Oto przed wami próbka opowiadania mojego autorstwa. Jest to komiczna historia o pewnym związku, zawierająca treści intymne. Sperm Whale – to kaszalot, tak dla pewności… Miłej lektury!
Wiele myślałem na ten temat, jednak nic nie przyszło mi do głowy. Teraz jest już za późno, mogę tylko dać z siebie wszystko. W tej chwili stoję pod baterią prysznicową, która rozpyla małe kropelki przeźroczystej cieczy na moje ciało. Dokładnie umyłem się cały nie pozostawiając żadnego miejsca, którego czystości nie byłbym pewien. Nawet mając pewność dalej mydliłem ręce i znowu nacierałem swoją skórę pod pachami. Czułem jakby coś siedziało mi w żołądku, nie miałem w ogóle apetytu. Normalny chłopak w takiej sytuacji skakał by z radości, ja jednak niemiłosiernie się denerwowałem i chciałem mieć już święty spokój. Myśląc teraz o tym zauważyłem, że jestem jeszcze nieprzygotowany i powinienem najszybciej jak tylko umiem uciec. Lecz taka kolej rzeczy nie może się wydarzyć, jestem już w tym bagnie więc powinien zanurkować… Te określenie nie zabrzmiało zbyt fajnie, tak czy siak nie mam już wyboru. Spojrzałem zdenerwowany na swoje ciało z którego spływała piana. Podniosłem rękę i ja powąchałem, poczułem tylko miły zapach mydła i żelu pod prysznic. Kucnąłem w kabinie przez co woda uderzała prosto w moją głowę, nie było to zbyt przyjemne jednak musiałem sprawdzić wszystkie miejsca. Znowu pociągnąłem nosem, zaś zapach był równie przyjemny co wcześniej. Zamknąłem oczy chcąc zapamiętać to wspaniałą chwilę, kiedy cały wspaniale pachniałem i nie obawiałem się niczego… Niestety strach dalej nie ustąpił, ciągle wiele rzeczy mogło się stać nie tak. Wstałem i spuściłem głowę w dół oglądając tę cześć ciała, która teraz najbardziej będzie mi potrzebna. On jednak wisiał niewzruszony, jakby dodając mi otuchy… Tak bynajmniej mi się zdawało. Powinienem brać z niego przykład, być taki spokojny jak on… Dalej wisiał, a kropelki wody spływały po nim i kapały do brodzika. Wiele rzeczy mogło się stać… Teraz dopiero sobie uświadomiłem jak długo już tutaj siedzę, przecież to nie mój dom. Natychmiast się otrząsnąłem i zakręciłem kurek z ciepła wodą. Gdy woda przestała się lać, słyszałem ciche krople spływające z mojego ciała i pluskające radośnie gdy stykały się z brodzikiem. Oprócz tych dźwięków nie było nic. Głucha cisza, która mogła skrywać w sobie coś niepokojącego, coś co mogło mnie ośmieszyć i skompromitować. Jednak nie mogłem się teraz poddać. Otworzyłem przesuwane drzwi z kabiny i wyszedłem z niej stanowczo. Pod moimi nogami zabulgotała nasiąknięta już wodą gąbka dzięki której nie przewróciłem się na gładkich biało-niebieskich kafelkach wyściełających podłogę łazienki. Gdy spojrzałem na lustro znajdujące się nad umywalką, dostrzegłem, że jest całe zaparowane. W tym samym momencie wpadł mi do głowy szalony pomysł. Nagi do niego podszedłem i namalowałem serduszko, dokładnie nie wiem co mnie naszło aby to zrobić jednak uznałem to za dosyć zabawny pomysł. Przez chwile z zadumą wpatrywałem się w moje dzieło, jednak czas naglił. Szybko wróciłem się po ręcznik i wytarłem włosy, potem zaś powoli wycierałem całe moje ciało. Gdy doszedłem do nóg poczułem dziwny ucisk w żołądku, coś oznajmiło mi że zaraz zacznie się coś dziwnego. Ja jednak wiedziałem, że jeszcze nie wszystko zrobione. Zerknąłem do małej szafki na ścianie w poszukiwaniu pasty do mycia zębów. Pomyślałem, że chociaż nie jest u siebie lepiej jeż użyję, leprze to niż wpadka. Po otwarciu szafki ukazał się przede mną kubek z dwoma szczotkami w środku, nie wiedziałem która do kogo należy. Postawiłem na ślepy los i wziąłem pierwszą z brzegu. Nałożyłem trochę pasty i rozpocząłem mycie zębów. W przeciągu kilkudziesięciu sekund skończyłem. Zimna wodą wypłukałem usta i przeglądałem swój uśmiech w lustrze z którego już lekko zeszła para. W tej chwili nie było już odwrotu, musiałem przeć przez siebie i kontynuować rozpoczęte przeze mnie dzieło. Przepasany ręcznikiem powoli podszedłem do drzwi, które wydawały się teraz wrotami do nieznanego mi wcześniej świata. Stanąłem przed nimi i jedną ręką odblokowałem rygiel blokujący od wewnątrz wejścia do środka. Drugą zaś pociągnąłem za klamkę, która otworzyła drzwi. Natychmiast poczułem niezwykły chłód panujący w domu. Przeszły mnie ciarki na samą myśl co mogło się tam kryć. Ale przecież tam nic nie było… Tak bynajmniej sądziłem przekraczając próg łazienki i kierując się dalej ciemnym holem. Po kilku krokach natychmiast rzuciło mi się w oczy światło dobiegające z uchylonych drzwi jednego pokoju znajdującego się na wprost. Dobrze wiedziałem, co się w nim znajduje i to że jest tam mój punkt docelowy.
