Takie opowiadanko ode mnie, można rzec że debiut literacki, więc proszę o krytykę (najlepiej konstruktywną ;P) i oceny. Będzie przydługo, pewnie nudnawo i bardzo niekonwencjonalnie, więc zapraszam wytrwałych ;]
jeśli ktoś szuka szybkiego świńskiego opowiadanka to raczej tu tego nie znajdzie, więc płyń dalej i szukaj
- Cholera, ileż można? Co ona sobie kurde, myśli?
Asia leżała teraz obok niego, w obcisłej białej koszulce i majtkach, i wyglądało na to że śpi.
Z kolei Mariusz niestety zasnąć nie mógł, i pogrążał się coraz bardziej w gorzkich rozmyślaniach, podsumowując tym samym swoje życie erotyczne. Prawdę mówiąc nie miał czego podsumowywać, bo życia erotycznego nie prowadził. Mimo wielu potencjalnych okazji i szczerych chęci. Co jest potrzebne do udanego życia erotycznego? Druga osoba. Ten warunek był teoretycznie spełniony od ponad trzech lat. Teoretycznie, gdyż jego dziewczyna, wyżej wspominana Joanna należała do grona „żelaznych dziewic”. Nie była specjalnie religijna, jej przekonania wynikały głównie z zasad wyniesionych z domu, albowiem sytuacja rodzinna Asi nie była zbyt ciekawa. Jej ojciec, alkoholik zrobił jej matce czwórkę dzieci (z czego dwoje przed ślubem), po czym stwierdził że to nie do końca to czego oczekuje, spakował manatki i wyniósł się do pani, dajmy na to, Teresy. Tam razem w zrujnowanym mieszkaniu w kamienicy oddawali się rozkoszą ciała i ducha, czyli mówiąc wprost, mieszkali w zagrzybionej melinie, gdzie razem z innymi amatorami procentów za dnia tankowali tanie winka a w nocy… no cóż, lepiej o tym nie pisać. Po jakimś czasie pani Teresa miała chyba dość, więc „troskliwego tatuśka” wywaliła z całym dobytkiem (niedopita Amarena, 3 Fajranty w pomiętej paczce i brudne ubranie robocze) na bruk. Mogłoby i to wystarczyć żeby Asię zniechęcić do spraw seksualnych, aczkolwiek spragniony „tatuś” po jakimś czasie zgwałcił studentkę mieszkającą nieopodal i los, a raczej wymiar sprawiedliwości, zaprowadził go do Zakładu Karnego. Wszystko to u tak młodej dziewczyny wywołało traumę, dodatkowo podsycaną przestrogami matki, że sex służy tylko do tego by to facet osiągnął przyjemność, kobieta ma leżeć i służyć ciałem, zapadła jej też w pamięć wciąż powtarzana jak mantra fraza „nie popełniaj tego błędu co ja”. Stąd też wszelkie nieśmiałe sugestie Mariusza, odnośnie odważniejszych pieszczot, czy tez pierwszego razu kończyły się czymś w stylu „po ślubie, kochany”. Mariusz rozumiał i czekał. Wiedział że zmuszając ją, ciągle naciskając i ponaglając prędzej ją straci niż posiądzie. Ależ ile czekać może dwudziestoletni prawiczek? W dodatku słysząc ciągle przechwałki swoich znajomych, którzy jak utrzymywali, pierwszy raz mieli za sobą daaawno temu, jeszcze w gimnazjum. Na niekorzyść Mariusza też wpływało zachowanie i wygląd Asi. Chodzili do tej samej szkoly, położonej w miejscowości chłopaka. Żeby Joanna mogła dostać się do domu, musiałaby przebyć 19 kilometrów. Szkopuł w tym, że ostatni autobus odjeżdżał o 12.30, tak więc dziewczyna sypiała dość często u Mariusza. Jego rodzice sami to wręcz zaproponowali, wszak matka Asi pracowała na 2 etaty żeby związać koniec z końcem i pomóc starszym dzieciom na studiach (tatuś wszak alimentów nie płacił), nie miała więc ani czasu, ani pieniędzy, by zapewniać córce transport. Akceptowała związek Asi z Mariuszem, („och, taki kulturalny chłopak, dzień dobry powie, w domu pomoże czasami!”) a i nocleg u chłopaka, jak już wspomniano był dla niej korzystny. Z kolei jego rodzice prowadzili firmę, wiadomo - spotkania, akta, rozliczenia, dokumenty, faktury, kursy, szkolenia, delegacje, terminy i sam Bóg wie co jeszcze, tak więc w domu bywali naprawdę sporadycznie, ojciec czasem nawet nocował na wąskiej kanapie w swoim biurze. Pracoholik, ten typ tak ma, niestety.
