy pokazał mi lewą i prawą burtę.
Te słowa dotarły do mnie z opóźnieniem i dobiły mnie kompletnie. Nie mogłem uwierzyć, żeby on to powiedział. Odzyskałem świadomość i odezwałem się w końcu, szukając byle czego na usprawiedliwienie.
- Popiłem za dużo… i zebrało mnie. Słyszysz, jak oni tam jadą?
Wiem, że coś jeszcze bredziłem bez sensu, ale Kuba przeciął to cicho:
- Dobra, nie tłumacz się, pogadamy jutro.
Tylko tyle. Odwrócił się i przykrył śpiworem. Oddalił się najbardziej chyba jak mógł ode mnie. Ja zrobiłem to samo. Trząsłem się cały. Bałem się jutrzejszego dnia.
A tu znowu odezwały się jęki Magdy i sapania Bartka. Zaraz potem Tomek z głośnym jękiem gwałtownie poderwał się z Agaty, a ona tylko jęczała: „A, aa, aaa”… Potem głośny klaps w gołą dupę i oburzony głos Tomka:
- No co się wygłupiasz?
I wesoła odpowiedź Bartka:
- Od razu głębiej wjechałeś, nie? Po co wyskakiwać, masz gumę, nie?
- Mam. Nie twoje zmartwienie.
- Dobrze pomyślałeś. Ja też mam. Nawet dwie. Co, Maguś, robimy drugi numerek?
I odpowiedź Magdy:
- Pewnie, że tak. Chodź…
I znów łódka się zakołysała. Cholera by ich wzięła! A ja sobie przy Kubie nawet raz nie spuściłem!
I… co powiecie? Poczułem, jak Kuba odwrócił się do mnie i szeptem powiedział:
– Teraz wiem, dlaczego nie mogłeś wytrzymać – a jego ręka powoli wchodziła mi w majtki. – Daj, odstrzelę ci trochę dzieciaków, będzie ci się lepiej spało – i zaczął mnie onanizować.
Własnym zmysłom nie wierzyłem. Natychmiast szeroko rozłożyłem uda.
Ręka Kuby pracowała wytrwale, a jego wargi szczypały mi ucho. Przy swojej twarzy czułem jego oddech, a o moje biodra ocierał się jego twardy fiutek. Było mi cudownie.
Kuba dał mi super mocny wytrysk. Łagodnie i delikatnie, bez zwracania uwagi tamtych. A to, że sam zostawił swoją spermę na moim biodrze, było dla mnie jasną zachętą i obietnicą. Ale nie dziś. Byłem tak wykończony, że od razu usnąłem.
Skomentuj