Witam serdecznie
Stare, pordzewiałe latarnie oświetliły ulice. W ich blasku przemykały jeszcze ciemne postacie, milkło powoli miasto, samochodowy ruch ustawał. Noc zawładnęła światem. Tysiące gwiazd na niebie przypominały wakacyjnych kochanków i szkolne miłości. Przypominały przeszłość tak bogatą w uczucia, tak bogatą we wspomnienia harców, wojaży i przygód. A w powietrzu czuć było zapach lata. Wypełniał nozdrza i wkradał się przez nie do najdalszych zakamarków ciała. Ciała rozpalonego przez upał mijającego dnia i żar pożądania, któremu należało dać upust.
Powoli otworzyły się stare drzwi do niewielkiego mieszkania na drugim piętrze. Skrzypiąca podłoga w wąskim korytarzy przyjęła ciężar twardych obcasów oficerskich butów. On widział już blask ulicy przez okno w pokoju i szczupła postać w fotelu. Stanął w drzwiach i spoglądał na jej okryte jedynie przezroczystą koszulą, rozgrzane ciało. Wstała i podeszła bliżej do okna. Prześwitywał wyraźny zarys pośladków. Jej piersi pod koszulką były tak śliczne, jędrne, okrągłe… Ich uwieńczeniem były jakby wisienki na torcie. Niewielkie, równie czerwone i słodkie. Stanęła przodem do gościa. Czarne jej włosy spoczywały na ramionach. Zbliżył się do niej.
Chwycił jej dłoń delikatnie. Skórę miała aksamitną, cudowną, gładką. Schylił lekko głowę, spojrzał na piersi i zbliżył swe usta do jej twarzy. Chciał pocałować… lecz nie mógł. Jakiś opór mu nie pozwalał, żar wypełniał jego ciało, krew pulsowała w skroniach ściskanych wojskową czapką. I nagle ona przywarła do niego ustami i sobą. Rączkami chwyciła za szyję przyciągając do granic. Sięgała wargami głębiej, językiem szukała jego języka. On ciągle jej patrzył w niebieskie oczy, błyszczące. Czuł podniecenie, które rozpierało go ze wszystkich stron. Ten dreszcz na twarzy, chwilowa mgła przed oczami. I ona czuła euforię, spotkanie tak długo wyczekiwane.
Palce dziewczyny dotknęły jego marynarki. Intuicyjnie, całując, odpinała guziki. Drugą ręką sięgnęła niżej, do krocza. Dotykała zaburzonej gładkości wojskowych spodni, dotykała też uda i znowu wyżej. Już rozpinała koszulę, już jego pierś widziała. Już dotykała jej swoją dłonią. On rzucił czapkę na łóżko i chwycił za jej pośladki. Silne palce wpijały się w pupę dziewczyny. A ona całowała całą sobą, jakby zapomniała o świecie. Były tylko dwa ciała. Była tylko jedna miłość. Była więź.
Dotknęła guzika jego spodni, od uniósł lekko jej koszulkę…
Stare, pordzewiałe latarnie oświetliły ulice. W ich blasku przemykały jeszcze ciemne postacie, milkło powoli miasto, samochodowy ruch ustawał. Noc zawładnęła światem. Tysiące gwiazd na niebie przypominały wakacyjnych kochanków i szkolne miłości. Przypominały przeszłość tak bogatą w uczucia, tak bogatą we wspomnienia harców, wojaży i przygód. A w powietrzu czuć było zapach lata. Wypełniał nozdrza i wkradał się przez nie do najdalszych zakamarków ciała. Ciała rozpalonego przez upał mijającego dnia i żar pożądania, któremu należało dać upust.
Powoli otworzyły się stare drzwi do niewielkiego mieszkania na drugim piętrze. Skrzypiąca podłoga w wąskim korytarzy przyjęła ciężar twardych obcasów oficerskich butów. On widział już blask ulicy przez okno w pokoju i szczupła postać w fotelu. Stanął w drzwiach i spoglądał na jej okryte jedynie przezroczystą koszulą, rozgrzane ciało. Wstała i podeszła bliżej do okna. Prześwitywał wyraźny zarys pośladków. Jej piersi pod koszulką były tak śliczne, jędrne, okrągłe… Ich uwieńczeniem były jakby wisienki na torcie. Niewielkie, równie czerwone i słodkie. Stanęła przodem do gościa. Czarne jej włosy spoczywały na ramionach. Zbliżył się do niej.
Chwycił jej dłoń delikatnie. Skórę miała aksamitną, cudowną, gładką. Schylił lekko głowę, spojrzał na piersi i zbliżył swe usta do jej twarzy. Chciał pocałować… lecz nie mógł. Jakiś opór mu nie pozwalał, żar wypełniał jego ciało, krew pulsowała w skroniach ściskanych wojskową czapką. I nagle ona przywarła do niego ustami i sobą. Rączkami chwyciła za szyję przyciągając do granic. Sięgała wargami głębiej, językiem szukała jego języka. On ciągle jej patrzył w niebieskie oczy, błyszczące. Czuł podniecenie, które rozpierało go ze wszystkich stron. Ten dreszcz na twarzy, chwilowa mgła przed oczami. I ona czuła euforię, spotkanie tak długo wyczekiwane.
Palce dziewczyny dotknęły jego marynarki. Intuicyjnie, całując, odpinała guziki. Drugą ręką sięgnęła niżej, do krocza. Dotykała zaburzonej gładkości wojskowych spodni, dotykała też uda i znowu wyżej. Już rozpinała koszulę, już jego pierś widziała. Już dotykała jej swoją dłonią. On rzucił czapkę na łóżko i chwycił za jej pośladki. Silne palce wpijały się w pupę dziewczyny. A ona całowała całą sobą, jakby zapomniała o świecie. Były tylko dwa ciała. Była tylko jedna miłość. Była więź.
Dotknęła guzika jego spodni, od uniósł lekko jej koszulkę…
Skomentuj