W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Kamil (sneak) 1-3

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Boski123
    Ocieracz
    • Mar 2012
    • 128

    Kamil (sneak) 1-3

    Część pierwsza

    Był gorący, lipcowy dzień. Pomyślałem, że skorzystam z wolnego dnia i wybiorę się na dłuższy spacer po bezdrożach. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Kilka kroków od wyjścia, spotkałem Kamila, dość specyficznego siedemnastolatka, mieszkającego w pobliżu.
    -Cześć - zawołał do mnie. -Gdzie idziesz?
    -Na dłuuugą wyprawę - odpowiedziałem i roześmiałem się.
    -Mogę iść z Tobą?
    -Jak chcesz, to chodź.
    Poszliśmy przed siebie. Popatrzyłem przez chwilę na Kamila. Był chłopcem szczupłej postury, z ciemną, niemal zawsze potarganą czupryną. Miał na sobie czerwoną koszulkę piłkarską i granatowe, ortalionowe spodenki, a na bosych nogach czarne trampki nad kostkę. Szliśmy jakąś pustą, polną ścieżką, rozmawiając o jakichś tam duperelach.
    W pewnym momencie zauważyłem, że za prawą nogą chłopaka ciągną się po ziemi długie, białe sznurówki. Kamil akurat opowiadał z przejęciem o jakimś oglądanym niedawno filmie i nie zwracał zupełnie uwagi na swoje sznurowadło. Odczekałem dłuższą chwilę, aż skończy swoją opowieść.
    -Trampek Ci się rozwiązał - powiedziałem.
    -O, dzięki - odpowiedział Kamil. Przykucnął i zaczął walczyć z krnąbrnymi sznurówkami. Trwało to dłuższą chwilę, ale w końcu udało mu się jako tako zapanować nad nimi. Widziałem jak marszczy czoło i wysuwa język, co świadczyło o tym, jak wielki wysiłek wkłada w zawiązywanie butów. Spojrzałem na węzeł, nie wyglądał zbyt solidnie, ale jakoś tam się trzymał. W końcu Kamil wstał i poszliśmy dalej. Jednak nie uszliśmy nawet stu metrów, kiedy chłopak zaczął nerwowo potrząsać prawą stopą.
    -Kurde, no... - mruknął, wyraźnie zirytowany.
    -Co się stało?
    -Coś mi wpadło do buta.
    -Wyjmij sobie, po co masz się z tym męczyć - odpowiedziałem.
    Kamil usiadł na dużym kamieniu i zaczął powoli rozwiązywać sznurowadło prawego trampka. Rozwiązał je, rozluźnił, chwycił buta za piętę i zaczął powoli zsuwać go ze swojej bosej stopy. Już po chwili mógł oprzeć swoją szczupłą, kształtną stopę na drugiej nodze. Pochłaniałem ten widok wzrokiem, czując, że w spodenkach robi mi się ciasno.
    -Ale fajnie bez buta - roześmiał się Kamil, kiwając palcami stopy. Zajrzał do trampka, odwrócił go i potrząsnął. Na trawę wyleciał mały kamyczek. Kamil powoli wsunął bosą stopę do wnętrza trampka. Z przejęciem zaczął zaciągać sznurówki i walczyć z ich właściwym wiązaniem. Szło mu to dość opornie, ręce mu się trzęsły i dopiero po kilku dobrych minutach mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Jednak wiązanie okazało się niezbyt solidne i już po kilkudziesięciu metrach sznurówki prawego trampka znów zaczęły wlec się po ziemi za stopą chłopca. On jednak na razie tego nie dostrzegał.
    -Rozwiązało Ci się - rzuciłem w pewnym momencie, wskazując ręką na feralnego buta.
    -Rety, znooowu... - jęknął Kamil. -A tam, nie zawiązuję, i tak zaraz znowu będzie to samo - dodał ze złością.
    Poszliśmy dalej, gadając o wszystkim i o niczym. Widziałem jednak, że rozwiązane sznurowadło nie daje Kamilowi spokoju. Co chwilę spoglądał na swoją stopę, ale próbował nie dać po sobie poznać, że odczuwa jakiś dyskomfort. Spojrzałem w tą samą stronę. Trampek Kamila robił się coraz luźniejszy, a jego pięta przy każdym kroku wysuwała się nieco z buta. Kilka minut później widziałem już, że rozwiązany trampek omal nie spadał przy każdym kroku z bosej stopy chłopca i wiele wysiłku wkłada on w to, żeby go nie zgubić.
    -Może jednak sobie zawiążesz? - zapytałem i uśmiechnąłem się.
    -E, nie... - odpowiedział Kamil niepewnie.
    Przykucnął i z wyraźnym zmieszaniem na twarzy zaczął gorączkowo upychać rozwiązane sznurówki za cholewką buta. Wcisnął je byle jak, podniósł się i jakby nigdy nic ruszył dalej.
    -Już w porządku - powiedział z niepewnym uśmiechem, widząc moje pytające spojrzenie.
    -Przecież widzę, że nie - mruknąłem, spoglądając na lewą nogę Kamila.
    Jeden koniec sznurówki wysunął się z buta i znowu wlókł się po ziemi, a trampek zrobił się na tyle luźny, że przy każdym kroku odsłaniał całą kostkę chłopca. Jeszcze chwila, a zsunie się z pięty. Kamil jednak zawziął się i udawał, że mu to wcale nie przeszkadza. W jego oczach widać było jednak, że jest zupełnie inaczej.
    -Zaczekaj chwilę - powiedziałem. -Zawiążę Ci - dodałem i przykucnąłem naprzeciwko chłopaka.
    Ten popatrzył na mnie z nadzieją i niepewnie wysunął do przodu prawą nogę. Popatrzyłem na nią przez chwilę. Szczupła, kształtna kostka Kamila chowała się w mrocznym wnętrzu trampka a na zgrabnie umięśnionej łydce zaznaczało swoją obecność delikatne owłosienie. Wyciągnąłem z buta drugi koniec sznurówki. Zacząłem z wyczuciem zaciągać sznurowadła, tak, aby dopasować trampka do szczupłej stopy chłopca. Kamil przykucnął i z zainteresowaniem wpatrywał się w ruchy moich rąk. Kiedy już zaciągnąłem sznurówki, kostki chłopaka wyraźnie zaznaczały się pod czarnymi, płóciennymi cholewkami trampka. Celowo przeciągałem tą czynność, napawając się widokiem i raz po raz muskając dłońmi kostki Kamila, pokryte cienkim, czarnym płótnem trampka.
    -Nie za ciasno? - zapytałem, zaczynając wiązać pierwszy węzeł.
    -Nie, tak jest dobrze - odpowiedział Kamil i popatrzył na mnie.
    Jaki to ładny chłopak, pomyślałem. Dokładnie zawiązałem sznurówki i podniosłem się. Odwróciłem się szybko, usiłując ukryć wyraźną wypukłość na swoich spodenkach. W tym samym momencie wstał Kamil.
    -Pewnie uważasz mnie za ciamajdę... - powiedział cicho.
    -No coś Ty, dlaczego? - zapytałem i spojrzałem na niego.
    -No bo te sznurówki... ja nie wiem co się dzieje! Lubię chodzić w trampkach, ale ciągle mi się rozwiązują. Nie umiem wiązać czy co... co chwila coś... - Kamil wyrzucał z siebie słowa z wyraźną goryczą.
