Smoku - i tu się mylisz. Wezmę w obronę Take choćby z powodów o jakich już pisałem i w tej i w innych dyskusjach.
Po pierwsze - zgadza się, zgodnie z POLSKIM prawem współżycie pomiędzy rodzeństwem wstępnymi lub zstępnymi jest występkiem. Celowo podkreślam słowo POLSKIM. Otóż między innymi we Francji, Hiszpanii (sic!), Holandii i paru innych europejskich krajach, w części Stanów Zjednoczonych oraz kilkunastu innych państwach stosunki pomiędzy rodzeństwem oraz wstępnymi i zstępnymi jest dopuszczalne pod określonymi warunkami (za obopólną zgodą dwóch pełnoletnich osób)
A co za tym idzie nie jest uznawane za chorobę i nie podlega leczeniu (w ICD10 jest ujęty np. sado-masochizm jako choroba, ale kazirodztwo nie)
Co więcej prawodawstwo niektórych krajów (m. in. USA, Hiszpania) dopuszcza związki formalne miedzy takimi osobami. Więc w swoim stwierdzeniu, że kazirodztwo jest nieakceptowalne społecznie jest tylko część prawdy - tak w Polsce i dość wąsko rozumianych krajach katolickich oraz w części krajów protestanckich jest trudnoakceptowalne, ale nie można tego w żadnym razie uogólniać na cały świat.
Co do wad genetycznych - to nie jest tak proste jak się wszystkim wydaje. Kazirodztwo w pierwszym pokoleniu daje jedynie nieznacznie wyższe ryzyko chorób genetycznych. Dopiero tzw. chów wsobny czyli wielokrotne związki kazirodcze w kilku pokoleniach powodują gwałtowny wzrost ryzyka wystąpienia niektórych, zwykle recesywnych chorób. Nie ma wprost ryzyka "bzykam się z bratem/siostrą - moje dziecko będzie miało chorobę genetyczną" - to tak nie działa. Musi być czynnik ryzyka, musi być obecność wadliwego allelu w rodzinie (o tym się zwykle jednak wie - gdzieś w dalszych pokoleniach i rodzinach zwykle występują wcześniej zachorowania) i tak dalej.
I jeszcze dwa proste pojęcia związane z parafiliami a odnoszące sie wprost do Twojego stwierdzenia o leczeniu
1.Parafilia nie jest najczęściej zachowaniem chorobowym, lecz zachowaniem sprzecznym z normą społeczną (odchyleniem seksualnym niepatologicznym).
2.Celem leczenia nie powinno być usunięcie parafilii (które jest często niemożliwe), lecz uwolnienie człowieka od cierpień z nią związanych, a więc jego psychiczne dostosowanie się do niej.
(źródło sformułowań - Schorsch E., Sexuelle Deviationen: Ideologie, Klinik, Kritik, w: Ergebnisse zur Sexualforschung, Koeln 1975. za: Kazimierz Imieliński, Dewiacje seksualne, w: Zarys seksuologii i seksiatrii, 1986.)
Reasumując to co chciałem powiedzieć - nie musimy akceptować pewnych rzeczy (np ;- dla mnie nie do przyjęcia i nie do zaakceptowania jest wkładanie języka w czyjś odbyt a jednak na odnośnym wątku są osoby zachwycone takimi pieszczotami), nie musimy ich sami praktykować, ale nie mamy prawa obrażać innych za to, że wyrażają swoje zdanie. Nie mamy prawa mówić tonem jedynego sprawiedliwego "jesteś zły, bo..." jeśli chwilę potem sami zachwycamy się czymś nieakceptowalnym dla innych. Incest to nie Twój klimat? Ok...po prostu nie rób tego. Ale pozwól take czy mnie mieć swoje zdanie na ten temat.
