Jakąś godzinę po siedzieliśmy sobie wygodnie w fotelach i piliśmy kawę. Ale nie tą, którą zrobiliśmy wcześniej, bo ta była już oczywiście zimna, więc ją wylaliśmy, ale zrobiliśmy sobie nową…
JAKĄŚ DOBĘ PRZED
Moja żona Alicja, jej mama Irena i ja postanowiliśmy spędzić tegoroczne wakacje razem w naszym rodzinnym kraju nad morzem, w Mielnie.
Zarezerwowaliśmy dwa apartamenty w ekskluzywnym hotelu tuż przy plaży, na jego ostatnim piętrze z pięknym widokiem na morze. Jeden pokój był dla mnie i mojej żony, a drugi dla teściowej.
Przyjechaliśmy na miejsce. Zameldowaliśmy się, rozpakowali bagaże i po południu poszliśmy zwiedzać okolicę. Miasto było gwarne, w końcu był środek sezonu. Plaża była duża i szeroka. Resztę dnia spędziliśmy spacerując po mieście, a wieczorem relaksowaliśmy się przy drinkach w hotelowym barze, planując jutrzejsze plażowanie.
Pogoda zapowiadała się obiecująco. W zasadzie plan był taki, że tylko Irena i ja mieliśmy iść na plażę, bo moja żona powiedziała, że będzie się opalać przy hotelowym basenie, bo nie znosi wiatrów morskich, które tutaj są dość częste i jest chłodno od morza. Drażniło ją to po prostu. Ja z moją teściową nie mieliśmy takiego problemu. Bierzemy swoje rzeczy i idziemy się opalać na łono natury, w końcu jechaliśmy tu po to przez tyle kilometrów.
Rano jak zwykle pobudka, lekkie śniadanie w hotelowym barze i przygotówka na plażę. Alicja, przed pójściem na wypoczynek przy hotelowym basenie, chciała wyjść jeszcze na miasto na małe zakupy, więc zapytała, czy nie mamy nic przeciwko, że już nas zostawi, żeby zarezerwować dogodne miejsce przy basenie.
Oczywiście nie przeszkadzało nam to. Ja i Irena nie spieszyliśmy się nigdzie. Tak więc po zjedzeniu pysznego śniadania rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Żona na basen i zakupy w międzyczasie, a ja z teściową do windy, potem do pokoju po rzeczy, a potem na plażę.
- Słuchajcie, to ja już lecę zarezerwować sobie ten leżak przy basenie, bo jak znam życie, to na każdym już będą jakieś ręczniki. Spotkamy się około południa na obiedzie, ok? - powiedziała w pośpiechu Alicja.
- Dobrze, kochanie. Zdzwonimy się. Tylko uważaj na słońce, żebyś się nie spiekła.
- Dobra, to na razie. Bawcie się dobrze.
Podeszliśmy do windy. Irena nacisnęła przycisk przywołania. Zrobiła to z takim wdziękiem, że nie mogłem tego nie zauważyć.
Moja teściowa Irena była piękną kobietą lekko po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, trochę pulchna, miała brzuszek i trochę grubsze nogi w udach. Dla mnie jednak jej wygląd był atrybutem kobiecości i atrakcyjności, jakie sobą prezentowała. Włosy miała ciemnobrązowe, rozwiane, pofalowane, sięgające jej do ramion.
Staliśmy tam przez chwilę, czekając na windę, uśmiechając się do siebie nawzajem.
- Ta winda długo nam każe na siebie czekać, nieprawdaż? - powiedziała w końcu Irena z lekkim ironicznym uśmieszkiem.
- Chyba szybciej weszlibyśmy idąc po schodach - odpowiedziałem.
- Och, mój drogi, no nie wiem, nie wiem, czy dałabym rady teraz z moją kondycją - zaśmiała się.
- Na pewno byś dała, mamo. Ja w ciebie wierzę - pocieszyłam ją, delikatnie dotykając jej ramienia.
- Och, dzięki. - odpowiedziała uśmiechając się i przeszywając mnie wzrokiem.
Irena była otwartą kokietką, co według mnie czyniło ją jeszcze bardziej atrakcyjną i seksowną w oczach mężczyzn, co zresztą widać jak ukradkiem oglądają się za nią. Przypomniałem sobie obraz, który miałem przed chwilą, jak dotykała przycisku windy. Te piękne dłonie z czerwonymi paznokciami. Do tego zadbana buzia, delikatny makijaż, czerwone usta…
Miała na sobie białe obcisłe legginsy do kolan, które podkreślały seksowny kształt jej pośladków i ud. Niżej, blade, jeszcze nie opalone łydki. Na nogach miała gustowne, białe japonki ozdobione cyrkoniami. Jej paznokcie u stóp, podobnie jak u rąk, były pomalowane na czerwono. Dodatkowo miała na sobie luźną czarną bluzkę bez rękawów z delikatnym dekoltem, podkreślającym jej duży biust.