Asia i Mariusz była ze sobą bardzo blisko, rozumieli się bez słów, a do kłótni dochodziło sporadycznie i zazwyczaj szybko się kończyły. Rozmawiali ze sobą o wszystkim, no prawie wszystkim, gdyż tematy „erotyczne” jakoś rzadko się pojawiały. Mariusz czuł, że Asia krępuje się rozmawiać o „tych sprawach”, każdy „pikantniejszy” dowcip wywoływał u niej rumieniec, nie mówiąc już o przypadkowo napotkanej w TV scenie erotycznej. Ona z kolei traktowała go trochę jak przyjaciela, trochę brata, trochę chłopaka. Dlatego więc bez skrępowania w porannym zamotaniu biegała w samej bieliźnie do łazienki, sypiała w koszulce i majtkach, w cieplejsze dni ubierała kuse spodenki, lub opalała się w stroju kąpielowym na tarasie. Nie zdawała sobie najwidoczniej sprawy, jak on na to reaguje. W dodatku była z niej całkiem ładna i zgrabna dziewczyna. Długie blond włosy, szare oczy, średni wzrost i szczupła sylwetka. Piersi nie były zbyt duże, zresztą nic u niej nie było duże. Wszystko, od nosa, poprzez szyję, ramiona aż po palcach u stóp kończąc miała drobne i szczupłe. Ot, filigranowa blondyneczka z ładną buźką i opalonym ciałem. Może nie była dziewczyną z okładek, ale niejednemu zapewne zamieszałaby w głowie, inna sprawa, że zupełnie zdawała się tego nie zauważać. Miała prawdopodobnie zaniżoną samoopinię, i wciąż widziała w sobie same wady, dlatego też gdy wychodziła poza dom, czy to do szkoły czy to na zakupy, starała się jak najbardziej wtopić w tłum, nosząc sprane jeansy i rozciągnięte golfy w nijakich kolorach, a włosy spinając w kucyka. Jedynie w domu, przy Mariuszu pozwalała sobie na więcej „luzu”. Chłopak wiele myślał o sytuacji w jakiej się znajdują. Zdawał sobie sprawę, jak wiele ona dla niego znaczy, miała mnóstwo zalet, ale ta jedna wada coraz bardziej mu ciążyła. Kochał ją i wiedział że ona jego też, ale chciałby czegoś… więcej. Z jednej strony nie chciał rezygnować z całkiem udanego związku, wszak „sex - to nie wszystko”, jednak hormony robiły swoje. Cóż mu zostało – otwarta rozmowa nie miała sensu, każda próba kończyła się tak samo. Zdrada? Cóż… wiele było ładnych dziewcząt w jego otoczeniu, jednak miał jakieś moralne opory. Nie chciał jej zawieść, sprawić takiej przykrości. Poza tym to ona pociągała go bardziej niż którakolwiek inna. Cóż zostało – czekać. Mariusz westchnął i położył się na drugim boku. Miał skrytą nadzieję, że kiedyś, w najmniej spodziewanym momencie, ona zrobi mu „niespodziankę” i posunie się o krok dalej niż zazwyczaj. Niż zazwyczaj, czyli zrobi coś więcej niż nieśmiałe pocałunki i dotykanie co najwyżej pleców. Nigdy nawet nie widział jej bez bielizny. Cały czas w kontaktach z nią starał się postępować z dystansem, delikatnie, żeby jej nie spłoszyć. Może to jednak była zła „taktyka”?
Zatopił się w marzeniach, w których to ona wychodząc z łazienki po kąpieli w samym szlafroczku, posyła mu uwodzicielski uśmiech i powoli zsuwa z siebie to jedyne okrycie. Podchodzi do niego naga, pachnąca, ciepła i zaczyna go namiętnie całować. Jej ręce wędrują pod jego koszulkę, zataczają kręgi na jego plecach, następnie przesuwają się na klatkę piersiową. Koszulka po chwili ląduje w kącie pokoju, za nią spodnie i bokserki, a oni sami zapadają się w puchatej pościeli na wielkim łożu…
Albo tak jak było na weselu mojej kuzynki – pomyślał Mariusz – wtedy była tak dogodna sytuacja… Asia w bujnych blond lokach, galowym makijażu, czerwonej sukni wieczorowej i szpilkach przyćmiła chyba nawet pannę młodą, co podkreślały co chwilę „życzliwe” komentarze i rady wujów, kuzynów i innych pociotków, z których połowy nawet nie znał, ale co tam, wódka łączy ludzi.
A najlepsze było to, że noc spędzić mieli w wynajętym hotelu, oczywiście razem, w jednym łóżku, Spodziewał się że stanie na środku pokoju, rozepnie zapięcie na plecach a on będzie podziwiał jak suknia niczym kaskada wody spływa po jej zgrabnym ciele, jak jej bujne loki opadają na smukłe ramiona. Płonna nadzieja była młodzieńca, gdyż po wejściu do pokoju, Asia udała się wziąć szybki prysznic, a gdy wychodziła z łazienki, cicho powiedziała jedynie – Mój Boże, jestem skonana tymi tańcami…
Gdy Mariusz również się odświeżył, spodziewał się ją zastać nagą, rozpaloną, na łóżku… leżałaby na brzuchu, ze zgiętymi w kolanach nogami, oparta na łokciach, miałby wtedy doskonały widok na jej dekolt… Jednak gdy wyszedł, Joasia smacznie chrapała w rozciągniętej koszulce, na której widniał dość sprany wizerunek znanej postaci z kreskówki,
Zrezygnowany Mariusz nie miał już wtedy siły nawet pomyśleć że w końcu zawsze tak to się kończy.
