Połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, czasy w których dojrzewało moje pokolenie. Czasy kiedy erotyka i pornografia z zachodu powoli przemykała przez coraz bardziej mniej szczelne granice PRL-u , a co bardziej obrotni Polacy na niej próbowali co nieco zarobić. Młodemu pokoleniu w obecnych czasach nie za dużo powie stwierdzenie „świerszczyk”. Otóż chcę przypomnieć że były to gazetki o charakterze typowo pornograficzno – erotycznym z wskazaniem na tę bardziej porno opcję. Era kaset video dopiero raczkowała, nasi rodacy z wystawek Berlina Zachodniego wyłapywali magnetowidy o dość wątpliwej sprawności technicznej. Jakość kopiowanych wtedy kaset video o charakterze porno też była na żenująco niskim poziomie. Historia , którą chce opowiedzieć wydarzyła się w końcówce mojej edukacji w szkole podstawowej. Jako piętnastolatek zbliżałem się ku końcówce edukacji na tym podstawowym poziomie. Wiadomo , 15 lat , czas dojrzewania i buzowania hormonów. Głód zaciekawienia tematami seksu. Cóż w tamtych czasach mogło zaspokoić ten głód wiedzy na ten temat – otóż świerszczyki. Lecz jeśli ktoś myśli że były dostępne ot tak jak w chwili obecnej pisemka typu „Twój Weekend” i tym podobne to się grubo myli. Przez dorosłych facetów, poważnych ojców rodzin tudzież starych kawalerów, rozwodników i innej maści menów chowane były głęboko na spodzie szuflad , komód i innych wymyślnych kryjówkach tak by nie wpadły w obce , niepowołane ręce. Wymiana tych „czasopism” odbywała się również tylko i wyłącznie w zaufanym gronie. Mało kiedy zdarzało się by takowe pisemka trafiały w ręce małolatów takich jak ja wtedy. A w tym czasie właśnie taka okazja się przydarzyła………………….
- Seba, zostań po lekcjach mam super rzecz – szepnął mi na ostatniej lekcji chemii dobry kolega z tylnej ławki Sławek.
- Co?-zapytałem zaciekawiony.
- Nie pożałujesz -usłyszałem wypowiedziane szeptem stwierdzenie.
Sławek był dość tajemniczy, zawsze gadał że ma coś fajnego i to prosto z mostu, a tu teraz taka konspira. Podobnie jak ja wysyłał do zagranicznych firm napisane prostacką angielszczyzną prośby o przesłanie folderów reklamowych i gadżetów. Może znów dostał jakiś super gift z zachodu. Ostatnio przecież mu się tak pofarciło że dostał z AEG Telefunken otwieracz do piwa w kształcie szlifierki kątowej. Fakt że ojciec mu go od razu skasował, choć ja oferowałem mu komplet zdjęć i folderów z NASA, które dostałem miesiąc wcześniej. Nie za bardzo mogłem skupić się na tym co wykładała „chemica”. Bardzo byłem ciekaw co też mój kolega ma za nowalijkę. Długo oczekiwany dzwonek nastał po czasie , który dla mnie był wiecznością. Wypadłem z klasy w tempie ekspresowym , czekając z niecierpliwością na kumpla. Wcale się nie spieszył. Wolno pakował swoje rzeczy do tornistra i jako przedostatni wyszedł z klasy.
- Mów co masz – rzuciłem prosto z mostu.
Pociągnął mnie na bok tak by inni nie mogli usłyszeć tego co miał mi do powiedzenia.
- Ciszej do cholery – zaczął.
- No mów, dostałeś coś ekstra z Renault-a? – zapytałem wiedząc że wysyła tam swoją prośbę o foldery.
Popatrzył na mnie z góry, byłem pewien że to coś innego.
- Seba, poczekaj aż skończy się przerwa i przyjdź do kibla ,a nie pożałujesz, mam coś takiego że normalnie wymiękniesz – rzucił krótko.
