cześć, od razu do rzeczy: mam dziewczynę z którą jestem już kilka miesięcy, myślę że ją kocham. Od jakichs dwóch miesięcy myślałem że jestem gotowy na seks, strasznie mnie podniecała i sama perspektywa kochania się z nią mnie podniecała. Wtedy jednak ona nie była na to gotowa, no wiec w porządku, oswajałem ja powoli i stopniowo. W końcu któregoś dnia pokazałem jej że jej lęki dotyczące seksu są wyolbrzymione po czym ona stwierdziła że jest już gotowa na seks.
umówiliśmy się u mnie, wszystko ładnie pięknie, ona wystrojona a ja całkiem w porządku się czułem. Zaczynamy się pieścić i w pewnym momencie czuje opad swojego przyjaciela w majtkach, nie tak do pozycji wyjściowej ale do takiego "napęczniałego flaka". Zacząłem się zastanawiać czy w ogóle możliwe jest uprawianie seksu z czymś takim (że tez wcześniej się tym nie zainteresowałem, przemyślałem i przeczytałem o setkach rzeczy z seksem związanym, o tej jednej nie). Uznałem że to nie możliwe. Delikatnie spanikowałem, tymczasem on jeszcze bardziej miękki się zrobił i kiedy miało dojść spróbowałem kilka razy włożyć, starałem się go utwardzić z pomocą dziewczyny która to po chwili śmiała się z tych zabiegów, aż w końcu musiałem przyznać że nie dam rady. Dziewczyna nie wyglądała na rozczarowaną i powtarzała że nic nie szkodzi i że kocha, ale mnie to wszystko ubodło, pomimo tego że za śmiech zaraz przeprosiła "no bo to ja tak z sytuacji a nie z ciebie się śmieje" było mi głupio i czułem się taaaki maleńki i nic nie warty.
od tamtego czasu, to jest od jakiegoś miesiąca mam libido niemalże zerowe. Nie kręcą mnie żadne kobiety (faceci dzięki bogu też nie). Czasami dostawałem porządnego wzwodu chociażby już przytulając moją dziewczynę ale to wszystko, bo gdy tylko ciuchy lądowały na ziemi to mojemu małemu odechciewało się każdej akcji. Boje się że dziewczyna mnie w końcu zostawi albo co gorsza znajdzie sobie innego.
Garść faktów:
oboje mamy pierwszy raz przed sobą, oboje mamy po 24 lata, podczas seksu oralnego gdy dziewczyna mną się zajmuje nie mogłem dojść pomimo prawidłowego wzwodu (tak było jeszcze przed porażką, teraz to i nawet prawidłowego wzwodu nie ma). Gdy jestem sam to potrafię sprawić żeby był twardy i dochodze bezproblemowo chociaż proces jego pobudzania trwa dłużej niż dawniej.
Jak się pewnie domyślacie proszę o rady jak z tego dołka wyleźć. Ktoś tak miał i z tego wyszedł? A może ktoś zna osobę która przez coś takiego przechodziła? A nawet jeśli nie to chętnie poczytam co macie do napisania, cokolwiek, nawet jeśli będą to jakieś drwiny.
I jeszcze jedno, czy farmakologia, jakieś wspomagacze to byłby dobry pomysł żeby "wziąć i odbębnić ten cholerny pierwszy raz"?
umówiliśmy się u mnie, wszystko ładnie pięknie, ona wystrojona a ja całkiem w porządku się czułem. Zaczynamy się pieścić i w pewnym momencie czuje opad swojego przyjaciela w majtkach, nie tak do pozycji wyjściowej ale do takiego "napęczniałego flaka". Zacząłem się zastanawiać czy w ogóle możliwe jest uprawianie seksu z czymś takim (że tez wcześniej się tym nie zainteresowałem, przemyślałem i przeczytałem o setkach rzeczy z seksem związanym, o tej jednej nie). Uznałem że to nie możliwe. Delikatnie spanikowałem, tymczasem on jeszcze bardziej miękki się zrobił i kiedy miało dojść spróbowałem kilka razy włożyć, starałem się go utwardzić z pomocą dziewczyny która to po chwili śmiała się z tych zabiegów, aż w końcu musiałem przyznać że nie dam rady. Dziewczyna nie wyglądała na rozczarowaną i powtarzała że nic nie szkodzi i że kocha, ale mnie to wszystko ubodło, pomimo tego że za śmiech zaraz przeprosiła "no bo to ja tak z sytuacji a nie z ciebie się śmieje" było mi głupio i czułem się taaaki maleńki i nic nie warty.
od tamtego czasu, to jest od jakiegoś miesiąca mam libido niemalże zerowe. Nie kręcą mnie żadne kobiety (faceci dzięki bogu też nie). Czasami dostawałem porządnego wzwodu chociażby już przytulając moją dziewczynę ale to wszystko, bo gdy tylko ciuchy lądowały na ziemi to mojemu małemu odechciewało się każdej akcji. Boje się że dziewczyna mnie w końcu zostawi albo co gorsza znajdzie sobie innego.
Garść faktów:
oboje mamy pierwszy raz przed sobą, oboje mamy po 24 lata, podczas seksu oralnego gdy dziewczyna mną się zajmuje nie mogłem dojść pomimo prawidłowego wzwodu (tak było jeszcze przed porażką, teraz to i nawet prawidłowego wzwodu nie ma). Gdy jestem sam to potrafię sprawić żeby był twardy i dochodze bezproblemowo chociaż proces jego pobudzania trwa dłużej niż dawniej.
Jak się pewnie domyślacie proszę o rady jak z tego dołka wyleźć. Ktoś tak miał i z tego wyszedł? A może ktoś zna osobę która przez coś takiego przechodziła? A nawet jeśli nie to chętnie poczytam co macie do napisania, cokolwiek, nawet jeśli będą to jakieś drwiny.
I jeszcze jedno, czy farmakologia, jakieś wspomagacze to byłby dobry pomysł żeby "wziąć i odbębnić ten cholerny pierwszy raz"?
Skomentuj