W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Irytujący "kolega"

Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • ke3mot
    Świętoszek
    • May 2009
    • 25

    Irytujący "kolega"

    Witam
    Mam pewien problem, dlatego postanowiłem napisać ten temat.
    Chodzę do II kl. gimnazjum, jestem w małej klasie (14 uczniów, w tym 3 chłopaków łącznie ze mną). I właśnie moim problemem jest jeden z tych "kolegów"*. Najgorzej się uczy (niedawno nauczył się czytać ^.^), miał/ma najwięcej dziewczyn, (prawie) wszyscy w grupie go szanują itp. ogólnie, to jest typowym cwaniakiem/dresem/koksem (do wyboru). Zazwyczaj można z nim normalnie pogadać, jednak dosyć często odbija mu i bez żadnego powodu zaczepia mnie a konkretnie: uderzy kilka razy otwartą dłonią w uszy/policzek/tył głowy, obleje wodą, podłoży nogę itd. Mówienie mu, żeby przestał nic nie daje, a w bójce nie mam z nim szans (jest wyższy o głowę i waży co najmniej 10 kg więcej).
    Jeśli czegoś nie zrobię to pewnie będzie mi dokuczał jeszcze przez rok, dlatego będę wdzięczny za wszystkie porady.

    Pozdrawiam

    *"kolega" jest napisane w cudzysłowu, bo praktycznie żaden z niego kolega, ale chodzimy razem do klasy.
  • mathew500
    Świntuszek
    • Dec 2009
    • 90

    #2
    Naucz się karate ;D i skop mu dupe ;D tak na powaznie to nic nie poradzisz, zgłoś to nauczycielowi może, rodzicom, od czego jest pedagog szkolny ??
    "Sekunda z nią, wynagradza te wszystkie złe godziny.."

    Skomentuj

    • ke3mot
      Świętoszek
      • May 2009
      • 25

      #3
      Owszem mógłbym zgłosić to nauczycielowi (pedagoga nie ma w szkole ;p), ale wtedy zmieniłoby się tylko na gorsze. Po za tym nie robi tego systematycznie, najlepszym sposobem byłoby pobicie go (na jednego to podziałało), jednak nic z tego...

      Skomentuj

      • ajrisz
        Świętoszek
        • Nov 2009
        • 46

        #4
        mam podobny problem.
        nie wiem jak go nazwac - kolega, wrog, przyjaciel. jest ode mnie rok starszy, wyzszy, umie sie bic [raczej], nie mialbym z nim szans.
        zawsze jest otoczony dziewczynami. kiedy np. tancze sobie z laska na imprezie, on podchodzi i chamsko ja odbija. ok, rozumiem raz, dwa, ale nie ***** caly czas. po prostu nie da sie z zadna dziewczyna porozmawiac w jego obecnosci, bo tylko cwaniaczy. zawsze opowiada glupie bajeczki przy dziewczynach, ale bez nich tez jest cwaniak. opowiada ile to kolesiom dupy nie skopal i w ogole, a tak naprawde jest zwyklym frajerem. opowiadal dziewczynom jaki to on ma luz w domu, ze ze starszym sobie przeklina, ale jak ojciec do niego zadzwonil, to tylko bylo 'tak tato, tak'. nie wiem co z nim zrobic. probowalem olewac i isc wlasna sciezka, ale on zawsze mi wchodzi w droge. any help?

        Skomentuj

        • ke3mot
          Świętoszek
          • May 2009
          • 25

          #5
          Sister_lu, mogę tylko pozazdrościć Twoim uczniom. ;p

          Skomentuj

          • ajrisz
            Świętoszek
            • Nov 2009
            • 46

            #6
            ah, zeby to bylo takie proste. tak szczerze to sie go boje, bo przy bojce nie bede mial szans i lepiej jest go miec jako kolege niz wroga...

            Skomentuj

            • Kamil B.
              Emerytowany PornoGraf
              • Jul 2007
              • 3154

              #7
              Znalazł sobie ofiarę i sądzi, że w ten sposób zdobędzie szacunek i poważanie, głównie u dam.

              Co bym zrobił? Zgłosił sprawę do wychowawczyni. Parę jej ostrych słów utemperuje chłopaka.