    -Umiesz, umiesz - odpowiedziałem. -Poza tym rozwiązane sznurowadło zdarza się przecież każdemu.
    -Niby tak... ale Tobie jeszcze nie rozwiązało się ani razu, a mnie co chwila...
    -Wiesz, nie ma na to reguły - powiedziałem.
    Spojrzałem na swoje stopy. Na nogach miałem granatowe, płócienne halówki na jasnej, kauczukowej podeszwie. Nosiłem je tak jak Kamil, bez skarpetek. Ich białe sznurówki trzymały się mocno i nic nie wskazywało na to, żeby któraś miała się zaraz rozwiązać.
    Poszliśmy dalej, szybko zapominając o całym wydarzeniu. Trampki Kamila nie robiły już żadnych niespodzianek. Chłopiec poweselał i nieraz nawet podbiegał kawałek do przodu. Za każdym razem goniłem za nim.
    -Może przejdziemy się nad jezioro? - rzuciłem w pewnym momencie.
    -Dobra, możemy połazić po plaży i może się trochę pochlapiemy - odpowiedział Kamil.
    Do jeziora mieliśmy jeszcze jakieś dwa kilometry. Szliśmy szybkim krokiem, nie zwalniając. Jednak w pewnej chwili Kamil nagle zatrzymał się.
    -Au, au... - jęknął, potrząsając prawą nogą.
    -Co się stało?
    -Mam coś w bucie... chyba kamyk... kurczę...
    -Siądź i wyciągnij - powiedziałem, wskazując stojącą nieopodal, samotną ławkę. Usiedliśmy obok siebie. Kamil zaczął szarpać sznurówki prawego trampka, próbując go rozsznurować. Najwyraźniej jednak coś poszło nie tak jak trzeba.
    -Kurczę - mruknął -supeł mi się zrobił...
    -Pokaż - powiedziałem.
    Kamil postawił stopę na ławce i przesunął ją w moją stronę. Zacząłem walczyć z zasupłaną sznurówką. Węzeł był solidnie zaciśnięty, widocznie chłopak próbując go rozwiązać, szarpał sznurowadło coraz mocniej i zacisnął je w ten sposób całkowicie. Chwyciłem nogę chłopca i ułożyłem ją sobie na kolanach. Miałem w ten sposób lepszą możliwość zajęcia się jego sznurówką, w końcu stopę miałem niemal tuż przed swoją twarzą; poza tym nie ukrywam, że dotyk jego łydki sprawiał mi ogromną przyjemność. W spodenkach czułem nadciągającą rewolucję i z całych sił starałem się powstrzymać zbliżającą się katastrofę. Ale póki co największym wyzwaniem był supeł. Chłopiec wiercił się niespokojnie, co nie ułatwiało mi zadania. W końcu, po kilkuminutowej walce, pomogłem sobie zębami i rozplątałem supeł. Rozluźniłem sznurówki. Chwyciłem trampka za piętę i zacząłem powoli zsuwać go z bosej stopy Kamila. Drugą rękę oparłem o nogę chłopaka na wysokości kostek. Kamil uspokoił się i w bezruchu przyglądał się, jak zajmuję się jego nogą. Patrzyłem jak urzeczony, jak z trampka powoli wyłania się pięta. Po chwili widać już było całą, bosą stopę Kamila. Była jasna, szczupła i pięknie zbudowana. W powietrzu rozszedł się zapach rozgrzanej gumy, zmieszanej z lekkim aromatem chłopięcego potu. Zajrzałem do trampka. Widać tam było wyraźny, ciemny odcisk stopy chłopaka. Włożyłem do środka rękę, żeby sprawdzić, co tak mocno kuło go w stopę. Po krótkiej chwili znalazłem przyczynę - mały, kanciasty kamyczek. Wyjąłem go i wyrzuciłem. Położyłem trampka na ławce i powoli przesunąłem dłonią po spodzie stopy Kamila. Stopa była miękka, ciepła i lekko wilgotna. Podmuchałem na stopę chłopca i popatrzyłem na niego. Najwyraźniej moje zabiegi sprawiały mu przyjemność. Wyraźna wypukłość na jego spodenkach świadczyła o tym aż nadto dobitnie. Zresztą mój organizm reagował podobnie.
    -Fajne masz trampki - powiedziałem po chwili, biorąc but do ręki. -Wygodne?
    -Bardzo - odpowiedział Kamil. -Chcesz wypróbować? Mamy chyba podobny rozmiar, możemy się na chwilę zamienić.
    -Chętnie - odpowiedziałem. -Daj, zdejmę Ci drugiego - roześmiałem się. Kamil zaśmiał się również i oparł drugą nogę na moich kolanach. Powoli rozwiązałem mu sznurówki i rozluźniłem je. Oparłem lewą dłoń na kostce chłopaka i popatrzyłem na niego. Widziałem, że Kamil usiłuje zakryć ręką namiocik na spodenkach. Wsunąłem dłoń do trampka, między kostkę chłopca a cholewkę buta. W trampku Kamila panował typowo tropikalny, gorący i wilgotny klimat. Chłopiec lekko zadrżał i oparł obie dłonie na spodenkach. Widać było wyraźnie, że usiłuje ukryć narastające podniecenie. Puściłem do niego oko.
    -Widzę, że kręci nas to samo - powiedziałem. Kamil lekko się zarumienił ale po chwili, nic nie mówiąc, lekko skinął głową. Wsunąłem głębiej dłoń do jego buta, sięgając aż do pięty. Drugą ręką chwyciłem trampka i szybkim ruchem zsunąłem go ze spoconej, bosej stopy chłopaka. W powietrzu natychmiast rozszedł się charakterystyczny zapach. Odłożyłem but na ławkę i objąłem dłońmi rozgrzaną stopę Kamila. Przez dłuższą chwilę gładziłem ją oburącz. Wyraźnie widziałem, że Kamilowi sprawia to dużą przyjemność. Po chwili postawiłem na ławce lewą nogę i przesunąłem ją w kierunku chłopaka.
    -Pomożesz mi zdjąć? - zapytałem.
    -Pewnie - odpowiedział Kamil.
    Pociągnął za sznurowadła mojej halówki i rozwiązał je. Zsunął but z mojej pięty i wsunął dłoń do wnętrza halówki, pod podeszwę mojej stopy. Dotyk jego dłoni łaskotał mnie lekko, więc mimowolnie poruszyłem stopą. Po chwili Kamil chwycił halówkę i zaczął zsuwać ją z mojej stopy. Czułem, jak but powoli przesuwa mi się po bosej nodze. Już po chwili poczułem powiew świeżego, chłodnego wiatru na mojej rozgrzanej stopie.
    -Gotowe - powiedział Kamil, delikatnie głaszcząc mnie dłonią po stopie.
    Zacząłem powoli zakładać lewego trampka na gołą nogę. But pasował doskonale. Był jeszcze rozgrzany ciepłem stopy chłopaka. Zaciągnąłem sznurówki i zawiązałem je. W tym samym czasie Kamil zdążył już założyć moją lewą halówkę. Widziałem, jak drżącymi z podniecenia rękami usiłuje zawiązać sznurowadła, które uporczywie wypadają mu z rąk i nijak nie chcą ułożyć się w dwie kokardki.
    -Pomóc Ci? - zapytałem.
