Właśnie wróciła z pracy. Jeszcze nawet nie zdążyła zdjąć pantofli, a po całym dniu na wysokich obcasach stopy i łydki przypominały balon wypełniony nadmiernie ogrzanym powietrzem. Jaskrawoczerwona torebka rzucona na wieszak kołysała się leniwie. Dziewczyna sięgała właśnie po lewy obcas kiedy rozległ się nagły gong dzwonka do drzwi.
- Kto może o tej porze? - zmarszczyła czoło. Mąż nie wróci wcześniej niż za dwie godziny, a opiekunka dzieci odbiera z przedszkola dopiero za godzinę.
Kiedy otworzyła drzwi w ramie futryny pojawił się uśmiechnięty mężczyzna w niebieskim uniformie.
- Poczta Polska, przesyłka polecona - zasalutował.
W niczym nie przypominał większości doręczycieli, jakich można spotkać na ulicach, zmęczonych, spoconych i z wyrazem głębokiego umartwienia w oczach. Uśmiechały się nawet jego oczy a z każdego gestu biła energia i zdecydowanie.
- To chyba do męża, Pokwituje Pani?
Dziewczyna skinęła w roztargnieniu głową. Zastanawiała się właśnie dlaczego do cholery na poczcie nie zrezygnują z tych obrzydliwych stylonowych mundurków. Przecież w dzisiejszych czasach chyba nie ma problemów z dobrymi stylistami, krawcami, czy też kupnem bardziej estetycznych materiałów.
- Ale wie Pani, przed chwilą wypisał mi się długopis...
- W takim razie proszę nie stać w progu, niech pan wejdzie. Muszę znaleźć sprawne pisadło, a to może potrwać
Listonosz jednym długim krokiem przekroczył próg i dziewczyna nie zdążyła się odsunąć. Znalazł się nie dalej niż 20 centymetrów od jej ciała. Poczuła delikatny zapach wody po goleniu.
- Aqua di Gio - rozszyfrowała w jednej chwili.
Odsunęła się niechętnie i pokazała drogę do salonu.
- Proszę usiąść przy stole, zaraz wracam.
W jej głowie walczyły o prymat ból opuchniętych nóg, jakieś takie nieuchwytne uczucie, które wzbudził zapach kosmetyku i... Właśnie. Tego czegoś ulotnego, które powoduje u kobiety przyspieszony puls.
Już w sypialni rozmasowywała łydki po zrzuceniu butów. Jedna stopa na krzesło, koliste ruchy dłoni po napiętym nylonie. Teraz druga noga...
Dziewczyna drgnęła. Odwróciła się gwałtownie za siebie.
- Co pan tutaj robi?! Proszę wyjść z mojej sypialni! Natychmiast!
Listonosz uśmiechnął się samym kącikiem ust.
- Naprawdę tego chcesz?
Ujął ją za ramiona. Chciała się wyrwać, ale przytrzymał ją mocno.
- To boli!
Uścisk zelżał, ale nadal nie pozwalał na ucieczkę.
- Proszę mnie puścić! Zaraz przyjdzie mój mąż.
- W takim razie zrobimy to szybko.
Listonosz rzucił dziewczynę na łóżko. Marynarki musiał pozbyć się pewnie już wcześniej w salonie. Teraz niemal jednym gestem rozluźnił węzeł w krawacie, zdjął go i rzucił na ziemię. Po chwili w to samo miejsce powędrowała i koszula.
Dziewczyna leżała jak sparaliżowana. Bala się, ale jednocześnie uświadomiła sobie, że adrenalina wywołała zgoła nieoczekiwaną reakcję organizmu. Wyraźnie czuła, jak obrzmiały i stwardniały jej sutki.
Listonosz uklęknął przy łóżku i ujął dłońmi za stopy nogi zwisające luźno z łóżka.
- Rzeczywiście, bardzo zmęczona - mruknął.
Dziewczyna zacisnęła dłonie na kapie. Czuła jak tętno przyspiesza jeszcze gwałtowniej.
Listonosz przesunął dłońmi wzdłuż łydek a ż pod kolana. Masował delikatnie skórę przez rajstopy. Dziewczyna zaciskała kolana tak mocno jak mogła najbardziej. Mężczyzna westchnął, pokiwał głową z niedowierzaniem.