              Skomentuj

              • ajrisz
                Świętoszek
                • Nov 2009
                • 46

                #8
                u mnie nie przejdzie. jest redaktorem gazetki szkolnej, wiec ma immunitet. choc bym nie wiem co jej powiedzial - nic nie zrobi, a co najwyzej zapyta sie co sie dzieje.

                Skomentuj

                • ankka84
                  Erotoman
                  • Feb 2009
                  • 491

                  #9
                  haha ma immunitet i moze bic?nie sadze.

                  Skomentuj

                  • koks49cm
                    Świętoszek
                    • Oct 2009
                    • 43

                    #10
                    Najwiekszy cwaniak bawiący sie w redaktora szkolnej gazetki %) Wez mu porządnie przy******* w łeb, a nie jak ciota sie zachowujesz za przeproszeniem. Innego sposobu nie ma, bo gosc widzac ze sie go boisz (na to wyglada) dalej bedzie Cie dreczyl, Tak samo w sprawie autra tematu. baba jestes ze nie umiesz tego raz a porządnie załatwic? Dostaniesz po ryju to dostaniesz, trudno, ale przynajmniej pokazesz ze nie bedzie Tobą mogl tak sobie pomiatać bez zadnych konsekwencji.

                    Skomentuj

                    • Nolaan

                      #11
                      Zgadzam się. Nie jestem fanem lania się po mordach, ale sam mialem przez dłuuugie lata ten sam problem co autor tematu. Nie umiałem się postawić i ludzie z klasy to wykorzystywali. Gdybym z jednym i drugim wyskoczył na solówę, mniejsza o to z jakim wynikiem, miałbym pewniej szybciej spokój, bo tacyy jak oni tylko siłę cenić umieją. W tym wypadku ani nauczyciele ani rodzice nie pomogą. Przyriośnie ty;lko do Was, chłopaki, opinia kapusiów i maminsynków. A niestety nie wszędzie są tacy nauczyciele jak sis, nad czym ubolewam szczerze.

                      Skomentuj

                      • veritas
                        Świętoszek
                        • Sep 2009
                        • 21

                        #12
                        Też miałem w gimnazjum taki problem. Chodziłem do pierwszej klasy gdy dwóch gości mnie zaczepiało. Ale od czego ma się starszych kolegów? Dałem cynk znajomym w czym tkwi problem, a na drugi dzień jedyne co usłyszałem od tych cwaniaczków to "cześć". Później nie miałem problemów. Jak byłem w 3 klasie to do mnie przychodzili z prośbą o pomoc. Kilka miłych słówek do "agresora" i kłaniał się młodziakom jak nauczycielom.

                        Zauważyłem ostatnio dziwną rzecz. Zaznaczam, że jak chodziłem do gimnazjum to tego nie było (obecnie mam 20 lat). Dziewczyny w wieku (mniej więcej) 14 lat interesują się imbecylami, degeneratami i żulami.
                        Czy w dzisiejszych czasach miernikiem wartości człowieka jest ilość wypitego alkoholu?! Żałosne...

                        Skomentuj

                        • fripin
                          Świętoszek
                          • Jun 2009
                          • 11

                          #13
                          Ja miałem podobny problem ale sam go rozwiązałem z niekorzyścią dla siebie. Gościu marzył ponad 130 kg (chodząca kula armatnia) Zaczynał to dostał jedną sztukę i nos połamany w 3 miejscach. Ale później starzy przychodzą i później masz przypał, ale gość się odczepił to jedyny plus. Najlepiej zapłacić za obdukcję i pójdź na policje to albo dadzą mu kuratora albo grzywnę. A jak będziesz miał uszkodzenie ciała to jeszcze mozesz rentę od niego dostać (tak mi się wydaje)

                          Skomentuj

                          • Neverminder
                            Seksualnie Niewyżyty
                            • Jun 2007
                            • 229