    Chłopiec skinął głową i z rezygnacją przesunął nogę w moją stronę. Starannie zawiązałem mu but. Przesunąłem ręką po wierzchu halówki, chcąc sprawdzić, czy rozmiar buta jest odpowiedni dla Kamila. Chłopak poruszył palcami stopy. Moje halówki okazały się dla niego w sam raz. Kamil poruszał stopą i przyglądał się jej, sprawdzając, jak wygląda jego noga ukryta w moim bucie. Tymczasem ja rozwiązałem prawą halówkę i zdjąłem ją ze swojej stopy. Kamil zobaczył to i wyciągnął rękę po but, ale go powstrzymałem.
    -Zostaw, jak chcesz to Ci założę i zawiążę - powiedziałem.
    -O, super! Nie będą mi się w końcu rozwiązywały! - zawołał Kamil wesoło, uśmiechnął się i oparł mi na kolanach swoją prawą nogę.
    Połaskotałem go lekko palcem po stopie. Kamil zachichotał i poruszył nogą, ale zaraz się uspokoił. Zacząłem powoli wsuwać halówkę na lekko spoconą stopę chłopaka. Pochłaniałem wzrokiem widok kształtnej stopy chłopca, powoli znikającej we wnętrzu mojego buta. Kiedy już zawiązałem mu sznurowadła, Kamil chwycił leżącego wciąż na ławce prawego trampka i rozchylił jego cholewki.
    -Dawaj nogę, teraz ja Ci pomogę - powiedział, spoglądając na mnie z filuternym uśmiechem. Podniosłem prawą stopę i wsunąłem palce do buta. Dłuższą chwilę przyglądałem się chłopcu, jak nieporadnie próbuje założyć mi trampka. W końcu jednak mu się to udało. Widziałem jak zaciąga sznurówki i bezskutecznie próbuje je porządnie zawiązać. Zapewne, gdyby nie był tak mocno podniecony, to w końcu dałby radę to zrobić, ale teraz najwyraźniej to zadanie przerosło jego możliwości.
    -No nie dam rady... - mruknął w końcu ze złością.
    -Nie szkodzi - odpowiedziałem. -Dalej już sobie poradzę.
    Kiedy chwytałem sznurówki trampka, żeby je zawiązać, przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zawiązać tego buta możliwie lekko, żeby mógł się łatwo rozwiązać. Chciałem w ten sposób pocieszyć trochę chłopaka, który wyraźnie wstydził się rozwiązujących się ciągle sznurówek i przekonać go, że może się to zdarzyć każdemu. Tak też zrobiłem. Zawiązałem sznurowadło, pilnując, żeby nie zrobić tego zbyt porządnie i w końcu mogliśmy ruszyć dalej w stronę jeziora. Trampki Kamila były rzeczywiście fantastycznie wygodne. Szliśmy obok siebie dość szybkim tempem. Już po kilkudziesięciu krokach zauważyłem, że rozwiązało mi się to "zaplanowane" sznurowadło. Postanowiłem udawać, że tego nie dostrzegam i poczekać, aż Kamil sam mi o tym powie. On najwyraźniej wciąż tego nie widział. Ja jednak uparcie nie dawałem nic po sobie poznać, mimo że było to dość trudne: trampek robił się coraz luźniejszy, a długie, białe sznurówki plątały się bezładnie wokół mojej prawej stopy. Przeszliśmy tak dobry kilometr, zanim w końcu Kamil zobaczył, co się stało.
    -But Ci się rozwiązał! Teraz Tobie! - zawołał, a w jego głosie słychać było mieszankę zdumienia i skrywanej radości.
    -O, rzeczywiście - powiedziałem udając zdziwienie. -Ale teraz już nie warto zawiązywać, zaraz będziemy zdejmować buty, zobacz, już prawie wchodzimy na plażę.
    -Pościgamy się, kto pierwszy nad wodą? - zapytał Kamil.
    -To dawaj! - zawołałem i nie czekając na chłopaka zacząłem biec w stronę jeziora. Kamil też wystartował i biegł zaraz za mną. Pod nogami mieliśmy już sypki piasek pustej jeszcze plaży. Biegliśmy przez to dość powoli, dodatkowym utrudnieniem był też dla mnie niemal zupełnie nie trzymający się nogi but. W pewnym momencie rozwiązany trampek spadł z mojej bosej nogi i prawa stopa zaczęła grzęznąć w gorącym, miałkim piasku.
    -Zgubiłem but! - zawołałem i usiadłem na piasku. Kamil zatrzymał się i schylił po trampka. Podniósł go, podszedł i usiadł koło mnie. Popatrzyliśmy na siebie. Obaj dyszeliśmy, odpoczywając po krótkim biegu.
    -Ale gorąco - powiedział Kamil i zdjął koszulkę, odsłaniając swój nagi, jędrny tors. Zrobiłem to samo. Nie mogłem oderwać wzroku od jego pięknego, wysportowanego ciała.
    -To co, idziemy popływać? - zapytałem i przykucnąłem naprzeciwko chłopaka, opierając prawą rękę na jego lewej stopie.
    -Dobrze, za chwilę - odpowiedział Kamil i położył się na plecach, podkładając ręce pod głowę.
    -To tymczasem zdejmę Ci buty, chcesz?
    -O, dobrze - powiedział Kamil. Uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo i przesunął nieco lewą nogę w moją stronę. Rozsznurowałem mu halówkę i powoli zsunąłem ze stopy. Zajrzałem do środka. W bucie widać było piasek, który nasypał się tam podczas biegu przez plażę. Odłożyłem halówkę i przesunąłem dłonią po kształtnej, bosej stopie chłopca, strzepując z niej piasek. Widziałem, że Kamil zmrużył oczy, a na jego twarzy malował się wyraz wielkiej błogości. Również przód jego spodenek zdradzał przyjemność, którą odczuwał. Po chwili zdjąłem mu drugą halówkę. Delikatnie otrzepałem stopę z piasku i zacząłem delikatnie pieścić ją dłońmi. Nachyliłem się i ukradkiem pocałowałem Kamila w duży palec. W tym momencie chłopak jęknął i drgnął na całym ciele. Jednocześnie zauważyłem, że na jego spodenkach pojawiła się nagle ciemna, mokra plama, powiększająca się z każdą sekundą. Chłopiec podniósł głowę i popatrzył na swoje spodenki.
    -Zaraz wyschnie - roześmiałem się. -A resztę wypłuczesz w jeziorze.
    Kamil uśmiechnął się i znów położył się na piasku. Usiadłem naprzeciwko niego. Prawą, bosą stopą dotknąłem lewej stopy Kamila. Była miękka i ciepła. Chłopak poruszył palcami. Nasze stopy ściśle przywarły do siebie podeszwami. Na lewej nodze wciąż miałem trampka, a w nim pełno piasku, który przesypywał się pod stopą. Rozwiązałem sznurowadło i zdjąłem but. Na spoconej stopie poczułem chłodny, ożywczy powiew wiatru. Przyłożyłem swoją lewą stopę do prawej stopy Kamila. W tym momencie poczułem, że i dla mojego organizmu było to już za wiele. Szybko zsunąłem spodenki. Zrobiłem to w ostatniej chwili: gęsty ładunek wystrzelił w górę i zatoczywszy szeroki łuk opadł na piasek. Zaraz po nim wytrysnęła druga i trzecia porcja. Bezwładnie padłem na piasek, oddychając głęboko. Leżałem, stykając się z Kamilem stopami, a obok bezgłośnie wsiąkało w piasek kilkaset milionów plemników...
  • Boski123
    Ocieracz
    • Mar 2012
    • 128