- Mogłoby się wydawać, ze tego nie chcesz - pokazał w uśmiechu zęby.
Wsunął prawą dłoń między jej stopy i sunął po nylonie nieustępliwie w górę, przeciskając ją między kostkami, łydkami aż trafił na ściśle przylegające do siebie kolana.
Wtedy nie ruszając się z tego miejsca równocześnie lewą dłoń położył nieco powyżej kolana, tuż przed krawędzią spódnicy. Kiedy opuszki palców wsunęły się głębiej, dziewczyna drgnęła, a z jej ust dobyło się ni to westchnienie, ni to jęk. Koniuszki palców mężczyzny dotarły już od miejsca na udach, gdzie nylon jest nieco grubszy. Nie osiągnęły jednak krawędzi majtek. Mężczyzna bacznie obserwował wyraz twarzy dziewczyny. Teraz nadal miała zamknięte oczy, ale z półotwartych ust ulatywał coraz szybszy oddech.
- Ciekaaawe... - powiedział cicho listonosz. - Tak też myślałem.
Wsunął palce lewej dłoni między uda. powędrowały w kierunku swoich towarzyszek przyczajonych pod kolanami, a następnie wspólnie podjęły niezbyt wielki - jak się okazało - wysiłek. Kolana tym razem rozchyliły się bowiem bez większych oporów.
Powstałą szczeliną prawa dłoń kontynuowała swoją zdradziecką wędrówkę. Niebawem jednak napotkała na kolejną barierę - opór napiętego rozchylonymi nogami nylonu. Tym razem palce się nie zatrzymały mężczyzna wbił wskazujący palec w rajstopy, a kolejne palce powiększyły dziurkę.
- Nieee... Proszę.... - jęknęła dziewczyna.
-Ciiii... - głos listonosza uspokajał, ale jego dłonie nadal niepokoiły. Lewa dłoń chwyciła za prawe kolano dziewczyny i jeszcze bardziej je odchyliła od drugiej nogi.
Dziewczyna czuła, że nie panuje nad sobą. Majtki miała wilgotne i doprawdy niewiele czasu dzieliło mężczyznę od odkrycia tego faktu. Listonosz metodycznie masował górną cześć ud - do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. Co chwila jego palce trafiały na nagą skórę przy pachwinie, już nie skrywaną przez rozdarte rajstopy. W rytm męskich gestów naprężone boleśnie sutki dziewczyny ocierały swymi końcówkami o tkaninę stanika.
Mężczyzna zatrzymał się na chwilkę. By z determinacją wsunąć wskazujący palec do przodu. Ten trafił na batyst majtek i okryty delikatną tkaniną wsunął się w pulsujący, wilgotny otwór.
Dziewczyna przygryzła usta.
Listonosz nie wysuwając palca ze środka podciągnął go do góry, tak aby dziewczyna poczuła nacisk dłoni na łechtaczkę. Teraz już przesuwał rytmicznie palcem wsuwając go coraz bardziej wraz z batystem bielizny do środka. Równocześnie kciukiem masował łechtaczkę. Dziewczyna jęczała w rytm uderzeń. Czuła, że jeszcze kilka ruchów a nie będzie w stanie się powstrzymać i zaciśnie kolana na ręce listonosza krzycząc podczas spełnienia.
Mężczyzna jednak nie chciał tego skończyć w tak prosty sposób. Uśmiechnął się pod nosem.
- Mam nadzieję, że się podobało.
Wstał, podniósł z podłogi koszulę i krawat i ruszył do wyjścia. Dziewczynie ciekły po twarzy łzy upokorzenia. Chciała teraz listonosza poczuć w sobie. Tak bardzo jak nigdy nikogo. Jej płeć drgała rozpalona, dziewczyna miała pachwiny i uda całkiem przemoczone własnymi sokami. Jej sutki chciały poczuć na sobie gorące usta, zaciskające się delikatnie zęby listonosza... Ale nie była w stanie wstać, nie byłą w stanie nic powiedzieć...
Mężczyzna zajrzał do sypialni wracając z salonu z przerzuconą przez ramię marynarką.
- Zostawiłem na stole awizo. List do odbioru na poczcie - uśmiechnął się ironicznie.
