W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Pierwsze kroki

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • dnalop
    Świętoszek
    • Apr 2005
    • 2

    Pierwsze kroki

    Witam wszystkich serdecznie. Zamieszczam poniżej pierwszą część mojego PIERWSZEGO opowiadania. Liczę więc na wyrozumiałość i konstruktywną krytykę. Historia która została opisana wydarzyła się naprawdę, jest to w pewnym sensie moje wspomnienie z pierwszych kroków w śwecie fascynacji ludzkim ciałem, pierwszych miłości, niedojrzałych zbliżeń i tym podobnych - wszyscy przez to przechodziliśmy Poniżej zamieszczam część pierwszą, jeśli będziecie chcieli popełnie części kolejne pozdrawiam.



    -Jeśli kiedykolwiek, jakkolwiek i pocokolwiek pójdziesz z tą dziewczyną do łóżka – to naprawdę będę CI zazdrościł.
    Rafał jak zwykle dobitnie i treściwie przedstawił swój punkt widzenia. I trudno było się z nim nie zgodzić.
    -Słuchaj wiesz że na razie nie to mi w głowie…ale jeśli taki fakt będzie miał miejsce….cóż, sam sobie będę zazdrościł!!
    Dalsza dyskusja zeszła na inne tematy. Coś trzeba było zaplanować na nadchodzące wakacje. Wakacje z drugiej do trzeciej klasy liceum zapowiadały się mało interesująco dla Rafała, którego możliwości kończyły się na pracy w sklepie matki.
    -Zarobisz gdzieś to wyjedziemy – starałem się podtrzymać na duchu mojego przyjaciela. Jednak w głębi duszy skupiałem się tylko na Monice. Poznałem ją – podobnie jak Rafała – we wrześniowy poranek, dwa lata temu. Rozpoczynało się liceum, a ja po przykrych chwilach spędzonych w podstawówce miałem wielką nadzieję, że teraz wszystko się odmieni. Liczyłem na poznanie ludzi, z którymi będzie można – jak to się mówi – konie kraść, liczyłem na przygody, szaleństwa, no i oczywiście na poznanie cudownej, pięknej dziewczyny która mnie pokocha i z którą będę szczęśliwy pod każdym względem. Naturalnie łóżko w moich plano-marzeniach miało być miejscem, w którym będziemy te nasze szczęście potęgować do wykładnika „n”. Dotychczas sprawy fizyczno-damsko-męskie pozostawały dla mnie równie nieodgadnione i tajemnicze, co chemia czy fizyka. Wiem, byłem marzycielem. Jednak po dwóch latach mogłem śmiało powiedzieć, że większość z tych moich wyobrażeń się urzeczywistniła. Moniki z początku nie zauważyłem wcale, bo i ona nie chciała zbyt afiszować się swoją osobą, pozostając w cieniu, skazana na klasowy niebyt. I pewnie nie zwracałbym na nią uwagi, jak większość klasy, gdyby nie mały incydent. Mianowicie pewnego razu trafiłem na imprezę do znajomego z dzielnicy w której mieszkałem. Byłem przekonany, że moja obecność tam jest zbędna, jednakże dałem się namówić na małe piwo na dobry sen. Po godzinie byłem pewien że ten wieczór nie przyniesie już żadnych atrakcji więc postanowiłem się ewakuować. Decyzję podjąłem stojąc na balkonie, więc pewnym krokiem wszedłem do mieszkania i kierowałem się w stronę drzwi. I w tym momencie mnie zamurowało – przedemną stała dziewczyna, łudząco podobna do Moniki. Z początku nie wierzyłem że to ona, mając wątpliwości czy taka osoba mogłaby przyjść na jakąkolwiek imprezę.
    -Cześć Paweł – usłyszałem znajomy, choć rzadko słyszalny głos Moniki. Stałem jak zaczarowany, Monika ani troszkę nie przypominała tej „cichej myszki” ze szkoły. Jej zazwyczaj spięte, kasztanowe włosy opadały na delikatne ramiona (które pierwszy raz widziałem odsłonięte!) i na białą bluzeczkę na ramiączkach która w sposób niebywały uwydatniała jej nastoletnie piersi (dla precyzji – nie za duże, ale też nie za małe, wprost na dłoń – taki był mój tok myślenia w tamtym momencie). Między bluzką a spódniczką sięgającą nieco ponad kolana, widniał pięknie uformowany brzuszek.
    -Ooo Monika, a co Ty tu robisz? – spytałem zdziwiony.
    -Sama nie wiem….zaprosiła mnie Magda (dziewczyna gospodarza), ale nikogo nie znam i chyba powoli będę szła do domu.
    Zasadniczo urzeczony przez metamorfozę koleżanki, postanowiłem, że spróbuje z nią porozmawiać (dotychczas nasze kontakty ograniczały się do szkolnego „cześć”).
    -Słuchaj mi też tu jakoś tak …niefajnie…proponuje krótki spacer, mogę Cię odprowadzić pod dom jeśli nie msz nic przeciwko.
    Monika uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła głową. Boże jaki ona ma piękny uśmiech!! Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? No nic, ruszyliśmy drogą, która prowadziła przez park w stronę jej domu. Prawdę mówiąc odcinek ten można pokonać w minut dwadzieścia ale nam zeszło jakieś dwie godziny. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, słowem zabawa naprawdę była przednia. Ja byłem wciąż w coraz bardziej pogłębiającym się szoku, szoku wywołanym Moniką. Jak to jest możliwe że dotychczas nie zwróciłem na nią uwagi?
    -Wiesz, zastanawiam się – zacząłem nurtujący mnie temat – dlaczego przez ostatnie dwa lata nie zbliżyłaś się ani trochę do klasy, stoisz tylko pod ściana na przerwach albo rozmawiasz z Ewą (jedyną jej przyjaciółką), nie przychodzisz na nasze imprezy etcetra etcetra.
    Monika troszkę posmutniała, ale widać było że chce ze mną o tym porozmawiać, więc po chwili zaczęła wolno:
    -Hmm, wiesz gdy zaczęło się liceum umarł mój ojciec. Byłam wtedy bardzo podłamana i nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Wy się integrowaliście a ja siedziałam w domu płacząc do poduszki. Gdy ból po stracie minął było już za późno, jedynie Ewa która znała mnie nieco wcześniej pozostała przy mnie. A teraz już tego cofnąć nie można, więc pozostaje mi bycie klasowym cieniem.
