W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito).

Sperm Whale Eye

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • darthdragon
    Świętoszek
    • Mar 2009
    • 8

    Sperm Whale Eye

    Oto przed wami próbka opowiadania mojego autorstwa. Jest to komiczna historia o pewnym związku, zawierająca treści intymne. Sperm Whale – to kaszalot, tak dla pewności… Miłej lektury!

    Sperm Whale Eye
    ACT I : Purity

    Wiele myślałem na ten temat, jednak nic nie przyszło mi do głowy. Teraz jest już za późno, mogę tylko dać z siebie wszystko. W tej chwili stoję pod baterią prysznicową, która rozpyla małe kropelki przeźroczystej cieczy na moje ciało. Dokładnie umyłem się cały nie pozostawiając żadnego miejsca, którego czystości nie byłbym pewien. Nawet mając pewność dalej mydliłem ręce i znowu nacierałem swoją skórę pod pachami. Czułem jakby coś siedziało mi w żołądku, nie miałem w ogóle apetytu. Normalny chłopak w takiej sytuacji skakał by z radości, ja jednak niemiłosiernie się denerwowałem i chciałem mieć już święty spokój. Myśląc teraz o tym zauważyłem, że jestem jeszcze nieprzygotowany i powinienem najszybciej jak tylko umiem uciec. Lecz taka kolej rzeczy nie może się wydarzyć, jestem już w tym bagnie więc powinien zanurkować… Te określenie nie zabrzmiało zbyt fajnie, tak czy siak nie mam już wyboru. Spojrzałem zdenerwowany na swoje ciało z którego spływała piana. Podniosłem rękę i ja powąchałem, poczułem tylko miły zapach mydła i żelu pod prysznic. Kucnąłem w kabinie przez co woda uderzała prosto w moją głowę, nie było to zbyt przyjemne jednak musiałem sprawdzić wszystkie miejsca. Znowu pociągnąłem nosem, zaś zapach był równie przyjemny co wcześniej. Zamknąłem oczy chcąc zapamiętać to wspaniałą chwilę, kiedy cały wspaniale pachniałem i nie obawiałem się niczego… Niestety strach dalej nie ustąpił, ciągle wiele rzeczy mogło się stać nie tak. Wstałem i spuściłem głowę w dół oglądając tę cześć ciała, która teraz najbardziej będzie mi potrzebna. On jednak wisiał niewzruszony, jakby dodając mi otuchy… Tak bynajmniej mi się zdawało. Powinienem brać z niego przykład, być taki spokojny jak on… Dalej wisiał, a kropelki wody spływały po nim i kapały do brodzika. Wiele rzeczy mogło się stać… Teraz dopiero sobie uświadomiłem jak długo już tutaj siedzę, przecież to nie mój dom. Natychmiast się otrząsnąłem i zakręciłem kurek z ciepła wodą. Gdy woda przestała się lać, słyszałem ciche krople spływające z mojego ciała i pluskające radośnie gdy stykały się z brodzikiem. Oprócz tych dźwięków nie było nic. Głucha cisza, która mogła skrywać w sobie coś niepokojącego, coś co mogło mnie ośmieszyć i skompromitować. Jednak nie mogłem się teraz poddać. Otworzyłem przesuwane drzwi z kabiny i wyszedłem z niej stanowczo. Pod moimi nogami zabulgotała nasiąknięta już wodą gąbka dzięki której nie przewróciłem się na gładkich biało-niebieskich kafelkach wyściełających podłogę łazienki. Gdy spojrzałem na lustro znajdujące się nad umywalką, dostrzegłem, że jest całe zaparowane. W tym samym momencie wpadł mi do głowy szalony pomysł. Nagi do niego podszedłem i namalowałem serduszko, dokładnie nie wiem co mnie naszło aby to zrobić jednak uznałem to za dosyć zabawny pomysł. Przez chwile z zadumą wpatrywałem się w moje dzieło, jednak czas naglił. Szybko wróciłem się po ręcznik i wytarłem włosy, potem zaś powoli wycierałem całe moje ciało. Gdy doszedłem do nóg poczułem dziwny ucisk w żołądku, coś oznajmiło mi że zaraz zacznie się coś dziwnego. Ja jednak wiedziałem, że jeszcze nie wszystko zrobione. Zerknąłem do małej szafki na ścianie w poszukiwaniu pasty do mycia zębów. Pomyślałem, że chociaż nie jest u siebie lepiej jeż użyję, leprze to niż wpadka. Po otwarciu szafki ukazał się przede mną kubek z dwoma szczotkami w środku, nie wiedziałem która do kogo należy. Postawiłem na ślepy los i wziąłem pierwszą z brzegu. Nałożyłem trochę pasty i rozpocząłem mycie zębów. W przeciągu kilkudziesięciu sekund skończyłem. Zimna wodą wypłukałem usta i przeglądałem swój uśmiech w lustrze z którego już lekko zeszła para. W tej chwili nie było już odwrotu, musiałem przeć przez siebie i kontynuować rozpoczęte przeze mnie dzieło. Przepasany ręcznikiem powoli podszedłem do drzwi, które wydawały się teraz wrotami do nieznanego mi wcześniej świata. Stanąłem przed nimi i jedną ręką odblokowałem rygiel blokujący od wewnątrz wejścia do środka. Drugą zaś pociągnąłem za klamkę, która otworzyła drzwi. Natychmiast poczułem niezwykły chłód panujący w domu. Przeszły mnie ciarki na samą myśl co mogło się tam kryć. Ale przecież tam nic nie było… Tak bynajmniej sądziłem przekraczając próg łazienki i kierując się dalej ciemnym holem. Po kilku krokach natychmiast rzuciło mi się w oczy światło dobiegające z uchylonych drzwi jednego pokoju znajdującego się na wprost. Dobrze wiedziałem, co się w nim znajduje i to że jest tam mój punkt docelowy.
    Bez namysłu skarciłem do środka i otworzyłem drzwi. Skrywały one skromny pokoik w którym na łóżku siedziała dziewczyna. Była ona dosyć ładna, jednak nie można tutaj mówić o rewelacjach. Miała włosy sięgające jej do ramion, kształtny nos i pełne usta które były teraz na wpół otwarte, widocznie nad czymś musiała myśleć. Jej oczy były niebieskie, takie same jak moje, a skromna sylwetka była skryta przez za dużą koszulkę jaką miała teraz ubraną. Jej ręce były niezwykle zadbane, a paznokcie wyglądały na zdrowe i ładnie się błyszczały. Dopiero teraz zauważyłem, że trzymała w jednej ręce telefon komórkowy i kciukiem delikatnie naciskała w świecącą na zielono klawiaturę. Drzwi udało mi się otworzyć prawie bezszelestnie, dlatego przez kilka pierwszych sekund dziewczyna mnie nie zauważyła. Postanowiłem odezwać się pierwszy.
    - Już skończyłem… - powiedziałem jakby z lekkim strachem w głosie i nie wiedziałem czy kontynuować dalej, po kilku sekundach udało mi się jednak przemóc - …i jak tam?
    Dziewczyna powoli odwróciła wzrok w i zaczęła wpatrywać się w moje oczy jakby były jedyną warta uwagi rzeczą w moim ciele. Nie miałem się czemu dziwić w końcu znałem ją do dosyć dawna. W tym samym czasie zamknęła usta i odłożyła telefon na łóżko.
    - Trochę ci to zajęło… - powiedziała niezwykle ładnym głosem, który zdawał się przewiercać moje uczy - …co tam robiłeś? – zapytała lekko się uśmiechając i wstając z łóżka.
    Moje przeczucia jednak okazały się prawdziwe, siedziałem tam za długo. I co mam jej teraz powiedzieć, w ogóle nie ma pomysłu. Może nie powiem nic? Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę do przodu pokazując wskakujący palec.
    - Nie muszę ci się tłumaczyć! – powiedziałem podniosłym tonem, chcąc całą sytuacje obrócić w żart.
    Dziewczyna w tym czasie zaczęła powoli do mnie podchodzić. Jej długa koszulka zakrywała jej spodenki przez co wyglądała jakby nic oprócz niej nie miała na sobie. Był to bardzo pobudzający widok, dla takiego kogoś jak ja. W swoim chodzie także podkreślała wszystkie swoje kobiece cechy, lekko kołysała biodrami i falowała piersiami. Prawdopodobnie chcąc wprowadzić mnie w hipnozę czy inny stan upojenia, który odbierze mi zdrowe zmysły. Moje obserwacje trwały tylko chwilę jednak wnioski mógłbym wymieniać godzinami. Dziewczyna będąc już blisko, poklepała mnie po ramieniu i powiedziała:
    - Masz jeszcze chwilę, się przygotuj… - jej słowa wpadły do mojego ucha i zrobiły dosłownie sieczkę z wszystkich wcześniejszych obaw i strachów które męczyły mnie od pewnego czasu.
    Teraz skończyła się już sielanka, trzeba było się postarać i dać z siebie wszystko. Nie zwracać na uwagi na wyimaginowane rzeczy, które tylko zaprzątałyby mi głowę i rujnowały zdrowy rozsądek. Po tych słowach dziewczyna wyszła z pokoju i poszła w gołąb ciemnego holu. Dobrze wiedziałem odkąd zmierza dlatego nie mając teraz w sumie nic do roboty posunąłem się powoli w stronę łóżka i obserwując jej pokój. Nie było w nim w sumie nic czego wcześniej nie widziałem, ale jakoś nie umiałem się opanować. Na półkach były jakieś książki, które dawały wrażenie jakby dziewczyna nieźle się uczyła, co było po części prawdą ponieważ nie lubiła czytać. To były prezenty z różnych okazji dawane jej przez dziadków, ale również nagrody za wygranie różnych konkursów szkolnych. Po chwili postanowiłem odwrócić wzrok od półki i skupiłem się na czymś innym. Okna były dosyć duże, a za nimi rozciągał się dosyć interesujący nocny widok w którym dominowały małe domy stojące na bogatej ulicy. Tutaj każdy miał swój własny dom z garażem i ogrodem w którym rosły piękne rośliny. Wtedy uświadomiłem sobie, że powinienem zasłonić żaluzje. Tak na wszelki wypadek… W tej chwili światło w pokoju pochodziło tylko do małej czerwonej lampki z namalowanym na niej wzorkiem. Po bliższym oglądnięciu odszedł do wniosku, że należał on do jakiegoś zespołu muzycznego, którego nazwa gdzieś zapadła mi w pamięć. Moje stopy stykając się z miłym w dotyku czerwonym dywanem, nie chciały z niego zejść, jednak byłem tego pewien, że już niedługo powinno to nastąpić. Przekonany już usiadłem na łóżku w którym leżał dalej telefon komórkowy z podświetlonym wyświetlaczem. Moja ciekawość została poddana ciężkiej próbie, którą jednak zawiodła. Jeszcze przez chwile nasłuchiwałem czy czasem nikt nie kryje się za drzwiami. Uspokoiwszy swoje obawy podniosłem lekko telefon i wcisnąłem przycisk przewijania. Okazało się, że był to niedokończony SMS, pisany do jakieś dziewczyny której nie znam. Przy frazie „Do” widniał napis „Marusia<3<3<3”, wiadomość natomiast zawierała oprócz ogromnej masy emotikon zapytanie: „Jak myślisz, co mam mu powiedzieć?”. Nie rozumiałem czego mogło dotyczyć to pytanie, uznałem że ten SMS zawierał w ogóle niepotrzebne informacje. Odłożyłem telefon ma miejsce i rozsiadłem się na łóżku. Teraz dopiero wyczułem bardzo miły zapach, który roznosił się po całym pokoju. Nie wiedziałem co może być jego źródłem, ale za bardzo się tym nie przejąłem. Nagle jak z bicza dotarła do mnie niepokojąca informacja. Całkowicie zapomniałem o swoich ubraniach, które zostawiłem z łazience. W ogólnym stresie i przekonaniu, że coś pójdzie nie tak, zapomniałem o tak oczywistej rzeczy jak ubrania, które teraz mogą namoknąć. Znowu to samo… Martwię się czymś w ogóle nieistotnym w tej chwili, musze się odprężyć i pomyśleć jak wszystko rozegrać. Jednak z drugiej strony, czy kilka tygodni temu pomyślałbym o tym, że będę w samym ręczniku w pokoju dziewczyny, która mi się podoba? Oczywiście, że nie. Ale jak do tego wszystkiego doszło? Nic prostszego! Przypadkowe spotkanie, impuls, szczere chęci, szczęście, zrządzenie losu, opatrzność, wola Boża… Trochę się zagalopowałem w przemyśleniach, najlepiej uznać, że to wszystko maja zasługa. Dalej odchodzę po tematu, czemu nie mogę się skupić i czegoś ciekawego wymyślić? Nie wiem. Jednak jednego jestem pewien, dzisiaj na pewno stanie się coś szczególnego. Dlatego nie mogę się poddawać. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy, miły zapach jeszcze bardziej się wyostrzył. To prawdopodobnie są jej perfumy, jednak nigdy wcześniej ich nie czułem. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. To prawdopodobnie była ona. Praktycznie natychmiast wstałem i usiadłem na łóżku. W moim umyśle znowu rozległy się głosy wątpliwości, które musiałem w jaki sposób stłumić. Ona jednak szybko się uwinęła, no chyba że mi czas szybko zleciał. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, ze jest już wpół do dziewiątej. Jest już dosyć późno, a ja siedzę w pokoju mojej dziewczyny… Czy to nie wspaniałe. W czasie moich rozmyślań, odgłos korków stawał się coraz bardziej wyraźny. Całkowicie przygotowany na każdą prawdopodobną możliwość, lekko rozszerzyłem nogi i położyłem łokcie na kolanach. Uznałem że taka poza powinna wyglądać na dosyć luźną. Nagle w drzwiach ukazała się naga dziewczęca noga, po której pojawiła się reszta ciała, która jednak była okryta ręcznikiem. Jej włosy były lekko rozrzucone na boki, a policzki delikatnie wilgotne. Wyglądała jakby była po lekkim biegu, albo innym wysiłku fizycznym. Gdy ją zobaczyłem nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, dalej siedzieć czy wstać i podbiec do niej najszybciej jak tylko umiem. Oszołomiony siedziałem, gdy dziewczyna podchodziła do mnie niezwykle łagodnie, przypominając w pewnym stopniu anioła. Śledziłem ją przez każdą sekundę odkąd przekroczyła próg tego pokoju i nie potrafię się nadziwić jak taka sytuacja może mieć miejsce. Ona zaś usiadła zaraz obok mnie, natychmiast zdjąłem łokcie z kolan i wyprostowałem plecy jak umiałem najbardziej. Łóżko ugięło się pod naszym ciężarem, jednak bardzo nieznacznie. Oboje byliśmy wpatrzeni w swoje oczy chcąc jakby przejrzeć swoje aktualne zamiary. Ja nie potrafiłem odczytać jej myśli, ani intencji. Widziałem teraz tylko cholernie pociągającą dziewczynę która prawdopodobnie czuła to samo do mnie, jednak pewności nie miałem. Jej oczy wyglądały teraz jak małe skrawki niebieskiego nieba, które oznajmiało ładną pogodę i nie pozwalało wpaść w zły nastrój. Chciałem się przemóc i coś powiedzieć na jej widok. Może jakiś komplement, albo miła uwaga? Nie wiedziałem co zrobić, dlatego nie wydałem z siebie żadnego odgłosu. Walcząc w sobie nie zauważyłem, że dziewczyna zaczyna się trochę niepokoić. W końcu odrzekła:
    - Może powinniśmy zacząć? – chyba nie byłem gotowy na to pytanie.
    Odwróciłem głowę przed siebie i zacząłem szybko przewracać gałkami ocznymi, myśląc intensywnie co odpowiedzieć. Naprawdę chciałem już zacząć i sprawić, że nasze spotkanie będzie dla niej niezapomniane. Jednak coś mnie hamowało, coś nie pozwalało mi rozwinąć skrzydeł. To coś siedziało w moim wnętrzu i nie pozwalało mi jeszcze zacząć. Wiedziałem to dobrze, dlatego musiałem jej odpowiedzieć:
    - Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy… - z moich ust wyrwały się dosyć głupie sformułowanie, którego w podobnej sytuacji nie powinienem powiedzieć.
    - Myślałam, że w tych prawach to chłopcy mają większe chęci… - znowu zaskoczony, spojrzałem na nią i dostrzegłem błogi uśmiech, który zdobił jej twarz.
    Żartowała więc jeszcze nie było źle, teraz wiem że muszę zrobić wszystko aby wziąć się w garść. Lekko się uśmiechnąłem i wziąłem głęboki oddech aby móc sklecić jakieś zdanie.
    - Dzisiaj na pewno nikt tutaj nie przyjdzie? – zapytałem trochę bardziej ośmielony, zrobiłem to bo musiałem być w pełni pewien wszystkich aspektów dzisiejszego wieczora.
    - Nie musisz się martwić Robert, już ci mówiłam, że moi rodzice przyjadą pojutrze. Mamy dla siebie całą noc i nawet kawałek jutrzejszego dnia… - powiedziała dosyć przekonująco, a ja się uśmiechnąłem wyobrażając sobie co możemy przez ten czas robić.
    - Możemy prowadzić długie i upojne… - coś się we mnie złamało, palnąłem trochę zbyt szybko, dlatego musiałem szybko sprostować aby nie wyszło. że to ja mam tutaj największą chcicę - …konwersacje.
    - Ależ oczywiście, cóż moglibyśmy robić innego… - widać łyknęła mój wykręt, więc teraz mogłem już bardziej się wyluzować i zacząć prawidłową rozmowę.
    - Lycuna, jak wyobrażasz sobie nasze dzisiejsze spotkanie? – teraz moim głównym celem było zbieranie informacji.
    - Myślałam, że mnie zaskoczysz… - ty było zagranie poniżej pasa, teraz znowu musiałem podjąć inny temat.
    Jednak przez chwilę w mojej głowie zakołatała się pewna myśl – „Czyżby ona coś przeczuwała?”. Wskazywała na to cała ta gra słowna, która rujnowała mój plan i zmuszała do improwizacji. Jednak jednego nie zaprzeczę, improwizacja jeszcze mnie nie zawiodła. Może powinienem wszystko porzucić i oddać się chwilowym emocjom? Tego nie wiedziałem, jednak nie mogłem tkwić bez słowa zbyt długo, bo zacznie to wyglądać dziwnie.
    - Chcę abyś była maksymalnie zadowolona, dlatego pytam. – teraz już nie zamierzałem owijać w bawełnę, musze wykonać swoje zadanie i chcę to zrobić jak najlepiej.
    - Jeśli zaimprowizujemy, to nic się nie stanie. W związku przecież też chodzi o ciekawość i zaskoczenie, prawda? – miała racje, jednak te argumenty były dla mnie zbyt marne.
    - Ja po prostu chcę wiedzieć czego mogę się po tobie spodziewać lub czego ode mnie oczekujesz?
    - Chcę to, czego chce każda dziewczyna… - powiedziała i lekko się zarumieniła, to był dla mnie znak.
    - Teraz jestem już pewien, możemy zacząć… - powiedziałem i lekko się do niej przybliżyłem, teraz już z łatwością mogłem zerwać z niej ten ręczniczek i dobrać się do „soczystego owocu”.
    Dobrze wiedziałem, ze Lucyna nie przetrwałaby takiego szoku i nasza pierwsza noc stała by się naszym rozstaniem. Musiałem się zachowywać jak najdelikatniej i najbardziej namiętnie jak tylko potrafiłem. Widziałem w jej oczach coś w rodzaju pożądania, które nie pozwalało jej się ruszać, przez co mogłem lepiej czynić swoją powinność. Złapałem ją delikatnie za talię i przyciągnąłem do siebie. Z bliska mogłem wyczuć wspaniałą woń mydła, którego używała. Te wszystkie zapachy doprowadziły, że moje podniecenie zaczęło sięgać zenitu. Bardzo chciałem ją pocałować, ona chyba także tego pragnęła bo lekko rozchyliła wargi i pokazała mi swój rządny pieszczot język. Nasze usta się złączyły. Teraz wszystko zależało ode mnie, musiałem dać z siebie wszystko i pozwolić jej odlecieć do krainy rozkoszy. Najpierw gra wstępna, potem… Lucyna nagle mnie odepchnęła i złapała za rękę. Jej oczy były utkwione w moich jakby w szalonym transie. Nie wiedziałem co się stało, czyżby coś źle zrobił? Akurat teraz, przecież całowaliśmy się wiele razy, dlatego akurat dzisiaj…
    - Może teraz spróbujemy czegoś innego, całowanie to już dla nas normalka… - powiedziała bardziej czerwona na twarzy niż wcześniej, jej usta natomiast były lekko wilgotne.
    Nie rozumiem jej intencji, dlaczego nie chce się całować, czyżby coś naprawdę było nie tak?
    - Nie rozumiem…
    - Może najpierw… zbadamy nasze ciała… - powiedziała jeszcze bardziej zawstydzona niż wcześniej.
    Teraz do mnie dotarło, że tak naprawdę to ja byłem tym mniej dojrzałym i bardziej dziecinnym. Nie potrafiłem ponieść się pokusie i zaznać prawdziwej przyjemność. Teraz mogłem tylko siedzieć, nie rozumiałem pragnień mojej partnerki, którą na pewno od środka roznoszą szalone pomysły i żądze. Przecież od razu mogła mi powiedzieć, że chce zrobić coś szalonego, coś niesztampowego, coś co zapamiętamy na zawsze. Postanowiłem zrobić kolejny krok.
    - Słucham, powiedz co chcesz zrobić… - powiedziałem bez ogródek i przybrałem zaciekawiony wyraz twarzy.
    - Najpierw… zobaczymy jak wyglądają nasze nagie ciała… - odrzekła trochę bardziej odważnie niż wcześniej, jednak w jej głosie nadal można było wyczuć wyraźne obawy.
    - Chodzi ci o to, że będziemy przed sobą nadzy? Tak po prostu? – Zapytałem trochę zaniepokojony, ale jednocześnie ciekawy dalszego biegu spraw.
    Czyżby chodziło jej o to aby od razu wejść do właściwej fazy naszego stosunku? Bez gry wstępnej i innych tego typu rzeczy? Czyżbym aż tak się pomylił i nie miał przed sobą typowej dziewczyny, lecz idealną dla każdego mężczyzny „maszynę” nie chcącą się bawić w gierki, tylko lubującą się w prawdziwym hardcorze? Coś takiego mogłoby być prawdziwym rarytasem, wręcz błogosławieństwem. Nie mogłem się dalej opierać, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.
    - Chcę zobaczyć jak jest zbudowane ciało mężczyzny… - dodała nagle.
    - Ja chcę tego samego… - poczułem jakby spełniały się moje marzenia - …oczywiście chodzi mi o ciało kobiety.
    Teraz dopiero wiedziałem co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia, teraz dopiero mogłem poznać co to znaczy prawdziwe szczęście.
    - Ja to wymyśliłam, więc pójdę pierwsza… - dodała zawstydzona.
    Lucyna powoli wstała z lóżka i odeszła od niego na dwa kroki. Stała przede mną okryta ręcznikiem, wpatrując się w ziemię. Domyślałem się, że mimo iż bardzo chciała to zrobić odczuwała coś w rodzaju wstydu, który musiał ją teraz sparaliżować. Wtedy też sobie uświadomiłem, co ja bym czuł gdybym teraz musiał się przed nią rozebrać. Mimo wielkiego podniecenia, poczułem coś w rodzaju strachu mimo tego, że ja teraz siedziałem, a ona stała. Lucyna przez chwilę się nie ruszała, tylko wpatrywała się w puszysty dywan. Musiałem ją pocieszyć, bo czułem że coś złego może się stać.
    0statnio edytowany przez darthdragon; 01-03-09, 04:07.
    You can not change your fate. No man can...
  • darthdragon
    Świętoszek
    • Mar 2009
    • 8

