Kiedyś mnie naszło, co by w rymy ująć ten piękny akt miłosny.
To
W czystej zawieszeni idei,
Zaczynają taniec kuszący ciała,
W białej zwinięci pościeli,
Ona coś do ucha mu wyszeptała.
Jedno ciepłem drugiego żyje,
Oddech jego w sobie nosi,
Schwytują w próżni usta niczyje,
Oczy zbiegają się w nicości.
Każdy dotyk, każdy pocałunek,
To nowe święto, nowa radość,
Skradziony bogom trunek,
Kolejne wieczne lato.
Niczym bieguny różnoimienne
Magiczną przeciwsiłą zbliżane,
Drżą, chcąc stworzyć pełnię,
Perpetuum mobile, zwane kochaniem.
Przenikając siebie nawzajem,
Opuszczają na wieczność ziemię.
Nad walczącymi o skrawek siebie,
Zegar stracił panowanie.
***
Zdyszani, zachłyśnięci fizycznością,
Otworzyli do miłości zamek?
Czy upajają się tą piosnką,
By uwznioślić pożądanie?
18. maja 2002
To
W czystej zawieszeni idei,
Zaczynają taniec kuszący ciała,
W białej zwinięci pościeli,
Ona coś do ucha mu wyszeptała.
Jedno ciepłem drugiego żyje,
Oddech jego w sobie nosi,
Schwytują w próżni usta niczyje,
Oczy zbiegają się w nicości.
Każdy dotyk, każdy pocałunek,
To nowe święto, nowa radość,
Skradziony bogom trunek,
Kolejne wieczne lato.
Niczym bieguny różnoimienne
Magiczną przeciwsiłą zbliżane,
Drżą, chcąc stworzyć pełnię,
Perpetuum mobile, zwane kochaniem.
Przenikając siebie nawzajem,
Opuszczają na wieczność ziemię.
Nad walczącymi o skrawek siebie,
Zegar stracił panowanie.
***
Zdyszani, zachłyśnięci fizycznością,
Otworzyli do miłości zamek?
Czy upajają się tą piosnką,
By uwznioślić pożądanie?
18. maja 2002
Skomentuj