Bez namysłu skarciłem do środka i otworzyłem drzwi. Skrywały one skromny pokoik w którym na łóżku siedziała dziewczyna. Była ona dosyć ładna, jednak nie można tutaj mówić o rewelacjach. Miała włosy sięgające jej do ramion, kształtny nos i pełne usta które były teraz na wpół otwarte, widocznie nad czymś musiała myśleć. Jej oczy były niebieskie, takie same jak moje, a skromna sylwetka była skryta przez za dużą koszulkę jaką miała teraz ubraną. Jej ręce były niezwykle zadbane, a paznokcie wyglądały na zdrowe i ładnie się błyszczały. Dopiero teraz zauważyłem, że trzymała w jednej ręce telefon komórkowy i kciukiem delikatnie naciskała w świecącą na zielono klawiaturę. Drzwi udało mi się otworzyć prawie bezszelestnie, dlatego przez kilka pierwszych sekund dziewczyna mnie nie zauważyła. Postanowiłem odezwać się pierwszy.
- Już skończyłem… - powiedziałem jakby z lekkim strachem w głosie i nie wiedziałem czy kontynuować dalej, po kilku sekundach udało mi się jednak przemóc - …i jak tam?
Dziewczyna powoli odwróciła wzrok w i zaczęła wpatrywać się w moje oczy jakby były jedyną warta uwagi rzeczą w moim ciele. Nie miałem się czemu dziwić w końcu znałem ją do dosyć dawna. W tym samym czasie zamknęła usta i odłożyła telefon na łóżko.
- Trochę ci to zajęło… - powiedziała niezwykle ładnym głosem, który zdawał się przewiercać moje uczy - …co tam robiłeś? – zapytała lekko się uśmiechając i wstając z łóżka.
Moje przeczucia jednak okazały się prawdziwe, siedziałem tam za długo. I co mam jej teraz powiedzieć, w ogóle nie ma pomysłu. Może nie powiem nic? Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę do przodu pokazując wskakujący palec.
- Nie muszę ci się tłumaczyć! – powiedziałem podniosłym tonem, chcąc całą sytuacje obrócić w żart.
Dziewczyna w tym czasie zaczęła powoli do mnie podchodzić. Jej długa koszulka zakrywała jej spodenki przez co wyglądała jakby nic oprócz niej nie miała na sobie. Był to bardzo pobudzający widok, dla takiego kogoś jak ja. W swoim chodzie także podkreślała wszystkie swoje kobiece cechy, lekko kołysała biodrami i falowała piersiami. Prawdopodobnie chcąc wprowadzić mnie w hipnozę czy inny stan upojenia, który odbierze mi zdrowe zmysły. Moje obserwacje trwały tylko chwilę jednak wnioski mógłbym wymieniać godzinami. Dziewczyna będąc już blisko, poklepała mnie po ramieniu i powiedziała:
- Masz jeszcze chwilę, się przygotuj… - jej słowa wpadły do mojego ucha i zrobiły dosłownie sieczkę z wszystkich wcześniejszych obaw i strachów które męczyły mnie od pewnego czasu.
Teraz skończyła się już sielanka, trzeba było się postarać i dać z siebie wszystko. Nie zwracać na uwagi na wyimaginowane rzeczy, które tylko zaprzątałyby mi głowę i rujnowały zdrowy rozsądek. Po tych słowach dziewczyna wyszła z pokoju i poszła w gołąb ciemnego holu. Dobrze wiedziałem odkąd zmierza dlatego nie mając teraz w sumie nic do roboty posunąłem się powoli w stronę łóżka i obserwując jej pokój. Nie było w nim w sumie nic czego wcześniej nie widziałem, ale jakoś nie umiałem się opanować. Na półkach były jakieś książki, które dawały wrażenie jakby dziewczyna nieźle się uczyła, co było po części prawdą ponieważ nie lubiła czytać. To były prezenty z różnych okazji dawane jej przez dziadków, ale również nagrody za wygranie różnych konkursów szkolnych. Po chwili postanowiłem odwrócić wzrok od półki i skupiłem się na czymś innym. Okna były dosyć duże, a za nimi rozciągał się dosyć interesujący nocny widok w którym dominowały małe domy stojące na bogatej ulicy. Tutaj każdy miał swój własny dom z garażem i ogrodem w którym rosły piękne rośliny. Wtedy uświadomiłem sobie, że powinienem zasłonić żaluzje. Tak na wszelki wypadek… W tej chwili światło w pokoju pochodziło tylko do małej czerwonej lampki z namalowanym na niej wzorkiem. Po bliższym oglądnięciu odszedł do wniosku, że należał on do jakiegoś zespołu muzycznego, którego nazwa gdzieś zapadła mi w pamięć. Moje stopy stykając się z miłym w dotyku czerwonym dywanem, nie chciały z niego zejść, jednak byłem tego pewien, że już niedługo powinno to nastąpić. Przekonany już usiadłem na łóżku w którym leżał dalej telefon komórkowy z podświetlonym wyświetlaczem. Moja ciekawość została poddana ciężkiej próbie, którą jednak zawiodła. Jeszcze przez chwile nasłuchiwałem czy czasem nikt nie kryje się za drzwiami. Uspokoiwszy swoje obawy podniosłem lekko telefon i wcisnąłem przycisk przewijania. Okazało się, że był to niedokończony SMS, pisany do jakieś dziewczyny której nie znam. Przy frazie „Do” widniał napis „Marusia<3<3<3”, wiadomość natomiast zawierała oprócz ogromnej masy emotikon zapytanie: „Jak myślisz, co mam mu powiedzieć?”