Albo jak tyle razy opalała się na trawniku czy tarasie, w samym stroju… gdyby tak podeszła do niego, prosząc, żeby wysmarował jej plecy olejkiem… potem jego dłonie zsunęłyby się na brzuszek, a może nawet i idąc w górę doszedłby do piersi… To musiałoby być nieziemskie uczucie, wcierać olejek w jej piersi, zawadzać wokół sterczących sutków. Ale zazwyczaj smarowanie kończyło się na plecach, potem krótkie „dziękuję”, zabójczy uśmiech i z powrotem zmykała niczym łania po schodkach na taras.
- Hmm, a gdyby tak zacząć ją całować? Tu i teraz? Tak jak we filmach… pocałunek przemieni się w namiętne pieszczoty… Spróbujmy.
- Asia?
Cisza
- Asia, kochanie, śpisz?
- Yghym – mruknęła dziewczyna.
- Dasz buzi na dobranoc?
- Mhmm – dziewczyna podniosła się troszeczkę, musnęła ustami jego policzek, po czym znów opadła niczym bezwładna na poduszkę, i po chwili znów słyszalne było ciche pochrapywanie.
-Eh, no tak, ona i jej sen… Nawet na kamieniu zaśnie. W końcu czego ja się spodziewałem?
Idiota – skarcił się w duchu.
Sen Asi miał tą zaletę, że gdy Mariusz nie mógł zasnąć, mógł zostawić ją samą w łóżku, a następnie odpalić komputer czy też TV i nie martwiąc się zbytnio przyciszaniem, mógł oddać się grze video czy też kolejnemu hitowi kina w których lały się hektolitry krwi a łuski pocisków padały gęściej niż deszcz. Ewentualnie puścić kilka klasyków rockowych za którymi ostatnio przepadał. Jednak tym razem nie miał ochoty na sprawdzanie nowości, więc usiadł na fotelu naprzeciw łóżka i znów zaczął rozmyślać. Jego fantazje przybierały coraz mroczniejszy, brutalny wymiar. Chciałby złapać ją w ramiona, zaraz po wejściu do jego domu, zacząć pożądliwie całować. Zdjąłby wtedy jej bluzkę, nerwowymi ruchami rozpiął stanik i gorączkowo obściskiwał jej piersi. Wsunąłby dłoń w jeansy, poczuł nareszcie jej wzgórek pod materiałem majtek, jeszcze troszkę niżej i miałby jej kobiecość milimetry od siebie. Odsłoniłby skrawek materiału i wdarł w jej wnętrze. - Ciekawe czy byłaby mokra? – zastanawiał się Mariusz. Po kilku ruchach w środku, wyciągnąłby ręke i całkowicie pozbył się jej spodni. Stałaby wtedy naga, skulona, przestraszona. Pewnie wydawałaby się jeszcze mniejsza niż zwykle. A on, wyraźnie górowałby nad nią. Stałby w ciuchach, w swoim domu, jako pan sytuacji, kontrolujący każdy ruch i gest. Co wtedy zrobiłby? Pewnie pociągną ją w dół, każąc jej klęknąć przed sobą. Powolnym, niespiesznym ruchem rozpiąłby swój rozporek. Ma czas, po co się pieklić? Chciałby wtedy delektować się momentem na który czekał tyle czasu. Wyciągnąłby swoją męskość i przysunął do jej twarzy. Nie patrzyłby wtedy w jej oczy, by nie widzieć błagalnego spojrzenia, o nie. Wsunąłby go zdecydowanie między jej wargi, drugą ręką złapałby ją za tył głowy. O tak, to musiałoby być przyjemne. Wsuwać go coraz głębiej aż brakłoby jej tchu, a potem wyrzucić z siebie porcje nasienia wprost do jej gardła, na jej policzki, usta. Gorąca sperma ściekałaby po brodzie i szyi na jej piersi… Albo kiedyś, dodać jej do napoju tabletki nasenne, chociaż alkohol też by się nieźle sprawdził. Potem rozebrać ją do naga, i przywiązać do łóżka, rozkrzyżować, każdą kończynę w inny róg, na kształt litery X. Dodatkowo, zasłonić jej oczy! Wtedy miałby ją całkowicie dla siebie, o każdej porze dnia i nocy, spełniałaby jego każdą, najwymyślniejszą fantazję erotyczną… Cóż, co innego, że ona miałaby zapewne „małe” opory. Tyle razy wyrzekał się wielu rzeczy, tylko po to żeby jej było lżej, żeby nie czuła się skrępowana. Nawet sypiał w dwóch parach bokserek, żeby jego erekcja była mniej widoczna, i nie skupiała na sobie jej uwagi! Teraz ona może się czegoś wyrzec, jemu też coś się należy, od niej! Z drugiej strony… Teraz jest świetna okazja! Leży tutaj, w skąpych ciuszkach, dom pusty, a on sam strasznie podniecony. Mógłby do niej podejść i delikatnie zacząć dotykać jej kształtów. Zaczął się zastanawiać czemu do tej pory tego jeszcze nie zrobił, czemu jego ręka celowo nigdy nie znalazła się na jej pośladkach, piersiach, kroczu. Nawet gdyby teraz coś jej zrobił, jak mu to udowodnią? Są sami… Może nawet by jej się spodobało. Ot, ściągnąć spodenki, podejść do niej. Ocierać się penisem o jej śliczną twarzyczkę, potem wsadzić go między piersi… podwinąć jej koszulkę, poczuć dwa twardniejące guziczki, dotknąć ich wargami i językiem, ssać, przygryzać i lizać. Zniżać się coraz bardziej i bardziej, najpierw mostek, potem brzuch, pępek, już byłby prawie na miejscu. Pewnie czułby ciepło bijące z wnętrza jej ud, a przynajmniej tak to sobie wyobrażał. Zsunąłby wtedy jej majteczki i błądząc palcami poznawałby każdy jej zakamarek, całując centymetr po centymetrze, rozkoszowałby się jej zapachem. W końcu jego język przesunąłby się wzdłuż jej szparki, delikatnie, powoli. Pierwszy raz dane mu byłoby poczuć smak kobiety. A potem, będzie już jego. Mógł to zrobić już teraz, za moment. Na samą myśl, że ma ją na wyciągnięcie ręki, krew w jego żyłach popłynęła żwawiej, a nabrzmiały penis stwardniał jeszcze bardziej.- Tak, zrobię to – pomyślał. Przez cały czas wszystko osiągał poprzez ustępstwa i kompromisy. Sama fakt, że teraz on może być panem i władcą, działającym tylko według swojej woli, podniecał go. Jeszcze bardziej podniecała myśl, że to ktoś podporządkuje się jemu. Otworzył oczy i wstał z fotela, jednocześnie jedną rękę wsunął za gumkę spodenek, mając zamiar je ściągnąć. Wtedy popatrzył na Asię. Spała sobie słodko, niczym dziecko, uśmiechając się przez sen. Do tej pory zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa, stabilności. Dzięki temu wyleczyła się z koszmarów.