    #2
    Część Druga

    Spotkałem Kamila kilka dni później. Właściwie to on mnie wypatrzył. Podszedł do mnie niespodziewanie, kiedy zamyślony szedłem moją ulubioną, odludną ścieżką.
    -Cześć - zawołał. -Mogę iść z Tobą?
    -Jasne - odpowiedziałem. - Fajnie Cię znów widzieć.
    -Szkoda że nie wiedziałem że Cię spotkam, wziąłbym wygodniejsze buty - powiedział Kamil i roześmiał się. Spojrzałem na niego. Miał na sobie tylko kolorowe bokserki, a na bosych nogach miał niebieskie klapki na rzepy.
    -No, rzeczywiście, to nie są najlepsze buty na długie wędrówki - odrzekłem. -Może wrócisz po inne, póki jeszcze nie jesteśmy daleko od domu?
    -Dobra, masz rację. Pobiegłbym, ale w tych klapkach to nie byłby dobry pomysł...
    -To weź moje - powiedziałem. -Jak chcesz, to możesz pochodzić w moich, a dla mnie przyniesiesz swoje czarne trampki.
    -Fajnie! Ale masz świetne te deceki! Takie czarne zawsze mi się podobały!
    -To chodź, założysz je.
    Usiedliśmy na ławce. Rozwiązałem sznurowadło prawego buta, rozluźniłem je i zacząłem powoli ściągać but ze swojej bosej stopy. Kamil zdjął klapki i uważnie przyglądał się, jak zdejmuję but. Kiedy wysunąłem z buta piętę i poczułem na niej rześki powiew wiatru, uświadomiłem sobie, że mogę mieć solidnie spocone nogi. Gdy poczułem wyraźny, kwaskowy zapach, byłem już tego pewien. Pomyślałem przez chwilę, że Kamilowi może to przeszkadzać, ale zobaczyłem wypukłość na jego spodenkach, co świadczyło o tym, że było wręcz przeciwnie. Zdjąłem but i zajrzałem do środka. Wyściółka buta nasiąknięta była moim potem jak gąbka. Nic dziwnego, wystarczyło kilka dni noszenia DC-ków na gołe nogi, kiedy cały pot wsiąkał w buty, a tropikalne temperatury znacząco intensyfikowały ten proces. Kamil niecierpliwie chwycił mojego buta i zaczął go dokładnie oglądać.
    -Ale Ci się nogi spociły- powiedział, wąchając wydobywający się z buta zapach.
    -Tak, wiem, mogłem założyć trochę lżejsze buty - odpowiedziałem. -Jak nie chcesz to daj, ja w nich pójdę.
    -Nie, nie! - zawołał Kamil. -Nic nie szkodzi!
    -To dawaj nogę, założę Ci - roześmiałem się. Kamil podniósł prawą stopę, oparł ją na ławce i przybliżył do mnie. Powoli wsunąłem but na bosą stopę chłopaka i starannie zawiązałem mu sznurowadło. Potem rozwiązałem drugiego buta i zdjąłem go. Charakterystyczny zapach znów rozszedł się naokoło. Kamil położył swoją lewą nogę na moich kolanach. Pogładziłem go po stopie i pocałowałem w duży palec. Błogość na twarzy Kamila świadczyła o jednym... Połaskotałem go lekko w podeszwę, założyłem mu but i zawiązałem go.
    -No, to teraz biegiem po trampki! - rzuciłem ze śmiechem.
    -Dzięki! - odpowiedział Kamil. Wstał i zaczął biec w stronę domu. Założyłem jego klapki i powoli poszedłem za nim. Po kilku minutach Kamil szedł już szybkim krokiem w moją stronę. W prawej ręce trzymał swoje fantastyczne trampki.
    -Kurczę, rozwiązał mi się... - powiedział Kamil, kiedy już doszedł do mnie, spoglądając na swoją lewą nogę. W tym momencie zauważyłem, że sznurowadło lewego buta rzeczywiście ciągnie się za stopą chłopca. Przykucnąłem naprzeciwko Kamila. Chwyciłem szerokie, czarne sznurówki i bez pośpiechu zacząłem je zawiązywać. Starałem się przy tym możliwie często dotykać nagich kostek Kamila, chowających się we wnętrzu moich DC-ków. Na wprost twarzy miałem spodenki chłopaka, a na nich wyraźny, spory "namiocik". Trąciłem go nosem. Namiocik zesztywniał jeszcze bardziej. Wprawdzie miałem wielką ochotę na więcej, ale nie chciałem na razie doprowadzać Kamila do zbyt szybkiego "wystrzału". Zawiązałem mu w końcu sznurowadło i podniosłem się. Objąłem Kamila ramieniem i pocałowałem go w policzek. On zarumienił się lekko i odwzajemnił pocałunek. Chwyciłem go za rękę i ruszyliśmy ścieżką w stronę najbliższej ławki. Usiedliśmy obok siebie. Zrzuciłem klapki i oparłem prawą nogę na kolanach chłopaka. Kamil od razu domyślił się, na co czekałem. Chwycił trampka i zaczął nieporadnie wkładać go na moją bosą stopę. Kiedy to zrobił, powoli zaciągnął sznurówki i ze skupieniem zaczął go zawiązywać. Trwało to dłuższą chwilę, ale w końcu udało mu się zawiązać sznurowadło na niezbyt solidnie wyglądający węzełek. Czułem, że w spodenkach mam niezwykle ciasno i z całych sił starałem się powstrzymać wytrysk, który mógł nastąpić w każdej chwili. Zaraz potem oparłem lewą nogę na kolanach Kamila, który zaczął zakładać mi drugi but. Widziałem, jak drżą mu ręce z wielkiego podniecenia. Czułem, jak moja bosa stopa wsuwa się coraz głębiej do chłodnego wnętrza trampka. Przymknąłem oczy. Czułem, jak Kamil zaciąga sznurówki, a chwilę później jego dłonie muskają moje kostki, kiedy próbuje zawiązać sznurowadło. Domyślałem się, że kiepsko mu to idzie, ale postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę. Na szczęście w końcu mu się to udało. Jeszcze krótką chwilę siedzieliśmy obok siebie. Kamil chwycił mnie za rękę i lekko pociągnął, sugerując w ten sposób, że możemy iść dalej. Schowałem klapki chłopaka w kępie trawy pod ławką i ruszyliśmy. Szliśmy bez słowa, trzymając się za rękę. Myślę, że obaj cieszyliśmy się trwającą właśnie chwilą.