    #2
    - Nie musisz się… - powiedziałem prawie szeptem, gdy nagle Lucyna złapała za okrywający ją ręcznik i zdarła go z siebie.
    Nie mogłem uwierzyć swoim oczom, poczułem jakby czas zaczął płynąc wolniej. Zobaczyłem przed sobą lecący ręcznik, który uderzył w ścianę i spadł na ziemię. Przez cały czas mój wzrok był utkwiony na najbardziej ruchliwym elemencie znajdującym się przede mną - ręczniku. Jednak gdy on już opadł na dywan, wróciłem szybko wzrokiem do Lucyny, która stała przede mną całkiem naga.

    Sperm Whale Eye
    ACT II : Nudity

    To był mój pierwszy raz gdy widzę przed sobą nagą kobietę, nie mogąc się opanować wybałuszyłem oczy i podziwiałem każdy najmniejszy zakątek jej ciała. Chodziarz kilka razy dotykałem jej piersi, nie wiedziałem dokładnie jak wyglądają. Ten idealny kształt który powoduje w mężczyźnie zawrót głowy, ten piękny kształt który kobieta skrywa aby pokazać go temu jedynemu. Którym aktualnie zostałem ja. Żaden możliwy opis nie odzwierciedli moich najgłębszych uczuć, które kłębią się we mnie i w pewnym stopniu nie pozwalają normalnie funkcjonować. Żądza stała się ogromna, wręcz nie do powstrzymania, ale moja siła woli nie został jeszcze złamana. Chociaż wierzę, że Lucyna robi wszystko dla mojego dobra i pragnie aby ją zaspokoić, to nie zmienia faktu, że muszę stać na straży i nie mogę pozwolić aby prymitywny instynkt zamienił mnie w dzikiego psa szukającego suki. Teraz też uświadomiłem sobie jakie silne są moje uczucia mimo to, że obejrzałem tylko jej piersi, a raczej wlepiłem w nie swój wzrok. Idealna pod każdym względem jędrność, która nie była zbezczeszczona ani jednym gramem tłuszczu, promieniowała w moje oczy. Profil choć tylko w postaci wizji w mojej głowie także był znakomity. Można powiedzieć, że na jej klatce piersiowej wyrastały dwa soczyste owoce, które nie miały tradycyjnego kształtu, były o wiele piękniejsze. Zakończone malutkim, tak samo jak i u owocu, wyrostkiem – który w przypadku tego pierwszego był łodygą dzięki której trzymał się swojej rodzicielki rośliny, zaś tutaj sutkiem – który nigdzie nie był przyczepiony, jednak w tym przypadku ja mogłem podjąć się tego trudnego i karkołomnego zadania. Chciałbym wziąć do ust ten mały brązowy cukiereczek, który nie wydaje się zbyt okazały, jednak nadrabia te barki ilością. Dwa już spokojnie mogą zaspokoić nawet najbardziej wybrednych kochanków. Wielkość piersi była rzeczą, która mogła by się zdawać w wielu przypadkach gwoździem do trumny, tutaj było na odwrót. Moim skromnym zdaniem była idealna, przez głowę natychmiast przeszły mi wizje mojej ręki pieszczącej jej pierś. Wielkość idealnie pokrywała się z moją ręką, można powiedzieć, że Lucyna została dla mnie stworzona. Jej piersi falowały gdy oddychała z zawstydzeniem stając przede mną, ten ruch wyglądał równie pięknie jak morskie fale, które w tym przypadku wędrowały od szyi w dolna stronę ciała dziewczyny. Jakby zachęcając mnie do spuszczenia wzroku. Jednak zanim to zrobiłem musiałem spojrzeć jeszcze raz na jej zarumienioną twarz, która wyglądała się teraz jak niewinna i nieskalana trudem ówczesnego świata twarz dziecka. Jej policzki były soczyście rumiane, nos lekko zadarty, usta odrobinę rozchylone ponieważ oddychała głęboko uspokajając swoje nerwy. Oczy były utkwione we mnie, znowu mnie olśniły swoja niebieską głębią, wydawało mi się że oglądam w nich wizję błękitnego, bezdennego oceanu. Włosy miała lekko rozrzucone na boki, jakby nie dbając o nie. Jednak to, że były czyściutkie i pachnące byłem pewien. Nie mogąc się dalej powstrzymywać powoli spuszczałem wzrok. Moim oczom znowu ukazały się jej przepiękne piersi, które mógłbym wychwalać jeszcze przez długi czas, jednak teraz czekało mnie jeszcze coś piękniejszego. Nie zatrzymując się choćby na milisekundę brnąłem dalej w swojej zuchwałości sądząc, że jej ciało zostało mi ofiarowane i podziwianie go jest moim obowiązkiem. Obniżałem wzrok dalej… Teraz widziałem lekko poruszający się brzuszek, także chudziutki i jędrny. Gdyby go oglądać z boku na pewno przypominał by małą wyżynę, która nie ważne ile razy oglądana, byłaby powodem uśmiechu na twarzy nawet najbardziej zagorzałego geografa. Jeśli miałbym być dzieckiem, które poczęło by się w łonie skrytym przez ten brzuszek na pewno bym płakał po urodzeniu, jakież to musi być uczucie – zostać oderwanym od takiego piękna, które otaczałoby cię zewsząd. Moja niezaspokojona łapczywość kazała mi dalej brnąć w obłudzie i spoglądać coraz niżej. Moje zmysły coraz bardziej się wyostrzały, przeczuwając że zaraz nastąpi coś niezwykłego. Nagle poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej, a adrenalina powoli uwalniała się do krwi. Potężna siła zaczęła wzbierać kolejny raz w moich mięśniach. Prymitywny zwierzęcy mechanizm, który kiedyś służył do przeżycia teraz mi przeszkadza wysiedzieć spokojnie na łóżku i delektować się niezwykłymi widokami. Zebrałem w sobie odwagę i przygryzłem język, oczywiście dalej spuszczając wzrok. Nagle moim oczom ukazał się widok, którego pragnie każdy zdrowy mężczyzna. Najpiękniejszy organ w kobiecym ciele, skryty we wnętrzu jamy brzusznej wyglądał jakby wychylał się i spoglądał na zewnątrz. Mimo iż serce waliło mi jak dzwon, ciało się uspokoiło, nie chciało już się wyrywać, teraz mogło tylko patrzeć. Najpierw zauważyłem wzgórek łonowy, wyglądał niczym piedestał zdobiący i zarazem broniący prawdziwą perłę, która znajdowała się niżej. Ten który widziałem był idealnie gładki w pięknym różowym kolorze, którego użycia nie powstydziłby się żaden malarz. Oddawał on niezwykłą żywość tej sceny, której akty przelatywały przed mymi oczami niby gromy. Wzgórek był wyżyną, która uwydatniała całą dolną część ciała dziewczyny, był niczym latarnia, która oświetla drogę zabłąkanym rybakom, pozwalając im bezpiecznie dotrzeć do spokojnej przystani. W tej chwili moje ręce zaczęły lekko drżeć, wiedziałem że mój wiek jest odpowiedni aby móc w pełni się delektować tym widokiem, lecz jego piękno mnie całkowicie mnie onieśmieliło. Nie mogłem sobie wyobrazić jak takie coś mogło istnieć, w zasadzie na wyciągnięcie ręki… Moje oczy w ogóle nie zwracając uwagi na niedyspozycję ciała brnęły ciągle w dół. Teraz widziałem dwa ogromne zgrubienia skórne, można wręcz uznać że fałdy, które nachodziły na siebie i zagniatały się nawzajem. Ogromne wargi ściskały między sobą mały kawałeczek skóry, który chodź rzeczywiście wyglądał na wymęczony i smutny tak naprawdę sprawiał najwięcej rozkoszy i ekstazy. To on będzie kluczem do zwycięstwa bądź porażki dzisiejszego dnia. Mimo iż nie był on najpiękniejszy, to właśnie na nim trzeba będzie się skupić aby Lucyna mogła powiedzieć, że jest zemnie dumna. I oto w taki sposób mam przed oczami całą waginę, która jeśli naprawdę wysilić wyobraźnię, mogła przypominać „muszelkę”. Zerknąłem jeszcze niżej, już z mniejszą ciekawością jednak nie mogłem się oprzeć. Do samego dywanu prowadziły jej nogi, które należały do bardzo ładnych i zgrabnych. Cała ta sytuacja trwała chwilę, w jej czasie Lucyna nie pisnęła ani słówka, spoglądał tylko na mnie wymownie. Wiedziałem, że musze coś powiedzieć, coś co pozwoli ją rozpalić do czerwoności, coś co zapewni mi bilet na ten rajski występ. Wyrazy i słowa kołatały mi się w głowie raz ku górze, a raz ku dole Nie potrafiłem ich ujarzmić, nie potrafiłem wypowiedzieć ani jednego słowa. Mózg zareagował szybciej niż mogłem się spodziewać i mimowolnie otwarłem usta. Teraz mam całkowicie przerąbane! Musze coś powiedzieć, bo zrobi się nieprzyjemnie. Muszę coś powiedzieć, bo siedząc z otwartymi ustami patrząc na naga dziewczynę, zrobię z siebie zboczonego świra. Muszę coś powiedzieć…
    - Jesteś piękna… - powiedziałem z ogromna trudnością.
    Na świecie jest tyle słów, widząc ją w mojej głowie tworzyły się wiersze na jej temat, a teraz mogłem powiedzieć tylko te dwa prymitywne słowa. Zawiodłem się na sobie, do tego stopnia, że nie miałem zamiaru już nic powiedzieć. Musiałem ponieść karę za swoją niekompetencję, musiałem zostać ukarany za wszystko to, czego nie potrafiłem z siebie wyrzucić. Lucyna natomiast usłyszawszy moje słowa zarumieniła się jeszcze bardziej i spuściła lekko głowę. Przez chwilę przewracała oczami jakby czegoś pode mną szukała. Przestraszyłem się nie na żarty, jednak postanowiłem zachować zimną krew. Zawiniłem, więc teraz czas na moją karę. Lucyna podniosła głowę, jej twarz była cała czerwona, lecz uśmiechnięta. Patrzyła na mnie niezwykle miłym i pełnym radości wzrokiem, który mówił do mnie „dziękuję”.
    - Dziękuję… - zaczęła wreszcie - …od bardzo dawna, nikt nie powiedział mi czegoś tak miłego… - każde słowo wypowiadała powoli i prawie szeptem, dzięki temu jej ton był bardzo pobudzający erotycznie.
    Gdy ją usłyszałem nie wiedziałem co o tym myśleć, byłem pewny, że zawiodłem na całej linii. Ona jednak mówiła inaczej, byłem nawet pewny że nie udawała, bo jej mina i gesty także potwierdzały każde jej słowo. Moja niepewność i strach zamieniały się w niezwykłą radość, która wręcz wypływała z mojego serca. Musiałem dać jej upust.
    - Ja… ja… jeszcze nigdy w życiu nie widziałem czegoś tak pięknego! – krzyknąłem do niej.
    - Proszę nie przesadzaj, to tylko ja. Przecież widujemy się od jakiegoś czasu… powinieneś się przyzwyczaić.
    - To nie prawda, ja tylko stwierdziłem fakt! – krzyknąłem po raz drugi i wstałem z łóżka.
    Jak ona mogła nie wierzyć w moje słowa, przecież jestem w niej zauroczony. Całym ciałem odczuwam jej nieprzeciętne piękno, jak ona może uważać, że wyolbrzymiam. Teraz gdyby ktoś mnie zapytał: „Czy to uczucie to miłość?” odpowiedziałbym bez wahania że tak. Lucyna gdy tylko wstałem natychmiast spojrzała w moje oczy, jednak po chwili zaczęła oglądać mnie całego. Od czubka głowy do palców stóp. Teraz mogłem zrozumieć jej uczucie i chodź miałem na sobie ręcznik, moje skrępowanie było dosyć duże. Teraz wiedziałem, że to ja będę następny. Dziewczyna zatrzymała wzrok na wysokości mojego krocza i lekko wybałuszyła oczy. Ja natomiast dalej skupiałem się w swoim wstydzie, próbując przygotować się w jakiś sposób na mój „występ”. Dziewczyna po chwili zakryła usta ręką. Nagle się ocknąłem i zrozumiałem, że Lucyna zachowuje się dosyć nienaturalnie w tej sytuacji. Nagle usłyszałem głos:
    - Ty… masz… ty… - słyszałem jąkanie Lucyny, która czerwona jak burak uśmiechała się za swoją ręką.
    Nie wiedziałem o co może jej chodzić, coś złego musiało się stać dlatego tak się zachowuje. Nie mam innego wyboru jak ją zapytać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
    - Lucyna co jest? – zapytałem czule.
    Ona zaś nie potrafiąc wydać z siebie słowa, druga ręką która wcześniej wsiała bezczynie obok tułowia, pokazała palcem na moje krocze. Dalej nie wiedziałem o co jej chodzi. Mój ręcznik był na miejscu, co mogło tam być takiego że moja dziewczyna zaniemówiła? Wtedy uświadomiłem sobie, że od jakieś czasu czułem dziwny uścisk ręcznika na kroczu, wcześniej gdy wstałem byłem za bardzo zafascynowany innymi sprawami. Teraz mogę szybko połączyć fakty: moje serce wali jak dzwon, mam przed sobą naga dziewczynę i czuję dziwne uczucie skrępowania w kroczu. Te wszystkie informacje pasowały do jednej diagnozy. Jedyną rzeczą jaką mogłem teraz zrobić było spojrzenie w dół i sprawdzenie czy to co myślę dzieje się naprawdę. Obniżyłem delikatni głowę w dół jednocześnie kierując gałki oczne w tę sama stronę. Gdy spojrzałem na ręcznik dostrzegłem jak coś podłużnego odstawało od jego płaskiej powierzchni. I nie było to bynajmniej coś małego, odstawało najmniej na siedem centymetrów. W jednej chwili podniosłem głowę i zamarłem, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Wiele różnych myśli kołatało mi się w głowie. To był mój wzwód! Erekcja! Namiot! To nie ma znaczenia jak to nazwać. Mój członek obnażył swoje rozmiary przed moją dziewczyną bez mojej zgody, jak to mogło się stać? Gdybym posiadał afrykańskiego penisa, nie miałbym się czego bać, ale z moim „małym” nic nie wiadomo. Teraz już za późno, teraz na pewno będzie wielka klapa… jaki mi wstyd, takie uczucie towarzyszyło mi raz w żuciu. Nawet nie chce rozpamiętywać co to było za wydarzenie. Jak mogłem być tak głupi, jak mogłem zapomnieć, co się dzieje gdy chłopak obejrzy nagą dziewczynę. To jest cholernie oczywiste! Jak mogłem nie zdać sobie z tego sprawy! Gdy ja rozmyślałem nad swoim zmarnowanym losem, Lucyna trochę ochłonęła i spojrzała prosto w moje oczy, chcąc mi coś przekazać. Niestety nie mogłem odebrać jej intencji. Chyba zrozumiała co mnie trapi dlatego powiedziała:
    - Jeśli on już… - znowu się zarumieniła, i tylko zaczęła wymachiwać rękami, wiedziałem o co jej chodzi dlatego przytaknąłem - …więc teraz… też możesz się rozebrać… już nic nie masz przede mną do ukrycia.
    Słowa Lucyny były dla mnie kubłem zimnej wody. Przecież i tak to by się dzisiaj stało, więc po co tracić czas. Ona się ośmieliła więc czemu jak nie mogę? Przyznam, że moja sytuacja jest gorsza, chłopak zawsze czuje na sobie presję tego pierwszego razu. Pytania typu: Czy długość jej odpowiada? Itp. nęcą umysł mężczyzny od samego początku. Kobieta ma łatwo, każda z nich wygląda bardzo podobnie, nie ma tego czegoś co byłoby powodem ich rywalizacji. Nie maja tego czegoś czego mogą się wstydzić, bądź przechwalać przed innymi - nie mają penisa. Teraz jednak nie mam już wyboru, nie ważne jaki by był, przychodząc tutaj godziłem się na ta konfrontację, więc muszę zakończyć ją z podniesionym czołem. Wyciągnąłem rękę i złapałem za krawędź opasającego mnie ręcznika. Mimo chwili wahania postanowiłem nie wydłużać. Płynnie pociągnąłem na niego i zerwałem go w taki sam sposób jak to zrobiła Lucyna. Zamknąłem oczy i położyłem obie dłonie na talii pozorując wygląd superbohatera. Dumny jak paw wypchnąłem brodę do góry i wyobraziłem sobie jak peleryna trzepocze na moich plecach. Wiele myśli kołatało mi się w głowie, ale nie potrafiłem odgadnąć jak zachowie się teraz Lucyna. Jednak spośród wszystkich złych myśli, które starałem się ukryć najbardziej przebijała się jedna: „A co jeśli ona zacznie się śmiać?”. Nagle moje całe ciało zamarło, bo usłyszałem przed sobą cichy lecz wyraźny kobiecy śmiech. Był to do mnie szok tak potężny, że natychmiast otworzyłem oczy. Lucyna rzeczywiście się śmiała, jedna ręka dalej zakrywała sobie usta zaś drugą schowała za siebie. Jej twarz była calutka czerwona, wyglądała jak chichoczący burak. Ja jednak wcale nie cieszyłem się razem z nią, ten niewinny śmiech był dla mnie tak głębokim ciosem, że poczułem nawet coś w rodzaju nienawiści wymierzonej w jej kierunku. Wiedziałem, że nie znam podłoża jej nagłego przypływu radości i teoretycznie mogę ją teraz obwiniać za nic, jednak w takiej sytuacji wypada zachować chodź krztę rozwagi. W końcu męska duma jest bardzo delikatna, nawet jeśli jest tylko kawałkiem mięśni i napompowaną krwią tkanką gąbczastą. Wzbierająca we mnie złość musiała zmusić mięśnie na mojej twarzy do zrobienia dosyć nieprzyjemnej miny, można wręcz uznać że złowrogiej. Po kilku chwilach Lucyna zerknęła na mnie i udając zakłopotanie odchrząknęła. Uśmiech z jej twarzy połowicznie zniknął, zamiast niego pojawiło się zakłopotanie. Wreszcie zrozumiałaś błąd? Ale co w tym było takiego śmiesznego? Czyżby chodziło o jego wielkość?! Nie! Ja nie wytykam ci błędów! Teraz gdy się temu dokładnie przyjrzeć też nie jesteś taka idealna. Oglądałem nerwowo jej ciało w poszukiwaniu defektów jednak żaden nie potrafił wpaść mi w oko. Czułem się bardzo skołowany, dziewczyna przed którą się otworzyłem oficjalnie mnie wyśmiała. I co mam teraz zrobić? W tym czasie Lucyna zauważyła moje dziwne zachowanie, opuściła rękę i otworzyła usta.
    - Robert co się stało? – powiedziała speszona.
    Jak ty się w ogóle śmiesz pytać! Przecież zbeształaś najważniejszą cześć mojego ciała! W akcie całkowitej desperacji musiałem coś powiedzieć:
    - Dlaczego się śmiałaś? To… - mimo iż w mojej głowie toczyła się prawdziwa bitwa mój głos był dziwnie spokojny i łagodny.
    - To… - zaczęła i nagle zmieniła wyraz twarzy na zdziwienie, potrząsnęła kilka razy głową i niepewnym głosem kontynuowała - …to nie tak… Nie… nie o to chodzi… Źle mnie zrozumiałeś…
    Czyżby?! A jak miałem to zrozumieć, pokazałem ci to co mam w sobie najlepsze, a ty się śmiejesz?! Ja byłem tobą zafascynowany, oglądałem twoje ciało z zapartym tchem. W głowie układałem ballady na jego temat! A ty masz tylko tyle do powiedzenia? Nawet nie potrafisz ułożyć zgrabnie zdania?! Jąkasz się?! Moja mina była dalej złowroga gdy dziewczyna zaczęła powoli do mnie podchodzić.
    - Nie… to nie z niego się śmiałam… - powiedział cała zarumieniona i spojrzała na jego krocze, ale natychmiast odwróciła wzrok i zaczęła nerwowo obracać gałkami ocznymi i przygryzać wargę – Ja… chodzi o to, że zrobiłeś tę pozę… przypomniała mi się taka bajka… dlatego…
    Nawet jeśli mówiła prawdę byłem dalej wściekły. Chociaż w drugiej strony to nie moja pierwsza pomyłka dzisiejszej nocy. Ostatnio moje zmysły w ogóle nie działają poprawnie. Gdy dziewczyna doszła na odległość około jednego kroku ode mnie, postarałem się aby mój wyraz twarzy był lekko inny i zacząłem mówić:
    - Naprawdę z tego się śmiałaś? Nie było innego powodu? – zapytałem trzeźwo nie zauważając nawet, że Lucyna będąc tak blisko prawie stykała się brzuchem z moim sterczącym penisem.
    - Oczywiście, że tak. Jak mogłeś myśleć, że śmiałam się z czego innego… - powiedziała i speszona taką rozmową spojrzała w dół.
    Nagle dostrzegła naszą nienormalną bliskość i wydała mały okrzyk odskakując do tyłu. Wystraszyła mnie tak samo jak siebie, ja jednak nie zrozumiałem o co chodzi, wciąż myśląc o wcześniejszej sprawie.
    - Ach to było blisko… - powiedziała wzdychając.
    - Ale tak naprawdę… powiedz co o mnie myślisz… - zapytałem ją dosyć szorstko nie chcą tracić czasu na dziwne sytuacje, mając na myśli tą sprzed chwili oraz te które teraz cały czas się teraz powtarzały.
    - Ja… - przerwała wzbudzając mój niepokój - …jeszcze nie widziałam nigdy nagiego mężczyzny. To jest dla mnie… coś nowego – spojrzała na jego krocze, ty razem jednak bez obaw.
    Ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje, musze wiedzieć dokładnie co myślisz. Ja natychmiast wyraziłem mój głęboki zachwyt, dlaczego ty tego nie potrafisz? To lepiej skłam… Nawet jeśli by to polepszyło moje samopoczucie ona i tak nie skłamie, taki już ma charakter. Teraz mnie dopiero oświeciło. Jeśli ona ma wątpliwości to tak jest naprawdę. Czyżby rzeczywiście coś było nie tak?
    - Ale co myślisz? Powiedz proszę… - powiedziałem jej z błaganiem w głosie.
    Moja chęć poznania prawdy była ogromna. Musiałem wiedzieć co jej leży na wątrobie, nawet jeśli by to było nieprzyjemne. Lucyna niespokojnie na mnie popatrzała i odpowiedziała dalej patrząc się na moje przyrodzenie.
    - To jest niezwykłe… pierwszy raz widzę coś takiego…
    - Nie miałaś Przysposobienia do Życia w Rodzinie? Nie widziałaś obrazków? – wystrzeliłem.
    - Widziałam… ale w rzeczywistości jest…
    Dokładnie studiowałem każdej jej słowo, chcąc odczytać czy jest dobrze czy źle. Jednak nie potrafiłem, jej uczucia były takie czyste. To dziwne ale mimo jej prostolinijności nie mogłem nic odgadnąć. To chyba coś jakby czytać z pustej kartki.
    - … o wiele fajniejszy niż na obrazkach. – skończyła zdanie.
    Nie spodziewałem się takiego przebiegu wydarzeń. Coś cichutko mi podpowiedziało, że kłamie, jednak znajomość jej charakteru i aktualna mimika twarzy potwierdzała jej słowa. Jej buzia była zafascynowana nową rzeczą i nie chciała oderwać od niej wzroku. Teraz będąc prawie pewien jej intencji, dalej nie wiedziałem co zrobić. Nagle wpadła mi do głowy niezwykła myśl. Jak już się bawić to bawić. Napiąłem zwieracze, które poruszyły członkiem raz w górę a raz w dół. Wprawiłem go tym samym w ruch wahadłowy. Lucyna zdziwiona podniosła głowę w stronę mojej twarzy.
    - Co to…
    - Zwykły trik, chyba każdy chłopak znający swoje ciało umie takie coś… - po tych słowach uśmiechnąłem się szeroko.
    Lucyna przełknęła głośno ślinę i znowu popatrzyła się w dół. Ja będąc już prawie rozluźniony musiałem zrobić jeszcze jedną rzecz aby zaznać całkowitego spokoju. Otworzyłem usta z niezwykła trudnością i zapytałem:
    - A co myślisz o jego długości?
    0statnio edytowany przez darthdragon; 01-03-09, 07:37.
    You can not change your fate. No man can...