- Może wpadnę w przyszłym tygodniu z ulotkami - wybuchnął męskim, szczerym śmiechem. Wyszedł z mieszkania i zatrzasnął za sobą drzwi. Dziewczyna słyszała jeszcze jak śmieje się schodząc w dół klatką schodową. Spojrzała w okno na poruszające się leniwie gałęzie grochodrzewu i uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Kto może o tej porze? - zmarszczyła czoło. Mąż nie wróci wcześniej niż za dwie godziny, a opiekunka dzieci odbiera z przedszkola dopiero za godzinę.
Kiedy otworzyła drzwi w ramie futryny pojawił się uśmiechnięty mężczyzna w niebieskim uniformie.
- Poczta Polska, przesyłka polecona - zasalutował.
W niczym nie przypominał większości doręczycieli, jakich można spotkać na ulicach, zmęczonych, spoconych i z wyrazem głębokiego umartwienia w oczach. Uśmiechały się nawet jego oczy a z każdego gestu biła energia i zdecydowanie.
- To chyba do męża, Pokwituje Pani?
Dziewczyna skinęła w roztargnieniu głową. Zastanawiała się właśnie dlaczego do cholery na poczcie nie zrezygnują z tych obrzydliwych stylonowych mundurków. Przecież w dzisiejszych czasach chyba nie ma problemów z dobrymi stylistami, krawcami, czy też kupnem bardziej estetycznych materiałów.
- Ale wie Pani, przed chwilą wypisał mi się długopis...
- W takim razie proszę nie stać w progu, niech pan wejdzie. Muszę znaleźć sprawne pisadło, a to może potrwać
Listonosz jednym długim krokiem przekroczył próg i dziewczyna nie zdążyła się odsunąć. Znalazł się nie dalej niż 20 centymetrów od jej ciała. Poczuła delikatny zapach wody po goleniu.
- Aqua di Gio - rozszyfrowała w jednej chwili.
Odsunęła się niechętnie i pokazała drogę do salonu.
- Proszę usiąść przy stole, zaraz wracam.
W jej głowie walczyły o prymat ból opuchniętych nóg, jakieś takie nieuchwytne uczucie, które wzbudził zapach kosmetyku i... Właśnie. Tego czegoś ulotnego, które powoduje u kobiety przyspieszony puls.
Już w sypialni rozmasowywała łydki po zrzuceniu butów. Jedna stopa na krzesło, koliste ruchy dłoni po napiętym nylonie. Teraz druga noga...
Dziewczyna drgnęła. Odwróciła się gwałtownie za siebie.
- Co pan tutaj robi?! Proszę wyjść z mojej sypialni! Natychmiast!
Listonosz uśmiechnął się samym kącikiem ust.
- Naprawdę tego chcesz?
Ujął ją za ramiona. Chciała się wyrwać, ale przytrzymał ją mocno.
- To boli!
Uścisk zelżał, ale nadal nie pozwalał na ucieczkę.
- Proszę mnie puścić! Zaraz przyjdzie mój mąż.
- W takim razie zrobimy to szybko.
Listonosz rzucił dziewczynę na łóżko. Marynarki musiał pozbyć się pewnie już wcześniej w salonie. Teraz niemal jednym gestem rozluźnił węzeł w krawacie, zdjął go i rzucił na ziemię. Po chwili w to samo miejsce powędrowała i koszula.
Dziewczyna leżała jak sparaliżowana. Bala się, ale jednocześnie uświadomiła sobie, że adrenalina wywołała zgoła nieoczekiwaną reakcję organizmu. Wyraźnie czuła, jak obrzmiały i stwardniały jej sutki.
Listonosz uklęknął przy łóżku i ujął dłońmi za stopy nogi zwisające luźno z łóżka.
- Rzeczywiście, bardzo zmęczona - mruknął.
Dziewczyna zacisnęła dłonie na kapie. Czuła jak tętno przyspiesza jeszcze gwałtowniej.
Listonosz przesunął dłońmi wzdłuż łydek a ż pod kolana. Masował delikatnie skórę przez rajstopy. Dziewczyna zaciskała kolana tak mocno jak mogła najbardziej. Mężczyzna westchnął, pokiwał głową z niedowierzaniem.
- Mogłoby się wydawać, ze tego nie chcesz - pokazał w uśmiechu zęby.
Wsunął prawą dłoń między jej stopy i sunął po nylonie nieustępliwie w górę, przeciskając ją między kostkami, łydkami aż trafił na ściśle przylegające do siebie kolana.