    Kilka minut później poczułem, że lewy trampek zrobił się wyraźnie luźniejszy, niż prawy. Początkowo nie zwracałem na to uwagi, ale w końcu trampek rozluźnił się na tyle, że przy każdym kroku niemal całkowicie zsuwał się z mojej bosej stopy. Spojrzałem na swoją nogę. Już pierwsze spojrzenie wyjaśniło sytuację - stało się to, czego się domyślałem: sznurowadło lewego trampka rozwiązało się, a długie, białe sznurówki ciągnęły się po ziemi. Nie chciałem jednak psuć nastroju - bliskości Kamila i dotyku jego rozgrzanej dłoni. Przy każdym kroku ciągnąłem więc nogą spadający z niej but. Kamil na razie niczego nie dostrzegał - widocznie też cieszył się tym, co się dzieje. Pewnie szedłbym tak jeszcze długo, gdybym nagle nie poczuł, że w coś mocno kłuje mnie w prawą piętę. Potrząsnąłem stopą. Kłucie wzmogło się i przesunęło pod śródstopie. Najwyraźniej do prawego trampka wpadł mi jakiś spory, kanciasty kamyczek. Było to na tyle dokuczliwe, że w końcu zdecydowałem się zatrzymać.
    -Poczekaj chwilę - powiedziałem cicho do Kamila.
    -Co się stało? - zapytał chłopiec. Zatrzymał się również i popatrzył mi w oczy. Spuściłem wzrok.
    -Coś mi wpadło do buta - powiedziałem. -A drugi się rozwiązał... pomożesz mi?
    -Jasne! - zawołał Kamil ochoczo.
    Oparłem się plecami o drzewo i uniosłem lekko prawą nogę - tą z kamyczkiem w bucie. Kamil przykucnął, rozwiązał mi sznurowadło, rozluźnił je i zaczął powoli zsuwać trampka z mojej stopy. Omal nie eksplodowałem, kiedy poczułem, jak wkłada dłoń do buta i dotyka mojej rozgrzanej kostki. Zamknąłem oczy. Poczułem, jak trampek przesuwa się po mojej gołej nodze. Chwilę później w powietrzu rozszedł się zmieszany aromat potu i rozgrzanej gumy. Tym razem mój "namiocik" tkwił tuż przed twarzą Kamila... W pewnym momencie poczułem, jak chłopak chwyta za gumkę moich spodenek i delikatnie przesuwa je w dół. Mój ptak wyprężył się jak struna, uwolniony z bokserek. Kamil chwycił go ustami. Czułem, jak pieści językiem mojego penisa, a dłońmi głaszcze moją spoconą stopę. Dłużej już nie byłem w stanie się powstrzymywać. Strzeliłem obficie, kilkoma dużymi, gęstymi pociskami. Kamil do końca pieścił mi pałkę i stopę. Oddychałem głęboko, napawając się uczuciem niewysłowionej rozkoszy. Chyba po raz pierwszy w życiu miałem tak długi i satysfakcjonujący orgazm. Po dłuższej chwili, kiedy było już po wszystkim, oparłem bosą stopę na trawie, podciągnąłem spodenki, otworzyłem oczy i popatrzyłem na Kamila, który wciąż kucał naprzeciwko mnie i jakby nigdy nic potrząsał trzymanym w ręce trampkiem, próbując wytrzepać z niego kamyczek. Kiedy to zrobił, zajrzał do środka i przytrzymując but za język i za cholewkę, postawił go koło mojej stopy.
    -Daj nogę - powiedział spokojnie. Wciąż lekko oszołomiony, wsunąłem gołą stopę do trampka. Kamil powoli zaciągnął sznurówki. Przez chwilę bezskutecznie próbował je zawiązać, ale szybko dał za wygraną.
    -Ech... nie umiem wiązać... - mruknął z rezygnacją, wstając.
    -Nic nie szkodzi - powiedziałem. Objąłem chłopaka rękami, przytuliłem go lekko i spojrzałem mu w oczy. -Dzięki. Jesteś super - szepnąłem. -Skąd wiedziałeś, czego mi trzeba?
    -Nie wiedziałem, tak się domyślałem - odpowiedział Kamil i zarumienił się. -To był mój pierwszy raz...
    -Mój też - powiedziałem. -Ale było cudownie! Podobało mi się jak nic innego.
    -To tak jak mnie...
    Przywarliśmy do siebie i zaczęliśmy się całować. Bliskość ciała Kamila była cudowna. Nie wiem, jak długo to trwało, chyba obaj straciliśmy poczucie czasu. W końcu obaj uznaliśmy, że czas na przerwę. Sapaliśmy ciężko ze zmęczenia i z rozkoszy.
    -Ale mi się nogi spociły - roześmiał się Kamil, spoglądając na swoje stopy, tkwiące w moich DC-kach.
    -Pokaż - odpowiedziałem ze śmiechem. Kamil wysunął do przodu prawą nogę. Przykucnąłem, rozwiązałem mu sznurowadło i rozluźniłem je. Chłopak poruszył nogą. Przytrzymałem but a Kamil zaczął wysuwać z niego swoją spoconą, bosą stopę. Intensywny zapach chłopięcego potu rozszedł się po okolicy. Przesunąłem dłonią po szczupłej stopie Kamila. Była miękka, gorąca i mokra od potu. Wstając chwyciłem but i włożyłem rękę do środka. Płócienna wyściółka buta była kompletnie mokra i przepocona. Kamil zachłannie chwycił but i zbliżył go nieco do twarzy. Stanąłem tuż za nim. Objąłem tors chłopaka i oparłem brodę na jego ramieniu. Patrzyłem, jak Kamil napawa się zapachem, wydobywającym się z trzymanego tuż przy twarzy DC-ka. Przywarłem do chłopaka całym ciałem. Chwyciłem za gumkę jego spodenek i ostrożnie opuściłem je nieco w dół. Tak jak się spodziewałem, pała Kamila stała "na baczność". Objąłem ją mocno dłonią i zacząłem rytmicznie poruszać nią w przód i w tył. Minęło najwyżej kilkanaście sekund, kiedy Kamil zadrżał, jęknął i trysnął. Jeden strzał, drugi, trzeci... Strzelał ostro. Solidne porcje spermy gwałtownie opuszczały młode ciało chłopaka i szerokim łukiem wpadały w zarośla przeszło metr dalej. Chwilę później obaj, wyczerpani ale szczęśliwi, siedliśmy na trawie. Siedzieliśmy, obejmując się ramionami.
    -Jesteś fantastyczny - szepnąłem, całując Kamila w policzek.
    -Ty też...

