Kurtki i płaszcze ze śliskiego i błyszczącego materiału
Collapse
X
-
-
Z tym niszczeniem to ciekawe nie mogę się rozstać z pewną kurtką ciekawe czy można sobie zażyczyć konkretną kasacjeSkomentuj
-
Skomentuj
-
-
-
-
Steve Moncler z Facebooka. Tam ma więcej filmów i fotek. Swoją drogą Lucie to jeden z najfajniejszych Monclerów. Tu akurat mocno błyszcząca kopiaSkomentuj
-
Hej. Mój mąż ma taki fetysz co za tym idzie bardzo pilnuję żebym chodziła w okresie zimowym odpowiednio ubrana a i w nocy się zabawiamy w płaszczykach. Nie powiem czasami spacery bywają uciążliwe szczególnie jeśli na dworze jest +10 a ja maszeruję w płaszczu za kolana. Ale wiem że to mu sprawia przyjemność. A to nowy prezencik od mojego miłego. :-)Skomentuj
-
Skomentuj
-
Hej. Mój mąż ma taki fetysz co za tym idzie bardzo pilnuję żebym chodziła w okresie zimowym odpowiednio ubrana a i w nocy się zabawiamy w płaszczykach. Nie powiem czasami spacery bywają uciążliwe szczególnie jeśli na dworze jest +10 a ja maszeruję w płaszczu za kolana. Ale wiem że to mu sprawia przyjemność. A to nowy prezencik od mojego miłego. :-)Skomentuj
-
A tak dziś od rana chodzę po domu! Mąż zadowolony bardzo:-)
ps. A rozmawiałeś ze swoją kobietą może będzie bardziej wyrozumiała?Skomentuj
-
Hej. Mój mąż ma taki fetysz co za tym idzie bardzo pilnuję żebym chodziła w okresie zimowym odpowiednio ubrana a i w nocy się zabawiamy w płaszczykach. Nie powiem czasami spacery bywają uciążliwe szczególnie jeśli na dworze jest +10 a ja maszeruję w płaszczu za kolana. Ale wiem że to mu sprawia przyjemność. A to nowy prezencik od mojego miłego. :-)
witaj, prezent fajny chociaż trochę taki matowy0statnio edytowany przez teranowa; 05-12-16, 16:56.Skomentuj
-
witam. jestem nowy na forum, ale nie nowy do tematu.
uwielwiam kurtki puchowe, najlepiej kurtki ze sliskiego materialu, swiecace, najlepiej zapinane na zatrzaski lub guziki. moncler, blauer, duvetica, sa dla mnie po prostu boskie.
po kilku latach mam juz okazala kolekcje na kilka szaf. koledzy ani rodzina nic nie wie. i dobrze
opowiem moja historie.
moja najwielsza przygoda odbyla sie w liceum. ja. mialem 16 lat, byla jesien. na dworze bylo juz chlodno, ale zimno zeby calosc ludkow byla opatulona.
pewnego razu nie bylo rodzicow (i mialo nie byc do rana nastepnego dnia). jadlem sobie obiad (odgrany) i ogladalem telewizje i nagle ding dong - dzwonek do drzwi. na poczatku myslalem ze to jacyc akwizytorzy, czy inni, wiec spokojnie sobie podchodze do drzwi. otwieram drzwi, a tam sadiadka z naprzeciwka. na pierwszy widok piekna wioletowa kurtka puchowa, dluga jak plaszcyk, z nylonu (!), i babka zapieta zamkiem do gory, a zatrzaski zapiete prawie pod dziubek.
bylem tak podniecony ze az sie glupio usmiechnelem. to sie tak szybko dziao, ze nie zastanowilem sie po co przysla.
zapytala sie mnie czy sa rodzice. mialem juz odpowiedziec ze nie, ale sie w chwili zatrzymalem. powiedzialem ze prawdopodobnie beda niedlugo. teoretycznie myslalem ze pojdzie, ale szybko wpadlem na pomysl (i gratuluje sobie tego do dzisiaj) usmiechnelem sie i zaprosilem do srodka. sasiadka miala jakies 26 lat, i byla naprawde sympatyczna i znalismy sie dosc dlugo. weszla.
znala nasz dom, wiec od razu udala sie do pokoju i zaczela sie pytac o rozne rzeczy, jak w szkole, gdzie na wakacje. udalo mi sie trochsze skierowac rozmowe z nia "na mnie" i udalaem ze napisalem do rodzicow pytanie kiedy wroca, choc tak naprawde nie bylo sensu, byli za daleko.
po chwili wyszedlem z pokoju, i udalem sie do drzwi wejsciowcyh, gdzie na haku powiesila swoja kurtke. masolaem reka plaszczyk przez chwilkie. oczywiscie balem sie ze wyjdzie z pokoju nagle...
potem az zamarlem, komorka zaczela dzwonic, nie moja. wiedzialem ze nagle wyjdzie, wiec odruchowo odskoczylem od plaszczyka. wrocilem do pokoju i widze ze sasiadka rozmawiala. stala przy oknie (bo zasieg byl dosc slaby). podszedlem i dodalem ze w jadalni jest lepszy zasieg. rozmawiala z kolezanka, usmiechnela sie i poszla do jadalni. zamknelem drzwi do jadalni jak tam weszla. mialam ochote przekrecic zamek na klucz, zeby nagle nie wyszla ale sie powtrzymalem. poszedlem do wieszaka, gdzie wisial jej plaszczyk. dzielily mnie juz od niej dwie pary zamknietych drzwi. nie wiem co mnie trafilo, ubralem nagle jej kurtke i zapialem na zamek. po sekundzie rozepielem go i od razu zdjelem i powiesialem z powrotem.
po 60 sekundach sasiadka wyszla z pokoju (zakonczyla rozmowe), ja powiedzialem ze rodzicow nie bedzie, i sasiadka poszla.Skomentuj
-
Witaj Jakubo, fajnie że do nas dołączyłeś! Historia ciekawa! Ciekawe też co to była za kurtka i co się z nią stało?
Ostatnio widziałem że na alledrogo pojawiła się jolina!
Skomentuj
-
Witam teranowa!
z tego co pamietam to byla podobna do: http://www.maxxxsport.republika.pl/K...t%20trefE1.jpgSkomentuj
Skomentuj