    -Wcale nie! Wszystko można jeszcze zmienić! – wykrzyknąłem i kierowany jakąś siłą, która uaktywnia się tylko w pewnych momentach życia zbliżyłem się do Moniki, przytuliłem ją i delikatnie pocałowałem. Prawdę mówiąc byłem nie mniej zaskoczony od niej. Nie spodziewałem się po sobie takiej reakcji, no ale czasami zaskakujemy samych siebie. Monika popatrzała na mnie zdziwiona, ale po chwili położyła swoją delikatną dłoń na moim policzku, pogładziła go i odwzajemniła pocałunek, intensywniej i namiętniej. W tym momencie emocje wzięły górę nad moim ciałem – a w szczególności nad moimi rękoma – zacząłem delikatnie gładzić ją po nodze, wzdłuż łydki, zataczając kręgi po jej kolanie i stopniowo kierując się dalej. Druga ręka wędrowała gdzieś w okolicach brzucha kierując się w górę, w stronę jej cudownych piersi. Zawahałem się na chwilkę przed ich dotknięciem, ale w końcu delikatnie je objąłem i lekko ścisnąłem. Najwyraźniej wywołało to odpowiednią (i zamierzoną) reakcję u Moniki, ponieważ leciutko jęknęła, nie przerywając szaleńczego tańca naszych języków. Szczęście mieszało się z podnieceniem, naturalnie to drugie powoli brało nademną górę. Zacząłem całować jej szyję, ramiona, ręce wciąż dotykając jej piersi. Druga dłoń w dalszym ciągu lekko masowała jej nogę, dokładniej znalazła się już na udzie, mniej więcej w połowie jego długości. Jako że jestem urodzonym gentlemanem, postanowiłem w tamtych okolicach na razie nie szaleć i poprzestać na miejscu do którego doszedłem. Ofensywnie natomiast poczyniała sobie moja druga ręka, która powoli wdzierała się pod bluzkę. Widząc aprobatę w oczach Moniki, lekko osunąłem ramiączka i po chwili moim oczom ukazały się piękne piersi odziane w koronkowy, lekko prześwitujący stanik. Od razu zwróciłem uwagę na widoczne sutki, które rysowały się ciemną, pogrubiałą plamką pod białym materiałem. Spojrzałem na nią, uśmiechnąłem się i spytałem czy mogę. Nic nie powiedziała tylko zamknęła oczy – powoli, celebrując każdy centymetr przystąpiłem do dzieła. Odsunąłem to co mi przeszkadzało i ujrzałem pierwszą pierś. Była taka piękna i dziewicza! Delikatna, nieopalona skóra błyszczała w ciemności, kontrastując z prawie brązowym sutkiem który był już pobudzony i stał na baczność. Wziąłem ją w dłoń, była bardzo jędrna i sprężysta. Dokonałem tej samej czynności na jej „koleżance” koleżance przeciwległej strony. Teraz widziałem je obie, były śliczne, lekko rozchodziły się na boki i poruszały się rytmicznie w rytm szybkich oddechów Moniki, która cały czas miała zamknięte oczy. Pierwszy raz widziałem taki obraz na żywo, pierwszy raz mogłem ich dotknąć, powąchać, pocałować. Zresztą po minie i zachowaniu ich właścicielki łatwo było stwierdzić, że również dla niej jest to inicjacja. Teraz już bez zastanowienia zacząłem ssać sutka, na początku delikatnie, potem bardziej stanowczo, lekko go przygryzając. Druga ręka znajdowała się nieopodal, masując drugą pierś. Monika bardzo ciężko oddychała, gładząc mnie rękoma po włosach i przyciskając głowę jeszcze mocniej do siebie. Nie musze mówić co działo się w moim podbrzuszu. Mój żołnierz już od dobrych dziesięciu minut stał na baczność, gotowy do ataku. W takim stanie jeszcze go nie pamiętałem, był maksymalnie pobudzony, wrażliwy, wydawało mi się że w każdej chwili najmniejsze dotknięcie wywoła eksplozję. Nagle Monika lekko odsunęła mnie (nadal dzielnie zajmowałem się i upajałem jej piersiami),położyła dłoń na moich brzuchu. Spojrzałem na nią z uśmiechem, a ona uśmiechając się szeroko (Boże, co za uśmiech), zaczęła masować mnie, schodząc coraz niżej i niżej. Serce waliło mi w nadciśnieniowej arytmii, a ona powoli zbliżała się do miejsca uwydatnionego przez spodnie. Na chwilkę zatrzymała dłoń, po czym dotknęła wybrzuszonych spodni. Cały aż drgnąłem. Nie zważając na to, Monia zaczęła poruszać dłonią i masować mocno mój „namiocik”. Wystarczyło kilka sekund, poczułem zbliżający się wytrysk, zdążyłem tylko jęknąć „dochodzę…” po czym poczułem fale orgazmu torpedującego moje ciało. Przez ostatnie lata mastrubracji myślałem (smucąc się bardzo z tego faktu), że orgazm nie będzie już dla mnie zaskoczeniem. Jednakże jak się okazało tego wieczoru, byłem w przeogromnym błędzie!! Cały drgałem, mięśnie nóg zaciskały się i puszczały, czułem jak pompuje w swoje slipki masy ciepłego nasienia. Z tego wszystkiego, zapomniawszy że w zębach trzymam wrażliwego sutka, zacisnąłem zęby! Z mojej nirwany wyrwał mnie cichy krzyk Moniki, ugryzionej przezmnie niemiłosiernie. Spojrzałem na nią, przepraszając i dziękując zarazem za wszystko to co miało miejsce.
    -Pierwszy raz doświadczyłam czegoś tak podniecającego, dziękuje Ci– powiedziała z uśmiechem, zakładając bluzkę kiedy ja, lekko zawstydzony działałem chusteczką ratując ostatki komfortu dojścia w slipkach do domu.
    -To ja Ci dziękuje…widzisz bo ja jeszcze nigdy z kobietą…przepraszam jeśli posunąłem się za daleko..spotkamy się jutro? – spytałem. Jeśli istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, to ja mogę śmiało powiedzieć, że wtedy zakochałem się w niej bez pamięci. Mimo że dwa lata miałem ją na korytarzu, to właśnie tej nocy zatopiłem się w niej, zatopiłem dokumentnie.
    -Jasne! – powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
    Od tamtego czasu staliśmy się para. Przyjaciele z klasy nie bardzo mogli zaakceptować fakt, że związałem się z kimś, kto dla nich najzwyczajniej nie istniał. Ale mimo to ja byłem pewien tego co czuje. Spotykaliśmy się i często powtarzaliśmy nasze zabawy z ławki. Jednak jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a 17-letni chłopak odczuwa to ze zdwojoną siłą. Jednakże Monika była nieugięta w kwestii pełnego sexu. A mi nie pozostało robić nic innego jak czekać….W końcu nadeszły wspomniane wyżej wakacje.
    "Komu teraz miauczysz?"
  • tommmkos1
    Świntuszek
    • Nov 2005
    • 72