. Nie rozumiałem czego mogło dotyczyć to pytanie, uznałem że ten SMS zawierał w ogóle niepotrzebne informacje. Odłożyłem telefon ma miejsce i rozsiadłem się na łóżku. Teraz dopiero wyczułem bardzo miły zapach, który roznosił się po całym pokoju. Nie wiedziałem co może być jego źródłem, ale za bardzo się tym nie przejąłem. Nagle jak z bicza dotarła do mnie niepokojąca informacja. Całkowicie zapomniałem o swoich ubraniach, które zostawiłem z łazience. W ogólnym stresie i przekonaniu, że coś pójdzie nie tak, zapomniałem o tak oczywistej rzeczy jak ubrania, które teraz mogą namoknąć. Znowu to samo… Martwię się czymś w ogóle nieistotnym w tej chwili, musze się odprężyć i pomyśleć jak wszystko rozegrać. Jednak z drugiej strony, czy kilka tygodni temu pomyślałbym o tym, że będę w samym ręczniku w pokoju dziewczyny, która mi się podoba? Oczywiście, że nie. Ale jak do tego wszystkiego doszło? Nic prostszego! Przypadkowe spotkanie, impuls, szczere chęci, szczęście, zrządzenie losu, opatrzność, wola Boża… Trochę się zagalopowałem w przemyśleniach, najlepiej uznać, że to wszystko maja zasługa. Dalej odchodzę po tematu, czemu nie mogę się skupić i czegoś ciekawego wymyślić? Nie wiem. Jednak jednego jestem pewien, dzisiaj na pewno stanie się coś szczególnego. Dlatego nie mogę się poddawać. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy, miły zapach jeszcze bardziej się wyostrzył. To prawdopodobnie są jej perfumy, jednak nigdy wcześniej ich nie czułem. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. To prawdopodobnie była ona. Praktycznie natychmiast wstałem i usiadłem na łóżku. W moim umyśle znowu rozległy się głosy wątpliwości, które musiałem w jaki sposób stłumić. Ona jednak szybko się uwinęła, no chyba że mi czas szybko zleciał. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, ze jest już wpół do dziewiątej. Jest już dosyć późno, a ja siedzę w pokoju mojej dziewczyny… Czy to nie wspaniałe. W czasie moich rozmyślań, odgłos korków stawał się coraz bardziej wyraźny. Całkowicie przygotowany na każdą prawdopodobną możliwość, lekko rozszerzyłem nogi i położyłem łokcie na kolanach. Uznałem że taka poza powinna wyglądać na dosyć luźną. Nagle w drzwiach ukazała się naga dziewczęca noga, po której pojawiła się reszta ciała, która jednak była okryta ręcznikiem. Jej włosy były lekko rozrzucone na boki, a policzki delikatnie wilgotne. Wyglądała jakby była po lekkim biegu, albo innym wysiłku fizycznym. Gdy ją zobaczyłem nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, dalej siedzieć czy wstać i podbiec do niej najszybciej jak tylko umiem. Oszołomiony siedziałem, gdy dziewczyna podchodziła do mnie niezwykle łagodnie, przypominając w pewnym stopniu anioła. Śledziłem ją przez każdą sekundę odkąd przekroczyła próg tego pokoju i nie potrafię się nadziwić jak taka sytuacja może mieć miejsce. Ona zaś usiadła zaraz obok mnie, natychmiast zdjąłem łokcie z kolan i wyprostowałem plecy jak umiałem najbardziej. Łóżko ugięło się pod naszym ciężarem, jednak bardzo nieznacznie. Oboje byliśmy wpatrzeni w swoje oczy chcąc jakby przejrzeć swoje aktualne zamiary. Ja nie potrafiłem odczytać jej myśli, ani intencji. Widziałem teraz tylko cholernie pociągającą dziewczynę która prawdopodobnie czuła to samo do mnie, jednak pewności nie miałem. Jej oczy wyglądały teraz jak małe skrawki niebieskiego nieba, które oznajmiało ładną pogodę i nie pozwalało wpaść w zły nastrój. Chciałem się przemóc i coś powiedzieć na jej widok. Może jakiś komplement, albo miła uwaga? Nie wiedziałem co zrobić, dlatego nie wydałem z siebie żadnego odgłosu. Walcząc w sobie nie zauważyłem, że dziewczyna zaczyna się trochę niepokoić. W końcu odrzekła:
- Może powinniśmy zacząć? – chyba nie byłem gotowy na to pytanie.
Odwróciłem głowę przed siebie i zacząłem szybko przewracać gałkami ocznymi, myśląc intensywnie co odpowiedzieć. Naprawdę chciałem już zacząć i sprawić, że nasze spotkanie będzie dla niej niezapomniane. Jednak coś mnie hamowało, coś nie pozwalało mi rozwinąć skrzydeł. To coś siedziało w moim wnętrzu i nie pozwalało mi jeszcze zacząć. Wiedziałem to dobrze, dlatego musiałem jej odpowiedzieć:
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy… - z moich ust wyrwały się dosyć głupie sformułowanie, którego w podobnej sytuacji nie powinienem powiedzieć.
- Myślałam, że w tych prawach to chłopcy mają większe chęci… - znowu zaskoczony, spojrzałem na nią i dostrzegłem błogi uśmiech, który zdobił jej twarz.
Żartowała więc jeszcze nie było źle, teraz wiem że muszę zrobić wszystko aby wziąć się w garść. Lekko się uśmiechnąłem i wziąłem głęboki oddech aby móc sklecić jakieś zdanie.
- Dzisiaj na pewno nikt tutaj nie przyjdzie? – zapytałem trochę bardziej ośmielony, zrobiłem to bo musiałem być w pełni pewien wszystkich aspektów dzisiejszego wieczora.
- Nie musisz się martwić Robert, już ci mówiłam, że moi rodzice przyjadą pojutrze. Mamy dla siebie całą noc i nawet kawałek jutrzejszego dnia… - powiedziała dosyć przekonująco, a ja się uśmiechnąłem wyobrażając sobie co możemy przez ten czas robić.
- Możemy prowadzić długie i upojne… - coś się we mnie złamało, palnąłem trochę zbyt szybko, dlatego musiałem szybko sprostować aby nie wyszło. że to ja mam tutaj największą chcicę - …konwersacje.
- Ależ oczywiście, cóż moglibyśmy robić innego… - widać łyknęła mój wykręt, więc teraz mogłem już bardziej się wyluzować i zacząć prawidłową rozmowę.
- Lycuna, jak wyobrażasz sobie nasze dzisiejsze spotkanie? – teraz moim głównym celem było zbieranie informacji.
- Myślałam, że mnie zaskoczysz… - ty było zagranie poniżej pasa, teraz znowu musiałem podjąć inny temat.
