W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Myśli samobójcze

Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • inwcmizda
    Świętoszek
    • Feb 2009
    • 19

    Myśli samobójcze

    Nie wiem od czego zacząć. Może skrócę część historii swojego życia. Mieszkałem praktycznie od zawsze w jednym z średnich miast w Polsce. Jak to najpierw chłopak, potem nastolatek spędzałem dużo czasu z ludźmi w swoim towarzystwie. Grałem w piłkę nożną, chodziłem na jakieś mniejsze/większe imprezy, miałem też dziewczynę. Uczyłem się też dobrze, rodzice nieźle zarabiali więc praktycznie niczego mi nie brakowało. Rodzice inwestowali w działki budowlane i pewnego razu zdecydowali, że wybudują dom na jednej z nich. Cieszyłem się z tego, lepiej przecież mieszkać w domu niż bloku. Problem był taki, że działka jest usytułowana jakieś 12 km od mojego rodzinnego miasta w dodatku w jakieś małej cichej miejscowości. Niby taki azyl. Między czasie dostałem się na studia, zaliczyłem 2 lata. Gdy się jednak wprowadziliśmy nie było już tak pięknie. Dojazd do miasta jest okropny, autobusy jeżdżą bardzo rzadko, ja w dodatku miałem problem ze zdaniem prawa jazdy. Na początku tego nie zauważałem, ale zacząłem coraz mniej spotykać się z przyjaciółmi. Najpierw kontakt urwał się z 1 potem z drugimi. Dojazd był tak cieżki, że każda podróż była dla mnie ogromnym utrudnieniem. W dodatku wpadłem w nałóg gier MMO RPG, zacząłem izolować się od ludzi, żyć wirtualnym światem, znajomych wiele razy przez to olewałem. Zostałem teraz praktycznie samemu. Co prawda co jakiś czas wyjeżdżamy z przyjaciółmi na kajaki, ale czuje że marnuje sobie życie. Wakacje przesiaduje przy komputerze, wstaje patrze głupio w monitor i tak do późnej nocy. Zdałem sobie sprawę, że zmarnowałem sobie życie. Zrezygnowałem także ze studiów, dostałem się za to na inne. Co dziennie mam myśli samobójcze, uważam że nie jestem już w stanie polepszyć swojego życia. Teraz dopiero czuje jak ważny jest kontakt z innymi ludźmi od których się odsunąłem. Poza tym nieodwzajemniona miłość do jednej osoby jeszcze bardziej potęguję efekt znudzenia życiem. Jestem zerem a przynajmniej tak się teraz czuję.

    Bardzo proszę o jakieś rady.
    0statnio edytowany przez inwcmizda; 23-09-11, 10:24.
  • Semia
    Świntuszek
    • Aug 2011
    • 85

    #2
    Powiem szczerze, że jeszcze 1,5 roku temu miałam podobny problem jak Ty. Byłam przed maturą, sporo się uczyłam, a wolne chwile spędzałam przy komputerze. Związałam się bardzo z wirtualnym światem, olałam znajomych i nagle obudziłam się, że kiedy mam ochotę wyjść się z kimś spotkać to nie mam z kim.

    Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem (ja tak zrobiłam i obecnie nie tylko odnowiłam stare kontakty, ale również poznałam mnóstwo nowych ludzi) jest kompletne i konsekwentne zerwanie z grą i wirtualnym światem, zintegrowanie się z ludźmi ze studiów (ja np. założyłam forum 1 roku, zorganizowałam imprezy integracyjne, dzięki temu potem zostałam starostką roku ) i dodatkowo zapisanie się do jakiejś organizacji studenckiej lub koła zainteresowań (ja uczęszczałam do jednego i do drugiego i obecnie z obu miejsc mam kupę znajomych).

