Ostatnia miesiączka zaczęła mi się 28 grudnia, kochałam się ze swoim chłopakiem 12 stycznia (więc niestety w dni płodne - kilka razy we mnie wszedł bez gumki, ale szybko ją założył; nie pękła) i do tej pory nie mam okresu. Zaczynam się coraz bardziej denerwować, bo zazwyczaj moje cykle są dość nieregularne: czasami 30-33 dni. Okres powinnam dostać ok. 30 stycznia, a my już mamy 4 lutego, więc spóźnia się już jakieś 5 dni.
Styczeń był dość trudnym miesiącem - miałam stresującą sesję i miałam zapalenie oskrzeli (przez dwa tygodnie przyjmowałam antybiotyk i różne inne leki przeciwgorączkowe itd.). Poza tym w piątek zrobiłam PINK TEST i wyszedł negatywny. Jednak mimo to strasznie się stresuję, tym bardziej, że mój chłopak ostentacyjnie stwierdza, że o żadnej ciąży nie ma nawet mowy i zamiast mnie pocieszać, to jeszcze słyszę, żebym się przestała przejmować.
Czy mimo to powinnam się denerwować? Dopiero w środę mogę pójść na badanie krwi, które rozwieje moje wątpliwości...
Styczeń był dość trudnym miesiącem - miałam stresującą sesję i miałam zapalenie oskrzeli (przez dwa tygodnie przyjmowałam antybiotyk i różne inne leki przeciwgorączkowe itd.). Poza tym w piątek zrobiłam PINK TEST i wyszedł negatywny. Jednak mimo to strasznie się stresuję, tym bardziej, że mój chłopak ostentacyjnie stwierdza, że o żadnej ciąży nie ma nawet mowy i zamiast mnie pocieszać, to jeszcze słyszę, żebym się przestała przejmować.
Czy mimo to powinnam się denerwować? Dopiero w środę mogę pójść na badanie krwi, które rozwieje moje wątpliwości...
Skomentuj