W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Problemy z seksem w długoletnim związku

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Bastos
    Świętoszek
    • Dec 2021
    • 1

    Problemy z seksem w długoletnim związku

    Witam wszystkich forumowiczów!
    Piszę tutaj, gdyż potrzebuję przedyskutować temat mojego związku, a z doświadczenia pamiętam, że to miejsce dobrze się do tego nadaje.

    Otóż zaraz mam 30-stkę i od sześciu lat jestem w stałym związku z moją 28 letnią partnerką. Na początku naszej relacji, wszystkie aspekty działały bez zarzutu - była idealną partnerką, przyjaciółką i kochanką. Niestety od jakiś dwóch lat, ten ostatni czynnik zaczął coraz bardziej zawodzić. Postaram się przybliżyć kolejno ciąg wydarzeń.

    Seks z nią na początku był (oczywiście) ekscytujący. Seksowna bielizna, zmysłowa gra wstępna, długi i przyjemny stosunek. Każdy próbował zadowolić siebie nawzajem. Jedynym delikatnym mankamentem była... wielkość mojego penisa. Raczej nie mam jakiegoś potężnego członka, natomiast jej cipka do teraz jest dość ciasna. Skutkowało to tym, że przy niektórych pozycjach odczuwała dyskomfort. Problem był w sumie dość prosty do rozwiązania, bo wystarczyło unikać "nieprzyjemnych" pozycji.

    Pierwsze komplikacje pojawiły się, gdy moja narzeczona złapała infekcję intymną (swego czasu miała z tym spore problemy). Byliśmy zmuszeni odłożyć seks na jakieś 2 miesiące. Gdy podjęliśmy próbę powrotu, to zaczęła mieć "efekt dziewicy" - Pierwsze stosunki po dłuższej przerwie były dla niej dość nieprzyjemne. Z kolejnymi problem ustępował, ale przychodziła kolejna przerwa (np. w momencie okresu) i problem znowu się nasilał. Z tej przyczyny coraz rzadziej zaczęliśmy uprawiać seks. Najgorsze było to, że gdy miała faktycznie ochotę i była na mnie mocno napalona, to jej wagina brutalnie przypominała jej o swojej przypadłości.

    Przez chwilę myśleliśmy, że to żel intymny jest problemem. Zacząłem zgłębiać tę tematykę i zamawiać najbardziej jakościowe i bezpieczne żele na rynku. Jedne były lepsze, inne gorsze, ale żaden nie dawał jej poczucia idealnego poślizgu – jakby czubek mojego penisa był obłożony papierem ściernym.

    W międzyczasie pojawiły się u niej problemy w pracy i w relacjach rodzinnych. Jak zapewne domyślacie się, zaczęło rzutować to na jej libido. Coraz bardziej zaczynała być oziębła w sprawach intymnych. Próbowałem wielu rzeczy, by poprawić jej nastrój - urocza kolacja, wino do łóżka, masaże, długie spacery, rozmowy itp. Niestety coraz częściej moje starania kończyły się fiaskiem...

    Uznałem, że trzeba o tym poważnie porozmawiać. Choć rozmowa była trudna, to doszliśmy do wniosku, że trzeba podjąć jakieś działania i znaleźć przyczynę problemu. Pierwszym kierunkiem był ginekolog. Stwierdził on, że pod względem fizycznym i hormonalnym wszystko jest w porządku. Wobec tego udaliśmy się do seksuologa. Tam padła pierwsza diagnoza - dyspareunia. Pani doktor zaleciła wykonywanie ćwiczeń na rozluźnienie mięśni pochwy, by ponownie ją przyzwyczaić do penetracji. Ponadto w trakcie rozmowy dowiedziałem się od mojej drugiej połówki, że zacząłem być dla niej mniej atrakcyjny wizualnie (przez lata w związku wskoczyły mi dodatkowe kilogramy). W związku z tym zacząłem chodzić na siłownię. W międzyczasie ona miała ćwiczyć w wannie. No i tutaj pojawił się bardzo dziwny problem.

    Gdy dopytywałem jak jej idzie, to cały czas miała jakieś wymówki, by tego nie robić. Jednego dnia była zmęczona, drugiego nie miała ochoty, trzeciego miała ciężki dzień w pracy, itd. Gdy wreszcie się za to zabierała, to czuła dyskomfort i sobie odpuszczała. Dowiedziałem się, że do takich zadań powinno się stosować tzw. dilatory. Udało mi się już odpowiednie namierzyć i zamówić dla niej odpowiedni komplet, także cały czas cicho liczę, że to pomoże.