    Skomentuj

    • Boski123
      Ocieracz
      • Mar 2012
      • 128

      #3
      Część Trzecia

      -Cześć chłopaki - powiedziałem, podchodząc do ławki, na której siedział Kamil ze swoim o dwa lata starszym bratem Danielem.
      -Cześć - odpowiedzieli bracia niemal jednocześnie. Usiadłem obok nich. Chwilę porozmawialiśmy, ale potem poszliśmy przed siebie. Na pewnym odcinku ścieżka była dość wąska, więc szedłem parę kroków za chłopakami, przyglądając się im. Kamil miał na sobie białą koszulkę i niebieskie spodenki, a na bosych nogach miał nieco znoszone, wysokie, czarne trampki. Daniel był bez koszulki. Miał na sobie kolorowe bokserki i czarno-białe, wysokie Nike Dunk, zasznurowane tylko do wysokości kostek. Górna część języka w obydwu butach wywinięta była lekko do przodu, odsłaniając częściowo nogi chłopaka na wysokości kostek. Widok ten zdradzał, że Daniel, podobnie jak jego brat, założył dziś buty bez skarpetek. Długie, białe sznurówki owinięte były wokół cholewek i zawiązane na duże kokardki, które podskakiwały na wszystkie strony przy każdym kroku. Pomyślałem, że Danielowi musi być strasznie gorąco w nogi - dzień był upalny, a sam przecież czułem gorący dotyk na nogach, chociaż założyłem dzisiaj przewiewne, granatowe, płócienne halówki - na gołe nogi, tak jak obaj bracia. W pewnym momencie Daniel wyraźnie zwolnił i zaczął przy każdym kroku potrząsać prawą nogą.
      -Kurde, mam coś w bucie - mruknął w końcu. Usiadł na ławce, podniósł prawą nogę i też oparł ją na ławce. -Brat, masz okazję się wykazać - dorzucił. Kamil posłusznie usiadł obok brata i powoli rozwiązał mu sznurowadło. Potem chwycił but i ostrożnie zsunął go z bosej stopy swojego brata. Wprawdzie stałem parę metrów od chłopców, ale wyraźnie poczułem ostry zapach, świadczący o intensywnym użytkowaniu tych Dunk'ów. Kamil zajrzał do wnętrza buta, a po chwili włożył tam rękę, szukając przyczyny nieplanowanego postoju. Potem odwrócił but i potrząsnął nim, wysypując z niego kilka niedużych paprochów. Daniel przyglądał się swojej stopie, poruszając palcami. Patrzyłem na chłopaków i czułem, że w spodenkach robi mi się ciasno. Tymczasem Kamil postawił but na ławce i przytrzymał cholewki, a Daniel wsunął swoją bosą stopę do buta. Kamil zaciągnął lekko sznurówki i zaczął je zawiązywać. Chociaż widać było, że robi to w wielkim skupieniu, to wychodziło mu to dość nieporadnie. Daniel czekał cierpliwie. W końcu, po kilku próbach, Kamilowi udało się zawiązać sznurowadło i mogliśmy ruszyć dalej. Jednak już po kilkuset metrach zauważyłem, że długie, białe sznurówki ciągną się bezwładnie za prawą nogą Daniela. Chwilę później spostrzegł to również Daniel.
      -Brat, poprawka - zawołał. Zatrzymał się i wysunął prawą nogę nieco do przodu. Kamil przykucnął naprzeciwko brata i zaczął walkę z opornymi sznurówkami. Tym razem poszło mu nieco szybciej niż poprzednio. Jednak kiedy poszliśmy dalej okazało się, że sznurowadło rozwiązało się już po kilkunastu krokach. Dłuższą chwilę Daniel nie widział, co się stało, jednak w końcu zauważył problem. Zatrzymał się w tej samej pozycji, co poprzednio.
      -Brat, postaraj się trochę bardziej - mruknął.
      -Nie możesz sobie sam zawiązać? - zapytał Kamil z lekkim zniecierpliwieniem w głosie.
      -Ja Ci zawiązałem sznurówki przed wyjściem, to teraz ty się wykaż - odpowiedział Daniel. -Jakbym Ci nie zawiązał, tobyś już dawno zgubił te swoje tramposze! Poćwiczysz trochę zawiązywanie, przyda Ci się.
      Kamil przykucnął przed bratem. Jego dłonie nerwowo szarpały sznurówki Dunk'ów Daniela. Zabiegi Kamila najwyraźniej sprawiały Danielowi przyjemność - świadczył o tym błogi wyraz twarzy chłopaka, a jeszcze bardziej - pokaźny "namiocik" na bokserkach.
      -No dawaj, dawaj - mruknął Daniel, po paru minutach bezskutecznych wysiłków Kamila.
      -Nie umiem i już! - jęknął Kamil. Puścił sznurówki i zrezygnowany usiadł na ścieżce, a po policzkach potoczyły mu się łzy.
      -Pomogę Ci - powiedziałem i przykucnąłem obok Kamila. Chwyciłem sznurówki butów Daniela i powoli, dokładnie je zawiązałem. Parę razy, niby przypadkiem, wsunąłem dłoń za cholewkę. Kostka Daniela i stykająca się z nią część buta były gorące i wilgotne od potu. Domyślałem się, że schowana we wnętrzu buta stopa chłopaka musi mieć warunki jak w saunie. Kamil uważnie przyglądał się, co robię. Namiocik na bokserkach Daniela wyraźnie zesztywniał. Jeszcze raz poprawiłem węzełek i podniosłem się.
      -Dzięki, stary - mruknął Daniel, wyraźnie zadowolony. Chcieliśmy iść dalej, ale Kamil nie wstawał ze ścieżki.
      -Chodź, brat! Co jest? - zapytał Daniel.
      -Coś mi wpadło do buta - chlipnął Kamil, dłubiąc palcami za cholewką prawego trampka.
      -Pokaż co tam się stało - powiedziałem i przykucnąłem obok Kamila. Chłopak wysunął prawą nogę w moją stronę. Powoli rozwiązałem mu sznurowadło i rozluźniłem je. Kamil przestał płakać i przyglądał się, jak chwytam trampka za piętę i ostrożnie ściągam go z jego spoconej, bosej stopy. W powietrzu rozszedł się zapach gumy i potu.
      -Jak fajnie bez buta - powiedział Kamil, poruszając stopą. Zajrzałem do trampka. Jego niegdyś białe wnętrze było pociemniałe od potu, a odcisk stopy chłopaka był niemal czarny. Wsunąłem dłoń do gorącego i wilgotnego buta. Wyczułem palcami tkwiący tam mały, kanciasty kamyczek. Wyjąłem go, wyrzuciłem, a dla pewności odwróciłem trampka podeszwą do góry i potrząsnąłem, wysypując z niego kilka mniejszych paprochów. Daniel przysiadł obok nas. Pogłaskałem Kamila po rozgrzanej, spoconej stopie. Chłopak uśmiechnął się, a na jego spodenkach wyraźnie zaznaczyła się niewielka wypukłość. Objąłem jego stopę oburącz i zacząłem ją delikatnie masować. Kamil zmrużył oczy i pomrukiwał z zadowolenia. Ukradkiem pocałowałem go w duży palec u nogi. Namiocik na spodenkach Kamila zadrżał. W tym samym momencie chłopak jęknął, a na spodenkach pojawiła się szybko rosnąca, ciemna plama.
      -No, brat, niewiele ci było trzeba - roześmiał się Daniel. Kamil zarumienił się. Wyjąłem z kieszeni paczkę chusteczek i podałem Kamilowi. Ten wyjął z paczki dwie sztuki i z grubsza doprowadził się do porządku. Przytrzymałem trampka a Kamil wsunął do niego swoją bosą stopę. Zaciągnąłem nieco sznurówki i starannie je zawiązałem.
      -Nie jest za ciasno? - zapytałem.
      -Jest dobrze, dzięki.
      -No to chodźmy.
      Ścieżka była w tym miejscu znacznie szersza, dlatego szliśmy teraz wszyscy obok siebie. Kamil szedł w środku. Po prawej stronie był Daniel, a po lewej ja. Rozmawialiśmy o jakichś tam duperelach, a pod naszymi stopami chrzęścił żwir, którym wysypana była ścieżka. Raz po raz spoglądałem na chłopaków, szczególnie na ich nogi. Miałem ogromną ochotę chwycić Kamila za rękę. Sądzę, że on też tego chciał, jednak żaden z nas nie miał śmiałości.
      W pewnym momencie poczułem, że mój prawy but zrobił się wyraźnie luźniejszy niż lewy. Początkowo nie zwracałem na to większej uwagi, zajęty rozmową z chłopakami, jednak chwilę później czułem już, że moja stopa swobodnie przesuwa się w bucie przy każdym kroku. Spojrzałem na swoje halówki. Już pierwsze spojrzenie wyjaśniło przyczynę.
      -Zaczekajcie chwilę, but mi się rozwiązał - powiedziałem. Chłopcy zatrzymali się.
      -Brat, dajesz! Masz okazję potrenować! - rzucił Daniel, zanim zdążyłem się schylić. Kamil natychmiast przykucnął naprzeciwko mnie. Chwycił sznurówki i zaczął, nieporadne jak zawsze, próby ich okiełznania. Widziałem, że robi to źle. Nawet nie przyciągnął rozluźnionych sznurówek, a węzełek, w takim kształcie, jak próbował go zrobić Kamil, nie miał szans na utrzymanie się choćby przez kilka minut. Nic jednak nie mówiłem, nie chcąc prowokować Daniela do uszczypliwych komentarzy, które mogłyby sprawić Kamilowi przykrość. Stałem więc spokojnie, przyglądając się bezowocnym wysiłkom Kamila. Dłonie chłopca raz po raz muskały moje nagie kostki, a przód moich spodenek wyraźnie zmienił kształt. Wiele wysiłku musiałem wkładać w to, aby nie "strzelić". Po kilku chwilach Kamil uznał w końcu "dzieło" za skończone. Wstał i uśmiechnął się do mnie. Jego twarz wyrażała radość i nieśmiałą dumę.
      -Dzięki, Kamil - powiedziałem i objąłem go ramieniem. Kamil objął mnie za szyję i mocno przytulił. Poszliśmy dalej. Raz po raz zerkałem na swoją prawą stopę. Tak jak przypuszczałem, koślawy węzełek miał bardzo krótki żywot. Już po kilkudziesięciu metrach po zawiązanych przez Kamila kokardkach nie było śladu, a za moją prawą nogą ciągnęły się po ziemi długie, białe sznurówki. Starałem się jednak nie dać nic poznać po sobie. Nie było to łatwe; przy każdym kroku pięta wysuwała mi się z buta i musiałem się bardzo starać, żeby utrzymać rozwiązaną halówkę na nodze.
      Szliśmy wzdłuż ściany lasu. Zza jednego z zakrętów wyłoniła się, stojąca przy jednym z drzew, duża ambona myśliwska. Chyba wszyscy pomyśleliśmy w tym momencie o tym samym, ale to Kamil zawołał pierwszy:
      -Wchodzimy? - i nie czekając na odpowiedź, pobiegł w kierunku ambony i zaczął wspinać się po drabince. Poszliśmy z Danielem w tą samą stronę. Kamil już był na górze i spoglądał na nas wyczekująco. Popatrzyłem na górę i zacząłem wspinać się po drabince. Chwilę później byłem już niemal u celu. Jednak kiedy wchodziłem już na przedostatni szczebelek, rozwiązany but zsunął się z mojej bosej stopy i upadł w wysoką trawę. Na moment zastygłem w bezruchu, z kolanami na wysokości podłogi ambony i spojrzałem w dół.
      -Kurde, no... - mruknąłem. Kamil popatrzył na mnie pytająco. Z dołu usłyszałem śmiech Daniela.
      -He, he, he... coś chyba zgubiłeś! Właź, przyniosę ci.
      Wszedłem do środka. W kącie przymocowana była deska, służąca jako mała ławeczka dla dwóch osób. Usiedliśmy z Kamilem obok siebie.
      -Co się stało? - zapytał Kamil.