    Skomentuj

    • darthdragon
      Świętoszek
      • Mar 2009
      • 8

      #3
      Jak to możliwe, że powiedziałem takie coś?! Jak to możliwe, że powiedziałem najgłupszą możliwą rzecz w takiej sytuacji?! Co mam teraz zrobić? Zapaść się pod ziemię? Niemożliwe… Uciec stąd? Już widzę jak nagi po********m po chodniku… Odwołać to pytanie? Już otwierałem usta gdy, zauważyłem na twarzy Lucyny coś w rodzaju radości. Nie potrafiłem nic powiedzieć, wyczułem że ona zaraz sam mi odpowie. Wiedziałem, że nie zapomni tego pytania, które na pewno utkwiło jej w pamięci. Przez chwilę stała nieruchomo, prawdopodobnie próbowała coś sklecić, abym nie rozpaczał. To by oznaczało… Jest aż tak źle? Poczułem, że jest mi słabo i usiadłem na jej łóżku. Ona tylko obniżyła wzrok dalej się we mnie wpatrując. Nagle coś się w niej złamało.
      - Jest… fajny… - powiedziała bardzo nieśmiało.
      Gdy to usłyszałem momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Głęboko odetchnąłem i podparłem się rękami za sobą. W takiej pozycji czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Lucyna w tym czasie usiadła obok mnie, mając buzię dalej czerwoną jak burak. Po chwili zaczęła ciężko oddychać i złapała się obiema rękami za lewą pierś. Po co złapała się za serce? Czyżby coś się szykowało? Wątpliwości snuły się w moim umyśle. Ona zaś dalej siedziała i coraz szybciej oddychała. Zauważyłem w jej minie, że próbowała coś z siebie wyrzucić. Napinała mięśnie twarzy po czym je po prostu rozluźniała. Zbierała w sobie ogromną siłę i chęci aby coś powiedzieć, lecz nagle te uczucia znikały i pozostawało tylko zakłopotanie. Tak bynajmniej mi się zdawało. Nie mogłem na nią patrzeć, ja też miałem w sobie wielkie wątpliwości, ale udało mi się z nimi zmierzyć. Najważniejsze zaś było to, że wyszedłem z tego boju zwycięsko. Teraz mając już nowe doświadczenia, musiałem się nimi podzielić z Lucyną, która aktualnie znajdowała się w takiej samem sytuacji jak ja. Nie tracąc czasu otworzyłem usta żeby coś powiedzieć:
      - Co się stał… - nie dokończyłem, bo Lucyna też coś powiedziała.
      - Mogę go dotknąć? – zapytała tak samo niespodziewanie jak ja zorientowałem się o co jej chodzi.
      You can not change your fate. No man can...

      Skomentuj

      • sarkozy
        Świętoszek
        • Aug 2006
        • 17

        #4
        Całkiem niezła próbka twych możliwościowi podoba mi się.

        Skomentuj

        • Aluno1992
          Seksualnie Niewyżyty
          • Feb 2009
          • 196

          #5
          Podoba mi się!
          "Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowedzi. Jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to niestety mój obowiązek."