Zaskoczyło mnie to , znów był bardzo tajemniczy , a to podkręcało mnie jeszcze bardziej. Oboje pokręciliśmy się po szkolnym korytarzu czekając na dzwonek obwieszczający koniec przerwy. Dla naszej klasy w dniu dzisiejszym lekcje się już kończyły. Pozostawało jeszcze spławić kumpli i koleżanki z którymi wracaliśmy zawsze do domu po lekcjach.
- Idziesz? – zapytał Piotrek , który mieszkał dwa domy dalej niż ja.
- Nie , mam jeszcze sprawę do załatwienia odnośnie poprawy oceny z fizyki – skłamałem jak z nut.
Sławek tez najwyraźniej coś zabajał i tak we dwójkę pozostaliśmy , gdy reszta naszej klasy powoli zbierała się do domu. Z niecierpliwością czekałem aż rozlegnie się głos dzwonka oznajmiającego koniec przerwy. Wreszcie nastał, młodziaki z niższych klas rozeszły się do klas i powoli stawało się cicho na szkolnym korytarzu. Była już to ostatnia godzina . Potem szkoła pustoszała i pozostawały tylko w niej woźne. W dniu dzisiejszym nie było żadnych zajęć pozalekcyjnych jak również kółek zainteresowań. Popatrzyłem na Sławka, czekał jeszcze chcąc być pewien że nikt nie przeszkodzi nam w spotkaniu. Korytarz opustoszał całkowicie i stało się cicho.
Łypnąłem okiem na niego, dał znak by ruszyć w kierunku męskiej ubikacji. Dotarłem tam pierwszy, potem znalazł się tam on.
- No mów co masz – byłem bardzo zaciekawiony co też ma za rzecz z którą tak się ukrywał.
- Słuchaj, zapieprzyłem staremu świerszczyki z Berlina, był tam jego kuzyn i zobaczyłem gdzie je schował, kochany jakie laski i zdjęcia, normalnie pała staje – odparł i widziałem że na jego twarzy malował się gest tryumfu.
No tego to się nie spodziewałem. Brałem pod uwagę jakieś foldery, prospekty z Zachodu, nawet jakieś gifty w postaci otwieraczy, breloków do kluczy i innych dupereli. Jednakże to stwierdzenie mnie miło zaskoczyło.
- Pokaż, dawaj – byłem niecierpliwy.
- Chwila, poczekaj -odparł i począł grzebać w tornistrze.
Słyszałem o tych porno-gazetkach lecz nigdy jeszcze ich nie widziałem i nie miałem w ręku. To było naprawdę coś. Ciekawość była tak silna że nie posunęliśmy się w głąb ubikacji lecz zostaliśmy przy umywalkach. Sławek wreszcie wyciągnął skrywany w tornistrze skarb. Już sama okładka pisemka dawała dużo do przemyślenia co jest w środku. Zainteresowani obydwaj przerzucaliśmy strony patrząc na nagie postacie kobiet i facetów w miłosnych pozach. To był wtedy dla nas pełny hardcore, kompletnie nagie kobiety w seksownej bieliźnie , rozszerzone wargi sromowe, stojące na baczność męskie fallusy wielkości słupa energetycznego. Działało to jak płachta na byka. Momentalnie poczułem jak mój , w porównaniu do tamtych penis sztywnieje. Mimowolnie spojrzałem na Sławka, tam na dole poprzez materiał spodni widać było też że jego fallus też nie jest w stanie spoczynku.
- Ja cie ale laski – stwierdziłem.
- A nie mówiłem Ci że mam coś ekstra – odparł.
Przerzucił na kolejną stronę. Tam facet już bez żadnych ceregieli penetrował swym członkiem zgrabną brunetkę. Na kolejnej stronie ona klęczała i robiła mu loda.
- No super , dawaj dalej – ponaglałem go chcąc zobaczyć jak najwięcej.
Sławek począł przerzucać na kolejną stronę i ………… w tym momencie bezpardonowo do ubikacji wparowała woźna. Szok jaki w tym momencie spowodowała określić można tylko tak – Sławkowi świerszczyk wypadł z rąk, ja stanąłem jak wryty, podobnie jak i ona.
- A co Wy tu ośmioklasiści robicie? – zapytała po chwili wahania patrząc na leżący na podłodze świerszczyk.