Inna sprawa, że jakieś kilkanaście % populacji swoje pierwsze doświadczenia erotyczne ma związane właśnie z najbliższymi krewnymi i kuzynostwem (były badania - gdzieś już na tm forum zamieszczałem źródła), więc pytanie ile w tej nieakceptacji społecznej prawdy a ile...wyparcia
Po pierwsze - zgadza się, zgodnie z POLSKIM prawem współżycie pomiędzy rodzeństwem wstępnymi lub zstępnymi jest występkiem. Celowo podkreślam słowo POLSKIM. Otóż między innymi we Francji, Hiszpanii (sic!), Holandii i paru innych europejskich krajach, w części Stanów Zjednoczonych oraz kilkunastu innych państwach stosunki pomiędzy rodzeństwem oraz wstępnymi i zstępnymi jest dopuszczalne pod określonymi warunkami (za obopólną zgodą dwóch pełnoletnich osób)
A co za tym idzie nie jest uznawane za chorobę i nie podlega leczeniu (w ICD10 jest ujęty np. sado-masochizm jako choroba, ale kazirodztwo nie)
Co więcej prawodawstwo niektórych krajów (m. in. USA, Hiszpania) dopuszcza związki formalne miedzy takimi osobami. Więc w swoim stwierdzeniu, że kazirodztwo jest nieakceptowalne społecznie jest tylko część prawdy - tak w Polsce i dość wąsko rozumianych krajach katolickich oraz w części krajów protestanckich jest trudnoakceptowalne, ale nie można tego w żadnym razie uogólniać na cały świat.
Co do wad genetycznych - to nie jest tak proste jak się wszystkim wydaje. Kazirodztwo w pierwszym pokoleniu daje jedynie nieznacznie wyższe ryzyko chorób genetycznych. Dopiero tzw. chów wsobny czyli wielokrotne związki kazirodcze w kilku pokoleniach powodują gwałtowny wzrost ryzyka wystąpienia niektórych, zwykle recesywnych chorób. Nie ma wprost ryzyka "bzykam się z bratem/siostrą - moje dziecko będzie miało chorobę genetyczną" - to tak nie działa. Musi być czynnik ryzyka, musi być obecność wadliwego allelu w rodzinie (o tym się zwykle jednak wie - gdzieś w dalszych pokoleniach i rodzinach zwykle występują wcześniej zachorowania) i tak dalej.
I jeszcze dwa proste pojęcia związane z parafiliami a odnoszące sie wprost do Twojego stwierdzenia o leczeniu
1.Parafilia nie jest najczęściej zachowaniem chorobowym, lecz zachowaniem sprzecznym z normą społeczną (odchyleniem seksualnym niepatologicznym).
2.Celem leczenia nie powinno być usunięcie parafilii (które jest często niemożliwe), lecz uwolnienie człowieka od cierpień z nią związanych, a więc jego psychiczne dostosowanie się do niej.
(źródło sformułowań - Schorsch E., Sexuelle Deviationen: Ideologie, Klinik, Kritik, w: Ergebnisse zur Sexualforschung, Koeln 1975. za: Kazimierz Imieliński, Dewiacje seksualne, w: Zarys seksuologii i seksiatrii, 1986.)
Reasumując to co chciałem powiedzieć - nie musimy akceptować pewnych rzeczy (np ;- dla mnie nie do przyjęcia i nie do zaakceptowania jest wkładanie języka w czyjś odbyt a jednak na odnośnym wątku są osoby zachwycone takimi pieszczotami), nie musimy ich sami praktykować, ale nie mamy prawa obrażać innych za to, że wyrażają swoje zdanie. Nie mamy prawa mówić tonem jedynego sprawiedliwego "jesteś zły, bo..." jeśli chwilę potem sami zachwycamy się czymś nieakceptowalnym dla innych. Incest to nie Twój klimat? Ok...po prostu nie rób tego. Ale pozwól take czy mnie mieć swoje zdanie na ten temat.
Inna sprawa, że jakieś kilkanaście % populacji swoje pierwsze doświadczenia erotyczne ma związane właśnie z najbliższymi krewnymi i kuzynostwem (były badania - gdzieś już na tm forum zamieszczałem źródła), więc pytanie ile w tej nieakceptacji społecznej prawdy a ile...wyparcia
Skomentuj