      Skomentuj

      • Boski123
        Ocieracz
        • Mar 2012
        • 128

        #4
        Ciąg dlaszy części Trzeciej

        -Spadł mi but - odpowiedziałem, opierając bosą stopę na lewym bucie. Kamil spojrzał na moje nogi i pokiwał głową. W tym samym momencie doszedł do nas Daniel, trzymając w ręce moją halówkę.
        -Koleś, jak ci się w nich chodzi? - zapytał, zbliżając but do twarzy. -He, he... widać, że ich nie oszczędzałeś - dodał, wąchając wydobywający się z halówki zapach.
        -Bardzo wygodnie - odpowiedziałem. -Na lato są super.
        -A to sobie sprawdzę - odparł Daniel i przyklęknął na lewe kolano. Kilkoma szybkimi ruchami rozwiązał i rozluźnił sznurowadło prawego buta i wysunął z niego bosą stopę. Wnętrze ambony napełniło się aromatem mocno znoszonych Dunk'ów. Nie zmieniając pozycji, Daniel założył moją halówkę. Dłuższą chwilę zaciągał sznurówki, dopasowując but do swojej stopy. Potem starannie zawiązał sznurowadło.
        -Chcesz drugiego? - zapytałem.
        -Jasne, dawaj! - odpowiedział Daniel.
        -To sobie weź - roześmiałem się i wysunąłem w jego stronę lewą nogę. Daniel rozwiązał sznurowadło mojej lewej halówki i szybkim ruchem zdjął mi ją. Potem przyklęknął na prawe kolano i równie szybko rozsznurował i zdjął swojego lewego Nike. Charakterystyczny zapach znowu wypełnił ambonę. Daniel wsunął swoją stopę do mojego buta. Kiedy zaciągał sznurówki, ja wziąłem do ręki jego buty i zacząłem je dokładnie oglądać. Nawet nie były tak mocno znoszone, jak można było sądzić po zapachu, jednak wnętrze butów było mokre od potu Daniela, nasiąknęło nim jak gąbka.
        -Jak chcesz, to sobie w nich pośmigaj - powiedział Daniel, który zdążył już założyć moje halówki.
        -Dobra, chętnie - odpowiedziałem. Daniel zabrał mi z rąk swoje buty i przykucnął naprzeciwko mnie. Rozchylił cholewki lewego buta i popatrzył na mnie wyczekująco. Powoli wsunąłem bosą stopę do wilgotnego i jeszcze ciepłego wnętrza buta. Poczułem, jak w spodenkach robi mi się ciasno. Tymczasem Daniel zaciągnął sznurówki, owinął je wokół cholewki i zawiązał. po czym wywinął język buta do przodu. Z ogromnym trudem powstrzymywałem się przed wystrzałem, wkładając stopę do prawego buta. Widziałem, że Kamil cały czas uważnie obserwuje, jak Daniel pomaga mi zakładać buty i zawiązuje sznurówki. Po krótkiej chwili czarno-białe Dunki trzymały się już solidnie na moich nogach.
        -Będę mógł potem też w nich pochodzić? - zapytał Kamil.
        -Potem, nie marudź. Dobra, chodźcie dalej - rzucił Daniel i szybko zszedł z ambony. Zaraz potem zszedłem ja, a na końcu Kamil. Czułem, jak miękkie Nike otulają moje bose stopy, które szybko zaczęły się intensywnie pocić w gorącym wnętrzu butów. Miałem nadzieję, że chłopaki nie zauważą, jak bardzo jestem podniecony, chociaż trudno było ukryć drąg, wypychający przód moich spodenek. Na wszelki wypadek starałem się iść o krok za chłopakami. Domyślałem się, że moje stopy produkują całkiem spore ilości potu, który powoli wsiąkał w Daniela Nike. Udało mi się jakoś powstrzymać od strzału i chwilę później szedłem już razem z chłopakami, tuż obok Kamila. Zauważyłem, że rozwiązało mu się sznurowadło lewego trampka. Długie, białe sznurówki plątały się bezładnie po ziemi za nogą Kamila, jednak chłopiec najwyraźniej nie zorientował się jeszcze, co się stało. Gdybym nie był tak podniecony, to zapewne zaraz zaproponowałbym mu pomoc, ale zdawałem sobie sprawę, że jeśli tylko dotknąłbym but na nodze Kamila, to natychmiast trysnąłbym w spodenki. Udawałem więc, że nic nie widzę. Nagle, niespodziewanie, Kamil chwycił mnie za rękę i popatrzył na mnie z nieśmiałym uśmiechem. Ścisnąłem lekko jego dłoń. Szliśmy trzymając się za ręce i obaj cieszyliśmy się trwającą chwilą. Nasza radość była zresztą wyraźnie widoczna - świadczyły o niej "namiociki" na przednich częściach naszych spodenek. Kamil w końcu zauważył rozwiązaną sznurówkę swojego trampka. Idąc, raz po raz spoglądał na swoją lewą nogę. Widać było, że trampek jest już całkiem luźny i niemal zupełnie nie trzyma się stopy chłopca. Jeszcze przez kilkanaście minut udawałem, że tego nie widzę, czekając na reakcję Kamila, jednak chłopak widocznie wstydził się poprosić o pomoc. Chociaż próbował nie dać tego po sobie poznać, widziałem wyraźnie, że rozwiązany but mocno utrudnia mu utrzymanie tempa marszu. Mimo podniecenia, zdecydowałem się wreszcie na interwencję.
        -Zatrzymaj się na chwilę, zawiążę Ci sznurówkę - powiedziałem. Kamil zarumienił się lekko, pokiwał głową i oparł nogę na niewielkim pieńku. Przykucnąłem naprzeciwko niego. Powstrzymując się z trudem od "strzału", zacząłem zaciągać sznurówki. Ręce drżały mi z podniecenia i domyślałem się, że trudno mi będzie przez to porządnie zawiązać sznurowadło, a może nawet zawiązać je w ogóle. Po dłuższej chwili udało mi się w końcu jakoś zasznurować but Kamila. Domyślałem się, że węzełek nie jest zrobiony zbyt porządnie, ale liczyłem na to, że chociaż na jakiś czas wystarczy. Poszliśmy dalej. Czułem, że moje stopy, schowane w butach Daniela, są mokre od potu. Miałem wrażenie, że gdybym teraz zdjął buty, to mógłbym z nich wylać co najmniej szklankę potu. Nike Dunk zdecydowanie nie nadają się na upalne dni, chociaż przyznam, że ich dotyk na nogach sprawiał mi ogromną przyjemność. Idąc, rozmawiałem z chłopakami, a raz po raz zerkałem na ich nogi. Jasne kostki Daniela kontrastowały z granatowym płótnem moich halówek, otulających jego bose stopy. Kamil po chwili chwycił mnie za rękę tak jak poprzednio. Odwzajemniłem uścisk. Kątem oka spoglądałem na nogi Kamila. Widziałem, jak sznurowadło jego lewego trampka znowu zaczyna się powoli rozwiązywać. Widocznie byłem zbyt nakręcony, żeby zawiązać je porządnie. Już po chwili nie było śladu po kokardkach, sznurówki znów ciągnęły się po ziemi, a trampek powoli stawał się luźny.
        W pewnym momencie poczułem, że coś zaczęło mnie kłuć w prawą piętę. Uciążliwe kłucie powtarzało się przy każdym kroku. Potrząsnąłem nogą. Kłucie przeniosło się pod duży palec. Domyśliłem się, że mam w bucie kamyczek. Próbowałem nie zwracać na to uwagi, ale kamyk był dość uciążliwy. Chłopcy szybko zauważyli, że zwolniłem.
        -Co jest, koleś? Coś ci się w nogę stało? - zapytał Daniel.
        -Nie, nic... coś mi do buta wpadło - odpowiedziałem.