- Nnnnn ….icccc -odparł Sławek i zaczął schylać się ku upuszczonej gazetce.
- A co to jest, co tam macie? – zapytała i śmiało ruszyła w kierunku niecnego czasopisma.
Była to pani Wiesia, starsza mająca ponad 50 lat kobieta o dość rubensowskich kształtach i ogromnych piersiach. Ubrana w przepisowy granatowy fartuszek zakrywający jej spore ciało od ramiom sporo za linię kolan. Na nogach miała cieliste podkolanówki imitujące rajstopy oraz damskie drewniaki identyczne jak noszą pielęgniarki na oddziałach. Sławek co prawda zdołał podnieść z ziemi leżącą gazetkę nim lecz podjął decyzję o tym by ją schować zareagowała pani Wiesia.
- Pokaż no mi to – rzuciła bezpardonowo.
- Ale to nic – odparła Sławek.
Przyglądałem się tej sytuacji z przerażeniem. Nie wiedziałem za bardzo jak potoczą się dalsze losy naszego spotkania.
- No dawaj, dawaj, chyba że chcesz bym zawołała Dyrektorkę – odparła stanowczym głosem pani Wiesia.
W jej głosie dało się słyszeć stanowczość. Ani ja , a tym bardziej Sławek nie mieliśmy zamiaru mieć w dniu dzisiejszym spotkania z Dyrektorką szkoły. Stałem zamurowany patrząc co zrobi mój kolega.
- Ale to nic pani Wiesiu, tylko tak oglądaliśmy – bąknął Sławek i czułem że sytuacja wymyka się spod kontroli.
- No to pokaż to nic – usłyszał w odpowiedzi.
Pani Wiesia, co trzeba jej przyznać była stanowcza. Stała w przejściu blokując nam ewentualną drogę ucieczki. Byliśmy niestety zdani tylko i wyłącznie na to co ona zrobi.
- No już dawaj mi to – powiedziała rozkazującym głosem.
Sławek zdał sobie sprawę że tylko dając jej świerszczyka załatwi sobie i mi jakąś szansę wybrnięcia z tej sytuacji. Ociągając się chwilę podał pani Wiesi porno-gazetkę. Ta rzuciła okiem na zdjęcia.
- O Wy świntuchy jedne, zamiast nauki to to Wam w głowie - usłyszeliśmy po chwili.
- Ale , pani Wiesiu…… - zaczął coś kombinować Sławek.
- Nic nie mów świntuchu Ty jeden , ja muszę to pokazać Dyrektorce -odparła będąc wyraźnie zszokowana tymi zdjęciami w gazetce.
To stwierdzenie wyrwało mnie z letargu w jakim tkwiłem do tego czasu. Zdawałem sobie sprawę że spotkanie z dość stanowczą i wymagającą Panią Dyrektor w sytuacji gdy są takie dowody naszego przewinienia zakończyć się może tragicznie.
- Pani Wiesiu, prosimy, po co do Dyrektorki, załatwimy to sami, z Panią - zaproponowałem.
Sławek spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach strach. I mnie i jemu podniecenie po oglądaniu tych porno zdjęć już dawno przeszło. Mój ptaszek od momentu gdy wpadła woźna powrócił do rozmiarów normalności. Teraz najważniejsze było załatwić polubownie sprawę z panią Wiesią. Kobieta omiotła mnie wzrokiem. Nie traciłem nadziei że uda się coś załatwić.
- Pani Wiesiu, bardzo prosimy – zaskomlałem.
Włożyła pisemko pod fartuch. Omiotła nas obu spojrzeniem.
- Dobrze, po ostatnim dzwonku odczekajcie aż odjedzie Dyrekcja i przyjdźcie do mnie do kantorka – usłyszeliśmy.
-Tak -wyrzuciliśmy z siebie równocześnie Sławek i ja.
- Tylko żeby Wam do głowy nie przyszło uciekać, bo Dyrektorka jutro się dowie – pouczyła nas odwracając się na pięcie.
Gdy wyszła nastała między nami cisza. Trwała jeszcze dobre parę minut.