Wtedy nie ruszając się z tego miejsca równocześnie lewą dłoń położył nieco powyżej kolana, tuż przed krawędzią spódnicy. Kiedy opuszki palców wsunęły się głębiej, dziewczyna drgnęła, a z jej ust dobyło się ni to westchnienie, ni to jęk. Koniuszki palców mężczyzny dotarły już od miejsca na udach, gdzie nylon jest nieco grubszy. Nie osiągnęły jednak krawędzi majtek. Mężczyzna bacznie obserwował wyraz twarzy dziewczyny. Teraz nadal miała zamknięte oczy, ale z półotwartych ust ulatywał coraz szybszy oddech.
- Ciekaaawe... - powiedział cicho listonosz. - Tak też myślałem.
Wsunął palce lewej dłoni między uda. powędrowały w kierunku swoich towarzyszek przyczajonych pod kolanami, a następnie wspólnie podjęły niezbyt wielki - jak się okazało - wysiłek. Kolana tym razem rozchyliły się bowiem bez większych oporów.
Powstałą szczeliną prawa dłoń kontynuowała swoją zdradziecką wędrówkę. Niebawem jednak napotkała na kolejną barierę - opór napiętego rozchylonymi nogami nylonu. Tym razem palce się nie zatrzymały mężczyzna wbił wskazujący palec w rajstopy, a kolejne palce powiększyły dziurkę.
- Nieee... Proszę.... - jęknęła dziewczyna.
-Ciiii... - głos listonosza uspokajał, ale jego dłonie nadal niepokoiły. Lewa dłoń chwyciła za prawe kolano dziewczyny i jeszcze bardziej je odchyliła od drugiej nogi.
Dziewczyna czuła, że nie panuje nad sobą. Majtki miała wilgotne i doprawdy niewiele czasu dzieliło mężczyznę od odkrycia tego faktu. Listonosz metodycznie masował górną cześć ud - do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. Co chwila jego palce trafiały na nagą skórę przy pachwinie, już nie skrywaną przez rozdarte rajstopy. W rytm męskich gestów naprężone boleśnie sutki dziewczyny ocierały swymi końcówkami o tkaninę stanika.
Mężczyzna zatrzymał się na chwilkę. By z determinacją wsunąć wskazujący palec do przodu. Ten trafił na batyst majtek i okryty delikatną tkaniną wsunął się w pulsujący, wilgotny otwór.
Dziewczyna przygryzła usta.
Listonosz nie wysuwając palca ze środka podciągnął go do góry, tak aby dziewczyna poczuła nacisk dłoni na łechtaczkę. Teraz już przesuwał rytmicznie palcem wsuwając go coraz bardziej wraz z batystem bielizny do środka. Równocześnie kciukiem masował łechtaczkę. Dziewczyna jęczała w rytm uderzeń. Czuła, że jeszcze kilka ruchów a nie będzie w stanie się powstrzymać i zaciśnie kolana na ręce listonosza krzycząc podczas spełnienia.
Mężczyzna jednak nie chciał tego skończyć w tak prosty sposób. Uśmiechnął się pod nosem.
- Mam nadzieję, że się podobało.
Wstał, podniósł z podłogi koszulę i krawat i ruszył do wyjścia. Dziewczynie ciekły po twarzy łzy upokorzenia. Chciała teraz listonosza poczuć w sobie. Tak bardzo jak nigdy nikogo. Jej płeć drgała rozpalona, dziewczyna miała pachwiny i uda całkiem przemoczone własnymi sokami. Jej sutki chciały poczuć na sobie gorące usta, zaciskające się delikatnie zęby listonosza... Ale nie była w stanie wstać, nie byłą w stanie nic powiedzieć...
Mężczyzna zajrzał do sypialni wracając z salonu z przerzuconą przez ramię marynarką.
- Zostawiłem na stole awizo. List do odbioru na poczcie - uśmiechnął się ironicznie.
- Może wpadnę w przyszłym tygodniu z ulotkami - wybuchnął męskim, szczerym śmiechem. Wyszedł z mieszkania i zatrzasnął za sobą drzwi. Dziewczyna słyszała jeszcze jak śmieje się schodząc w dół klatką schodową. Spojrzała w okno na poruszające się leniwie gałęzie grochodrzewu i uśmiechnęła się do swoich myśli.
Skomentuj