          Skomentuj

          • darthdragon
            Świętoszek
            • Mar 2009
            • 8

            #6
            Sperm Whale Eye
            ACT III : Desire

            Moje ciało zamarło, nie wiedziałem co mam począć w tej sytuacji. Chociaż z drugiej strony, który mężczyzna nie chciałby aby dziewczyna go pieściła? Ale to nie było to! Ona chciała po prostu go dotknąć! Bez żadnej przyczyny czy powodu, chciała dotknąć mój najcenniejszy skarb, który chronię jak oka w głowie przed najprzeróżniejszymi niebezpieczeństwami. Skarb który chcę ofiarować najcenniejszej dla mnie osobie… Ale czy to jest ona? Zapytałem siebie w myślach siedząc na łóżku mojej dziewczyny. Ona po zadanym wcześniej pytaniu odwróciła ode mnie wzrok i nie poruszyła się nawet na milimetr. Wyczekiwała na moją dopowiedź. Ja to natychmiast to zauważyłem. Jednak dalej czułem pewne wątpliwości co do spełnienia jej prośby. Co mi szkodzi? Przecież to ma być miła noc. Najpierw oglądanie swoich nagich ciał, a potem ich dotykanie. Każdym zmysłem będziemy je badać. Chwilę się zastanawiałem nad odpowiedzią, ale w końcu podjąłem decyzję. Otworzyłem lekko usta aby wydać z nich swój głos.
            - Jeśli chcesz… - powiedziałem nieco nieśmiało - …to nie ma sprawy.
            Lucyna słysząc te słowa natychmiast złapała mnie za rękę. Gdy na nią zerknąłem przyglądała mi się z zafascynowaniem i szczerą podzięką. Nie spodziewałem się takiej szybkiej reakcji, ale to co zobaczyłem nawet lekko mnie przestraszyło. Tak bardzo łaknęła dotknąć mojego ciała, że zdawało mi się to lekko dziwne i nienaturalne. Czyżby ona nie była zwykłą dziewczyną tylko żeńskim odpowiednikiem napalonego faceta, który za wszelką cenę chce „pomacać”? Nie znałem odpowiedzi na to pytanie, ale już postanowiłem jak postąpię, więc teraz mogłem się tylko przyglądać.
            - N-Naprawdę mogę? – zapytała z pasją w głosie.
            Rzeczywiście wyglądała dosyć dziwnie, ale w końcu to moja dziewczyna, która chce tylko dotknąć mojego członka, czy to dziwne? Krótko pomyślałem. No chyba to jednak jest dziwne, ale co poradzić… Dzisiaj czeka mnie długa noc. Kiwnąłem jej głową na pozwolenie, nie chcąc już w sobie walczyć. Ona dalej z wielkimi rumieńcami ale uradowana wstała i kucnęła przede mną. Bezsilnie siedziałem patrząc na nią gdy zbliżała swoją rękę do mojego członka. Teraz dopiero zauważyłem, że była w dosyć sugestywnej pozycji. Wyglądała tak jakby zaraz miała wziąć go do ust. Gdy to sobie wyobraziłem dziwne uczucie przeszło po moich plecach. Mimo iż było ono dosyć nieprzyjemne poczułem się dziwnie zrelaksowany, teraz mogłem oddać się temu błogiemu uczuciu. Ona będzie mi o********ć badyla! Nie to nie brzmi dosyć ładnie… Będzie mi ciągnąć loda. Nie, to też nie pasuje. Jak mam to ująć fachowo, aby ładnie brzmiało i oddawało sytuację? Zapytałem się i w ułamku sekundy zrozumiałem. To będzie seks oralny! Tak to dobrze brzmi, seks oralny… Podkreśliłem w myślach słowo „oralny”. Byłem z siebie dumny prawie całkowicie zapominając o tym co się zaraz ma stać. Nagle poczułem uścisk otulający mojego penisa, nie był delikatny, mogłem wyczuć w nim dosyć duża siłę. Zdziwiłem się i spojrzałem na swoje krocze. Rzeczywiście Lucyna ściskała jedna ręką mojego penisa w taki sposób, że był odwrócony ku górze. Przypominało mi to scenę w której dziecko trzyma swojego wymarzonego lizaka. Szybko zerknąłem na jej twarz, na której malowało się lekkie zdziwienie i zachwyt. Mimo iż moje wcześniejsze wyobrażenia były nie z tego świata, to rzeczywistość była nad wyraz normalna. Dziewczyna po prostu ściskała mojego penisa, nie było to ani przyjemne ani bolesne.
            - I jak? – zapytałem ją.
            - W dotyku nic szczególnego… ale jest za to bardzo ciepły… - powiedziała cały czas się uśmiechając.
            Tyle na razie powinno ci starczyć, teraz czas na moje dotykanie… Pomyślałem gdy nagle złapała mnie jeszcze drugą ręką. Teraz trzymała członka oburącz, ale uścisk w ogóle się nie zmienił. Zdziwiony taki nagłym obrotem wydarzeń lekko podskoczyłem. Lucyna trochę się zdziwiła i zapytała:
            - Boli cię?
            - Nie, nie o to chodzi. Po prostu mnie wystraszyłaś… - dodałem szybko.
            Naprawdę coś z nią nie tak. Traktuje go jakby należał do niej. A to przecież mężczyzna ma posiąść ciało kobiety, a nie na odwrót. Chyba trochę za bardzo się rozpanoszyła. Zwykłe stosunki płciowe takich par jak my opierają się na seksie. Kilka pocałunków, potem penetracja i po sprawie. Tutaj od razu zaczęło się jakoś dziwnie, nie wiem czemu… Może natrafiłem na jakąś dziwna dziewczynę? Albo to ja jestem dziwny? Nie, to z pewnością ona. Ja od razu chciałem to zrobić tradycyjnie. Najpierw te żenujące obnażanie, a teraz dziwne dotykanie intymnych miejsc ciała. Co jeszcze wpadnie jej do głowy… Myślałem, gdy poczułem jak ręce Lucyny zacieśniły uścisk. Zdziwiłem się, a ona zapytała:
            - Mogę coś jeszcze zrobić?
            O nie! Coś jednak wpadło jej do głowy! Jasna cholera, co jeszcze mnie czeka zanim poznam smak jej waginy! Dziewczyna patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, znowu czerwona jak burak. Wargi jej lekko drgały, a oczy się przewracały jak bohaterce jakiejś podrzędnej telenoweli. Znowu to samo, znowu pragnęła coś z siebie wydusić, ale nie potrafiła. Znowu będzie mnie czkać jakiś dziwne żądanie z jej strony. Uścisk na moim członku stał się jeszcze silniejszy. Wiem, że się denerwuje, ale bez przesady! Nie musi się wyżywać na moim małym! Zaraz ją przywrócę do porządku!
            - Hej Lucyna, co jest? – zapytałem niezwykle spokojnie, rozczarowując tym sam siebie.
            Ona dalej we mnie wpatrzona, poruszyła mięśniami mimicznymi pokazując mi coś pomiędzy zatroskaniem, a przesadnym wstydem. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, czy nie potrafiła normalnie odpowiedzieć? Musiała robić takie dziwne miny? Przez nią tylko traciłem zdrowy rozsądek i cenny czas który nieubłaganie uciekał i oddalał mnie od upragnionego celu dzisiejszej nocy…
            - Czy mogę… - zaczęła się jąkać Lucyna.
            Dziewczyna wytężyła wszystkie siły aby powiedzieć te dwa słowa, które same prawie nic nie znaczyły. Jeśli z takim wysiłkiem powiedziała „czy mogę” to co będzie z dalej? Może zejdzie jej z cztery godziny… Jednak umysł kobiety jest niezbadanym obszarem, nie potrafię jej rozgryźć. Chociaż chodziliśmy ze sobą od czterech miesięcy dalej mnie zaskakuje. Mimo tak – moim zdaniem – długiego czasu dalej nie potrafię rozwikłać jej zachowania. Wcześniej gdy chodziliśmy razem po mieście miałem różnego rodzaju dylematy. Raz dziewczyna miała ogromną ochotę na coś do jedzenia i chwilę rozrywki, a raz nachodzenie po sklepach i oglądanie ubrań. Myśląc prosto chciałem połączyć te dwie przyjemności, jednak jej spodobało się to tylko po części. Po kilku wypadach zaczęła marudzić i znowu powróciliśmy do nudnej rutyny. Lecz po kilku tygodniach wprawy zacząłem powoli wypatrywać pewną regułę dzięki której po części mogłem przewidywać jej zachowanie. Spocząłem na laurach, do dziś… Tego wieczoru Lucyna zawiodła mnie pod setkami względów. Jej zwykłe zachowanie nie ma żadnego odzwierciedlenia w tym jakie reprezentuje sobą w tej chwili. Nie mam pojęcia co ją zmieniło, może presja dzisiejszej nocy? Jednak jedno muszą przyznać – mimo wcześniejszej niechęci miło się zaskoczyłem jej niektórymi pomysłami. Nawet ja nie pomyślałem o takich dziwnych wariacjach. Jednak jej zachowanie jest co najmniej nietypowe. Pomysły są niezwykle śmiałe i innowacyjne, zaś jej komunikacja niewerbalna i gra ciała taka dziwnie przytłumiona i zniewolona przez jakiś wyimaginowany lęk. Nie jestem dobry w rozwikływaniu czyichś problemów psychologicznych, ale tutaj ewidentnie coś ją hamuje. Nie wiem co to może być, ale dla jej dobra… poprawka – dla naszego dobra powinienem go szybko rozwiązać. Nabuzowany świeżą mocą i nowym postanowieniem wyciągnąłem do niej moje obie ręce i złapałem ją za policzki. W taki sposób jakbym chciał przyciągnąć ją do pocałunku.
            - Lucyna, nie wiem co chcesz powiedzieć, ale nie powinnaś się krępować. Jesteśmy prawie dorośli, jesteśmy od dawna parą, jesteśmy oboje w twoim pokoju, jesteśmy oboje nadzy… - powiedziałem bez żadnej pauzy czując w sobie męską siłę - … no i trzymasz bez większego strachu w rękach moją fujarkę…
            Te ostatnie słowa zabrzmiały bardzo dziwnie, wypowiedziane z moich ust. Rzekłbym nawet komicznie, mi jednak nie chciało się śmiać. Byłem całkowicie skupiony na mojej dziewczynie której także nie zagościł uśmiech na twarzy. Oboje byliśmy poważni aż do bólu. Ja jednak jeszcze nie skończyłem swojego wywodu.
            - Więc powinnaś powiedzieć co ci leży na sercu. Nie boję się żadnej twojej prośby, postaram się zrobić wszystko czego zapragniesz… - powiedziałem trochę na wyrost, jednak co miałem do stracenia - …i czego sobie życzysz. Musimy zacząć sobie ufać, prawda?
            Skończyłem wypowiedź pytaniem, które powinno dać jej do myślenia. Czekałem kilka chwil na jej reakcję, jednak ona nawet nie drgnęła. Mimika jej twarzy cały czas była jednakowa, żadnego ruchu choćby najmniejszego włókna mięśniowego. Czekając na nią zacząłem się trochę niecierpliwić, nie wiem co się dokładnie stało, ale to chyba nie ma nic wspólnego z moją wypowiedzią? Zapytałem się w myślach. Przez te kilka chwil które trwała cała sytuacja nasze ciała były ułożone w dziwnych pozycjach. Ja siedziałem na łóżku trzymając jej głowę na wysokości mojego krocza. Ona zaś kucając przede mną ściskała oburącz mojego potężnego i twardego jak maczuga z hartowanej stali… no trochę przegiąłem z opisem, taki już umysł faceta, uwielbia wyolbrzymiać. Dziewczyna trzymała po prostu mojego penisa patrząc się na mnie dziwnym bezradnym wzrokiem. Ja nie potrafiłem go odwzajemnić, czułem się dziwnie zażenowany, nie wiem z jakiego powodu. Może dlatego, że miałem już dość czekania i chciałem porwać ją na łóżko? Lucyna mimo moich obaw nagle otworzyła usta. Wydobył się z nich piękny dziewczęcy głos, którego wyczekiwałem już od jakiegoś czasu.
            - Masz rację, powinniśmy siebie słuchać bez względu na to co drugi ma do powiedzenia… - trochę rozwinęła moją kwestię, bynajmniej mam pewność, że nie próżnowała, tylko myślała przez ostatnie kilka sekund - …i powinniśmy oboje rozważyć co robić dalej. Więc mam do ciebie prośbę…