- Ojciec mnie zabije, jak nie oddam do poniedziałku mu tego – stwierdził Sławek.
- Spokojnie, na razie załatwmy sytuację tutaj i teraz, bo jak to wyjdzie to po ptokach – odparłem.
Obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę że sytuacja była krytyczna lecz Sławek jak widziałem załamał się na dobre. Przepadek gazetki był dla niego katastrofą. Obaj z niecierpliwością oczekiwaliśmy ostatniego dzwonka. Z założenia znaliśmy że Dyrektorka wychodzi zaraz po nim. Wystarczyło odczekać parę minut i działać tak by było korzystnie dla nas. Na moją korzyść przemawiał fakt że nigdy jej nie dokuczałem , tak jak zdarzało się to innym i to że kiedyś pomogłem jej wyrzucić śmieci . Byłem dobrej myśli w przeciwieństwie do Sławka, który teraz widział sprawę w ciemnych barwach.
- Co ja zrobię, co ja zrobię – powtarzał co chwila w tym przeklętym kiblu.
Był załamany, to widziałem. Oczekiwanie na kończący wszystkie lekcje dzwonek dłużyło się do nieskończoności. Gdy wreszcie usłyszeliśmy go on od razu chciał udać się z ubikacji do pomieszczenia woźnych.
- Poczekaj do cholery – zastopowałem kolegę.
Zatrzymał się i posłuchał mojej rady. Nie wiem ile odczekaliśmy jeszcze, ale jak mi i jemu się wydawało opuściliśmy miejsce naszego ukrycia w odpowiedniej chwili. Z sercem na dłoni podążaliśmy w kierunku pakamery woźnych na pierwszym piętrze. Najwyraźniej wycyrklowaliśmy odpowiedni moment gdyż buda świeci a już pustkami. Na 99,99% prócz nas i sprzątaczek nie było tam nikogo. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami pomieszczenia da woźnych.
-Zapukaj – poleciłem Sławkowi.
Stuknął dwa razy w drzwi. Zza nich dało się słyszeć „Wejść” lecz nie był to głos pani Wiesi. Powoli otworzyłem drzwi i po chwili we wnętrzu pakamery zauważyłem siedzącą druga z woźnych – panią Dagmarę. O wiele młodszą od pani Wiesi, drugą ze sprzątaczek w naszej szkole. Pani Dagmara była nieco ułomna fizycznie, najprawdopodobniej w dzieciństwie miała jakiś problem z biodrem i specyficznie zarzucała nogą w swym dorosłym życiu. Miał nieco ponad 35 lat i jak wiedzieliśmy była panną. Koledzy z klasy nieraz nazywali ją kuternogą. Teraz siedziała za stolikiem w wyznaczonym przez Dyrekcję pomieszczeniu i popijała zrobioną herbatę.
- O zboczki przyszły – stwierdziła, z my zdaliśmy sobie sprawę, że i ona wie o tym co zdarzyło się w męskiej toalecie.
- My do pani Wiesi – wydukał Sławek.
- Seba, zostań po lekcjach mam super rzecz – szepnął mi na ostatniej lekcji chemii dobry kolega z tylnej ławki Sławek.
- Co?-zapytałem zaciekawiony.
- Nie pożałujesz -usłyszałem wypowiedziane szeptem stwierdzenie.
Sławek był dość tajemniczy, zawsze gadał że ma coś fajnego i to prosto z mostu, a tu teraz taka konspira. Podobnie jak ja wysyłał do zagranicznych firm napisane prostacką angielszczyzną prośby o przesłanie folderów reklamowych i gadżetów. Może znów dostał jakiś super gift z zachodu. Ostatnio przecież mu się tak pofarciło że dostał z AEG Telefunken otwieracz do piwa w kształcie szlifierki kątowej. Fakt że ojciec mu go od razu skasował, choć ja oferowałem mu komplet zdjęć i folderów z NASA, które dostałem miesiąc wcześniej. Nie za bardzo mogłem skupić się na tym co wykładała „chemica”. Bardzo byłem ciekaw co też mój kolega ma za nowalijkę. Długo oczekiwany dzwonek nastał po czasie , który dla mnie był wiecznością. Wypadłem z klasy w tempie ekspresowym , czekając z niecierpliwością na kumpla. Wcale się nie spieszył. Wolno pakował swoje rzeczy do tornistra i jako przedostatni wyszedł z klasy.
