No wiadomo, ja planuję to kupić dopiero po zamieszkaniu razem, czyli właśnie gdzieś za pół roku
Co do skuteczności to tym się rożni od metody kalendarzykowej, że dokonuje pomiaru temperatury, więc jeśli okres się spóźnia dajmy na to przez stres, to jest to uwzględnione.
Akurat trochę się interesowałam tematem, bo planowałam je brać i nie do uwierzenia jest, ile kobiet zaczyna odczuwać skutki uboczne po pięciu-dziesięciu latach zażywania. W głowie się nie mieści jak niektóre tabletki mogą namieszać w organizmie.
Co do trucia się - palę jak smok, piję nieraz trochę, chipsy i pizza też mi się zdarzają, to po co sobie tabletki dowalać? Żeby jeszcze szybciej umrzeć?
Hormony to nie cukierki, ingerują w organizm o wiele bardziej niż pokarm. Po prostu nie chcę żałować za 5 lat, że sobie życie skróciłam przez własną nieodpowiedzialność. Są kobiety, które mogą brać tabletki przez kilka lat i będą się czuły świetnie, a są też takie, które w wieku 30 lat będą miały doszczętnie zrujnowaną gospodarkę hormonalną. Nie ma tutaj reguły.
Co do skuteczności to tym się rożni od metody kalendarzykowej, że dokonuje pomiaru temperatury, więc jeśli okres się spóźnia dajmy na to przez stres, to jest to uwzględnione.
A co do "trucia" tabletkami - to mit pokutujący od czasów poprzednich generacji hormonów o wysokiej dawce. W chwili obecnej organizm kobiety truje się podobnymi dawkami praktycznie co miesiąc samodzielnie, nie mówiąc już o paleniu, piciu alkoholu czy spożywaniu chipsów...
Co do trucia się - palę jak smok, piję nieraz trochę, chipsy i pizza też mi się zdarzają, to po co sobie tabletki dowalać? Żeby jeszcze szybciej umrzeć?
Hormony to nie cukierki, ingerują w organizm o wiele bardziej niż pokarm. Po prostu nie chcę żałować za 5 lat, że sobie życie skróciłam przez własną nieodpowiedzialność. Są kobiety, które mogą brać tabletki przez kilka lat i będą się czuły świetnie, a są też takie, które w wieku 30 lat będą miały doszczętnie zrujnowaną gospodarkę hormonalną. Nie ma tutaj reguły.
Skomentuj