Jednak przez chwilę w mojej głowie zakołatała się pewna myśl – „Czyżby ona coś przeczuwała?”. Wskazywała na to cała ta gra słowna, która rujnowała mój plan i zmuszała do improwizacji. Jednak jednego nie zaprzeczę, improwizacja jeszcze mnie nie zawiodła. Może powinienem wszystko porzucić i oddać się chwilowym emocjom? Tego nie wiedziałem, jednak nie mogłem tkwić bez słowa zbyt długo, bo zacznie to wyglądać dziwnie.
- Chcę abyś była maksymalnie zadowolona, dlatego pytam. – teraz już nie zamierzałem owijać w bawełnę, musze wykonać swoje zadanie i chcę to zrobić jak najlepiej.
- Jeśli zaimprowizujemy, to nic się nie stanie. W związku przecież też chodzi o ciekawość i zaskoczenie, prawda? – miała racje, jednak te argumenty były dla mnie zbyt marne.
- Ja po prostu chcę wiedzieć czego mogę się po tobie spodziewać lub czego ode mnie oczekujesz?
- Chcę to, czego chce każda dziewczyna… - powiedziała i lekko się zarumieniła, to był dla mnie znak.
- Teraz jestem już pewien, możemy zacząć… - powiedziałem i lekko się do niej przybliżyłem, teraz już z łatwością mogłem zerwać z niej ten ręczniczek i dobrać się do „soczystego owocu”.
Dobrze wiedziałem, ze Lucyna nie przetrwałaby takiego szoku i nasza pierwsza noc stała by się naszym rozstaniem. Musiałem się zachowywać jak najdelikatniej i najbardziej namiętnie jak tylko potrafiłem. Widziałem w jej oczach coś w rodzaju pożądania, które nie pozwalało jej się ruszać, przez co mogłem lepiej czynić swoją powinność. Złapałem ją delikatnie za talię i przyciągnąłem do siebie. Z bliska mogłem wyczuć wspaniałą woń mydła, którego używała. Te wszystkie zapachy doprowadziły, że moje podniecenie zaczęło sięgać zenitu. Bardzo chciałem ją pocałować, ona chyba także tego pragnęła bo lekko rozchyliła wargi i pokazała mi swój rządny pieszczot język. Nasze usta się złączyły. Teraz wszystko zależało ode mnie, musiałem dać z siebie wszystko i pozwolić jej odlecieć do krainy rozkoszy. Najpierw gra wstępna, potem… Lucyna nagle mnie odepchnęła i złapała za rękę. Jej oczy były utkwione w moich jakby w szalonym transie. Nie wiedziałem co się stało, czyżby coś źle zrobił? Akurat teraz, przecież całowaliśmy się wiele razy, dlatego akurat dzisiaj…
- Może teraz spróbujemy czegoś innego, całowanie to już dla nas normalka… - powiedziała bardziej czerwona na twarzy niż wcześniej, jej usta natomiast były lekko wilgotne.
Nie rozumiem jej intencji, dlaczego nie chce się całować, czyżby coś naprawdę było nie tak?
- Nie rozumiem…
- Może najpierw… zbadamy nasze ciała… - powiedziała jeszcze bardziej zawstydzona niż wcześniej.
Teraz do mnie dotarło, że tak naprawdę to ja byłem tym mniej dojrzałym i bardziej dziecinnym. Nie potrafiłem ponieść się pokusie i zaznać prawdziwej przyjemność. Teraz mogłem tylko siedzieć, nie rozumiałem pragnień mojej partnerki, którą na pewno od środka roznoszą szalone pomysły i żądze. Przecież od razu mogła mi powiedzieć, że chce zrobić coś szalonego, coś niesztampowego, coś co zapamiętamy na zawsze. Postanowiłem zrobić kolejny krok.
- Słucham, powiedz co chcesz zrobić… - powiedziałem bez ogródek i przybrałem zaciekawiony wyraz twarzy.
- Najpierw… zobaczymy jak wyglądają nasze nagie ciała… - odrzekła trochę bardziej odważnie niż wcześniej, jednak w jej głosie nadal można było wyczuć wyraźne obawy.
- Chodzi ci o to, że będziemy przed sobą nadzy? Tak po prostu? – Zapytałem trochę zaniepokojony, ale jednocześnie ciekawy dalszego biegu spraw.
Czyżby chodziło jej o to aby od razu wejść do właściwej fazy naszego stosunku? Bez gry wstępnej i innych tego typu rzeczy? Czyżbym aż tak się pomylił i nie miał przed sobą typowej dziewczyny, lecz idealną dla każdego mężczyzny „maszynę” nie chcącą się bawić w gierki, tylko lubującą się w prawdziwym hardcorze? Coś takiego mogłoby być prawdziwym rarytasem, wręcz błogosławieństwem. Nie mogłem się dalej opierać, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.
- Chcę zobaczyć jak jest zbudowane ciało mężczyzny… - dodała nagle.
- Ja chcę tego samego… - poczułem jakby spełniały się moje marzenia - …oczywiście chodzi mi o ciało kobiety.
Teraz dopiero wiedziałem co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia, teraz dopiero mogłem poznać co to znaczy prawdziwe szczęście.
- Ja to wymyśliłam, więc pójdę pierwsza… - dodała zawstydzona.
Lucyna powoli wstała z lóżka i odeszła od niego na dwa kroki. Stała przede mną okryta ręcznikiem, wpatrując się w ziemię. Domyślałem się, że mimo iż bardzo chciała to zrobić odczuwała coś w rodzaju wstydu, który musiał ją teraz sparaliżować. Wtedy też sobie uświadomiłem, co ja bym czuł gdybym teraz musiał się przed nią rozebrać. Mimo wielkiego podniecenia, poczułem coś w rodzaju strachu mimo tego, że ja teraz siedziałem, a ona stała. Lucyna przez chwilę się nie ruszała, tylko wpatrywała się w puszysty dywan. Musiałem ją pocieszyć, bo czułem że coś złego może się stać.