Winda w końcu przyjechała. Drzwi się otworzyły i ustąpiłem teściowej, żeby weszła pierwsza do środka. Inaczej być nie mogło, w końcu przecież musiałem się wykazać, że jestem dżentelmenem, żeby nabić u niej plusy. Gdy winda ruszyła, usłyszeliśmy delikatne pukanie o ścianki, co zostało przez nią odpowiednio skomentowane:
- Ta winda jest jakaś podejrzana. Nie dość, że długo czekaliśmy, aż zjedzie na dół, to jeszcze pojawiły się jakieś dziwne stuki.
- Tak, a teraz nagle się zepsuje, zatrzyma się między piętrami i plażę mamy dziś już z głowy, bo będziemy czekać na serwisanta.
- A ty, uwięziony, będziesz musiał użerać się ze swoją teściową. Będziesz musiał ją pocieszać, zabawiać, żeby się nie nudziła.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, po czym Irena zwróciła się do mnie.
- Czekaj, chyba masz coś w kąciku ust. Chyba resztki ze śniadania. - przyłożyła palec wskazujący do moich ust i wyjęła okruszek, delikatnie dotykając mnie paznokciem. - Och, to chyba kawałek sernika - powiedziała, uśmiechając się ponownie i strzepując okruch na podłogę windy.
Dotarliśmy na nasze piętro. Wychodząc Irena zaproponowała:
- Słuchaj, Pawełku, może wpadłbyś do mnie do pokoju na jeszcze jeden łyk kawki. Wiesz, Alicja już nie przyjdzie a my przecież nie musimy się spieszyć. Co ty na to?
- Jasne. W końcu nikt nie zajmie naszego miejsca na plaży. Z miłą chęcią wpadnę do ciebie. Ale najpierw się przebiorę i wezmę ze sobą niezbędne rzeczy na plażę, dobra?
- Dobrze, więc zrób co masz zrobić i przychodź szybciutko do mnie. Czekam. - Irena pomachała do mnie paluszkami i puściła kokieteryjnie oczko.
Cdn
JAKĄŚ DOBĘ PRZED
Moja żona Alicja, jej mama Irena i ja postanowiliśmy spędzić tegoroczne wakacje razem w naszym rodzinnym kraju nad morzem, w Mielnie.
Zarezerwowaliśmy dwa apartamenty w ekskluzywnym hotelu tuż przy plaży, na jego ostatnim piętrze z pięknym widokiem na morze. Jeden pokój był dla mnie i mojej żony, a drugi dla teściowej.
Przyjechaliśmy na miejsce. Zameldowaliśmy się, rozpakowali bagaże i po południu poszliśmy zwiedzać okolicę. Miasto było gwarne, w końcu był środek sezonu. Plaża była duża i szeroka. Resztę dnia spędziliśmy spacerując po mieście, a wieczorem relaksowaliśmy się przy drinkach w hotelowym barze, planując jutrzejsze plażowanie.
Pogoda zapowiadała się obiecująco. W zasadzie plan był taki, że tylko Irena i ja mieliśmy iść na plażę, bo moja żona powiedziała, że będzie się opalać przy hotelowym basenie, bo nie znosi wiatrów morskich, które tutaj są dość częste i jest chłodno od morza. Drażniło ją to po prostu. Ja z moją teściową nie mieliśmy takiego problemu. Bierzemy swoje rzeczy i idziemy się opalać na łono natury, w końcu jechaliśmy tu po to przez tyle kilometrów.
Rano jak zwykle pobudka, lekkie śniadanie w hotelowym barze i przygotówka na plażę. Alicja, przed pójściem na wypoczynek przy hotelowym basenie, chciała wyjść jeszcze na miasto na małe zakupy, więc zapytała, czy nie mamy nic przeciwko, że już nas zostawi, żeby zarezerwować dogodne miejsce przy basenie.
Oczywiście nie przeszkadzało nam to. Ja i Irena nie spieszyliśmy się nigdzie. Tak więc po zjedzeniu pysznego śniadania rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Żona na basen i zakupy w międzyczasie, a ja z teściową do windy, potem do pokoju po rzeczy, a potem na plażę.
