Kocham minetkę.
Zaczyna się od całusków, dobierania do mnie, muszę czuć jego udo między moimi, mogę wtedy zaciskać je na nim i to co kocham (BARDZO WAŻNE!!) ocierać się o jego nogę, ruszać biodrami aż mała stwardnieje. Zrzucanie ubrań pominę i przejdę do dalszej części. Trzeba mnie trochę popieścić, obojętnie jak, żeby tylko było przyjemnie. I można przechodzić do rzeczy.
Nakręcanie polega na delikatnym muskaniu ud, od góry, w dół i w dół i w dół, i do góry i znowu w dół, niżej i znów do góry... Muśnięcia muszą być delikatne, ale stanowcze, nie łaskoczące. Całusy, usta, język, dłonie wszystko musi być w użyciu. Schodzi wtedy językiem coraz to niżej, dotyka prawie samej szparki i zmienia kierunek na brzuszek, piersi. Liże i całuje, a dłońmi pieści wnętrze ud. I w dół, tym razem skutecznie, bo inaczej zabiję.
Zaczyna od delikatnego dotyku czubkiem języka warg sromowych, ale tak naprawdę delikatnie, że zastanawiam się "dotknął w końcu czy nie...?". Po bardzo krótkiej chwili naciska mocniej, przejeżdżając całą długością języka po szparce, a wtedy wzdycham "uffffffff". Jeżu co za ulga... nawet sobie nie wyobrażacie... Bawi się mną, wkłada język w środek, liże, mocniej, słabiej, kręci piruety, spija mleczko jak kot, całuje i od nowa. Później oplata wargi swoimi ustami i bardzo delikatnie zasysa, co jakiś czas leciutko przygryzając. Zwykle wtedy już nie mogę wytrzymać i ruszam biodrami, żeby wreszcie dotknął tam... I dotyka, znów bardzo delikatnie, i znów jest wielkie "ufffffffffffff". Kilka powierzchownych ruchów i wraca do szparki. Dręczy mnie znowu przez jakiś czas. Liże wargi, lekko ssie, a ja wtedy zwykle już nie wytrzymuję... Wkłada palec, dostaje w prezencie kilka kółek po przedniej ściance i nareszcie!!! mocno dotyka językiem łechtaczkę. Zaczyna się od małych kółeczek i przechodzi w coraz szybsze tempo, usta cały czas obejmują łechtaczke. Wtedy jestem już od krok od orgazmu. Dołącza drugi palec i zmienia pieszczotę, miarowo ugina palce, jakby mnie głaskał po przedniej ściance albo nawoływał kogoś mówiąc "cho no tu". Kocham!!! Ugniatanie od środka musi być w tym samym tempie co naciskanie łechtaczki. Oczywiście ustami cały czas ściśle obejmując okolice guziczka. Mocno, szybko, jeszcze szybciej.. Druga dłoń schodzi z mojego ciała, żeby mnie nie rozpraszać, często wędruje na brzuszek, w razie gdybym chciała się wyrwać... Trzeba zwiększyć tempo i... odlatuję... Wyginam się w łuk i dociskam jego głowę. Nie może wtedy przerywać!!!! Dostaję skurczy, które po chwili łagodnieją (trzeba łagodniej dotykać, bo boli) i delikatnie przestaje. Chowa język i powoli odsuwa głowę, czasem potrzebuję jeszcze jego oddechu na cipce, czasem odsuwa się całkiem i "wisi" sobie nad moją małą aż trochę odsapnę. Jestem wtedy bardzo wrażliwa, nie tylko nie można dotknąć łechtaczki, ale też przesunąć po udzie, brzuszku, najlepiej jak w ogóle się nie rusza (najlepiej niech ogląda i podziwia) aż nie wrócę do świata żywych. Na koniec na dopełnienie muszę być pogłaskana po łechtaczce (że tak dzielnie się spisała ) Jak zapomni, robię to sama
Co ważne od momentu włożenia dwóch palców i jednoczesnym naciskaniu łechtaczki, nie wolno zmieniać tempa na mniejsze, odsuwać się, bo zabiję. Nie cierpię jak jestem blisko i ktoś chcąc przedłużyć rozkosz na chwile stopuje. Owszem dochodzę, ale orgazm jest gorszy niż gdyby był od razu. Jak partner ma jeszcze trochę siły to mogę przyjąć drugi raz, i trzeci, i czwarty i wtedy może sobie robić co chce Ale pierwszy musi być PROSTO DO CELU. Kocham minetkę!!! Czuję się wtedy najpiękniejszą i najseksowniejszą dziewczyną na świecie... A po skończonej zabawie chcę buzi w policzek i szybki przytulas, i zanieść do łazienki na siku, bo sama nigdy nie mam siły Koniec.