Jednak wstąpiły w niego wątpliwości.
- Nosz ****a, człowieku, w *******onego gwałciciela się chcesz bawić? Wykorzystać, zgwałcić, kogoś kto tego nie chce i w dodatku Ci ufa? Stracić ją chcesz? Wpędzić w kolejną fobię? – zreflektował się jak bardzo zagalopował się w swoich fantazjach. Złapał się rękoma za głowę.
- Droga nie tędy… Muszę rozegrać to inaczej. – Podszedł do okna, drżącymi rękoma chwycił papierosa, odpalił, po czym usiadł na parapecie i spoglądał w dół ulicy – Droga nie tędy – szepnął raz jeszcze.
.
28.06.2011. poranek
Poranek po burzliwej (bynajmniej dla Mariusza) nocy był ciepły i słoneczny – dosłownie, w przenośni nieco mniej, gdyż Asia obudziła go wiadomością iż z racji rozpoczęcia wakacji przyjeżdża po nią brat i wraca do domu.
- Cóż, troszkę szkoda, chociaż z drugiej strony, będę mieć trochę czasu - pomyślał. Dziewczyna się spakowała, zjadła szybkie śniadanie, w pośpiechu umyła zęby i wyszła razem z Mariuszem z domu. Chłopak pomagał nieść jej plecak i torbę z ciuchami, których było sporo, chociaż często u niego bywała więc to nic dziwnego.
-Asia, kiedy się widzimy?
-Wiesz, chciałabym pomóc mamie w porządkach. W końcu pod koniec roku szkolnego praktycznie nie byłam w domu, ciągle dopytywali, nauka, sam zresztą wiesz. Muszę umyć okna, wyprać dywany, zrobić porządek w szafkach, a do tego ścieranie kurzy no i wiesz odkurzanie takie tam, a właśnie nie wiem czy ci mówiłam, moja mama kupiła ostatnio nowe…
W tym momencie chłopak zamyślił się, można rzec – odpłynął. Kalkulował dni samotności, perspektywa rozłąki była dość przykra dla niego, no ale nareszcie znajdzie czas by wyskoczyć na piwo z kumplami, dawno im już obiecał, no i miał paść do Tomka, jakieś problemy miał z laptopem, no i Kuna i Jaco szykują grubsze ognisko, więc będzie się działo.
-… no to tak koło tygodnia spokoju ode mnie mieć będziesz.
- Tygodnia?
- No tak. Wiem że się cieszysz! – tu posłała mu szelmowski uśmiech
- Kochanie, nie wiem czemu tak ciągle mówisz, wiesz że będę za Tobą tęsknił, i to nawet nie wiesz jak bardzo…
Cała Aśka. Mimo iż ciągle ją zapewniał ile dla niego znaczy, komplementował, ona wciąż uważała że czas spędzony z nią jest dla Mariusza katorgą. Pewnie miały na to wpływ jej częste noclegi u chłopaka. Czuła wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę zwala mu się na głowę i musi ją znosić, ale innego wyjścia nie miała.
-Też będę tęsknić, skarbie.
W tym momencie zza zakrętu wyjechał zdezelowany Opel, widać było że czasy jego świetności minęły zanim jeszcze Mariusz przyszedł na świat. Chłopak znał dobrze to auto, należało do Maćka, brata Asi. Jak na biednego studenta własne cztery kółka to spory luksus, cóż z tego że te „kółka” miały chyba ze 30 lat i niesamowicie głośno oznajmiały całemu światu swoją egzystencję i to, że zamierzają przejechać jeszcze kilka kilometrów. Mariusz sympatię Maćka zaskarbił sobie, pomagając mu przy naprawach tego zabytku, no i popierając jego zdanie że to wehikuł z duszą, nie to co te nowe, z taśmy… Niestety, pojawienie się Maćka oznaczało kres ich spotkania, więc pożegnali się czułym buziakiem, obiecując sobie ustalenie kolejnego spotkania poprzez telefon.
jeśli ktoś szuka szybkiego świńskiego opowiadanka to raczej tu tego nie znajdzie, więc płyń dalej i szukaj
Cierpienia młodego Mariusza
- Cholera, ileż można? Co ona sobie kurde, myśli?
