W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito).

I just call, to say...

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Kalafior77
    Świętoszek
    • Sep 2012
    • 9

    I just call, to say...

    Noc gęstniała za oknem, rozpraszana światłem ulicznych lamp oraz blaskiem bijącym z niezliczonych okien. Sypał śnieg, miękko otulając blaszane parapety kołdrą, pod którą kryły się sny o wiośnie. Panowała cisza. Ale gdy zamknęło się oczy, uszami duszy można było usłyszeć melodię walca, płynącej zewsząd i znikąd, w takt to której płatki śniegu wirują w metrum ¾, to wznosząc się, to opadając. By w końcu zmęczone tańcem, dołączyć do odpoczywających towarzyszy, na dachach, konarach drzew, chodnikach. Przed nimi cała noc, dozorca z miotłą pojawi się dopiero rano, więc niech żyje bal – wszak drugi raz nie zaproszą nas wcale!
    Gosia przestała kontemplować widok za szybą, i z gorącym postanowieniem, aby się dziś wyspać, wślizgnęła się pod kołdrę. Uwielbiała ten moment, gdy chłodny materiał stykał się z jej ciepłym ciałem. Tym razem jednak, westchnęła tylko z lekkim rozczarowaniem. Brakowało jej kogoś, z kim mogłaby dzielić tę chwilę, do którego to obecności przyzwyczaiła się tak bardzo, że brakowało jej tego bardziej, niż być może chciała sama przed sobą przyznać. Leżała tak, tonąc w myślach o jego dłoniach na jej piersiach, jego spokojnym, równym oddechu, o ogrzewającym ją cieple przytulonych ciał, gdy nagle zadzwonił telefon.
    Niechętnie po niego sięgnęła, zła, że zapomniała wyciszyć aparat, że ktoś jej przerywa, wybudza ze słodko-gorzkich rozmyślań. Rozpoznała numer. A więc ściągnęła go myślą przez osiem tysięcy kilometrów, sięgnęła po niego, i oto jest, tak blisko, choć jednocześnie tak daleko. Odebrała połączenie i ochrypłym głosem rzuciła krótkie „tak?” do słuchawki.
    - Myślałaś o mnie? – zapytał. Jego głos, mimo że biegł przez jedną czwartą kuli ziemskiej, wibrował w jej uchu, jak gdyby się nad nią nachylał, jak gdyby szeptał do niej, leżąc tuż obok. Zamknęła oczy, by nie rozwiać tej iluzji.
    -Tak – padła krótka odpowiedź. Nigdy nie mówiła zbyt wiele, to on był od mówienia, słowami czarował, budził ją, rozgrzewał, sprawiał, że jej uszy stały się nie mniej ważne niż piersi, stopy, jej skarb skryty w dolinie ud. I to nie tylko dlatego, że uwielbiała, gdy całując jej szyję, skradał się z językiem w kierunku jej uszu, przygryzał je, tańczył w nich językiem jak baletnica. Ważniejsze było to, jak mówił, co mówił, jak słowami roztaczał przed nią obrazy, malował na nich emocje, pragnienia, sposoby ich spełnienia.
    - Mów do mnie – poprosiła. To był element ich gry, ona chciała słuchać, on chciał mówić, ale czekał na jej polecenie, prośbę, rozkaz, a czasami błaganie.
    - Co chcesz usłyszeć? – drażnił się z Nią, choć dobrze wiedział, czego ona pragnie, równie dobrze jak tego, że nigdy tego od Niej nie usłyszy.
    - Mów – padło w odpowiedzi, i po szeleście pościeli dobiegającym z telefonu zrozumiał, że ułożyła się wygodniej. A być może nawet jej uda zacisnęły się na kołdrze, a biodra zaczęły już delikatnie falować… uwielbiała tak się pieścić, a on uwielbiał patrzeć, jak ona wtedy dochodzi, jak jej ciałem wstrząsają spazmy rozkoszy, jak na poduszce podnosi się wilgotna mgiełka westchnień. Na myśl o tym krew zagotowała mu się w żyłach.