            W tej chwili w moim sercu wybuchła istotna bomba radości. Kolejna kłoda zagracająca mi dostęp do zakazanego owocu usunięta! Lucyna się otworzyła i to było najważniejsze, teraz i ja mogłem wykazać się dojrzałością i szybko jej odpowiedzieć.
            - Pytaj, nie traćmy czasu, kopciuszku… - powiedziałem nie myśląc za dużo.
            Użyłem dziwnego zdrobnienia, nie potrafię określić czemu, po prostu odczułem taką potrzebę. Widocznie w mojej głowie przez ostatnią godzinę działy się zbyt intensywne rzeczy. Nie potrafiłem zapanować nad dziwnymi myślami i palnąłem głupstwo. Ale trudno, mam nadzieje, że Lucyna odbierze to za jakiś żart. Moja twarz lekko się zaczerwieniła, nie wiedzieć czemu poczułem wstyd. Dziewczyna dalej na mnie spoglądała i świdrowała wzrokiem. Chyba nie zrozumiała o co mi chodziło…
            - Czy mogę… - zaczęła nagle mówić - …pociągnąć moje ręce trochę na dół?
            To pytanie było banalnie łatwe, nie sprawiało mi trudności poddaniu się jeszcze kilku chwilom jej dziwnej obsesji. Postanowiłem być stanowczy.
            - Jasne, nie ma problemu…
            Z początku naprawdę nie zrozumiałem co się święci, siedziałem i czekałem na dalszy obrót wydarzeń. Nagle uświadomiłem sobie znaczenie jej słów. Jeśli chce pociągnąć ręce w dół, to musi to zrobić w jakimś celu, prawda? Prawdopodobnie chodzi jej o rzecz jaką aktualnie trzyma w rękach, chce sprawdzić co się z nią stanie jeśli pociągnie w dół… Nagle moim ciałem przeszedł dziwny dreszcz, bo poczułem jak coś zaciska się na moim penisie. Otworzyłem szeroko gałki oczne i otworzyłem usta aby coś powiedzieć, jednak było już za późno. Ręce mojej dziewczyny posunęły się lekko lecz pewnie w dół. Po sekundzie zrozumiałem, że zaraz może mi się stać coś niedobrego. Moja reakcja była natychmiastowa, z prędkością błyskawicy złapałem jej ręce i powstrzymałem je od dalszego opadania. Lucyna zrobiła wielkie oczy i spojrzała na mnie. Chyba nie rozumiała dziwnej sytuacji w jaką mnie wplątała. Nie zważając na nią spojrzałem w dół na swoje przyrodzenie cierpiące w morderczym uścisku. Zostało ono całkowicie „obnażone”, przez co nie wyglądało zbyt majestatycznie. Trochę się zdziwiłem, że akurat tak potoczyły się sprawy. Rozumiejąc już zaistniałą sytuację zerknąłem na Lucynę, która miała teraz wystraszony wyraz twarzy.
            - Czy to cię bolało? – zapytała szybko.
            - Nie, ale było blisko… – odpowiedziałem spokojnie, nie zwróciwszy uwagi na to, że moimi słowami spowodowałem więcej szkody niż pożytku.
            Lucyna puściła mnie i stanęła, wyglądała jakby stało się coś okropnego. Szybko też wstałem i patrząc prosto na nią powiedziałem:
            - Nic się nie stało, spokojnie… - mówiąc to mój penis starczał niewzruszony.
            - Ale mówiłeś… - odrzekła dalej niepewnym tonem.
            - Nie martw się, mój mały jest… - spojrzałem na niego - … trochę podatny na takie dziwne ruchy. Mogłaś mi naderwać skórę, spójrz jak on już wygląda…
            Lucyna zerknęła na niego i oznajmiła bardziej pogodnie.
            - Chciałam tylko sprawdzić jak wygląda, bez napletka…
            Gdy ją usłyszałem uśmiechnąłem się radośnie. Nie do wiary, że mówi to moja dziewczyna, chyba naoglądała się za dużo badziewnych filmów. Czuję się trochę zażenowany, ale co zrobić trzeba brnąć dalej w tej farsie…
            - No i jak? – zapytałem.
            - Może być… - powiedziała pewnie.
            - Oj nie dam ci tak o nim mówić – podszedłem do niej łapiąc ją jedna ręką za talię i przyciągając do siebie.
            Teraz miałem zamiar zagrać moimi najlepszymi kartami. Wszystko albo nic. W tym czasie Lucyna lekko się zdziwiła widząc moja odwagę i zuchwałość, dodatkowo wzmógł to uczucie penis przyciskany do jej brzucha.
            - Jest naprawdę ciepły – powiedziała już prawie spokojnie.
            - Tak możesz mówić – odpowiedziałem i zacząłem ją powoli całować po szyi.
            Moje usta delikatnie pieściły jej skórę, podczas styku lekko wciągałem powietrze robiąc charakterystyczny cmok. Jej jędrne piersi dotykały mojego torsu, pieściły mnie bardzo delikatnie, można powiedzieć że były jak z aksamitu. Oprócz nich czułem także małe, twarde i sterczące sutki, które wręcz wbijały się w moje ciało. Były one kompletną przeciwnością ich większych „sióstr”. Mimo tego nie miałem im niczego za złe. Rozkoszując się pocałunkami wciągałem nosem delikatny zapach kwiatowego żelu pod prysznic. O dziwo gdy oglądałem wcześniej jej rzeczy nie natknąłem się na coś takiego. Widocznie musiała to przygotować na specjalną okazję. Czując, że Lucyna lekko się rozluźnia, drugą ręką złapałem ją za udo najdelikatniej jak tylko umiałem. Jej skóra w tym miejscu była równie delikatna jak na piersiach, z zapartym tchem zacząłem zataczać kółka pieszcząc ją bardzo łagodnie. Dziewczyna za ten czas nie wydawała z siebie żadnych odgłosów. Tylko dzięki temu, że byłem blisko jej ust słyszałem spokojny oddech. Zaciekawiony zerkałem kątem oka na jej twarz. Miała zamknięte oczy i uspokojona minę, nawet rumieńce z jej policzków zniknęły. Wyglądała na doskonale opanowaną, mimo tego że stykaliśmy się nadzy. Ja odczuwałem niezwykłą chęć aby przerwać to całowanie i zabrać się do „pracy”. Dzięki zasłoniętym żaluzjom w pokoju było bardzo klimatycznie, można powiedzieć, że sytuacja w sam raz na mały „numerek”. Cmokając jej szyję gromadziła się we mnie ogromna żądza, której musiałem wreszcie dać ujście. Mimowolnie ścisnąłem bardziej rękę na jej udzie. Dziewczyna zerknęła na mnie swoimi błękitnymi oczami. W tym świetle przypominały bardziej kolorem gęste chmury burzowe. Skojarzyło mi się tak ponieważ jej mina nie była zbyt łagodna, coś musiało się jej nie spodobać.
            - Mógłbyś mnie tak nie ściskać? – zapytała.
            O co jej chodzi? Czyżby już miała dość? Nie mam ściskać? Ale czego? Rozmyślając zerknąłem na moja rękę, która już nie pieściła jej uda. Zdziwiony zwolniłem uścisk i natychmiast spojrzałem na Lucynę.
            - Wybacz, już możemy kontynuować? – powiedziałem szybko aby ukryć zażenowanie.
            - A nie zapomniałeś o czymś? – zapytała.
            Coś jeszcze jej wadziło? Znowu zerknąłem na swoje ciało, próbując odgadnąć co ją teraz drażni. Jednakże nic nie zauważyłem, lekko zrezygnowany podniosłem wzrok. Teraz naprawdę nie mam pojęcia o co może jej chodzić, znowu coś wymyśliła? Zaczynam się trochę irytować gdy o tym myślę. Co chwilę psuje klimat i rujnuje moje plany, co chce na tym osiągnąć? Nie mogę się w kółko tym przejmować, muszę przeć na przód.
            - Nie rozumiem? – udałem głupka.
            - Chodzi o to, że wcześniej mięliśmy zbadać nasze ciała… - jej twarz znowu oblał rumieniec - …ja już zrobiłam co wpadło mi do głowy.
            Więc o to jej chodziło. Ta perwersyjna zabawa powinna dalej być kontynuowana, też tak myślę. Ale co by jej tu zbadać? Usłyszawszy jej słowa odszedłem do tyłu na krok, chcąc mieć lepszą widoczność. Śmignąłem wzrokiem po jej całym ciele, szukając odpowiedniego miejsca. Co bym mógł zrobić? Ona dotknęła mojego członka, co ja zaś mógłbym dotknąć? Wbiłem wzrok w jej łono. Może by tak… Złapałem się za głowę i podrapałem kilka razy. Lucyna zrobiła zdziwioną minę. Nie mogłem się zdecydować.
            - Dobra, niech będzie. Teraz moja kolej – przytaknąłem i zacząłem intensywnie myśleć.
            Wiele rzeczy w kobiecym ciele mogło wprowadzać mężczyznę w zawrót głowy, teraz jednak miałem jakąś wybrać aby jej dotknąć, czy jak to ujęła Lucyna „zbadać”. Może też się skuszę na tą rzecz, którą nie pokazuje się na co dzień, ta która kryje się pod bielizną. To prawdopodobnie będzie moje rozwiązanie. Obmyślając nie poruszyłam się nawet na krok, w tym czasie dziewczyna zaczęła się lekko niecierpliwić. Nagle zacząłem:
            - Chciałbym, żebyś się położyła – powiedziałem spokojnie i pokazałem jej łóżko.
            Lucyna zorientowała się po dopiero chwili o co chodzi, zdziwiona podeszła do swojego łóżka. Teraz miałem jeszcze chwilę aby się jej przypatrzeć. Przechodząc obok musnęła mnie lekko włosami, które już prawie się wysuszyły. Były ułożone w nieładzie przez co, zdawały się nieco większe niż były normalnie. Wtedy też poczułem miły zapach szamponu, zdziwiłem się że moje nozdrza jeszcze się do niego nie przyzwyczaiły, w końcu od mojego wejścia do pokoju minęło już dość dużo czasu. Podczas chodu Lucyna zachowywała się bardzo naturalnie, jakby nie zwracając uwagi na to, że jest aktualnie naga. Mnie ta sytuacja nad wyraz stresuje, podczas chodzenia czuję jak mój członek rusza się na boki, przez co nie mogę się skoncentrować. Ona wygląda jakby to nie był jej pierwszy raz. Jej piersi prawie się nie poruszały dzięki idealnie łagodnym krokom jakie robiła, to samo z jej pupą i udami, poruszały się niezwykle harmonijnie. Mimo iż ta cała dziwna sytuacja trwała od jakieś czasu, nie potrafię się przyzwyczaić do jej porażającego piękna, które nie pozwala oderwać od niej oczu choćby na chwilę. Będąc już przy swoim posłaniu podniosła swoją nogę w górę i postawiła ją na łóżku. Podczas tego ruchu dostrzegłem niespodziewanie jej „słodki rowek”, który cały ten czas był skryty przed moimi oczami. Ten widok spowodował u mnie niezwykle silny impuls, w wyniku którego lekko wytrzeszczyłem oczy i poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej pompując krew do wszystkich organów w moim ciele. Czułem jak nachodzi mnie fala gorąca, a moje ręce trochę zaczynały drżeć. Tego całkowicie się nie spodziewałem, ona jednak widziała co zrobić, żeby nie dać mi się nudzić. Starając się nie zwracać uwagi na szalejące hormony, stałem dalej oczekując dalszego biegu spraw. Lucyna zerknęła na mnie jakby sprawdzając efekty swoich poczynań, widząc moja twarz nie okazała żadnych emocji. Widocznie mój kamuflaż odniósł skutek. Jednak gdy spojrzała na moje krocze lekko się uśmiechnęła i jednocześnie zaczerwieniła. Wiedziałem dlaczego tak się stało. Całym moim penisem targało potężne gorąco. Czułem jak każda kropka krwi jest w nim przepompowywana, a silne pulsowanie było tylko tego oczywistym dowodem. Dziewczyna pewna już efektów swoich działań, majestatycznie usiadła na łóżku. Przerzedzając włosy położyła się na plecach, zostawiając nogi na dywanie. W ten sposób miałem przed oczami jej waginę w pełnej okazałości. Dlaczego obróciła się akurat do mnie przodem?! Czy nie przypuszcza, że będę się mógł nie opanować?! Cholera, jak ja bym chciał ją dosiąść…
            You can not change your fate. No man can...