Sperm Whale Eye
ACT I : Purity
ACT I : Purity
Wiele myślałem na ten temat, jednak nic nie przyszło mi do głowy. Teraz jest już za późno, mogę tylko dać z siebie wszystko. W tej chwili stoję pod baterią prysznicową, która rozpyla małe kropelki przeźroczystej cieczy na moje ciało. Dokładnie umyłem się cały nie pozostawiając żadnego miejsca, którego czystości nie byłbym pewien. Nawet mając pewność dalej mydliłem ręce i znowu nacierałem swoją skórę pod pachami. Czułem jakby coś siedziało mi w żołądku, nie miałem w ogóle apetytu. Normalny chłopak w takiej sytuacji skakał by z radości, ja jednak niemiłosiernie się denerwowałem i chciałem mieć już święty spokój. Myśląc teraz o tym zauważyłem, że jestem jeszcze nieprzygotowany i powinienem najszybciej jak tylko umiem uciec. Lecz taka kolej rzeczy nie może się wydarzyć, jestem już w tym bagnie więc powinien zanurkować… Te określenie nie zabrzmiało zbyt fajnie, tak czy siak nie mam już wyboru. Spojrzałem zdenerwowany na swoje ciało z którego spływała piana. Podniosłem rękę i ja powąchałem, poczułem tylko miły zapach mydła i żelu pod prysznic. Kucnąłem w kabinie przez co woda uderzała prosto w moją głowę, nie było to zbyt przyjemne jednak musiałem sprawdzić wszystkie miejsca. Znowu pociągnąłem nosem, zaś zapach był równie przyjemny co wcześniej. Zamknąłem oczy chcąc zapamiętać to wspaniałą chwilę, kiedy cały wspaniale pachniałem i nie obawiałem się niczego… Niestety strach dalej nie ustąpił, ciągle wiele rzeczy mogło się stać nie tak. Wstałem i spuściłem głowę w dół oglądając tę cześć ciała, która teraz najbardziej będzie mi potrzebna. On jednak wisiał niewzruszony, jakby dodając mi otuchy… Tak bynajmniej mi się zdawało. Powinienem brać z niego przykład, być taki spokojny jak on… Dalej wisiał, a kropelki wody spływały po nim i kapały do brodzika. Wiele rzeczy mogło się stać… Teraz dopiero sobie uświadomiłem jak długo już tutaj siedzę, przecież to nie mój dom. Natychmiast się otrząsnąłem i zakręciłem kurek z ciepła wodą. Gdy woda przestała się lać, słyszałem ciche krople spływające z mojego ciała i pluskające radośnie gdy stykały się z brodzikiem. Oprócz tych dźwięków nie było nic. Głucha cisza, która mogła skrywać w sobie coś niepokojącego, coś co mogło mnie ośmieszyć i skompromitować. Jednak nie mogłem się teraz poddać. Otworzyłem przesuwane drzwi z kabiny i wyszedłem z niej stanowczo. Pod moimi nogami zabulgotała nasiąknięta już wodą gąbka dzięki której nie przewróciłem się na gładkich biało-niebieskich kafelkach wyściełających podłogę łazienki. Gdy spojrzałem na lustro znajdujące się nad umywalką, dostrzegłem, że jest całe zaparowane. W tym samym momencie wpadł mi do głowy szalony pomysł. Nagi do niego podszedłem i namalowałem serduszko, dokładnie nie wiem co mnie naszło aby to zrobić jednak uznałem to za dosyć zabawny pomysł. Przez chwile z zadumą wpatrywałem się w moje dzieło, jednak czas naglił. Szybko wróciłem się po ręcznik i wytarłem włosy, potem zaś powoli wycierałem całe moje ciało. Gdy doszedłem do nóg poczułem dziwny ucisk w żołądku, coś oznajmiło mi że zaraz zacznie się coś dziwnego. Ja jednak wiedziałem, że jeszcze nie wszystko zrobione. Zerknąłem do małej szafki na ścianie w poszukiwaniu pasty do mycia zębów. Pomyślałem, że chociaż nie jest u siebie lepiej jeż użyję, leprze to niż wpadka. Po otwarciu szafki ukazał się przede mną kubek z dwoma szczotkami w środku, nie wiedziałem która do kogo należy. Postawiłem na ślepy los i wziąłem pierwszą z brzegu. Nałożyłem trochę pasty i rozpocząłem mycie zębów. W przeciągu kilkudziesięciu sekund skończyłem. Zimna wodą wypłukałem usta i przeglądałem swój uśmiech w lustrze z którego już lekko zeszła para. W tej chwili nie było już odwrotu, musiałem przeć przez siebie i kontynuować rozpoczęte przeze mnie dzieło. Przepasany ręcznikiem powoli podszedłem do drzwi, które wydawały się teraz wrotami do nieznanego mi wcześniej świata. Stanąłem przed nimi i jedną ręką odblokowałem rygiel blokujący od wewnątrz wejścia do środka. Drugą zaś pociągnąłem za klamkę, która otworzyła drzwi. Natychmiast poczułem niezwykły chłód panujący w domu. Przeszły mnie ciarki na samą myśl co mogło się tam kryć. Ale przecież tam nic nie było… Tak bynajmniej sądziłem przekraczając próg łazienki i kierując się dalej ciemnym holem. Po kilku krokach natychmiast rzuciło mi się w oczy światło dobiegające z uchylonych drzwi jednego pokoju znajdującego się na wprost. Dobrze wiedziałem, co się w nim znajduje i to że jest tam mój punkt docelowy.