- Mów co masz – rzuciłem prosto z mostu.
Pociągnął mnie na bok tak by inni nie mogli usłyszeć tego co miał mi do powiedzenia.
- Ciszej do cholery – zaczął.
- No mów, dostałeś coś ekstra z Renault-a? – zapytałem wiedząc że wysyła tam swoją prośbę o foldery.
Popatrzył na mnie z góry, byłem pewien że to coś innego.
- Seba, poczekaj aż skończy się przerwa i przyjdź do kibla ,a nie pożałujesz, mam coś takiego że normalnie wymiękniesz – rzucił krótko.
Zaskoczyło mnie to , znów był bardzo tajemniczy , a to podkręcało mnie jeszcze bardziej. Oboje pokręciliśmy się po szkolnym korytarzu czekając na dzwonek obwieszczający koniec przerwy. Dla naszej klasy w dniu dzisiejszym lekcje się już kończyły. Pozostawało jeszcze spławić kumpli i koleżanki z którymi wracaliśmy zawsze do domu po lekcjach.
- Idziesz? – zapytał Piotrek , który mieszkał dwa domy dalej niż ja.
- Nie , mam jeszcze sprawę do załatwienia odnośnie poprawy oceny z fizyki – skłamałem jak z nut.
Sławek tez najwyraźniej coś zabajał i tak we dwójkę pozostaliśmy , gdy reszta naszej klasy powoli zbierała się do domu. Z niecierpliwością czekałem aż rozlegnie się głos dzwonka oznajmiającego koniec przerwy. Wreszcie nastał, młodziaki z niższych klas rozeszły się do klas i powoli stawało się cicho na szkolnym korytarzu. Była już to ostatnia godzina . Potem szkoła pustoszała i pozostawały tylko w niej woźne. W dniu dzisiejszym nie było żadnych zajęć pozalekcyjnych jak również kółek zainteresowań. Popatrzyłem na Sławka, czekał jeszcze chcąc być pewien że nikt nie przeszkodzi nam w spotkaniu. Korytarz opustoszał całkowicie i stało się cicho.
Łypnąłem okiem na niego, dał znak by ruszyć w kierunku męskiej ubikacji. Dotarłem tam pierwszy, potem znalazł się tam on.
- No mów co masz – byłem bardzo zaciekawiony co też ma za rzecz z którą tak się ukrywał.
- Słuchaj, zapieprzyłem staremu świerszczyki z Berlina, był tam jego kuzyn i zobaczyłem gdzie je schował, kochany jakie laski i zdjęcia, normalnie pała staje – odparł i widziałem że na jego twarzy malował się gest tryumfu.
No tego to się nie spodziewałem. Brałem pod uwagę jakieś foldery, prospekty z Zachodu, nawet jakieś gifty w postaci otwieraczy, breloków do kluczy i innych dupereli. Jednakże to stwierdzenie mnie miło zaskoczyło.
- Pokaż, dawaj – byłem niecierpliwy.
- Chwila, poczekaj -odparł i począł grzebać w tornistrze.
Słyszałem o tych porno-gazetkach lecz nigdy jeszcze ich nie widziałem i nie miałem w ręku. To było naprawdę coś. Ciekawość była tak silna że nie posunęliśmy się w głąb ubikacji lecz zostaliśmy przy umywalkach. Sławek wreszcie wyciągnął skrywany w tornistrze skarb. Już sama okładka pisemka dawała dużo do przemyślenia co jest w środku. Zainteresowani obydwaj przerzucaliśmy strony patrząc na nagie postacie kobiet i facetów w miłosnych pozach. To był wtedy dla nas pełny hardcore, kompletnie nagie kobiety w seksownej bieliźnie , rozszerzone wargi sromowe, stojące na baczność męskie fallusy wielkości słupa energetycznego. Działało to jak płachta na byka. Momentalnie poczułem jak mój , w porównaniu do tamtych penis sztywnieje. Mimowolnie spojrzałem na Sławka, tam na dole poprzez materiał spodni widać było też że jego fallus też nie jest w stanie spoczynku.