Asia leżała teraz obok niego, w obcisłej białej koszulce i majtkach, i wyglądało na to że śpi.
Z kolei Mariusz niestety zasnąć nie mógł, i pogrążał się coraz bardziej w gorzkich rozmyślaniach, podsumowując tym samym swoje życie erotyczne. Prawdę mówiąc nie miał czego podsumowywać, bo życia erotycznego nie prowadził. Mimo wielu potencjalnych okazji i szczerych chęci. Co jest potrzebne do udanego życia erotycznego? Druga osoba. Ten warunek był teoretycznie spełniony od ponad trzech lat. Teoretycznie, gdyż jego dziewczyna, wyżej wspominana Joanna należała do grona „żelaznych dziewic”. Nie była specjalnie religijna, jej przekonania wynikały głównie z zasad wyniesionych z domu, albowiem sytuacja rodzinna Asi nie była zbyt ciekawa. Jej ojciec, alkoholik zrobił jej matce czwórkę dzieci (z czego dwoje przed ślubem), po czym stwierdził że to nie do końca to czego oczekuje, spakował manatki i wyniósł się do pani, dajmy na to, Teresy. Tam razem w zrujnowanym mieszkaniu w kamienicy oddawali się rozkoszą ciała i ducha, czyli mówiąc wprost, mieszkali w zagrzybionej melinie, gdzie razem z innymi amatorami procentów za dnia tankowali tanie winka a w nocy… no cóż, lepiej o tym nie pisać. Po jakimś czasie pani Teresa miała chyba dość, więc „troskliwego tatuśka” wywaliła z całym dobytkiem (niedopita Amarena, 3 Fajranty w pomiętej paczce i brudne ubranie robocze) na bruk. Mogłoby i to wystarczyć żeby Asię zniechęcić do spraw seksualnych, aczkolwiek spragniony „tatuś” po jakimś czasie zgwałcił studentkę mieszkającą nieopodal i los, a raczej wymiar sprawiedliwości, zaprowadził go do Zakładu Karnego. Wszystko to u tak młodej dziewczyny wywołało traumę, dodatkowo podsycaną przestrogami matki, że sex służy tylko do tego by to facet osiągnął przyjemność, kobieta ma leżeć i służyć ciałem, zapadła jej też w pamięć wciąż powtarzana jak mantra fraza „nie popełniaj tego błędu co ja”. Stąd też wszelkie nieśmiałe sugestie Mariusza, odnośnie odważniejszych pieszczot, czy tez pierwszego razu kończyły się czymś w stylu „po ślubie, kochany”. Mariusz rozumiał i czekał. Wiedział że zmuszając ją, ciągle naciskając i ponaglając prędzej ją straci niż posiądzie. Ależ ile czekać może dwudziestoletni prawiczek? W dodatku słysząc ciągle przechwałki swoich znajomych, którzy jak utrzymywali, pierwszy raz mieli za sobą daaawno temu, jeszcze w gimnazjum. Na niekorzyść Mariusza też wpływało zachowanie i wygląd Asi. Chodzili do tej samej szkoly, położonej w miejscowości chłopaka. Żeby Joanna mogła dostać się do domu, musiałaby przebyć 19 kilometrów. Szkopuł w tym, że ostatni autobus odjeżdżał o 12.30, tak więc dziewczyna sypiała dość często u Mariusza. Jego rodzice sami to wręcz zaproponowali, wszak matka Asi pracowała na 2 etaty żeby związać koniec z końcem i pomóc starszym dzieciom na studiach (tatuś wszak alimentów nie płacił), nie miała więc ani czasu, ani pieniędzy, by zapewniać córce transport. Akceptowała związek Asi z Mariuszem, („och, taki kulturalny chłopak, dzień dobry powie, w domu pomoże czasami!”) a i nocleg u chłopaka, jak już wspomniano był dla niej korzystny. Z kolei jego rodzice prowadzili firmę, wiadomo - spotkania, akta, rozliczenia, dokumenty, faktury, kursy, szkolenia, delegacje, terminy i sam Bóg wie co jeszcze, tak więc w domu bywali naprawdę sporadycznie, ojciec czasem nawet nocował na wąskiej kanapie w swoim biurze. Pracoholik, ten typ tak ma, niestety.