Bez namysłu skarciłem do środka i otworzyłem drzwi. Skrywały one skromny pokoik w którym na łóżku siedziała dziewczyna. Była ona dosyć ładna, jednak nie można tutaj mówić o rewelacjach. Miała włosy sięgające jej do ramion, kształtny nos i pełne usta które były teraz na wpół otwarte, widocznie nad czymś musiała myśleć. Jej oczy były niebieskie, takie same jak moje, a skromna sylwetka była skryta przez za dużą koszulkę jaką miała teraz ubraną. Jej ręce były niezwykle zadbane, a paznokcie wyglądały na zdrowe i ładnie się błyszczały. Dopiero teraz zauważyłem, że trzymała w jednej ręce telefon komórkowy i kciukiem delikatnie naciskała w świecącą na zielono klawiaturę. Drzwi udało mi się otworzyć prawie bezszelestnie, dlatego przez kilka pierwszych sekund dziewczyna mnie nie zauważyła. Postanowiłem odezwać się pierwszy.
- Już skończyłem… - powiedziałem jakby z lekkim strachem w głosie i nie wiedziałem czy kontynuować dalej, po kilku sekundach udało mi się jednak przemóc - …i jak tam?
Dziewczyna powoli odwróciła wzrok w i zaczęła wpatrywać się w moje oczy jakby były jedyną warta uwagi rzeczą w moim ciele. Nie miałem się czemu dziwić w końcu znałem ją do dosyć dawna. W tym samym czasie zamknęła usta i odłożyła telefon na łóżko.
- Trochę ci to zajęło… - powiedziała niezwykle ładnym głosem, który zdawał się przewiercać moje uczy - …co tam robiłeś? – zapytała lekko się uśmiechając i wstając z łóżka.
Moje przeczucia jednak okazały się prawdziwe, siedziałem tam za długo. I co mam jej teraz powiedzieć, w ogóle nie ma pomysłu. Może nie powiem nic? Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę do przodu pokazując wskakujący palec.
- Nie muszę ci się tłumaczyć! – powiedziałem podniosłym tonem, chcąc całą sytuacje obrócić w żart.
Dziewczyna w tym czasie zaczęła powoli do mnie podchodzić. Jej długa koszulka zakrywała jej spodenki przez co wyglądała jakby nic oprócz niej nie miała na sobie. Był to bardzo pobudzający widok, dla takiego kogoś jak ja. W swoim chodzie także podkreślała wszystkie swoje kobiece cechy, lekko kołysała biodrami i falowała piersiami. Prawdopodobnie chcąc wprowadzić mnie w hipnozę czy inny stan upojenia, który odbierze mi zdrowe zmysły. Moje obserwacje trwały tylko chwilę jednak wnioski mógłbym wymieniać godzinami. Dziewczyna będąc już blisko, poklepała mnie po ramieniu i powiedziała:
- Masz jeszcze chwilę, się przygotuj… - jej słowa wpadły do mojego ucha i zrobiły dosłownie sieczkę z wszystkich wcześniejszych obaw i strachów które męczyły mnie od pewnego czasu.
Teraz skończyła się już sielanka, trzeba było się postarać i dać z siebie wszystko. Nie zwracać na uwagi na wyimaginowane rzeczy, które tylko zaprzątałyby mi głowę i rujnowały zdrowy rozsądek. Po tych słowach dziewczyna wyszła z pokoju i poszła w gołąb ciemnego holu. Dobrze wiedziałem odkąd zmierza dlatego nie mając teraz w sumie nic do roboty posunąłem się powoli w stronę łóżka i obserwując jej pokój. Nie było w nim w sumie nic czego wcześniej nie widziałem, ale jakoś nie umiałem się opanować. Na półkach były jakieś książki, które dawały wrażenie jakby dziewczyna nieźle się uczyła, co było po części prawdą ponieważ nie lubiła czytać. To były prezenty z różnych okazji dawane jej przez dziadków, ale również nagrody za wygranie różnych konkursów szkolnych. Po chwili postanowiłem odwrócić wzrok od półki i skupiłem się na czymś innym. Okna były dosyć duże, a za nimi rozciągał się dosyć interesujący nocny widok w którym dominowały małe domy stojące na bogatej ulicy. Tutaj każdy miał swój własny dom z garażem i ogrodem w którym rosły piękne rośliny. Wtedy uświadomiłem sobie, że powinienem zasłonić żaluzje. Tak na wszelki wypadek… W tej chwili światło w pokoju pochodziło tylko do małej czerwonej lampki z namalowanym na niej wzorkiem. Po bliższym oglądnięciu odszedł do wniosku, że należał on do jakiegoś zespołu muzycznego, którego nazwa gdzieś zapadła mi w pamięć. Moje stopy stykając się z miłym w dotyku czerwonym dywanem, nie chciały z niego zejść, jednak byłem tego pewien, że już niedługo powinno to nastąpić. Przekonany już usiadłem na łóżku w którym leżał dalej telefon komórkowy z podświetlonym wyświetlaczem. Moja ciekawość została poddana ciężkiej próbie, którą jednak zawiodła. Jeszcze przez chwile nasłuchiwałem czy czasem nikt nie kryje się za drzwiami. Uspokoiwszy swoje obawy podniosłem lekko telefon i wcisnąłem przycisk przewijania. Okazało się, że był to niedokończony SMS, pisany do jakieś dziewczyny której nie znam. Przy frazie „Do” widniał napis „Marusia<3<3<3”, wiadomość natomiast zawierała oprócz ogromnej masy emotikon zapytanie: „Jak myślisz, co mam mu powiedzieć?”