Fragment ten jest wyrwany z długiego, starego opowiadania fantasy.
...
- Naden! – wrzasnęła Szena
- No co? – spytał
- Odstaw mnie.
- Teraz już Cię nie wypuszczę. I nie patrz tak na mnie... to nic nie da.
Serce dziewczyny przyspieszyło gdy najan położył ją ostrożnie na łóżku i sam zawisł tuż nad jej ciałem. Czuła jak szybko krew płynie w ich obojgu. Czuła jak świat wokół zaczyna się zacierać, aż w końcu zostali całkiem sami gdzieś daleko. Czuła jego silne ręce wślizgujące się pod nią. Jedną podłożył jej pod głowę, drugą pod plecy. Niesamowita bliskość jaka ich łączyła zawstydziła ją. Naden uśmiechnął się ciepło zbierając jej włosy z twarzy i pocałował delikatnie w policzek. Zaskakiwało ją to jak aksamitne są ruchy tak silnego mężczyzny. Jak jego mięśnie przyzwyczajone do ciężarów dotykają ciała kobiety. W każdym jego muśnięciu czuła morze emocji, morze uczuć. Objęła dłońmi jego kark, przeciągnęła włosy między palcami. Liczył się tylko On. Oboje zeszli na pierwszy poziom najański. Chłopak złapał jej ręce w nadgarstkach, rozłożył je przy bokach głowy dziewczyny. Całował głęboko napawając się smakiem jej ust. Całował jej brodę, przechodził powoli pocałunkami na szyję, musnął płatek ucha. Przeniósł usta na jej dłoń, którą nadal trzymał w uścisku. Ucałował wierzch dłoni, wewnętrzną część, po czym zszedł obcałowując każdy centymetr jej ramienia do rękawa bluzki, którą miała na sobie. Wyprostował się, poderwał ją przyciągając jej ciało do siebie. Usadowił ją sobie na kolanach. Powoli zdjął z niej koszulkę. Czuł każdy jej napięty mięsień, masował je delikatnie, łaskotał dopóki się nie uśmiechnęła. Szena widziała w jego oczach bezgraniczną miłość, oddanie i rządze która ogarniała i jego i ją samą. Głaskała delikatnie jego twarz, szyję, dotykała mięśni na klatce piersiowej, wypukłych żył na ramionach. Drgnęła gdy Naden rozpiął suwak jej ciemnych spodni.
- Nie bój się…. – wymruczał jej do ucha kładąc ją z powrotem na plecy. Zamknęła oczy. Nie spiesząc się zdjął spodnie jej i sobie. Czuła narastające dreszcze panujące nad jej ciałem. Jego ręce błądzące po jej ciele stawały się coraz bardziej śmiałe. Dotykał ją, pieścił, całował, była jego światem, powietrzem, oazą. Pragnął, mieć ją przy sobie już zawsze, przy niej się budzić, przy niej zasypiać, oddać się tylko jej. Położył się na niej, między rozchylonymi udami. Ułożył głowę na jej piersi wsłuc***ąc się w przyspieszone bicie serca. To serce biło dla niego. Szena pogłaskała mu włosy, spojrzała na niego. Wydawał się nie pragnąć niczego więcej, jak słuchać jej serca godzinami. Po chwili podciągnął się wyżej do jej twarzy, oparł rękami po bokach jej ramion. Ucałował jej usta. Oboje zamarli na chwilę gdy ich ciała połączyły się. Cieszyli się sobą, napawali dotykiem, dzielili doznaniami. Aż ich ruchy zepchnęły ich głęboko za krawędź, a statek wypełniła energia z czwartego poziomu.
...
...
- Naden! – wrzasnęła Szena
- No co? – spytał
- Odstaw mnie.
- Teraz już Cię nie wypuszczę. I nie patrz tak na mnie... to nic nie da.
Serce dziewczyny przyspieszyło gdy najan położył ją ostrożnie na łóżku i sam zawisł tuż nad jej ciałem. Czuła jak szybko krew płynie w ich obojgu. Czuła jak świat wokół zaczyna się zacierać, aż w końcu zostali całkiem sami gdzieś daleko. Czuła jego silne ręce wślizgujące się pod nią. Jedną podłożył jej pod głowę, drugą pod plecy. Niesamowita bliskość jaka ich łączyła zawstydziła ją. Naden uśmiechnął się ciepło zbierając jej włosy z twarzy i pocałował delikatnie w policzek. Zaskakiwało ją to jak aksamitne są ruchy tak silnego mężczyzny. Jak jego mięśnie przyzwyczajone do ciężarów dotykają ciała kobiety. W każdym jego muśnięciu czuła morze emocji, morze uczuć. Objęła dłońmi jego kark, przeciągnęła włosy między palcami. Liczył się tylko On. Oboje zeszli na pierwszy poziom najański. Chłopak złapał jej ręce w nadgarstkach, rozłożył je przy bokach głowy dziewczyny. Całował głęboko napawając się smakiem jej ust. Całował jej brodę, przechodził powoli pocałunkami na szyję, musnął płatek ucha. Przeniósł usta na jej dłoń, którą nadal trzymał w uścisku. Ucałował wierzch dłoni, wewnętrzną część, po czym zszedł obcałowując każdy centymetr jej ramienia do rękawa bluzki, którą miała na sobie. Wyprostował się, poderwał ją przyciągając jej ciało do siebie. Usadowił ją sobie na kolanach. Powoli zdjął z niej koszulkę. Czuł każdy jej napięty mięsień, masował je delikatnie, łaskotał dopóki się nie uśmiechnęła. Szena widziała w jego oczach bezgraniczną miłość, oddanie i rządze która ogarniała i jego i ją samą. Głaskała delikatnie jego twarz, szyję, dotykała mięśni na klatce piersiowej, wypukłych żył na ramionach. Drgnęła gdy Naden rozpiął suwak jej ciemnych spodni.
- Nie bój się…. – wymruczał jej do ucha kładąc ją z powrotem na plecy. Zamknęła oczy. Nie spiesząc się zdjął spodnie jej i sobie. Czuła narastające dreszcze panujące nad jej ciałem. Jego ręce błądzące po jej ciele stawały się coraz bardziej śmiałe. Dotykał ją, pieścił, całował, była jego światem, powietrzem, oazą. Pragnął, mieć ją przy sobie już zawsze, przy niej się budzić, przy niej zasypiać, oddać się tylko jej. Położył się na niej, między rozchylonymi udami. Ułożył głowę na jej piersi wsłuc***ąc się w przyspieszone bicie serca. To serce biło dla niego. Szena pogłaskała mu włosy, spojrzała na niego. Wydawał się nie pragnąć niczego więcej, jak słuchać jej serca godzinami. Po chwili podciągnął się wyżej do jej twarzy, oparł rękami po bokach jej ramion. Ucałował jej usta. Oboje zamarli na chwilę gdy ich ciała połączyły się. Cieszyli się sobą, napawali dotykiem, dzielili doznaniami. Aż ich ruchy zepchnęły ich głęboko za krawędź, a statek wypełniła energia z czwartego poziomu.
...
Skomentuj