    #2
    dnalop - pierwsze opowiadanie i moim skromnym zdaniem... ciekawe, miłe, podniecające, działające na wyobraźnię! Kłaniam się nisko, dziękuję i proszę o ciąg dlaszy Sam kiedyś co nieco pisałem tak więc tym bardziej uznanie dla Ciebie!

    Skomentuj

    • dnalop
      Świętoszek
      • Apr 2005
      • 2

      #3
      tommmkos1 dzieki za aprobate
      ale widze ze raczej nie wywolalo wiekszych emocji, zadnych postow, wskazowek etc. liczylem chciazby na "zjechanie" a tu nic
      "Komu teraz miauczysz?"

      Skomentuj

      • universe
        Świntuszek
        • Apr 2006
        • 51

        #4
        dnalop - wlasnie mozesz uznac ze "zjechalem" Cie za dobre opowiadanie Czekam na nastepne

        Skomentuj

        • Falcon
          Seksualnie Niewyżyty
          • Mar 2005
          • 369

          #5
          dobre opowiadanko calkiem calkiem a brakiem komentazy sie nie przejmuj tuy to niestety norma!!
          Lepiej umrzeć stojac, niż żyć na kolanach

          Skomentuj

          • Czarodziejka
            Perwers
            • Sep 2005
            • 963

            #6
            nie będę Cię jechała, bo opowiadanie ładne, bardzo ładne

            Skomentuj

            • ona sama
              Ocieracz
              • Jul 2005
              • 141

              #7
              Napisz coś jeszcze, bo miło się czyta to co piszesz

              Skomentuj

              Working...