- Ja cie ale laski – stwierdziłem.
- A nie mówiłem Ci że mam coś ekstra – odparł.
Przerzucił na kolejną stronę. Tam facet już bez żadnych ceregieli penetrował swym członkiem zgrabną brunetkę. Na kolejnej stronie ona klęczała i robiła mu loda.
- No super , dawaj dalej – ponaglałem go chcąc zobaczyć jak najwięcej.
Sławek począł przerzucać na kolejną stronę i ………… w tym momencie bezpardonowo do ubikacji wparowała woźna. Szok jaki w tym momencie spowodowała określić można tylko tak – Sławkowi świerszczyk wypadł z rąk, ja stanąłem jak wryty, podobnie jak i ona.
- A co Wy tu ośmioklasiści robicie? – zapytała po chwili wahania patrząc na leżący na podłodze świerszczyk.
- Nnnnn ….icccc -odparł Sławek i zaczął schylać się ku upuszczonej gazetce.
- A co to jest, co tam macie? – zapytała i śmiało ruszyła w kierunku niecnego czasopisma.
Była to pani Wiesia, starsza mająca ponad 50 lat kobieta o dość rubensowskich kształtach i ogromnych piersiach. Ubrana w przepisowy granatowy fartuszek zakrywający jej spore ciało od ramiom sporo za linię kolan. Na nogach miała cieliste podkolanówki imitujące rajstopy oraz damskie drewniaki identyczne jak noszą pielęgniarki na oddziałach. Sławek co prawda zdołał podnieść z ziemi leżącą gazetkę nim lecz podjął decyzję o tym by ją schować zareagowała pani Wiesia.
- Pokaż no mi to – rzuciła bezpardonowo.
- Ale to nic – odparła Sławek.
Przyglądałem się tej sytuacji z przerażeniem. Nie wiedziałem za bardzo jak potoczą się dalsze losy naszego spotkania.
- No dawaj, dawaj, chyba że chcesz bym zawołała Dyrektorkę – odparła stanowczym głosem pani Wiesia.
W jej głosie dało się słyszeć stanowczość. Ani ja , a tym bardziej Sławek nie mieliśmy zamiaru mieć w dniu dzisiejszym spotkania z Dyrektorką szkoły. Stałem zamurowany patrząc co zrobi mój kolega.
- Ale to nic pani Wiesiu, tylko tak oglądaliśmy – bąknął Sławek i czułem że sytuacja wymyka się spod kontroli.
- No to pokaż to nic – usłyszał w odpowiedzi.
Pani Wiesia, co trzeba jej przyznać była stanowcza. Stała w przejściu blokując nam ewentualną drogę ucieczki. Byliśmy niestety zdani tylko i wyłącznie na to co ona zrobi.
- No już dawaj mi to – powiedziała rozkazującym głosem.
Sławek zdał sobie sprawę że tylko dając jej świerszczyka załatwi sobie i mi jakąś szansę wybrnięcia z tej sytuacji. Ociągając się chwilę podał pani Wiesi porno-gazetkę. Ta rzuciła okiem na zdjęcia.
- O Wy świntuchy jedne, zamiast nauki to to Wam w głowie - usłyszeliśmy po chwili.
- Ale , pani Wiesiu…… - zaczął coś kombinować Sławek.
- Nic nie mów świntuchu Ty jeden , ja muszę to pokazać Dyrektorce -odparła będąc wyraźnie zszokowana tymi zdjęciami w gazetce.
To stwierdzenie wyrwało mnie z letargu w jakim tkwiłem do tego czasu. Zdawałem sobie sprawę że spotkanie z dość stanowczą i wymagającą Panią Dyrektor w sytuacji gdy są takie dowody naszego przewinienia zakończyć się może tragicznie.
- Pani Wiesiu, prosimy, po co do Dyrektorki, załatwimy to sami, z Panią - zaproponowałem.