    Tylko że w mojej głowie narodziła się myśl, że ten stan chyba jej odpowiada... Przestała mieć potrzebę uprawiania seksu, więc w żadnym stopniu jej to nie przeszkadza. Trochę wygląda to tak, jakby już tylko mi na tym zależało. Jestem młody i mam ochotę na seks z nią, a ona kompletnie to neguje. Klasyczny stosunek jest dla niej teraz nieprzyjemny, jasne. Natomiast w żadnym stopniu nie chce szukać innych rozwiązań. Seks oralny jej nie odpowiada, o analnym nie wspomnę. Moje pieszczoty zaczęły ją drażnić, bo zakłada że chodzi mi „tylko o ruchanie”. Natomiast mi brakuje tej biskości, tych emocji związanych z pożądaniem.

    Dużo już rozmawialiśmy na ten temat. Ze dwa razy prawie przez to doszło do rozstania, ale bardzo zależy nam na sobie. Kocham ją, a ona kocha mnie, tylko że mamy chyba inne definicje miłości…

    Bardzo proszę o zrozumienie i radę. Najbliższą wizytę u seksuologa mamy w połowie stycznia, ale tracę już powoli siły i ochotę na staranie się… Pomożecie?
  • kalarepa
    Świętoszek
    • Dec 2020
    • 38

    #2
    Moim zdaniem żeby cokolwiek się poprawiło, to przede wszystkim oboje musicie tego chcieć. Tylko szczera rozmowa o swoich potrzebach może coś zmienić - albo ona zrozumie Twoje potrzeby i coś z tym zrobi, albo zostanie jak jest i wtedy to ty albo coś z tym zrobisz albo będziesz się męczył. Nie ma co rezygnować z rozmowy "byle się nie pokłócić/nie rozstać", mów otwarcie o potrzebach, uświadom jej, że obecny stan ci nie odpowiada i długofalowo i tak doprowadzi do rozstania, do zdrady albo do twojego okropnego samopoczucia. Tylko spokój może Cię uratować Ja wiem, że nie takiej rady oczekujesz, ale moim zdaniem nie ma cudownego lekarstwa.

    I już tak na koniec, życie nauczyło mnie, że miłość wymaga poświęceń, ale nigdy nie powinno to działać jednostronnie. Czasami lepiej się po prostu rozstać niż żyć wyłącznie dla kogoś i na jego zasadach kosztem swojego samopoczucia i samooceny

    Skomentuj

    • Novaja
      Seksualnie Niewyżyty
      • Apr 2017
      • 233

      #3
      Powiem z trochę innej perspektywy, trochę inna sytuacja.

      Swojego czasu miałam większe libido niż mój partner. Jednak rozumiałam, że ma pewne problemy, stres w pracy i tak dalej... Trwało to pewien czas, byłam wyrozumiała podobnie jak on, kiedy to moje libido spadło na pewien czas z powodów zdrowotnych. Jednak sytuacja przeciągała się... Rozmowy średnio pomagały, bo wszystkie powody były zrozumiałe. Niestety, nic już nie wróciło do normy...

      Z czasem jednak i moje libido spadło. Obecnie jest na niskim poziomie, mogę rzec, że prawie nie mam potrzeb, ale oswoiłam się z tym, mimo wszystko. Rzadko tak się zdarza i akurat tego Tobie nie życzę.


      Nie myślałam o rozstaniu się, ponieważ łączą nas inne rzeczy, inne więzi (nie - ani dzieci, ani wspólny kredyt).
      Zmarł twórca autokorekty. Niech mu ziemia lepką Będzin.

      Skomentuj

      • jezebel
        Emerytowany Pornograf

        Zboczucha
        • May 2006
        • 3667

        #4
        Niestety ta relacja wygląda na jednostronną, nie wróżę sukcesów.
        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

        Skomentuj

        • imagination
          Świętoszek
          • Jan 2022
          • 2

          #5
          Niestety ale to już chyba jest początek końca.

          Skomentuj

          • Nofaperking

            #6
            Pańci się już znudziłeś, jak sama powiedziała że już nie jesteś tak atrakcyjny. Ona widzi że do ciebie to trafiło skoro zacząłeś się tak starać nie jesteś nie zależnym czyli nie jesteś silny. A tylko niezależni mogą być silni to właśnie tacy ją pociągają. Infekcja, efekt dziewicy... Nie istotne powód może być każdy byle jakiś był. Wszystko odmieni się kiedy twoja pani pozna nowego faceta i cudownie wszystkie problemy znikną. Przykro mi ale to już koniec.

            Skomentuj

            • Yassmine
              Gwiazdka Porno
              • Dec 2010
              • 1612

              #7
              Ja też przez dobre kilka miesięcy nie miałam ochoty na seks. Nie wiązało się to z dyskomfortem fizycznym. Po prostu libido szorowało po dnie rowu mariańskiego (oczywiście miałam też inne objawy), lekarze odsyłali mnie z kwitkiem. Poszłam do psychiatry, dostałam inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny... czy jak to się tam nazywa, oraz tabletki na problemy ze snem. Psychicznie czułam się bardzo dobrze, ale libido dalej =0. Psychiatra "zdiagnozował" u mnie depresję i dał receptę.