        -Jak chcesz, to sprawdzę, co tam masz - powiedział Daniel i puścił do mnie oko. Uśmiechnąłem się porozumiewawczo i skinąłem głową. Oparłem się plecami o jakieś drzewko i wysunąłem do przodu prawą stopę. Daniel przykucnął naprzeciwko mnie. Rozwiązał mi sznurowadło prawego buta i rozsunął cholewki. Czułem, jak moja pałka pręży się w spodenkach i wiedziałem, że długo już nie wytrzymam i w każdej chwili mogę wystrzelić. Zerknąłem na Kamila. Stał parę kroków od nas i przyglądał się nam uważnie, trzymając prawą rękę w swoich spodenkach. Tymczasem Daniel uniósł nieco moją stopę i zaczął ściągać z niej swojego Nike. Po chwili czułem już chłodny powiew wiatru na uwolnionej z buta, rozgrzanej, spoconej stopie. Jednocześnie poczułem intensywny zapach przepoconego buta. Zapach potu Daniela zmieszał się z moim. Efekt był wyczuwalny z daleka. Przymknąłem na chwilę oczy. Poczułem, jak po stopie przesuwa mi się coś miękkiego, ciepłego i wilgotnego. To był język Daniela, który lizał mi podeszwę mojej spoconej, bosej stopy. Chwilę później czułem, jak Daniel wylizuje pot spomiędzy moich palców. Jęknąłem z podniecenia. Teraz już wiedziałem, że długo już nie wytrzymam. Zsunąłem nieco spodenki. Moja naprężona pałka sterczała jak maczuga. Daniel bez słowa podniósł nieco głowę i chwycił ją ustami. Oparłem bosą stopę na kolanie Daniela. Ledwo język chłopaka dotknął mojej pałki, trysnąłem obficie prosto w jego gardło. On nie przestawał lizać, póki nie skończyłem. Chwilę później siedzieliśmy na trawie, oddychając głęboko jak po dużym wysiłku. Zerknąłem w stronę Kamila. Wciąż trzymał prawą rękę w spodenkach, a w lewej ręce miał zdjęty przed chwilą z mojej nogi but. Trzymał go tuż przy swojej twarzy i wąchał wydobywający się z buta zapach.Tymczasem Daniel rozwiązał mi sznurówki lewego buta i ściągnął go z mojej nogi. Znów poczułem chłodny powiew na stopie i intensywny zapach. Daniel położył się na plecach i wcisnął nos do zdjętego mi przed chwilą Nike. Na jego spodenkach widać było całkiem pokaźny namiocik. Przysunąłem się do Daniela i delikatnie przesunąłem w dół gumkę jego spodenek, odsłaniając jego stojącą na baczność pałkę. Delikatnie objąłem ją dłonią. W tym samym momencie Daniel jęknął i strzelił kilkoma obfitymi porcjami gęstej spermy, która z cichym szelestem spadała w trawę. Daniel odetchnął głęboko i uniósł się lekko, wspierając się na łokciach. Ułożyłem się obok niego w tej samej pozycji. Kamil podszedł do nas i usiadł naprzeciwko mnie. Zdjął rozwiązanego trampka i swoją bosą, lewą stopę przyłożył do mojej prawej.
        -Mogę teraz założyć twoje buty? - zapytał, patrząc na brata.
        -A bierz... - rzucił od niechcenia Daniel. Przysunąłem się nieco bliżej Kamila. Objąłem dłońmi jego bosą stopę i przez dłuższą chwilę delikatnie ją pieściłem. Chwyciłem lewego Nike i powoli wsunąłem go na szczupłą stopę chłopca. Dokładnie zaciągnąłem sznurówki, a ich długie, wolne końcówki przewlokłem przez dziurki w wysokiej cholewce buta. Starannie zawiązałem sznurowadło. Rozgrzany but dokładnie otulał kształtną stopę Kamila, razem z kostką. Chłopiec poruszył lekko palcami.
        -Nie jest za ciasno? - zapytałem. Kamil pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się. Rozwiązałem mu prawego trampka i nieco rozchyliłem cholewki. Wsunąłem prawą rękę do trampka, wciskając palce aż pod rozgrzaną i lekko spoconą stopę chłopca. Połaskotałem go lekko po podeszwie. Kamil niespokojnie poruszył nogą. Lewą ręką chwyciłem jego but za piętę i zacząłem powoli zsuwać go ze stopy chłopaka. Zaraz potem zbliżyłem go do swojej twarzy i przez dłuższą chwilę wąchałem wilgotny, ciepły zapach rozgrzanej gumy i chłopięcego potu, wydobywający się z trampka. Kamil oparł swoją bosą stopę na moich kolanach, po czym nieco opuścił spodenki, uwalniając swoją okazałą, grubą pałkę. Chwycił ją dłonią i zaczął powoli, rytmicznie masować.
        -Dajesz brat, dajesz - zawołał Daniel, który uważnie przyglądał się nam przez cały czas. Wziąłem do ręki prawego Nike, odwróciłem go podeszwą do góry i powoli wsunąłem między uda Kamila tak, że jądra chłopaka oparły się na podeszwie buta. Kamil głośno jęknął i obficie wystrzelił. Jego sperma rozpryskiwała się na trawie tuż obok. Tryskał solidnie. W końcu odetchnął głęboko, a kiedy napięcie opadło, podciągnął spodenki z powrotem. Chwilę później poruszał palcami bosej stopy, którą wciąż trzymał na moich kolanach.
        -Założysz mi but? - zapytał, uśmiechając się zawadiacko.
        -Jasne - odpowiedziałem. Ostrożnie wsunąłem prawego Nike na lekko spoconą nogę chłopaka. Zaciągnąłem sznurówki i starannie zasznurowałem but tak samo jak lewy, przewlekając sznurówki przez wszystkie dziurki w cholewce. Pogładziłem Kamila po łydce i delikatnie sprawdziłem palcami dopasowanie buta do stopy chłopca.
        -Ponosiłbym jakieś wygodne trampki - powiedziałem po chwili, opierając swoje bose nogi o kolana Kamila. Chłopak natychmiast chwycił swojego prawego trampka, a ja zacząłem powoli wsuwać do niego stopę. Kamil starał się mi w tym pomóc, jednak robił to dość nieporadnie, dlatego dopiero po paru minutach moje stopa ostatecznie trafiła na swoje miejsce we wnętrzu miękkiego buta. Długie, białe sznurówki wciąż zwisały niezawiązane, kiedy Kamil wziął lewego trampka i zaczął zakładać mi go na gołą nogę. Tym razem udało mu się to zrobić dość sprawnie, zapewne dlatego, że lewy trampek był mocno rozluźniony; w końcu dość długi czas chłopiec szedł, mając rozwiązane sznurowadło. Domyślałem się, z jaką trudnością musiał on walczyć o to, żeby utrzymać rozwiązany but na nodze - trampek zupełnie nie trzymał się mojej nogi, a przecież stopy Kamila są nieco szczuplejsze od moich. Z rozczuleniem i niejakim podziwem pomyślałem o wytrwałości chłopca, który tak wstydził się poprosić o pomoc, że wolał kilometrami wędrować z rozwiązaną sznurówką i ciągnąć nogą zupełnie luźny but, niż narazić się na złośliwe uwagi.
        -Ale w rozwiązanych będzie ci się niewygodnie szło - powiedział Kamil, bezradnie spoglądając na zwisające sznurówki.
        -A spieszymy się gdzieś? - zapytał Daniel, spoglądając na mnie. Oparł dłoń na moim udzie i przesunął ją w kierunku moich spodenek. Poczułem, że moje ciało zaczyna reagować.
        -Właściwie to nigdzie...
        SneakerMan

        Skomentuj

        • SneakerMan
          Świętoszek
          • Apr 2013
          • 5

          #5
          Ooo... widzę że moje wypociny trafiły tu wcześniej niż ja ;-)
          Witam wszystkich na Forum!

          Skomentuj

          Working...