Asia i Mariusz była ze sobą bardzo blisko, rozumieli się bez słów, a do kłótni dochodziło sporadycznie i zazwyczaj szybko się kończyły. Rozmawiali ze sobą o wszystkim, no prawie wszystkim, gdyż tematy „erotyczne” jakoś rzadko się pojawiały. Mariusz czuł, że Asia krępuje się rozmawiać o „tych sprawach”, każdy „pikantniejszy” dowcip wywoływał u niej rumieniec, nie mówiąc już o przypadkowo napotkanej w TV scenie erotycznej. Ona z kolei traktowała go trochę jak przyjaciela, trochę brata, trochę chłopaka. Dlatego więc bez skrępowania w porannym zamotaniu biegała w samej bieliźnie do łazienki, sypiała w koszulce i majtkach, w cieplejsze dni ubierała kuse spodenki, lub opalała się w stroju kąpielowym na tarasie. Nie zdawała sobie najwidoczniej sprawy, jak on na to reaguje. W dodatku była z niej całkiem ładna i zgrabna dziewczyna. Długie blond włosy, szare oczy, średni wzrost i szczupła sylwetka. Piersi nie były zbyt duże, zresztą nic u niej nie było duże. Wszystko, od nosa, poprzez szyję, ramiona aż po palcach u stóp kończąc miała drobne i szczupłe. Ot, filigranowa blondyneczka z ładną buźką i opalonym ciałem. Może nie była dziewczyną z okładek, ale niejednemu zapewne zamieszałaby w głowie, inna sprawa, że zupełnie zdawała się tego nie zauważać. Miała prawdopodobnie zaniżoną samoopinię, i wciąż widziała w sobie same wady, dlatego też gdy wychodziła poza dom, czy to do szkoły czy to na zakupy, starała się jak najbardziej wtopić w tłum, nosząc sprane jeansy i rozciągnięte golfy w nijakich kolorach, a włosy spinając w kucyka. Jedynie w domu, przy Mariuszu pozwalała sobie na więcej „luzu”. Chłopak wiele myślał o sytuacji w jakiej się znajdują. Zdawał sobie sprawę, jak wiele ona dla niego znaczy, miała mnóstwo zalet, ale ta jedna wada coraz bardziej mu ciążyła. Kochał ją i wiedział że ona jego też, ale chciałby czegoś… więcej. Z jednej strony nie chciał rezygnować z całkiem udanego związku, wszak „sex - to nie wszystko”, jednak hormony robiły swoje. Cóż mu zostało – otwarta rozmowa nie miała sensu, każda próba kończyła się tak samo. Zdrada? Cóż… wiele było ładnych dziewcząt w jego otoczeniu, jednak miał jakieś moralne opory. Nie chciał jej zawieść, sprawić takiej przykrości. Poza tym to ona pociągała go bardziej niż którakolwiek inna. Cóż zostało – czekać. Mariusz westchnął i położył się na drugim boku. Miał skrytą nadzieję, że kiedyś, w najmniej spodziewanym momencie, ona zrobi mu „niespodziankę” i posunie się o krok dalej niż zazwyczaj. Niż zazwyczaj, czyli zrobi coś więcej niż nieśmiałe pocałunki i dotykanie co najwyżej pleców. Nigdy nawet nie widział jej bez bielizny. Cały czas w kontaktach z nią starał się postępować z dystansem, delikatnie, żeby jej nie spłoszyć. Może to jednak była zła „taktyka”?
Zatopił się w marzeniach, w których to ona wychodząc z łazienki po kąpieli w samym szlafroczku, posyła mu uwodzicielski uśmiech i powoli zsuwa z siebie to jedyne okrycie. Podchodzi do niego naga, pachnąca, ciepła i zaczyna go namiętnie całować. Jej ręce wędrują pod jego koszulkę, zataczają kręgi na jego plecach, następnie przesuwają się na klatkę piersiową. Koszulka po chwili ląduje w kącie pokoju, za nią spodnie i bokserki, a oni sami zapadają się w puchatej pościeli na wielkim łożu…
Albo tak jak było na weselu mojej kuzynki – pomyślał Mariusz – wtedy była tak dogodna sytuacja… Asia w bujnych blond lokach, galowym makijażu, czerwonej sukni wieczorowej i szpilkach przyćmiła chyba nawet pannę młodą, co podkreślały co chwilę „życzliwe” komentarze i rady wujów, kuzynów i innych pociotków, z których połowy nawet nie znał, ale co tam, wódka łączy ludzi.
A najlepsze było to, że noc spędzić mieli w wynajętym hotelu, oczywiście razem, w jednym łóżku, Spodziewał się że stanie na środku pokoju, rozepnie zapięcie na plecach a on będzie podziwiał jak suknia niczym kaskada wody spływa po jej zgrabnym ciele, jak jej bujne loki opadają na smukłe ramiona. Płonna nadzieja była młodzieńca, gdyż po wejściu do pokoju, Asia udała się wziąć szybki prysznic, a gdy wychodziła z łazienki, cicho powiedziała jedynie – Mój Boże, jestem skonana tymi tańcami…
Gdy Mariusz również się odświeżył, spodziewał się ją zastać nagą, rozpaloną, na łóżku… leżałaby na brzuchu, ze zgiętymi w kolanach nogami, oparta na łokciach, miałby wtedy doskonały widok na jej dekolt… Jednak gdy wyszedł, Joasia smacznie chrapała w rozciągniętej koszulce, na której widniał dość sprany wizerunek znanej postaci z kreskówki,
Zrezygnowany Mariusz nie miał już wtedy siły nawet pomyśleć że w końcu zawsze tak to się kończy.
Albo jak tyle razy opalała się na trawniku czy tarasie, w samym stroju… gdyby tak podeszła do niego, prosząc, żeby wysmarował jej plecy olejkiem… potem jego dłonie zsunęłyby się na brzuszek, a może nawet i idąc w górę doszedłby do piersi… To musiałoby być nieziemskie uczucie, wcierać olejek w jej piersi, zawadzać wokół sterczących sutków. Ale zazwyczaj smarowanie kończyło się na plecach, potem krótkie „dziękuję”, zabójczy uśmiech i z powrotem zmykała niczym łania po schodkach na taras.