                            #14
                            Powiem ci autorze tematu, że sprawa nie jest prosta i jednoznaczna. W okresie podstawówki i gimnazjum, byłem powiedzmy sobie dość agresywny wobec niektórych współplemieńców. Jako iż występowałem w roli agresora a nie ofiary, opowiem to z tej strony. Ten który jest w różny sposób zaczepiany, zazwyczaj jakoś to prowokuje (najczęściej nieświadomie).
                            Był sobie taki jeden, co od początku podstawówki dostawał lańsko przy każdej nadarzającej się okazji, przez pierwsze powiedzmy 3 lata zajmowałem się tym raczej tylko ja, ale gdzieś od 4 klasy doszedł do nas taki ziomek który stanowił dla mnie świetnego kompana do tego typu zaczepek.. a więc zaczepianie się nasiliło, podczas rozpoczęcia nauki w gimnazjum doszło kilku kolejnych takich agresorów, więc ekipa była już całkiem spora, no i ten jeden wspomniany na początku miał ciężko przez wiele lat. Teraz te pomysły wzywania rodziców, poinformowania wychowawcy, dyrekcji czy pedagoga to wszystko nic nie warte. Przez te lata, na przysłowiowym dywaniku u dyrekcji byłem kilkunastokrotnie, wizyty u pedagoga to praktycznie były w każdym tygodniu (jak nas tam wzywali to wychodziliśmy mając ciężką pompę i kolejne pomysły jak się tamtemu koledze odwdzięczyć za kablowanie na nas), matka do szkoły też co chwila była wzywana (bo co szedłem do dyrekcji to kazali rodziców wzywać..taki ich sposób załatwiania spraw..). To o czym wspominałem to taka nieświadoma prowokacja, jak np. to, że osobnik ten był przez całą podstawówkę odprowadzany do szkoły przez rodziców, później przez część gimnazjum także.. to już jeden z powodów do śmiechu dla rówieśników, kolejna rzecz to te interwencje rodziców, typu zastraszanie mnie i pobratymców (wbrew pozorom, przynosi to efekt odwrotny do zamierzonego, po takich akcjach to później ci rodzice też mają nieprzyjemności ze strony agresorów, typu obrzucanie śnieżkami w okresie zimowym lub dość soczyste wyzwiska i nadawanie pseudonimów odnoszących się najczęściej do ich wyglądu zewnętrznego), kolejna ważna rzecz.. to niepokazywanie swojego strachu i podatności na krzywdy... ja nie mówię, że trzeba się rzucać, ale jak taki zaczepiany osobnik przesadnie pokaże, że się boi to ma pozamiatane. Wspominany wcześniej kurator... to jest fikcja, nie wiem czemu wam się wydaję, że to cokolwiek zmieni, znałem wielu takich co mieli kuratora, on przychodził raz na jakiś czas zobaczyć czy wszystko jest w porządku i tyle. A o to co się działo dalej, wparował kiedyś mi do domu jego ojciec (nie wiedziałem kto to, otworzyłem i drzwi mi odepchnął i wleciał, awanturować się zaczął strasznie, straszyć mnie itp.. no ale w końcu poszedł), powiedziałem o tym matce i ona poszła do szkoły opowiedzieć o tym incydencie (więc powoli ze mnie jako agresora robiła się ofiara), kolejne zdarzenie miało miejsce przed szkołą za jakiś czas, kiedy to po raz kolejny jego ojciec do mnie doleciał, tym razem zaczął szarpać, grozić jakimś kozikiem itp. (szarpałem się z nim konkretnie, ale jednak gimnazjalista nie ma tyle pary co dorosły człowiek) Po tym wydarzeniu poszedłem z matką na komendę, aby dzielnicowy załatwił sprawę.... wyszło na to, że to ja jestem ofiarą. Dzielnicowy zaczął tamtego ojca nachodzić, robić mu problemy itp. Po jakimś czasie doszło do dużego spotkania w szkole, złożone z całej dyrekcji, rodziców prześladowanego jak i agresorów no i samych agresorów. Sam nie wiem jak to się stało, bo takich spotkań było wcześniej już pare, ale efektem tego było w końcu to, że daliśmy mu spokój, mieliśmy się trzymać z daleka i takie tam różne bzdety. Ja się do tego zastosowałem w pełni, reszta też jakoś w miarę i po latach udręki chłop miał już względny spokój... Co ciekawe, pod koniec gimnazjum zaczęliśmy się kumplować.. razem poszliśmy do liceum, mieliśmy bardzo dobry kontakt (choć był pewien moment, że niemiłosiernie mnie wkurzył i nie utrzymywałem z nim kontaktu przez wiele miesięcy <dosłownie ani słowa> co było spowodowane głównie jego dziwnym podejściem do wielu spraw, pewnego rodzaju ignorancją i nienaturalnym radykalizmem w wielu dziedzinach<to tylko uogólnienie, bo powodów było wiele,ale to przeszło). Obecnie okres studiów, kontaktu z tamtymi agresorami nie mam żadnego już od wielu lat, a z nim cały czas... także można zauważyć, że to taki pozytywny paradoks
                            Podsumowując, rzec mogę, iż w większości przypadków, interwencje rodziców/pedagogów nie będą skuteczne, powiedział bym, że należy podejmować działania zapobiegające agresji, bo gdy już do niej dojdzie, to interwencje zazwyczaj doprowadzą do jej nasilenia. Dodam, że takich osobników nieświadomie prowokujących na mojej drodze w podstawówce i gimnazjum było wielu i jak patrze z perspektywy czasu to każdy z nich w jakiś niestandardowy sposób się wyróżniał, a szczególnie dostawało się tym najbardziej zamkniętym w sobie. Także jeżeli macie problemy z agresorami, starajcie się nie wyróżniać, nie pokazywać swojej odrębności, ale też nie reagować zbyt agresywnie, gdyż agresja budzi agresje (widziałem tam pomysły pobicia agresora... no jeżeli mnie by to spotkało to bym wtedy po kumpli poleciał i ci bokserzy mieli by kichę, nie wspominając o tym który by ich na mnie nasłał). Wiem, że nie jest to dobre z punktu widzenia kształtowania własnej osobowości, bo zacierają się granice odrębności... ale w okresie gimnazjalnym, który może być najuciążliwszy, ze względu na głupotę młodzieży(nie mogę powiedzieć bym był dumny ze swoich poczynań..) może pomóc.