              Po jakimś czasie stwierdziłam, że przecież nie będę brała tych leków do końca życia... dawka byłą tylko ciągle zwiększana.

              Trenerka personalna, z którą wtedy chodziłam na siłownię, powiedziała mi jakie badania powinnam wykonać. Więc pojechałam do przychodni i zrobiłam je prywatnie. Co się okazało, nie miałam depresji... tylko Insulinopornosć (norma przekroczona 400razy), niedoczynność tarczycy co wyszło z panelu tarczycowego... zmieniałam lekarzy jak rękawiczki, jeśli ktoś mnie zbywał, szukałam innego. Aż trafiłam na dwie świetne lekarki które poświęciły mi czas. Trafiłam do nich z cukrem ponad 500 i kwasicą ketonową. Ustabilizowany cukier, Hashimoto... biorę leki, dobrze się czuję. Libido wróciło na właściwy poziom. Leków od psychiatry nie biorę już ze dwa lata...

              Byłam też u psychologa, na terapii... bo moje życie raz mnie kopie, a raz mi robi lap dance ale to chyba jak u każdego.

              Te wydarzenia, doprowadziły do tego że czuje się dobrze, mam energię, chce mi się żyć, libido ponad normą

              Podsumowanie:
              Czasami problem z libido nie wynika z przyczyn stricte związanych z seksem. Warto sprawdzić, inne przyczyny zupełnie z tym nie związane. Być może ona się wykręca bólem.

              I do super, że tak walczysz. Jednak widzę tu głosy, mówiące że ona już Cię nie chce... tylko gdyby tak było, czy dalej by tkwiła w takim związku? Myślę, że by odeszła. Jednak, nie można się całę życie szarpać i skakać wokół kogoś. Jeśli ona nie będzie skłonna do szukania innych przyczyn... może lepiej iść w swoją stronę? Uważam, że seks jest w związku baaardzo ważny.
              0statnio edytowany przez Yassmine; 31-01-22, 10:20.

              Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.


              ...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...

              Skomentuj

              • Zebraa
                Gwiazdka Porno
                • Nov 2013
                • 1614

                #8
                Ja tylko dodam, że "ostatnio" życie pokazuje mi dobitnie, że lekarzy bez powołania jest multum. Bardzo trzeba się postarać, nachodzić i chcieć, żeby cię poprawnie zdiagnozowali. Ba! Nawet trzeba walczyć, żeby po diagnozie chcieli cię leczyć.

                Także może dziewczę powinno przegadać temat z kolejnym lekarzem. Jeśli sobie nie radzicie w rozmowach i ona nie rozumie jak temat jest dla ciebie ważny to warto udać się na terapię dla par lub seksuologa par. Nauczą was rozmawiać i analizować potrzeby.
                Zwą mnie Zimną Suczą i uważam to za komplement.

                Skomentuj

                • Yassmine
                  Gwiazdka Porno
                  • Dec 2010
                  • 1612

                  #9
                  To prawda, ja 2 lata chodziłam. Ale ja jak widzę, że lekarz zbywa, albo nie jest zaangażowany to ide do innego. I tym sposobem znalazłam wszystkich specjalistów których potrzebuję no i co roku robię gruntowny przegląd zdrowia, włącznie z USG wszystkiego co się da.

                  Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.


                  ...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...

                  Skomentuj

                  • Nofaperking

                    #10
                    Jak się człowiek nasłucha o tej polskiej służbie zdrowia to na prawdę można zeschizować. I najlepiej to by było w ogóle nie chorować i nic a tak to człowiek musi się szarpać, to wszystko jest chore. A swoją drogą sytuacja założyciela tematu miała miejsce rok temu lub dalej, więc na pewno już jakoś się rozwiązała. Tutaj nie ma co więcej dodawać bo widać że Bastos nie jest zainteresowany własnym tematem.

                    Skomentuj

                    • daj_mi
                      Emerytowany PornoGraf
                      • Feb 2009
                      • 4452

                      #11
                      Post ma miesiąc, przecież jest dokładna data.

                      Autorze, współczuję Ci bardzo, pochwica to paskudna choroba, ale z tego co wiem pracuje się w niej nie tylko fizycznie (nad rozluźnieniem), ale przede wszystkim psychicznie...
                      O ile partnerka w ogóle chce pracować
                      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                      Regulamin forum

                      Skomentuj

                      • Nofaperking

                        #12
                        Napisał daj_mi
                        Post ma miesiąc, przecież jest dokładna data.

                        A no tak, przepraszam źle spojrzałem.

                        Skomentuj

                        Working...