    -Wiem, czego pragniesz – wyszeptał w telefon. W telefon? Nie, wprost do jej ucha, wprost do jej duszy. - -Pragniesz poczuć mą obecność przy sobie, bym pojawił się nad Tobą niczym mroczny ptak nad bezbronną ofiarą. Moje dłonie rozbiegają się powoli, ale zdecydowanie, po Twoim ciele. Przebiegają po wypukłościach, zanurzają się w zagłębieniach. Władczym ruchem masuję Twoje plecy, palcami muskam kark, mruczysz na znak aprobaty, niepotrzebnie, wiem, że to lubisz. Moje palce biegną wyżej, delikatnym jak podmuch wiatru dotykiem pieszczę skórę za Twoimi uszami, niekiedy, niby przypadkiem, trącam ich płatki. To było pierwsze miejsce na mapie Twojego ciała, które odkryłem, pamiętasz, gdzie i kiedy to było? Nie odpowiadasz, chcesz mnie słuchać, nie mówić, poruszasz biodrami, wskazując kolejny przystanek, na którym mają się zatrzymać moje dłonie. Nie pozwalam Ci czekać, już chwilę później moje dłonie rozkoszują się jędrnością i krągłością Twoich pośladków. Głaszczę je, przesuwam palcami niczym jedwabnym dotykiem, by zaraz ścisnąć je mocno w garści, ugniatać. I nie wiem, czy to ja pieszczę Ciebie, czy też to te dwie jędrne kule pieszczą wewnętrzną stronę moich dłoni. I nie przestając ich dotykać, składam na Tobie mój ciężar, mój oddech owiewa Twój kark, znów drżysz, zgarniasz włosy dłonią i chowasz głowę w poduszkę. Wpijam się ustami w odsłoniętą szyją jednocześnie kładąc dłoń na Twym skarbie. Czuję, jak parzy moją dłoń, podczas gdy obsypuję pocałunkami Twój kark, biegam językiem po linii kręgosłupa, podczas gdy Twoje biodra zaczynają taniec, chcesz więcej, chcesz mnie poczuć, krótkie, urywane jęki dobiegające spod poduszki są dla mnie jasne i zrozumiałe. Zsuwam się z Ciebie, by mieć lepszy dostęp do źródła Twojej rozkoszy, ale mój język nie zaprzestaje zabawy z Twoimi uszami, ramionami i szyją. Jednocześnie mój palec przesuwa się wzdłuż Twojej kobiecości, a Ty napierasz na mą dłoń, aż w końcu pokonuję pierwszy opór zewnętrznych bram i jestem w środku. Przesuwam palcem od źródła wilgoci, aż po niewielki, wystający nad nim guziczek, bawię się nim przez chwilę, uciskam go delikatnie z każdej strony, wodzę kółka, nawilżam palec, i znów go dotykam. Niczym nurek, szczęśliwy, że dopłynął do powierzchni wody, wciągasz mocno powietrze i zaciskasz uda na mojej dłoni.
    -Wejdź-słyszę, a może się tylko domyślam, nie zastanawiam się nad tym, toruję sobie drogę do środka, i po chwili zanurzam w Tobie mój środkowy palec. Twe plecy w wyginają się w łuk, i po raz pierwszy dzisiaj odwracasz głowę, patrzysz mi prosto w oczy, twe szeroko rozchylone usta z trudem łapią powietrze. Zamarłem na chwilę, zahipnotyzowany Twoim wzrokiem, lecz nie tracę rezonu na długo, dołączam drugi palec, i zaczynam się w Tobie poruszać. Twoje głowa opada, poduszka dusi jęk rozkoszy, a biodra falują w rytm moich pchnięć, powolnych, lecz stanowczych. Przyśpieszam tempo, wolną dłonią uderzam w Twój pośladek, dźwięk klaśnięcia jest dla mnie jest jak najsłodsza muzyka, Ty odwracasz głowę, patrzysz na mnie z przyganą, ale nie wiem, czy dlatego, że odważyłem się dać Ci klapsa, czy dlatego, że był tylko jeden. Nie zastanawiam się nad tym, chwytając Cię za kark, wgniatam Ci twarz w poduszkę, i znów zwiększam tempo, stłumione przez poduszkę jęki udowadniają, że ja i Ty jesteśmy na właściwej drodze. Moje palce wchodzą w Ciebie mocno, szybko i zdecydowanie, nurzają się w Twojej wilgoci, nie widzę już nic innego, o niczym innym nie myślę, i po chwili czuję, jak zaciskasz się na nich, Twoje ciało zastyga w bezruchu, a z ust wydobywa się gardłowe westchnienie… Prostujesz nogi, opadasz na łóżko, oddychasz szybko, patrzysz na mnie, szukasz mojego wzroku, a ja patrzę Ci prosto w oczy, przytulam się do Ciebie całym ciałem i obsypuję czule pocałunkami Twe ramiona i twarz…
    …Przyśpieszony, rwany oddech dobiegający poprzez ocean dał mu do zrozumienia, że Gosia nie próżnowała. Wiedział jednak, że nie jest to jeszcze koniec, a zaledwie wstęp. Dlatego kontynuował…


    cdn.
  • Tycja
    Świętoszek
    • Nov 2011
    • 22

    #2
    Daleeeej
    "– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
    – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."

    Skomentuj

    • TOMASZTBG
      Ocieracz
      • Nov 2009
      • 107

      #3
      Dawaj dalej
      ...

      Skomentuj

      Working...