            Skomentuj

            • darthdragon
              Świętoszek
              • Mar 2009
              • 8

              #7
              Myślałem stojąc na nogach jak z waty i podziwiając jej piękno. Lucyna leżąc miała głowę zwróconą w stronę sufitu, dlatego nie zdawała sobie sprawy z walki jaką teraz toczę. Jednak ja już nie miałem odwrotu, musiałem dotrzymać danego słowa. Powoli podszedłem do niej w taki sposób, że znalazłem się w jej polu widzenia. Spojrzeliśmy na siebie i zrozumiałem co mam powiedzieć. Lekko otworzyłem usta, jednak ona mnie wyprzedziła.
              - Nie musisz się opanowywać – rzekła spokojnie, mrugając szybko kilka razy.
              Jej słowa wzbudziły we mnie mieszane uczucia. Co ona ma na myśli? Czyżby jednak wyczuła co się we mnie kłębi? Chciała abym się nie powstrzymywał? Czy to możliwe, że tego chce? Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany, próbując odczytać jej myśli. Nic z tego, przecież nie mam szóstego zmysłu. Nie będę ryzykował, zagram asekuracyjnie… Albo… Rozważałem w głowie, gdy Lucyna znudzona czekaniem usiadła na łóżku. Lekko otrzeźwiałem i zacząłem mówić:
              - Chciałbym żeby… - zaciąłem się.
              W mojej głowie pojawił się okropny dylemat, mogłem zrobić coś normalnego, albo coś szalonego. Czas uciekał zaś ja nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Czy ona na pewno zrozumie moje intencje? Nie mam pojęcia. Dobra… raz kozie śmierć…
              - Może spróbujemy fellatio? – zapytałem czując jak w moim żołądku zrobiła się kluska.
              You can not change your fate. No man can...