. Nie rozumiałem czego mogło dotyczyć to pytanie, uznałem że ten SMS zawierał w ogóle niepotrzebne informacje. Odłożyłem telefon ma miejsce i rozsiadłem się na łóżku. Teraz dopiero wyczułem bardzo miły zapach, który roznosił się po całym pokoju. Nie wiedziałem co może być jego źródłem, ale za bardzo się tym nie przejąłem. Nagle jak z bicza dotarła do mnie niepokojąca informacja. Całkowicie zapomniałem o swoich ubraniach, które zostawiłem z łazience. W ogólnym stresie i przekonaniu, że coś pójdzie nie tak, zapomniałem o tak oczywistej rzeczy jak ubrania, które teraz mogą namoknąć. Znowu to samo… Martwię się czymś w ogóle nieistotnym w tej chwili, musze się odprężyć i pomyśleć jak wszystko rozegrać. Jednak z drugiej strony, czy kilka tygodni temu pomyślałbym o tym, że będę w samym ręczniku w pokoju dziewczyny, która mi się podoba? Oczywiście, że nie. Ale jak do tego wszystkiego doszło? Nic prostszego! Przypadkowe spotkanie, impuls, szczere chęci, szczęście, zrządzenie losu, opatrzność, wola Boża… Trochę się zagalopowałem w przemyśleniach, najlepiej uznać, że to wszystko maja zasługa. Dalej odchodzę po tematu, czemu nie mogę się skupić i czegoś ciekawego wymyślić? Nie wiem. Jednak jednego jestem pewien, dzisiaj na pewno stanie się coś szczególnego. Dlatego nie mogę się poddawać. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy, miły zapach jeszcze bardziej się wyostrzył. To prawdopodobnie są jej perfumy, jednak nigdy wcześniej ich nie czułem. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. To prawdopodobnie była ona. Praktycznie natychmiast wstałem i usiadłem na łóżku. W moim umyśle znowu rozległy się głosy wątpliwości, które musiałem w jaki sposób stłumić. Ona jednak szybko się uwinęła, no chyba że mi czas szybko zleciał. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, ze jest już wpół do dziewiątej. Jest już dosyć późno, a ja siedzę w pokoju mojej dziewczyny… Czy to nie wspaniałe. W czasie moich rozmyślań, odgłos korków stawał się coraz bardziej wyraźny. Całkowicie przygotowany na każdą prawdopodobną możliwość, lekko rozszerzyłem nogi i położyłem łokcie na kolanach. Uznałem że taka poza powinna wyglądać na dosyć luźną. Nagle w drzwiach ukazała się naga dziewczęca noga, po której pojawiła się reszta ciała, która jednak była okryta ręcznikiem. Jej włosy były lekko rozrzucone na boki, a policzki delikatnie wilgotne. Wyglądała jakby była po lekkim biegu, albo innym wysiłku fizycznym. Gdy ją zobaczyłem nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, dalej siedzieć czy wstać i podbiec do niej najszybciej jak tylko umiem. Oszołomiony siedziałem, gdy dziewczyna podchodziła do mnie niezwykle łagodnie, przypominając w pewnym stopniu anioła. Śledziłem ją przez każdą sekundę odkąd przekroczyła próg tego pokoju i nie potrafię się nadziwić jak taka sytuacja może mieć miejsce. Ona zaś usiadła zaraz obok mnie, natychmiast zdjąłem łokcie z kolan i wyprostowałem plecy jak umiałem najbardziej. Łóżko ugięło się pod naszym ciężarem, jednak bardzo nieznacznie. Oboje byliśmy wpatrzeni w swoje oczy chcąc jakby przejrzeć swoje aktualne zamiary. Ja nie potrafiłem odczytać jej myśli, ani intencji. Widziałem teraz tylko cholernie pociągającą dziewczynę która prawdopodobnie czuła to samo do mnie, jednak pewności nie miałem. Jej oczy wyglądały teraz jak małe skrawki niebieskiego nieba, które oznajmiało ładną pogodę i nie pozwalało wpaść w zły nastrój. Chciałem się przemóc i coś powiedzieć na jej widok. Może jakiś komplement, albo miła uwaga? Nie wiedziałem co zrobić, dlatego nie wydałem z siebie żadnego odgłosu. Walcząc w sobie nie zauważyłem, że dziewczyna zaczyna się trochę niepokoić. W końcu odrzekła:
- Może powinniśmy zacząć? – chyba nie byłem gotowy na to pytanie.
Odwróciłem głowę przed siebie i zacząłem szybko przewracać gałkami ocznymi, myśląc intensywnie co odpowiedzieć. Naprawdę chciałem już zacząć i sprawić, że nasze spotkanie będzie dla niej niezapomniane. Jednak coś mnie hamowało, coś nie pozwalało mi rozwinąć skrzydeł. To coś siedziało w moim wnętrzu i nie pozwalało mi jeszcze zacząć. Wiedziałem to dobrze, dlatego musiałem jej odpowiedzieć:
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy… - z moich ust wyrwały się dosyć głupie sformułowanie, którego w podobnej sytuacji nie powinienem powiedzieć.
- Myślałam, że w tych prawach to chłopcy mają większe chęci… - znowu zaskoczony, spojrzałem na nią i dostrzegłem błogi uśmiech, który zdobił jej twarz.
Żartowała więc jeszcze nie było źle, teraz wiem że muszę zrobić wszystko aby wziąć się w garść. Lekko się uśmiechnąłem i wziąłem głęboki oddech aby móc sklecić jakieś zdanie.
- Dzisiaj na pewno nikt tutaj nie przyjdzie? – zapytałem trochę bardziej ośmielony, zrobiłem to bo musiałem być w pełni pewien wszystkich aspektów dzisiejszego wieczora.
- Nie musisz się martwić Robert, już ci mówiłam, że moi rodzice przyjadą pojutrze. Mamy dla siebie całą noc i nawet kawałek jutrzejszego dnia… - powiedziała dosyć przekonująco, a ja się uśmiechnąłem wyobrażając sobie co możemy przez ten czas robić.
- Możemy prowadzić długie i upojne… - coś się we mnie złamało, palnąłem trochę zbyt szybko, dlatego musiałem szybko sprostować aby nie wyszło. że to ja mam tutaj największą chcicę - …konwersacje.
- Ależ oczywiście, cóż moglibyśmy robić innego… - widać łyknęła mój wykręt, więc teraz mogłem już bardziej się wyluzować i zacząć prawidłową rozmowę.
- Lycuna, jak wyobrażasz sobie nasze dzisiejsze spotkanie? – teraz moim głównym celem było zbieranie informacji.
- Myślałam, że mnie zaskoczysz… - ty było zagranie poniżej pasa, teraz znowu musiałem podjąć inny temat.
