moj pierwszy raz był wczoraj w nocy:p Ja 18 i ona 18 lat
Ile miales/as lat, podczas pierwszego razu...
Collapse
Ten wątek jest przyklejony.
X
X
-
-
-
-
Skomentuj
-
Napisał mlody96928 lat i jesteś dziewicą?
Mam czuć się z tego powodu zakompleksiona i skoczyć se po kaszankę?Skomentuj
-
Wybacz, ale nie rozumiem takiego podejścia. Dla mnie po prostu jest to marnowanie życia. Pomyśl na to z innej strony. Czy sądzisz, że jak już spotkasz 'tego jedynego' (o nim za chwile) to będzie on zachwycony tym, że nie masz doświadczenia i nie będziesz potrafiła go zaspokoić? Bo ja sądzę że to zrodzi frustrację i przez to cały związek się posypie. Wiesz, ja jako facet nie chciałbym kobiety która nie korzysta z życia, wstrzymuje się i to jeszcze w tej kwesti która dla mnie jest strasznie ważna.
A co do 'tego jedynego'. Nie sądzę, aby ktoś taki w ogóle istniał. Prawda jest taka że ludzie się poznają, są ze sobą, rozstają się, czasami są ze sobą dłużej. Ale to nie jest kwestia jakiegoś przeznaczenia czy czegoś takiego. To po prostu kwestia trafienia na odpowiednią osobę. Odpowiednią, a nie jedyną. Marzenia o tym jedynym dla mnie sa kompletnie oderwanymi od rzeczywistościami romantycznymi fantazjami.Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.Skomentuj
-
mlody969 a ty ponoć nie lubisz kończyć w środku więc jak zadowolisz kogoś kto lubi pulsującego i tryskającego peniska w środku, chociaż by miała 40L? Przez tyle stosunków jeszcze tego nie polubiłeś?After ForeverSkomentuj
-
Napisał mlody969Wybacz, ale nie rozumiem takiego podejścia. Dla mnie po prostu jest to marnowanie życia
I z seksem jest analogicznie
Czy żyje się i jest się z kimś po to żeby mieć z tego seks? Czy seks jest po to żeby budować związek i żyć w miłości? Jak dla mnie to drugie.
Czy się wierzy w jedynego na całe życie to kwestia nad którą trudno dyskutować. Jedni wierzą inni nie i bez sięgania do głębszych podstaw światopoglądu trudno to uzasadniać
A co do doświadczenia...
Napisał mlody969Czy sądzisz, że jak już spotkasz 'tego jedynego' (o nim za chwile) to będzie on zachwycony tym, że nie masz doświadczenia i nie będziesz potrafiła go zaspokoić?
A co do twojego prorokowania czy taki związek się posypie czy nie... Jakoś trochę małżeństw już w życiu widziałam i znam z bliska i jakoś tak dziwnie z moich statystyk wynika, że nieporównywalnie rzadziej rozpadały się właśnie te związki, które czekały na siebie i czekały do ślubu... Można statystykom wierzyć lub nie, ale liczby mówią swoje.Skomentuj
-
no ja miałam 15 , a on jeszcze 17, byłam zapruta a on mnie wykorzystał...mój były "znajomy", bo nie chciałam z nim być... a teraz nie moge na niego patrzeć...Skomentuj
-
mlody969 a ty ponoć nie lubisz kończyć w środku więc jak zadowolisz kogoś kto lubi pulsującego i tryskającego peniska w środku, chociaż by miała 40L? Przez tyle stosunków jeszcze tego nie polubiłeś?
Wiesz... można żyć żeby jeść albo jeść żeby żyć
Czy żyje się i jest się z kimś po to żeby mieć z tego seks? Czy seks jest po to żeby budować związek i żyć w miłości?
Czyli w twoim rozumieniu powinnam teraz "potrenować" na kimś innym, żeby potem tego jedynego "zaspokoić"... ? Jakoś nawet przez gardło nie przechodzi mi takie przedmiotowe potraktowanie tego "poprzednika"...
A co do twojego prorokowania czy taki związek się posypie czy nie... Jakoś trochę małżeństw już w życiu widziałam i znam z bliska i jakoś tak dziwnie z moich statystyk wynika, że nieporównywalnie rzadziej rozpadały się właśnie te związki, które czekały na siebie i czekały do ślubu...0statnio edytowany przez Dareios; 30-07-06, 08:02.Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.Skomentuj
-
Napisał mlody969Nie rozumiem dlaczego od kogoś innego ma zależeć czy skorzystasz z tego co życie oferuje czy też nie.
Załóżmy że mam własny dom. A równocześnie tak bardzo mam ochotę pojechać sobie w podróż dookoła świata. Mogłabym dom sprzedać i za te pieniądze pojechać. Ale tego nie zrobię. Ze względu na swoje dzieci w przyszłości, które chcę żeby miały gdzie mieszkać. Mam nadzieję że rozumiesz analogię.
Ale dlaczego tak się dzieje? Może to własnie dlatego, że ludzie którzy wstrzymują się z seksem do ślubu są bardzo religijni i potem sama religia nie pozwala im się rozwieść? Albo może po prostu nie mają porównania z innymi partnerami seksualnymi?
Jak dla mnie seks jest czymś tak silnie przyporządkowującym sobie dwie osoby, że nie wyobrażam sobie rozdrabniania się w tej kwestii na ileśtam związków.