- Słuchajcie, to ja już lecę zarezerwować sobie ten leżak przy basenie, bo jak znam życie, to na każdym już będą jakieś ręczniki. Spotkamy się około południa na obiedzie, ok? - powiedziała w pośpiechu Alicja.
- Dobrze, kochanie. Zdzwonimy się. Tylko uważaj na słońce, żebyś się nie spiekła.
- Dobra, to na razie. Bawcie się dobrze.
Podeszliśmy do windy. Irena nacisnęła przycisk przywołania. Zrobiła to z takim wdziękiem, że nie mogłem tego nie zauważyć.
Moja teściowa Irena była piękną kobietą lekko po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, trochę pulchna, miała brzuszek i trochę grubsze nogi w udach. Dla mnie jednak jej wygląd był atrybutem kobiecości i atrakcyjności, jakie sobą prezentowała. Włosy miała ciemnobrązowe, rozwiane, pofalowane, sięgające jej do ramion.
Staliśmy tam przez chwilę, czekając na windę, uśmiechając się do siebie nawzajem.
- Ta winda długo nam każe na siebie czekać, nieprawdaż? - powiedziała w końcu Irena z lekkim ironicznym uśmieszkiem.
- Chyba szybciej weszlibyśmy idąc po schodach - odpowiedziałem.
- Och, mój drogi, no nie wiem, nie wiem, czy dałabym rady teraz z moją kondycją - zaśmiała się.
- Na pewno byś dała, mamo. Ja w ciebie wierzę - pocieszyłam ją, delikatnie dotykając jej ramienia.
- Och, dzięki. - odpowiedziała uśmiechając się i przeszywając mnie wzrokiem.
Irena była otwartą kokietką, co według mnie czyniło ją jeszcze bardziej atrakcyjną i seksowną w oczach mężczyzn, co zresztą widać jak ukradkiem oglądają się za nią. Przypomniałem sobie obraz, który miałem przed chwilą, jak dotykała przycisku windy. Te piękne dłonie z czerwonymi paznokciami. Do tego zadbana buzia, delikatny makijaż, czerwone usta…
Miała na sobie białe obcisłe legginsy do kolan, które podkreślały seksowny kształt jej pośladków i ud. Niżej, blade, jeszcze nie opalone łydki. Na nogach miała gustowne, białe japonki ozdobione cyrkoniami. Jej paznokcie u stóp, podobnie jak u rąk, były pomalowane na czerwono. Dodatkowo miała na sobie luźną czarną bluzkę bez rękawów z delikatnym dekoltem, podkreślającym jej duży biust.
Winda w końcu przyjechała. Drzwi się otworzyły i ustąpiłem teściowej, żeby weszła pierwsza do środka. Inaczej być nie mogło, w końcu przecież musiałem się wykazać, że jestem dżentelmenem, żeby nabić u niej plusy. Gdy winda ruszyła, usłyszeliśmy delikatne pukanie o ścianki, co zostało przez nią odpowiednio skomentowane:
- Ta winda jest jakaś podejrzana. Nie dość, że długo czekaliśmy, aż zjedzie na dół, to jeszcze pojawiły się jakieś dziwne stuki.
- Tak, a teraz nagle się zepsuje, zatrzyma się między piętrami i plażę mamy dziś już z głowy, bo będziemy czekać na serwisanta.
- A ty, uwięziony, będziesz musiał użerać się ze swoją teściową. Będziesz musiał ją pocieszać, zabawiać, żeby się nie nudziła.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, po czym Irena zwróciła się do mnie.
- Czekaj, chyba masz coś w kąciku ust. Chyba resztki ze śniadania. - przyłożyła palec wskazujący do moich ust i wyjęła okruszek, delikatnie dotykając mnie paznokciem. - Och, to chyba kawałek sernika - powiedziała, uśmiechając się ponownie i strzepując okruch na podłogę windy.
Dotarliśmy na nasze piętro. Wychodząc Irena zaproponowała:
- Słuchaj, Pawełku, może wpadłbyś do mnie do pokoju na jeszcze jeden łyk kawki. Wiesz, Alicja już nie przyjdzie a my przecież nie musimy się spieszyć. Co ty na to?
- Jasne. W końcu nikt nie zajmie naszego miejsca na plaży. Z miłą chęcią wpadnę do ciebie. Ale najpierw się przebiorę i wezmę ze sobą niezbędne rzeczy na plażę, dobra?
- Dobrze, więc zrób co masz zrobić i przychodź szybciutko do mnie. Czekam. - Irena pomachała do mnie paluszkami i puściła kokieteryjnie oczko.
Cdn
Skomentuj