Jednak przez chwilę w mojej głowie zakołatała się pewna myśl – „Czyżby ona coś przeczuwała?”. Wskazywała na to cała ta gra słowna, która rujnowała mój plan i zmuszała do improwizacji. Jednak jednego nie zaprzeczę, improwizacja jeszcze mnie nie zawiodła. Może powinienem wszystko porzucić i oddać się chwilowym emocjom? Tego nie wiedziałem, jednak nie mogłem tkwić bez słowa zbyt długo, bo zacznie to wyglądać dziwnie.
- Chcę abyś była maksymalnie zadowolona, dlatego pytam. – teraz już nie zamierzałem owijać w bawełnę, musze wykonać swoje zadanie i chcę to zrobić jak najlepiej.
- Jeśli zaimprowizujemy, to nic się nie stanie. W związku przecież też chodzi o ciekawość i zaskoczenie, prawda? – miała racje, jednak te argumenty były dla mnie zbyt marne.
- Ja po prostu chcę wiedzieć czego mogę się po tobie spodziewać lub czego ode mnie oczekujesz?
- Chcę to, czego chce każda dziewczyna… - powiedziała i lekko się zarumieniła, to był dla mnie znak.
- Teraz jestem już pewien, możemy zacząć… - powiedziałem i lekko się do niej przybliżyłem, teraz już z łatwością mogłem zerwać z niej ten ręczniczek i dobrać się do „soczystego owocu”.
Dobrze wiedziałem, ze Lucyna nie przetrwałaby takiego szoku i nasza pierwsza noc stała by się naszym rozstaniem. Musiałem się zachowywać jak najdelikatniej i najbardziej namiętnie jak tylko potrafiłem. Widziałem w jej oczach coś w rodzaju pożądania, które nie pozwalało jej się ruszać, przez co mogłem lepiej czynić swoją powinność. Złapałem ją delikatnie za talię i przyciągnąłem do siebie. Z bliska mogłem wyczuć wspaniałą woń mydła, którego używała. Te wszystkie zapachy doprowadziły, że moje podniecenie zaczęło sięgać zenitu. Bardzo chciałem ją pocałować, ona chyba także tego pragnęła bo lekko rozchyliła wargi i pokazała mi swój rządny pieszczot język. Nasze usta się złączyły. Teraz wszystko zależało ode mnie, musiałem dać z siebie wszystko i pozwolić jej odlecieć do krainy rozkoszy. Najpierw gra wstępna, potem… Lucyna nagle mnie odepchnęła i złapała za rękę. Jej oczy były utkwione w moich jakby w szalonym transie. Nie wiedziałem co się stało, czyżby coś źle zrobił? Akurat teraz, przecież całowaliśmy się wiele razy, dlatego akurat dzisiaj…
- Może teraz spróbujemy czegoś innego, całowanie to już dla nas normalka… - powiedziała bardziej czerwona na twarzy niż wcześniej, jej usta natomiast były lekko wilgotne.
Nie rozumiem jej intencji, dlaczego nie chce się całować, czyżby coś naprawdę było nie tak?
- Nie rozumiem…
- Może najpierw… zbadamy nasze ciała… - powiedziała jeszcze bardziej zawstydzona niż wcześniej.
Teraz do mnie dotarło, że tak naprawdę to ja byłem tym mniej dojrzałym i bardziej dziecinnym. Nie potrafiłem ponieść się pokusie i zaznać prawdziwej przyjemność. Teraz mogłem tylko siedzieć, nie rozumiałem pragnień mojej partnerki, którą na pewno od środka roznoszą szalone pomysły i żądze. Przecież od razu mogła mi powiedzieć, że chce zrobić coś szalonego, coś niesztampowego, coś co zapamiętamy na zawsze. Postanowiłem zrobić kolejny krok.
- Słucham, powiedz co chcesz zrobić… - powiedziałem bez ogródek i przybrałem zaciekawiony wyraz twarzy.
- Najpierw… zobaczymy jak wyglądają nasze nagie ciała… - odrzekła trochę bardziej odważnie niż wcześniej, jednak w jej głosie nadal można było wyczuć wyraźne obawy.
- Chodzi ci o to, że będziemy przed sobą nadzy? Tak po prostu? – Zapytałem trochę zaniepokojony, ale jednocześnie ciekawy dalszego biegu spraw.
Czyżby chodziło jej o to aby od razu wejść do właściwej fazy naszego stosunku? Bez gry wstępnej i innych tego typu rzeczy? Czyżbym aż tak się pomylił i nie miał przed sobą typowej dziewczyny, lecz idealną dla każdego mężczyzny „maszynę” nie chcącą się bawić w gierki, tylko lubującą się w prawdziwym hardcorze? Coś takiego mogłoby być prawdziwym rarytasem, wręcz błogosławieństwem. Nie mogłem się dalej opierać, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.
- Chcę zobaczyć jak jest zbudowane ciało mężczyzny… - dodała nagle.
- Ja chcę tego samego… - poczułem jakby spełniały się moje marzenia - …oczywiście chodzi mi o ciało kobiety.
Teraz dopiero wiedziałem co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia, teraz dopiero mogłem poznać co to znaczy prawdziwe szczęście.
- Ja to wymyśliłam, więc pójdę pierwsza… - dodała zawstydzona.
Lucyna powoli wstała z lóżka i odeszła od niego na dwa kroki. Stała przede mną okryta ręcznikiem, wpatrując się w ziemię. Domyślałem się, że mimo iż bardzo chciała to zrobić odczuwała coś w rodzaju wstydu, który musiał ją teraz sparaliżować. Wtedy też sobie uświadomiłem, co ja bym czuł gdybym teraz musiał się przed nią rozebrać. Mimo wielkiego podniecenia, poczułem coś w rodzaju strachu mimo tego, że ja teraz siedziałem, a ona stała. Lucyna przez chwilę się nie ruszała, tylko wpatrywała się w puszysty dywan. Musiałem ją pocieszyć, bo czułem że coś złego może się stać.
Skomentuj