Czy seks jest dodatkiem do związku? Nie dodatkiem. Ale składnikiem tak samo ważnym i wcale nie ważniejszym niż zmywanie naczyń po wspólnym obiedzie, budowanie domu, wspólne wycieczki po górach, czy zarabianie na wspólne życie.Skomentuj
-
ja 17 mój chłopak 21(le jego to nie był pierwszy raz) i ja tam jestem zadowolona niczego nie żałujęSkomentuj
-
Ze względu na MIŁOŚĆ.
Załóżmy że mam własny dom. A równocześnie tak bardzo mam ochotę pojechać sobie w podróż dookoła świata. Mogłabym dom sprzedać i za te pieniądze pojechać. Ale tego nie zrobię. Ze względu na swoje dzieci w przyszłości, które chcę żeby miały gdzie mieszkać. Mam nadzieję że rozumiesz analogię.
W tym momencie sugerujesz, że ci o których pisałam są nieszczęśliwi, ale ze względu na swoje przekonania religijne się nie rozwiodą. A właśnie że nie. SĄ SZCZĘŚLIWI i nie mają powodu się rozwodzić.
nieszczęsliwe. Ja pisałem o związku w którym szwankuje życie intymne, a czekanie do ślubu z seksem zwiększa prawdopodobieństwo niedopasowania.
A po co im porównanie z innymi partnerami? Czy człowiek żyje po to żeby mieć jak najwięcej partnerów do porównyania?Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.Skomentuj
-
Napisał mlody969Miłość nie polega na tym, że będąc sama żyjesz jak kopciuszek czekając na 'tego jedynego' i uzależniasz od niego swoją wartość
Właśnie dlatego że znam swoją wartość nie muszę szukać jej potwierdzenia w związkach i seksie.
Miałem okazję na ten temat rozmawiać z psychologiem
Nie można oddawać całego siebie drugiej osobie. Wtedy, jeżeli coś wam nie wyjdzie zostajesz na lodzie z pustką w życiu
Miłośc nie polega na tym aby zrzec się niezależności i indywidualizmu, ale właśnie na tym aby je uznać i zaakceptować u drugiej osoby. Zdrowe i trwałe związki to te które tworzą osoby samodzielne, pewne swojej wartości i twardo stąpające po ziemi. Takie osoby dla większości ludzi są znacznie bardziej atrakcyjne
Ale tu nie ma analogii
Nie musisz rezygnować z prawdziwej miłości aby zaznać seksu przed ślubem
a czekanie do ślubu z seksem zwiększa prawdopodobieństwo niedopasowania
Ja tylko sugeruje, że to nie czekanie do ślubu było powodem 'idealnego' wyboru tylko może właśnie brak porównania powoduje takie wrażenie?
EDIT:
Poddaję się gdy chodzi o próbę wyjaśnienia ci swojego stanowiska Mamy po prostu skrajnie różne podejście do życia - brak wspólnej płaszczyzny.
Ale skoro już nawiązywałeś do psychologów... Dobrze znany w psychologii jest fakt, że cżłowiek który akceptuje siebie potrafi również akceptować drugich. Dla człowieka który kocha siebie i akceptuje, inność innych nie jest zagrożeniem, nie czuje więc on potrzeby zmieniać innych.
I to mnie zastanawia. Ja nie próbuję ciebie przerabiać na swoją modłę. Nie rozumiem za to, czemu ty czujesz nieodpartą potrzebę mnie przekonać, że jestem nieszczęśliwa tylko jeszcze o tym nie wiem? Czyżbym jednak to ja bardziej akceptowała siebie i swoje życie i była bardziej zadowolona ze swojego życia niż ty ze swojego?...0statnio edytowany przez stokrocia; 29-07-06, 16:53.Skomentuj
-
Ale o jakim uzależnianiu wartości ty w ogóle mówisz ????
Właśnie dlatego że znam swoją wartość nie muszę szukać jej potwierdzenia w związkach i seksie.
No właśnie nie całe życie. Najlepszym dowodem na to, że moje życie nie zostanie puste, jeżeli coś mi z tym jednym nie wyjdzie, jest to, że nie jest puste teraz Mam pracę, hobby, przyjaciół i tą pełnią swojego życia zamierzam kogoś obdarować a nie oczekiwać od niego wypełnienia jakiejś pustki, którą próbujesz mi tu wpierać.Dokłądnie taką osobą jestem Znam swoją wartość, jestem indywidualistką - gdyby tak nie było, już dawno poszłabym za owczym pędem i straciła dziewictwo dawno temu, żeby się dostosować do oczekiwań innych
Ale po co? Prawdziwa
Prawdziwa miłość to obdarowanie drugiej osoby tym, co ma się najlepszego
ak już pisałam - jest to sfera tak intymna i pozostawiająca tak głęboki ślad w człowieku
że nie zamierzam jej rozmieniać na drobne, ale obdarować swojego męża nią w postaci czystej i niezużytej przez poprzedników.
Zasadniczo człowiek wie co go podnieca w ogólnych zarysach bez konieczności sprawdzenia tego w akcji.
Ja nie próbuję ciebie przerabiać na swoją modłę. Nie rozumiem za to, czemu ty czujesz nieodpartą potrzebę mnie przekonać, że jestem nieszczęśliwa tylko jeszcze o tym nie wiem?Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.Skomentuj
Skomentuj