- Hmm, a gdyby tak zacząć ją całować? Tu i teraz? Tak jak we filmach… pocałunek przemieni się w namiętne pieszczoty… Spróbujmy.
- Asia?
Cisza
- Asia, kochanie, śpisz?
- Yghym – mruknęła dziewczyna.
- Dasz buzi na dobranoc?
- Mhmm – dziewczyna podniosła się troszeczkę, musnęła ustami jego policzek, po czym znów opadła niczym bezwładna na poduszkę, i po chwili znów słyszalne było ciche pochrapywanie.
-Eh, no tak, ona i jej sen… Nawet na kamieniu zaśnie. W końcu czego ja się spodziewałem?
Idiota – skarcił się w duchu.
Sen Asi miał tą zaletę, że gdy Mariusz nie mógł zasnąć, mógł zostawić ją samą w łóżku, a następnie odpalić komputer czy też TV i nie martwiąc się zbytnio przyciszaniem, mógł oddać się grze video czy też kolejnemu hitowi kina w których lały się hektolitry krwi a łuski pocisków padały gęściej niż deszcz. Ewentualnie puścić kilka klasyków rockowych za którymi ostatnio przepadał. Jednak tym razem nie miał ochoty na sprawdzanie nowości, więc usiadł na fotelu naprzeciw łóżka i znów zaczął rozmyślać. Jego fantazje przybierały coraz mroczniejszy, brutalny wymiar. Chciałby złapać ją w ramiona, zaraz po wejściu do jego domu, zacząć pożądliwie całować. Zdjąłby wtedy jej bluzkę, nerwowymi ruchami rozpiął stanik i gorączkowo obściskiwał jej piersi. Wsunąłby dłoń w jeansy, poczuł nareszcie jej wzgórek pod materiałem majtek, jeszcze troszkę niżej i miałby jej kobiecość milimetry od siebie. Odsłoniłby skrawek materiału i wdarł w jej wnętrze. - Ciekawe czy byłaby mokra? – zastanawiał się Mariusz. Po kilku ruchach w środku, wyciągnąłby ręke i całkowicie pozbył się jej spodni. Stałaby wtedy naga, skulona, przestraszona. Pewnie wydawałaby się jeszcze mniejsza niż zwykle. A on, wyraźnie górowałby nad nią. Stałby w ciuchach, w swoim domu, jako pan sytuacji, kontrolujący każdy ruch i gest. Co wtedy zrobiłby? Pewnie pociągną ją w dół, każąc jej klęknąć przed sobą. Powolnym, niespiesznym ruchem rozpiąłby swój rozporek. Ma czas, po co się pieklić? Chciałby wtedy delektować się momentem na który czekał tyle czasu. Wyciągnąłby swoją męskość i przysunął do jej twarzy. Nie patrzyłby wtedy w jej oczy, by nie widzieć błagalnego spojrzenia, o nie. Wsunąłby go zdecydowanie między jej wargi, drugą ręką złapałby ją za tył głowy. O tak, to musiałoby być przyjemne. Wsuwać go coraz głębiej aż brakłoby jej tchu, a potem wyrzucić z siebie porcje nasienia wprost do jej gardła, na jej policzki, usta. Gorąca sperma ściekałaby po brodzie i szyi na jej piersi… Albo kiedyś, dodać jej do napoju tabletki nasenne, chociaż alkohol też by się nieźle sprawdził. Potem rozebrać ją do naga, i przywiązać do łóżka, rozkrzyżować, każdą kończynę w inny róg, na kształt litery X. Dodatkowo, zasłonić jej oczy! Wtedy miałby ją całkowicie dla siebie, o każdej porze dnia i nocy, spełniałaby jego każdą, najwymyślniejszą fantazję erotyczną… Cóż, co innego, że ona miałaby zapewne „małe” opory. Tyle razy wyrzekał się wielu rzeczy, tylko po to żeby jej było lżej, żeby nie czuła się skrępowana. Nawet sypiał w dwóch parach bokserek, żeby jego erekcja była mniej widoczna, i nie skupiała na sobie jej uwagi! Teraz ona może się czegoś wyrzec, jemu też coś się należy, od niej! Z drugiej strony… Teraz jest świetna okazja! Leży tutaj, w skąpych ciuszkach, dom pusty, a on sam strasznie podniecony. Mógłby do niej podejść i delikatnie zacząć dotykać jej kształtów. Zaczął się zastanawiać czemu do tej pory tego jeszcze nie zrobił, czemu jego ręka celowo nigdy nie znalazła się na jej pośladkach, piersiach, kroczu. Nawet gdyby teraz coś jej zrobił, jak mu to udowodnią? Są sami… Może nawet by jej się spodobało. Ot, ściągnąć spodenki, podejść do niej. Ocierać się penisem o jej śliczną twarzyczkę, potem wsadzić go między piersi… podwinąć jej koszulkę, poczuć dwa twardniejące guziczki, dotknąć ich wargami i językiem, ssać, przygryzać i lizać. Zniżać się coraz bardziej i bardziej, najpierw mostek, potem brzuch, pępek, już byłby prawie na miejscu. Pewnie czułby ciepło bijące z wnętrza jej ud, a przynajmniej tak to sobie wyobrażał. Zsunąłby wtedy jej majteczki i błądząc palcami poznawałby każdy jej zakamarek, całując centymetr po centymetrze, rozkoszowałby się jej zapachem. W końcu jego język przesunąłby się wzdłuż jej szparki, delikatnie, powoli. Pierwszy raz dane mu byłoby poczuć smak kobiety. A potem, będzie już jego. Mógł to zrobić już teraz, za moment. Na samą myśl, że ma ją na wyciągnięcie ręki, krew w jego żyłach popłynęła żwawiej, a nabrzmiały penis stwardniał jeszcze bardziej.- Tak, zrobię to – pomyślał. Przez cały czas wszystko osiągał poprzez ustępstwa i kompromisy. Sama fakt, że teraz on może być panem i władcą, działającym tylko według swojej woli, podniecał go. Jeszcze bardziej podniecała myśl, że to ktoś podporządkuje się jemu. Otworzył oczy i wstał z fotela, jednocześnie jedną rękę wsunął za gumkę spodenek, mając zamiar je ściągnąć. Wtedy popatrzył na Asię. Spała sobie słodko, niczym dziecko, uśmiechając się przez sen. Do tej pory zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa, stabilności. Dzięki temu wyleczyła się z koszmarów.