              Skomentuj

              • darthdragon
                Świętoszek
                • Mar 2009
                • 8

                #8
                Sperm Whale Eye
                ACT IV : Greed

                Nigdy bym nie przypuszczał, z moich ust padnie takie coś. Może się zadecydowałem, ale to brzmi naprawdę głupio. Nawet ze sobą nie spaliśmy, a już mam ochotę na takie coś. Chyba zaraz zapadnę się pod ziemię… Myślałem zawstydzony wpatrując się w puszysty dywan. Lucyna zrobiła zaciekawiona minę i złączyła nogi kładąc na nich ręce, w takiej pozycji przyglądała się mi całemu. Stojąc jak na szpilkach analizowałem co się złego teraz może stać. Czy dziewczyna się na mnie obrazi? Wyrzuci mnie z domu? Czy tylko skarci za zbyt odważne fantazje? Nie wiedziałem, bo nie słyszałem nic oprócz cichego odgłosu oddechu i bicia własnego serca. Dlaczego teraz się wstydzę, przecież nic złego nie zrobiłem? Powiedziałem tylko co bym chciał robić. A nawet kulturalnie zapytałem, czy to takie złe? Lucyna powinna choć rozważyć taką możliwość, przecież sama zaczęła te perwersje. Tak właściwie to przez nią to wszystko! Ona spaczyła mój umysł, wcześniej nigdy bym o czymś takim nie pomyślał. Więc to czemu ja się mam martwić i wstydzić? Niech ona teraz cierpi. Powolutku podniosłem wzrok. Najpierw zobaczyłem jej nogi zakończone jędrnymi udami. Obie były zaciśnięte więc nie mogłem nic ciekawego dojrzeć, lecz odrobinę wyżej zwisały ku dole dwie piersi, których widok lekko podniósł mi puls. Nie tracąc koncentracji nie zatrzymałem na nich wzroku tylko powędrowałem wyżej. Jej twarz wyglądała na lekko zatroskaną, może wręcz zaniepokojoną, nie wiedziałem dlaczego tak się stało, ale nie pozostał mi zbyt duży wybór. Czyżby coś było nie tak? Coś ją martwi? W tej chwili Lucyna zaczęła mówić:
                - J-Ja… nie wiem co mam odpowiedzieć… – powiedziała łamiącym się głosem - …tak naprawdę to nie wiem co to znaczy… - skończyła spuszczając głowę na dół.
                Zaskoczony nie wiedziałem co odpowiedzieć. Jeśli ona rzeczywiście nie wie o co mi chodzi to mam jeszcze szanse to wszystko naprawić. Powinienem poprosić o coś innego…
                - Robert powiesz mi co to znaczy? – zapytała przybierając niewinną minę.
                Teraz już się z tego nie wyślizgnę, o cholercia muszę coś wymyślić… Dziewczyna wyglądał teraz niczym anioł proszący grzesznego śmiertelnika. Po prostu nie umiałem się jej oprzeć, dlatego zacząłem:
                - Jak ci to wytłumaczyć… - powiedziałem cicho do siebie i usiadłem obok niej.
                Lucyna nie spuściła ze mnie wzroku choćby na chwilę, była we mnie wpatrzona jak w obrazek. Usiadawszy już wygodnie poprawiłem sobie sterczącego penisa i odwróciłem się do niej z zadumanym wyraz twarzy.
                - Co to jest fellatio? – ponowiła pytanie.
                Widać, że nie miała zamiaru się poddać, dlatego postanowiłem ją wtajemniczyć w nieznany jej jeszcze szalony świat.
                - Fellatio to metoda seksu oralnego polegająca na stymulowaniu penisa i moszny mężczyzny za pomocą ust, warg bądź języka… – Lucyna słysząc moją starannie wyrecytowana formułkę, jaką pamiętałem po lekturze jakiejś encyklopedii, wytrzeszczyła lekko oczy.
                Cholera chyba lekko zaszarżowałem, powinienem zacząć bardziej łagodnie. Muszę coś powiedzieć, bo jej widok nie da mi spokoju do końca życia.
                - Ta nazwa pochodzi z łacińskiego fellare czyli ssać… – dziewczyna jeszcze bardziej się zdziwiła - …ale potem możemy spróbować cunnilingus...
                Lucyna patrzyła na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami, które teraz wyglądały jak dwa wielkie pochłaniające mnie morskie wiry. Jednak najgorsze było to, że ja jeszcze nie skończyłem...
                - Cunnilingus to coś podobnego do fellatio, ale w tym przypadku to mężczyzna stymuluje narządy płciowe partnerki przez lizanie. Ta nazwa też pochodzi z łaciny, connus czyli srom, oraz lingua – język. Dla części kobiet oralne pieszczoty łechtaczki są techniką ułatwiającą osiągnięcie orgazmu… - dokończyłem wykład i odetchnąłem z ulgą.
                Jezu już mam to za sobą… Ciekawe co ona teraz powie? Czy jest jakaś szansa, że to zaaprobuje? Pytałem się w myślach i obserwowałem moją dziewczynę. Ona jednak nie reagowała, siedziała jakby zahipnotyzowana i wpatrywała się we mnie. To źle wróży, muszę coś powiedzieć.
                - Lucyna, co jest? Stało się coś? – zapytałem z wyrozumieniem w głosie.
                Dziewczyna dalej nie reagowała. Czyżby to był koniec? Dziewczyna zaraz wybuchnie i mnie wygoni ze swojego domu… Albo coś gorszego – wyrzuci nagiego. Z gołym zadem będę musiał dopieprzać po ulicy, aż do mojego domu który jest stąd dobre cztery kilometry… No nie powinno być aż tak źle… Chyba… Spojrzałem na Lucynę, której zaczęła lekko drgać powieka. Dziewczyna zaczęła się pocić i głęboko oddychać. Byłem prawie pewien, że ta sytuacja nie skończy się dobrze.
                - Nie wiedziałam… - zaczęła nagle - …że aż tak się na tym znasz. Zdziwiłeś mnie…
                Wreszcie coś powiedziała. Ciekawe czy to dobrze, że ją zdziwiłem? Mam nadzieję, że pozytywnie.
                - Trochę czytałem w Internecie, nic takiego…
                - Mnie się jednak zdaje, że fellatio jak dla nas to trochę za dużo – strzeliła prosto z mostu.
                No to pozamiatane, nie będzie dzisiaj lodzika… Ale bynajmniej się nie obraziła, zrozumiała o co mi chodzi. Jednak to jeszcze nie koniec, to dopiero było pierwsze podejście.
                - Rozumiem, to może spróbujemy czegoś innego? – zapytałem spokojnie.
                - Nie wiedzę przeszkód – powiedziała uśmiechając się szczerze.
                No to próbujemy jeszcze raz. Teraz musze wymyślić coś bardziej realnego, coś co mogę banalnie zrobić. Ona mnie po prostu dotknęła, dlatego ja nie chcę jej też tak po prostu dotknąć… Chciałbym zrobić coś ambitniejszego, jednak nie mam pomysłu. W mojej głowie powoli zaczął się tworzyć zalążek szalonego pomysłu. Moje usta same z siebie wykrzywiły się w kształt szyderczego uśmieszku. Już wiedziałem co jej powiem…
                - Cieszę się, że zaproponowałeś mi takie coś… - powiedziała.
                Dziękuje mi za zaproponowanie jej obciąganka? Dzisiaj naprawdę szykuje się długa noc…
                - Dzięki temu jestem pewna, że masz do mnie duże zaufanie. Dzięki.
                Szyderczy uśmiech spełzł z moich ust. Domyślam się, że doszukuje się jakiegoś drugiego dna. Tak jednak nie było, po prostu chciałem żeby mnie zaspokoiła. Czy to takie trudne do odgadnięcia? Mniejsza z tym, muszę jej zaproponować moją drugą opcję.
                - Nie ma za co. Ale prawdę powiedziawszy mam do ciebie drugą prośbę… - powiedziałem odrobinę niespokojny.
                - Mów Robert.
                Dobra, zaraz zobaczymy na ile cię stać maleńka.
                - Co powiesz na wspólną masturbację?
                Dziewczyna oswojona już lekko z krepującymi pytaniami, kilka razy podniosła do góry brwi i otworzyła usta układając je w kształt litery „O”. Ja siedziałem niewzruszony i oczekiwałem odpowiedzi. Jeśli się nie zgodzi to mam jeszcze trzecie podejście. Ale powoli będę wykluczać najlepsze opcje i na końcu zostanie sama padlina - odrzuty które mnie już nie zadowolą. Skupiłem się na jej niebieskich oczach. Zgódź się, proszę zgódź się…
                - Dobra, chyba mogę to zrobić – powiedziała radośnie.
                JEEEEEST! Udało mi się ją nakłonić! Teraz to dopiero będzie się działo! Odetchnąłem z ulga i rozsiadłem się wygodnie na łóżku. Pozostała tylko kwestia omówienia szczegółów.
                - To jak mam się do tego zabrać? – zapytała Lucyna.
                Teraz mogłem zbroić dosłownie wszystko. Moje możliwości były praktycznie nieskończone, musiałem tylko dobrze je dobrać. Widząc już przed oczami wyraźną wizję położyłem się na łóżku układając głowę na poduszce. Spojrzałem na Lucynę, która przyglądał mi się z zaciekawieniem. Ja za ten czas podłożyłem sobie ręce pod głowę, aby mój spokojnie spoglądać przed siebie.
                - Podejdź do mnie… - powiedziałem niskim zachrypłym tonem.
                Dziewczyna lekko zafascynowana także weszła na łóżko i na czworaka zaczęła się do mnie posuwać. Jej piersi poruszały się namiętnie na boki, a włosy falowały bezładnie zakrywając częściowo jej twarz. Ten widok bardzo mnie pobudził, dlatego nie tracąc czasu powiedziałem:
                - Możesz zacząć.
                Otwarty na wszelkie nowe doznania zamknąłem oczy i wyczekiwałem. Po kilku sekundach usłyszałem głos Lucyny.
                - A jak mam się do tego zabrać? – zapytała zawstydzona – Naprawdę nie wiem co mam robić, proszę powiedz mi…
                Otworzyłem z zaciekawieniem oczy. Tego mogłem się spodziewać. Dziewczynka nie miała jeszcze obycia z twardym męskim światem. Zaraz ci wszystko pokażę, bez obaw.
                - A wiesz w ogóle jak się masturbuje? – zapytałem.
                Lucyna zrobiła dziwną minę i odpowiedziała:
                - Tak naprawdę… to ja jeszcze nigdy tego nie robiłam. Wybacz… po prostu uważałam, że to trochę odrażające.
                No i mnie zatkała. Jeśli uważa za złe samo-zadowalanie się to czemu się zgodziła żeby mi to zrobić? Dziwne myślenie.
                - To dlaczego nie boisz się mi tego zrobić?
                - Teraz i tak będziemy razem więc nie chcę cię zawieść… - powiedziała nerwowo przewracając oczami.
                - Naprawdę chcesz to zrobić? Jesteś tego pewna? – zapytałem, lecz z całego serca oczekiwałem na potwierdzającą odpowiedź.
                - Tak… - rzekła po krótkim zastanowieniu - …mogę to zrobić.
                To wspaniale, może wreszcie coś się dzisiaj wydarzy. Do roboty mała!
                - Jak chcesz zacząć to weź go w ręce… - zacząłem tłumaczyć.
                Lucyna lekko niechętnie złapała mojego penisa jedna ręką, pamiętając niedawne nieprzyjemności robiła wszystko bardzo delikatnie. Jej zimna ręka uśmierzyła żar jaki go pochłonął. Czując ulgę głęboko odetchnąłem i spojrzałem usatysfakcjonowany na moja partnerkę.
                - Chyba wiesz co dalej, prawda?
                Lucyna zerknęła na mnie chwilkę i dalej wpatrywała się w mojego penisa. Nie odpowiedziała na moje pytanie, przez co poczułem nowe wątpliwości. Nagle spokojnie posunęła rękę do góry i jeszcze wolniej spuściła ją w dół. Zaczęła powtarzać ten ruch w obranym na początku tempie. Czułem jak skóra na moim członku zaczyna się marszczyć aby po chwili być naciągnięta do granic możliwości. Z powodu wielkiego podniecenia, czułem z tego ogromną przyjemność, nie spodziewałem się czegoś takiego. Wiedziałem, że masturbacja przeprowadzona nie swoimi rękami jest przyjemna, ale to co się działo przerastało moje najszczersze oczekiwania. Odprężyłem się i zamknąłem oczy próbując całkowicie skupić się tylko na moim zmyśle dotyku. Analizując jej wszystkie ruchy doszedłem do winsoku, że jej uścisk jest zbyt łagodny.
                - Możesz ścisnąć mocniej – powiedziałem prawie szeptem i otworzyłem oczy.
                Lucyna wpatrując się we mnie przestała ruszać ręką.
                - Nie bój się go, wtedy to było małe nieporozumienie. On nie jest z papieru, to kawał twardego mięśnia, jak ściśniesz wtedy będą leprze efekty twojej roboty – powiedziałem i uśmiechnąłem się szczerze.
                Lucyna czerwona jak burak zacisnęła rękę bardziej. Czując odpowiedni ucisk przytaknąłem głową. Dziewczyna natychmiast zaczęła swoją „robótkę”. Tym razem robiła to o wiele gwałtowniej, czułem jakby to nie była ta sama osoba. Już nie zamknąłem oczu, wpatrywałem się w dzikość mojej partnerki, która wpatrywała się z lekkim uśmiechem w mojego członka. Teraz naprawdę zaczynała się moja wymarzona „długa noc”… Ach… Nie wiedziałem, że Lucynka ma taki fach w ręku. Muszę jej powiedzieć, że jest znakomita w robótkach ręcznych. Przyglądałem się mojemu wymęczonemu penisowi, którego żołądź raz był zakryty przez rękę mojej partnerki, a raz całkowicie obnażony z otulającego go napletka. Wtedy wyglądał jak smutny fioletowawy grzybek. Widząc przed sobą dziwne wizje uśmiechnąłem się szeroko, cała ta sytuacja wydawała mi się teraz bardzo komiczna. Fantazje przerwał mi lekki pogłębiający się ból, który przeszywał mnie w kroczu. Dobrze wiedziałem o co chodzi, dlatego zwróciłem jej uwagę.
                - Lucyna jest trochę za sucho… - zacząłem, na co dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.
                - Mam go czymś posmarować? – zapytała.
                - A masz jakieś olejki albo lubrykanty?
                Dziewczyna po chwili odpowiedziała:
                - Niestety, nic takiego nie mam.
                Cholera, sama mnie zaprosiła na noc, a nic prawie nie przygotowała. Kurde jakbym wiedział to załatwiłbym jakieś olejki. Z jej umiejętnościami nie da rady na sucho…
                - Lucyna, a może tak… - zaczął mówić lekko zawstydzony - …może użyjesz śliny?
                Dziewczyna spojrzała na mnie, a potem na mojego drągala. Po sekundzie kiwnęła głową. Nieźle, szybka decyzja. Do dzieła mała! Lucyna po chwili zebrała w ustach ślinę i splunęła sobie na rękę, która przyłożyła do mojego penisa. Rozmasowała wszystko na całej jego powierzchni i zaczęła ruszać ręką powoli jakby badając nowe „środowisko”. Widząc moją dziewczynę robiącą takie rzeczy, czułem się niezwykle usatysfakcjonowany. Nie brzydziłem się jej śliny ani jej delikatnej ręki. Cała sytuacja wyglądała jakby żywcem wzięta z mojej dzikiej fantazji. Lucyna natomiast widząc, że członek dalej jest zbyt mało wilgotny splunęła na swoja druga rękę i ją także do niego przyłożyła. Teraz oburącz pieściła mojego penisa, ściskając go dosyć mocno. Podczas ruchu pojawiał się dziwny dźwięk, przypominający mlaskanie. Wszystko to spowodowało u mnie prawdziwą eksplozję podniecenia. Nigdy sobie nie wyobrażałem takiego czegoś.
                - Szybciej – powiedziałem z ekstazą w głosie.
                Lucyna widząc moje podniecenie zaczęła pracować rękami jeszcze szybciej. W jej niebieskich oczach pojawiły się dziwne iskierki, które kontrastowały z czerwonymi policzkami. Na jej twarzy malowało się coś w rodzaju skupienia, którego jeszcze nie widziałem. Czułem, że dziewczyna stara się ze wszystkich sił aby mi dogodzić, dlatego postanowiłem w przyszłości się jej maksymalnie odwzajemnić. Teraz jednak liczyłem się tylko ja, najpierw niech spełnią się moje pragnienia… Lucyna splunęła po raz trzeci, chyba przestała się brzydzić. Teraz poruszała się jak maszyna, wykonywała jednolite ruchy raz w górę raz w dół. Po chwili zaczęła przekładać ręce, dając mi tym samym niesamowite odczucia. Członek jednak dalej był zbyt suchy, nie chciałem jej pouczać, miałem nadzieję, że sama się spostrzeże. Odchyliłem lekko głowę do tyłu wpatrując się w okno zakryte żaluzjami. Prześwitywało przez nie lekkie światło pochodzące prawdopodobnie od przydrożnych latarni. Za ten czas dziewczyna puściła jedną ręką mojego członka i powoli włożyła ją do ust. Zaczęła przy tym obficie ślinić. Coś wyczuwając spojrzałem na nią. Skąd miała tyle śliny? Niezła jest… Lucyna zaczęła swoimi palcami gładzić język, zbierając z niego każdą kropelkę płynu. Robiła to energicznie, wręcz łapczywie. Oglądając ją miałem nieodpartą ochotę wyrwać się z jej uścisku i wejść w nią z całą nagromadzoną we mnie energią. Lucyna po chwili wyciągnęła place ze swoich ust, ślina była tak gęsta, ze ciągnęła się z nich na kilkanaście centymetrów. Gdy się urwała, kilka jej kropli spadło na jej piersi. Odpowiednio nawilżona ręka spoczęła na moim penisie. Po dokładnym wysmarowaniu znowu zaczęła go onanizować. Tym razem byłem pewien, że wszystko jest znakomicie śliskie. Czułem podniecenie całym ciałem, chciałem aby poruszała rękami coraz szybciej i szybciej… W tej chwili to ja byłem najważniejszy… Lucyna także bardzo pobudzona przyglądała mi się z lekko przymkniętymi powiekami. Ja natomiast zacząłem coraz szybciej oddychać.
                - Szybciej, szybciej… - powiedziałem prawie szeptem.
                Lucyna jak na moje żądanie przyspieszyła. Odczuwałem, że moje podniecenie niedługo dojdzie do szczytu. Niemiałem zamiaru się zastanawiać gdzie się spuścić, czy co z robić z wytryśniętą spermą. Liczyło się tylko te niezapomniane uczucie. Dziewczyna chyba wyczuła moje podniecenie, bo lekko spowolniła swoje ruchy. Mój penis był cały świecący i wilgotny od śliny. Jego kolor także mówił, że niedługo wytryśnie. Mimo wcześniejszych obiekcji musiałem jakoś ostrzec Lucynę.
                - Zaraz dojdę… - zacząłem - …gdzie się mam spuścić? – zapytałem lekko zażenowany.
                Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona i szybko odpowiedziała:
                - Nie mam pojęcia… - rzekła nie przestając ruszać rękami.
                - Może do chusteczki, albo papieru toaletowego?
                Dziewczyna dalej miała zmieszana minę. Ja zaś czułem, że niebezpieczeństwo zbliża się wielkimi krokami.
                - Jeśli tak, to zaraz mogłabym pójść…
                - No ale jeśli się zgodzisz… - przerwałem jej nagle - …to mógłbym to zrobić na ciebie. Na przykład na twoje piersi… - skończyłem zawstydzony tym co właśnie powiedziałem.
                Lucyna zrobiła lekko zdziwiony wyraz twarzy i zerknęła na mojego penisa.
                - Mogłabym spróbować… Jeśli tego chcesz… - powiedziała zaczerwieniona.
                Nieprawdopodobne! Moje wszystkie marzenia się spełniają, nie mogę w to uwierzyć! Jak zmusiłem dziewczynę, żeby zaczęła mnie onanizować i pozwoliła się na siebie spuścić?! Jestem nieobliczalny! Przerastam sam siebie! Chyba zostanę Casanovą! Ekscytowałem się w myślach widząc niewinną twarz Lucyny. Nagle w pokoju rozległa się dziwna przytłumiona melodia. Z początku nie wiedziałem co to jest.
                - Ktoś dzwoni do drzwi Robert… - powiedziała przestraszonym głosem Lucyna.
                - Co? Jak to możliwe? Przecież…
                - To na pewno nie moi rodzice. To musi być ktoś inny… Może sąsiad?
                Mówiąc puściła mojego penisa i złapała za ręcznik leżący na dywanie. Wytarła szybko ręce i wybiegła z pokoju.
                - Gdzie ty…
                - Do łazienki, musze sprawdzić kto to – dobiegł mnie głos zza drzwi.
                - Nie możesz po prostu zostać ze mną. Może to jakaś błahostka, jak zauważy ze dom jest pusty to sobie pójdzie…
                - Mój ojciec mówił mi, że jego kolega może tutaj przyjść. Poczekaj chwilę… - nagle pojawiła się we drzwiach - …zaraz przyjdę.
                Uśmiechnęła się promieniście i zatrzasnęła drzwi. Potem słyszałem tylko jej kroki gdy schodziła po schodach na dół. Powoli usiadłem na łóżku i spojrzałem na swojego penisa. Był cały wilgotny i spragniony. Do diabła, takiego pecha już dawno nie miałem. Co to za cholera nam przerwała?! Nieważne, musze pomyśleć co dalej… Nie myśląc długo złapałem za swojego członka i zacząłem się masturbować. Musze być w gotowości jak przyjdzie, cholera ale ona naśliniła… Zauważyłem czując ogromna wilgotność. Wpatrywałem się w sufit ruszając prawą ręko to w górę to w dół. Ach, i tak wszystko się kończy na samotnym ręcznym… Lucynko czekam na ciebie, przychodź szybko. Siedziałem rozkraczony oczekując na moją dziewczynę. Zrządzenie losu? Zły układ gwiazd? Zwykły pech? Irytująca sytuacja… Zażenowany lekko się uśmiechnąłem i spojrzałem na swoje krocze. Już niedługo, wytrzymaj jeszcze chwilę. Nagle poczułem falę podniecenia, rozpoznałem że niedługo dojdę. O cholera, chyba trochę za szybko, muszę zwolnić. W końcu obiecałem Lucynie. Puściłem mojego członka i wytarłem mokrą rękę o łóżko. Chyba nie będzie mi tego miała za złe? Nagle usłyszałem dźwięk kroków na schodach. Po kilku chwilach dźwięk dochodził już zza drzwi. Zdenerwowany podskoczyłem do skraja łóżka i usiadłem na nim kładąc ręce na kolanach. Czekałem z niecierpliwością na moją dziewczynę. Drzwi powoli się uchyliły i ukazała się w nich noga z butem. Zdziwiony zamarłem bezruchu. Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w kurtkę i spodnie ze sztruksu. Spojrzał na mnie i szyderczo się uśmiechnął.
                - Widzę, że szykowało się małe ****nko? – zapytał szczerząc zęby.
                Wybałuszyłem na niego oczy i zakryłem rekami krocze. Nie wiedziałem co mam począć. Co się stało?! Kto to jest?!
                You can not change your fate. No man can...