                            Skomentuj

                            • Marcin16
                              Świętoszek
                              • Feb 2007
                              • 49

                              #15
                              Też byłem ofiarą takich rzeczy. Miałem o wiele gorzej, ponieważ na mniejszych wsiach każdy każdego zna i będąc ofiarą w szkole, jesteś nią również poza szkołą.

                              Jakoś przetrwało się te lata w gimnazjum, ale z dość dużym uszczerbkiem. Na pewno odbiło się to na psychice mojej i innych ludzi podobnie szykanowanych - objawiające się np tym, że gdy ktoś cie obrazi, nie zastanawiasz się wówczas jak mu dowalić, tudzież w*******ić, tylko starasz się bezszelestnie uciec i mało co nie przepraszasz, że właśnie w tym miejscu stałeś.

                              To wielki problem. Blokada psychiczna - miałem sporo osób przeciwko sobie, ale z tej perspektywy, tj. gimnazjum już dawno za sobą, uważam, że parę solówek załatwiłoby sprawę, a jak nie, to przynajmniej miałbym spokojne sumienie, że nie byłem osobnikiem w klasie potrzebnym do gnojenia, szydzenia z niego i podnoszenia sobie respektu w klasie.

                              Jeżeli mam coś poradzić... sam nie wiem, czasami można sobie jeszcze bardziej utrudnić sytuację. Raz jeden się postawiłem w gimnazjum i oddałem z otwartej ręki w twarz, to jeszcze na tej samej przerwie 5 osób zlało mnie w piwnicy szkoły i okropnie szykanowało do końca pobytu w gimnazjum - tak, że na ich widok aż zakłuwało mnie w sercu z strachu, bolał brzuch. Dzięki temu zawaliłem również wf, bo bałem się z nimi przebierać na salę, czy też basen.

                              Przemyśl to.

                              Ciesze się, że mam to już za sobą... Przetrwaj i idź dalej. W nowej szkole, startujesz na czystym koncie i wierz mi, można zacząć od nowa i zbudować nawet dosyć pokaźny autorytet w klasie.

                              Skomentuj

                              Working...