Zaczyna się od całusków, dobierania do mnie, muszę czuć jego udo między moimi, mogę wtedy zaciskać je na nim i to co kocham (BARDZO WAŻNE!!) ocierać się o jego nogę, ruszać biodrami aż mała stwardnieje. Zrzucanie ubrań pominę i przejdę do dalszej części. Trzeba mnie trochę popieścić, obojętnie jak, żeby tylko było przyjemnie. I można przechodzić do rzeczy.
Nakręcanie polega na delikatnym muskaniu ud, od góry, w dół i w dół i w dół, i do góry i znowu w dół, niżej i znów do góry... Muśnięcia muszą być delikatne, ale stanowcze, nie łaskoczące. Całusy, usta, język, dłonie wszystko musi być w użyciu. Schodzi wtedy językiem coraz to niżej, dotyka prawie samej szparki i zmienia kierunek na brzuszek, piersi. Liże i całuje, a dłońmi pieści wnętrze ud. I w dół, tym razem skutecznie, bo inaczej zabiję.
Zaczyna od delikatnego dotyku czubkiem języka warg sromowych, ale tak naprawdę delikatnie, że zastanawiam się "dotknął w końcu czy nie...?". Po bardzo krótkiej chwili naciska mocniej, przejeżdżając całą długością języka po szparce, a wtedy wzdycham "uffffffff". Jeżu co za ulga... nawet sobie nie wyobrażacie... Bawi się mną, wkłada język w środek, liże, mocniej, słabiej, kręci piruety, spija mleczko jak kot, całuje i od nowa. Później oplata wargi swoimi ustami i bardzo delikatnie zasysa, co jakiś czas leciutko przygryzając. Zwykle wtedy już nie mogę wytrzymać i ruszam biodrami, żeby wreszcie dotknął tam... I dotyka, znów bardzo delikatnie, i znów jest wielkie "ufffffffffffff". Kilka powierzchownych ruchów i wraca do szparki. Dręczy mnie znowu przez jakiś czas. Liże wargi, lekko ssie, a ja wtedy zwykle już nie wytrzymuję... Wkłada palec, dostaje w prezencie kilka kółek po przedniej ściance i nareszcie!!! mocno dotyka językiem łechtaczkę. Zaczyna się od małych kółeczek i przechodzi w coraz szybsze tempo, usta cały czas obejmują łechtaczke. Wtedy jestem już od krok od orgazmu. Dołącza drugi palec i zmienia pieszczotę, miarowo ugina palce, jakby mnie głaskał po przedniej ściance albo nawoływał kogoś mówiąc "cho no tu". Kocham!!! Ugniatanie od środka musi być w tym samym tempie co naciskanie łechtaczki. Oczywiście ustami cały czas ściśle obejmując okolice guziczka. Mocno, szybko, jeszcze szybciej.. Druga dłoń schodzi z mojego ciała, żeby mnie nie rozpraszać, często wędruje na brzuszek, w razie gdybym chciała się wyrwać... Trzeba zwiększyć tempo i... odlatuję... Wyginam się w łuk i dociskam jego głowę. Nie może wtedy przerywać!!!! Dostaję skurczy, które po chwili łagodnieją (trzeba łagodniej dotykać, bo boli) i delikatnie przestaje. Chowa język i powoli odsuwa głowę, czasem potrzebuję jeszcze jego oddechu na cipce, czasem odsuwa się całkiem i "wisi" sobie nad moją małą aż trochę odsapnę. Jestem wtedy bardzo wrażliwa, nie tylko nie można dotknąć łechtaczki, ale też przesunąć po udzie, brzuszku, najlepiej jak w ogóle się nie rusza (najlepiej niech ogląda i podziwia) aż nie wrócę do świata żywych. Na koniec na dopełnienie muszę być pogłaskana po łechtaczce (że tak dzielnie się spisała ) Jak zapomni, robię to sama
Co ważne od momentu włożenia dwóch palców i jednoczesnym naciskaniu łechtaczki, nie wolno zmieniać tempa na mniejsze, odsuwać się, bo zabiję. Nie cierpię jak jestem blisko i ktoś chcąc przedłużyć rozkosz na chwile stopuje. Owszem dochodzę, ale orgazm jest gorszy niż gdyby był od razu. Jak partner ma jeszcze trochę siły to mogę przyjąć drugi raz, i trzeci, i czwarty i wtedy może sobie robić co chce Ale pierwszy musi być PROSTO DO CELU. Kocham minetkę!!! Czuję się wtedy najpiękniejszą i najseksowniejszą dziewczyną na świecie... A po skończonej zabawie chcę buzi w policzek i szybki przytulas, i zanieść do łazienki na siku, bo sama nigdy nie mam siły Koniec.
Skomentuj