                Skomentuj

                • darthdragon
                  Świętoszek
                  • Mar 2009
                  • 8

                  #9
                  - Nie wstydź się szczylu. Masz dzisiaj pecha, bo jeśli nie podupczyłeś to już tego nie zrobisz…
                  - Kim pan jest?! – krzyknąłem wystraszony.
                  Mężczyzna za ten czas sięgnął do tyłu swoich spodni i wciągnął zza nich metalowy przedmiot.
                  - To mój mały przyjaciel - dwudziestka dziewiątka, importowany prosto z Ameryki – dodał pokazując mi rewolwer marki Smith and Wesson i robiąc zadumaną minę.
                  Nogi zaczęły mi się trząść, a na czole pojawiły się krople potu. Co tutaj się dzieje… Mężczyzna nagle wycelował broń we mnie.
                  - Nic do ciebie nie mam szczylu, ale dzisiaj sobie nie poruchasz. Znalazłeś się tutaj w złym czasie… - odkrząknął i splunął na puszysty dywan.
                  I co ma teraz zrobić?! Cholera to dzieje się naprawdę?!
                  - Nie mogę się opanować… - powiedział dziwnie pobudzony - ….wiesz czemu ten pistolet jest nazywany Magnum 44?
                  Co mu odwaliło, żeby pytać o takie coś?! Po chwili do trzęsących się nóg dołączyły ręce. Pokiwałem mu, że nie znałem odpowiedzi na to pytanie.
                  - Ach to szkoda, bo widzisz… - opuścił broń w stronę ziemi i zaczął się przechadzać po pokoju - …niektórzy mylnie tak go nazywają, a magnum to tylko nawa amunicji. Naboje o średnicy 0,44 cala czyli magnum, robią niekiedy dziurę wylotową wielkości cytryny. Fajna broń… - uśmiechnął się w moja stronę.
                  - Ja… ja… chcę żyć… - wybełkotałem.
                  Nie wiedziałem co mam począć, stał przede mną szalony człowiek z rewolwerem w dłoni i powiadał jakieś bzdury. Co mogłem zrobić…
                  - Już mnie widziałeś więc nie mam wyboru… - wymierzył we mnie - …to nie będzie bolało. A i jeszcze jedno… - zerknął za siebie - Twoją dziewczyną na pewno się zaopiekuję…
                  Widząc jak pociąga za spust odruchowo zasłoniłem twarz rekami. W pokoju rozległ się huk po którym w powietrzu rozniósł się dziwny zapach spalenizny. Więc tak pachnie proch… Pomyślałem i upadłem na łóżko. Przeszył mnie przeraźliwy ból pod lewą piersią, gdy złapałem się za to miejsce poczułem ciepłą ciecz wypływającą z rany. Nie zerkałem nawet na nią, byłem kompletnie pewien czym ona jest. Patrząc się na sufit traciłem powoli przytomność. Dlaczego to się tak potoczyło? Zapytałem się resztkami sił. Nagle w polu widzenia mojego zamglonego wzroku pojawiła się twarz oprawcy. Uśmiechał się szyderczo i posłał mi oczko.
                  - A tak na marginesie... Nazywają mnie kaszalot… - te słowa były ostatnią rzeczą jaką słyszałem przed pochłonięciem przez ciemność.
                  You can not change your fate. No man can...

                  Skomentuj

                  • Aluno1992
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Feb 2009
                    • 196

                    #10
                    Ale smutne zakończenie
                    "Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowedzi. Jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to niestety mój obowiązek."

                    Skomentuj

                    • darthdragon
                      Świętoszek
                      • Mar 2009
                      • 8

                      #11
                      Podyktowane trochę koniecznością. Musiałem jakoś to zakończyć, żeby wziąć się za następny projekt. Zakończenie smutne jednak zależy dla kogo, on bynajmniej mógł spocząć w spokoju, jego dziewczynę czekało jeszcze wiele traumatycznych przeżyć. To opowiadanie napisałem zanim odkryłem to forum więc trochę różni się od tutejszych standardów. Jednak myślę, że choć niektórym się podobało. Jeśli tak, to mam już w głowie dalszą część.
                      You can not change your fate. No man can...

                      Skomentuj

                      • Quirel
                        Świętoszek
                        • Feb 2009
                        • 32

                        #12
                        Jak masz w głowie dalszą część to pisz facet, pisz
                        Naprawdę świetnie Ci to wychodzi :]

                        Skomentuj

                        • rozyczka70
                          Erotoman
                          • Mar 2007
                          • 656

                          #13
                          Faktycznie, fajnie się czyta
                          Rozyczka
                          vel
                          Szukający Myśliciel

                          Skomentuj

                          Working...