Jednak wstąpiły w niego wątpliwości.
- Nosz ****a, człowieku, w *******onego gwałciciela się chcesz bawić? Wykorzystać, zgwałcić, kogoś kto tego nie chce i w dodatku Ci ufa? Stracić ją chcesz? Wpędzić w kolejną fobię? – zreflektował się jak bardzo zagalopował się w swoich fantazjach. Złapał się rękoma za głowę.
- Droga nie tędy… Muszę rozegrać to inaczej. – Podszedł do okna, drżącymi rękoma chwycił papierosa, odpalił, po czym usiadł na parapecie i spoglądał w dół ulicy – Droga nie tędy – szepnął raz jeszcze.
.
28.06.2011. poranek
Poranek po burzliwej (bynajmniej dla Mariusza) nocy był ciepły i słoneczny – dosłownie, w przenośni nieco mniej, gdyż Asia obudziła go wiadomością iż z racji rozpoczęcia wakacji przyjeżdża po nią brat i wraca do domu.
- Cóż, troszkę szkoda, chociaż z drugiej strony, będę mieć trochę czasu - pomyślał. Dziewczyna się spakowała, zjadła szybkie śniadanie, w pośpiechu umyła zęby i wyszła razem z Mariuszem z domu. Chłopak pomagał nieść jej plecak i torbę z ciuchami, których było sporo, chociaż często u niego bywała więc to nic dziwnego.
-Asia, kiedy się widzimy?
-Wiesz, chciałabym pomóc mamie w porządkach. W końcu pod koniec roku szkolnego praktycznie nie byłam w domu, ciągle dopytywali, nauka, sam zresztą wiesz. Muszę umyć okna, wyprać dywany, zrobić porządek w szafkach, a do tego ścieranie kurzy no i wiesz odkurzanie takie tam, a właśnie nie wiem czy ci mówiłam, moja mama kupiła ostatnio nowe…
W tym momencie chłopak zamyślił się, można rzec – odpłynął. Kalkulował dni samotności, perspektywa rozłąki była dość przykra dla niego, no ale nareszcie znajdzie czas by wyskoczyć na piwo z kumplami, dawno im już obiecał, no i miał paść do Tomka, jakieś problemy miał z laptopem, no i Kuna i Jaco szykują grubsze ognisko, więc będzie się działo.
-… no to tak koło tygodnia spokoju ode mnie mieć będziesz.
- Tygodnia?
- No tak. Wiem że się cieszysz! – tu posłała mu szelmowski uśmiech
- Kochanie, nie wiem czemu tak ciągle mówisz, wiesz że będę za Tobą tęsknił, i to nawet nie wiesz jak bardzo…
Cała Aśka. Mimo iż ciągle ją zapewniał ile dla niego znaczy, komplementował, ona wciąż uważała że czas spędzony z nią jest dla Mariusza katorgą. Pewnie miały na to wpływ jej częste noclegi u chłopaka. Czuła wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę zwala mu się na głowę i musi ją znosić, ale innego wyjścia nie miała.
-Też będę tęsknić, skarbie.
W tym momencie zza zakrętu wyjechał zdezelowany Opel, widać było że czasy jego świetności minęły zanim jeszcze Mariusz przyszedł na świat. Chłopak znał dobrze to auto, należało do Maćka, brata Asi. Jak na biednego studenta własne cztery kółka to spory luksus, cóż z tego że te „kółka” miały chyba ze 30 lat i niesamowicie głośno oznajmiały całemu światu swoją egzystencję i to, że zamierzają przejechać jeszcze kilka kilometrów. Mariusz sympatię Maćka zaskarbił sobie, pomagając mu przy naprawach tego zabytku, no i popierając jego zdanie że to wehikuł z duszą, nie to co te nowe, z taśmy… Niestety, pojawienie się Maćka oznaczało kres ich spotkania, więc pożegnali się czułym buziakiem, obiecując sobie ustalenie kolejnego spotkania poprzez telefon.
Skomentuj