Sławek spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach strach. I mnie i jemu podniecenie po oglądaniu tych porno zdjęć już dawno przeszło. Mój ptaszek od momentu gdy wpadła woźna powrócił do rozmiarów normalności. Teraz najważniejsze było załatwić polubownie sprawę z panią Wiesią. Kobieta omiotła mnie wzrokiem. Nie traciłem nadziei że uda się coś załatwić.
- Pani Wiesiu, bardzo prosimy – zaskomlałem.
Włożyła pisemko pod fartuch. Omiotła nas obu spojrzeniem.
- Dobrze, po ostatnim dzwonku odczekajcie aż odjedzie Dyrekcja i przyjdźcie do mnie do kantorka – usłyszeliśmy.
-Tak -wyrzuciliśmy z siebie równocześnie Sławek i ja.
- Tylko żeby Wam do głowy nie przyszło uciekać, bo Dyrektorka jutro się dowie – pouczyła nas odwracając się na pięcie.
Gdy wyszła nastała między nami cisza. Trwała jeszcze dobre parę minut.
- Ojciec mnie zabije, jak nie oddam do poniedziałku mu tego – stwierdził Sławek.
- Spokojnie, na razie załatwmy sytuację tutaj i teraz, bo jak to wyjdzie to po ptokach – odparłem.
Obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę że sytuacja była krytyczna lecz Sławek jak widziałem załamał się na dobre. Przepadek gazetki był dla niego katastrofą. Obaj z niecierpliwością oczekiwaliśmy ostatniego dzwonka. Z założenia znaliśmy że Dyrektorka wychodzi zaraz po nim. Wystarczyło odczekać parę minut i działać tak by było korzystnie dla nas. Na moją korzyść przemawiał fakt że nigdy jej nie dokuczałem , tak jak zdarzało się to innym i to że kiedyś pomogłem jej wyrzucić śmieci . Byłem dobrej myśli w przeciwieństwie do Sławka, który teraz widział sprawę w ciemnych barwach.
- Co ja zrobię, co ja zrobię – powtarzał co chwila w tym przeklętym kiblu.
Był załamany, to widziałem. Oczekiwanie na kończący wszystkie lekcje dzwonek dłużyło się do nieskończoności. Gdy wreszcie usłyszeliśmy go on od razu chciał udać się z ubikacji do pomieszczenia woźnych.
- Poczekaj do cholery – zastopowałem kolegę.
Zatrzymał się i posłuchał mojej rady. Nie wiem ile odczekaliśmy jeszcze, ale jak mi i jemu się wydawało opuściliśmy miejsce naszego ukrycia w odpowiedniej chwili. Z sercem na dłoni podążaliśmy w kierunku pakamery woźnych na pierwszym piętrze. Najwyraźniej wycyrklowaliśmy odpowiedni moment gdyż buda świeci a już pustkami. Na 99,99% prócz nas i sprzątaczek nie było tam nikogo. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami pomieszczenia da woźnych.
-Zapukaj – poleciłem Sławkowi.
Stuknął dwa razy w drzwi. Zza nich dało się słyszeć „Wejść” lecz nie był to głos pani Wiesi. Powoli otworzyłem drzwi i po chwili we wnętrzu pakamery zauważyłem siedzącą druga z woźnych – panią Dagmarę. O wiele młodszą od pani Wiesi, drugą ze sprzątaczek w naszej szkole. Pani Dagmara była nieco ułomna fizycznie, najprawdopodobniej w dzieciństwie miała jakiś problem z biodrem i specyficznie zarzucała nogą w swym dorosłym życiu. Miał nieco ponad 35 lat i jak wiedzieliśmy była panną. Koledzy z klasy nieraz nazywali ją kuternogą. Teraz siedziała za stolikiem w wyznaczonym przez Dyrekcję pomieszczeniu i popijała zrobioną herbatę.
- O zboczki przyszły – stwierdziła, z my zdaliśmy sobie sprawę, że i ona wie o tym co zdarzyło się w męskiej toalecie.
- My do pani Wiesi – wydukał Sławek.
Skomentuj