    Skomentuj

    • sister_lu
      PornoGraf

      Nadmorska Diablica
      • Jun 2007
      • 1491

      #3
      Od ilu dni masz takie myśli?
      Podejrzewam, że pojawiają się u Ciebie z tego powodu, że swoje poczucie szczęścia uzależniasz od innych ludzi, a to jest bardzo grząski grunt. Poza tym trzeba się pogodzić z tym, że nie każdy musi nas kochać, mimo naszych najszczerszych chęci. Coś takiego jak obowiązek odwzajemniania miłości nie istnieje.

      Gdy u mnie się pojawiało takie złe myślenie, zawsze starałam się pamiętać, że wszystko przeminie. I przemijało.To jest ten dobry aspekt przemijania.

      Trudno tu dawać jakieś konkretne rady.

      I nie mów, że zmarnowałeś życie, bo to dopiero początek.

      Skomentuj

      • inwcmizda
        Świętoszek
        • Feb 2009
        • 19

        #4
        Napisał Semia
        ...olałam znajomych i nagle obudziłam się, że kiedy mam ochotę wyjść się z kimś spotkać to nie mam z kim.
        Niemal identyczną sytuacje miałem 2 dni temu, chciałem bardzo gdzieś się pobawić, a nie było z kim. Nie mam jednak do przyjaciół (nie wiem czy jeszcze można ich tak nazwać) pretensji. To ja ich olewałem pierwszy, do dziś pamiętam jak dzwonili: "wpadaj, spotkanie licealne dziś" itp.

        Pomysł by poznać przyszłych kolegów i koleżanki z uczelni chyba dobry, nie wiem tylko jak będzie u mnie z realizacją.

        EDIT: Sister, takie myśli mam od jakiś dwóch tygodni, raz nawet doszło to małej próby. Co do przemijania, zawsze byłem optymistą, nagle jednak mój sposób postrzegania świata się zmienił. Swoje zrobiły też 2 lata bez związku. Teraz po prostu nie widzę dla siebie przyszłości. Z pewnego siebie chłopaka/mężczyzny stałem się odizolowanym wyrzutkiem. Nie wierze, że ktoś byłby wstanie przeciwstawić mnie w gorszym świetle niż sam siebie widzę.
        0statnio edytowany przez inwcmizda; 14-08-11, 22:06.

        Skomentuj

        • sister_lu
          PornoGraf

          Nadmorska Diablica
          • Jun 2007
          • 1491

          #5
          Dwa tygodnie to długo wg mnie. Może z jakimś psychologiem warto porozmawiać.
          Czy Twój sposób postrzegania świata zmienił się nagle przez tę nieodwzajemnioną miłość?
          Wyjście do ludzi mogłoby ból odrzucenia zagłuszyć, tylko trzeba rozważnie wybrać, do kogo wyjść. Tak jak ktoś wcześniej pisał, nowe studia mogą być nową szansą dla Ciebie.
          0statnio edytowany przez sister_lu; 26-08-11, 17:59.

          Skomentuj

          • poland123
            Świętoszek
            • Jan 2011
            • 12

            #6
            Myślałeś o wynajęciu jakiegoś mieszkania/pokoju w miejscowości, w której studiujesz? Życie studenckie w takiej sytuacji na pewno poprawi Twoje samopoczucie

            Skomentuj

            • raczek3
              Świętoszek
              • May 2011
              • 3

              #7
              Z doświadczenia Ci powiem że powodem Twojego nieszczęścia , braku chęci do życia i problemów jakie opisałeś jest uzależnienie . Musisz koniecznie skończyć z grą od której jesteś uzależniony , zabiera ci mnóstwo czasu , odcina od świata realnego i sprawia ze jestes zły,wściekły czy czujesz sie nic nie warty jeżeli Ci w niej nie pójdzie . Kiedy zakończysz sowją wirtualna przygode , wróci Ci chęć do życia , zyskasz czas dla znajomych , na naukę , imprezy . . Wiem co pisze bo sam to przerabialem.

              Skomentuj

              • inwcmizda
                Świętoszek
                • Feb 2009
                • 19

                #8
                Myślałem o psychologu/psychiatrze, ale wątpię czy bym się wystarczająco przed nim otworzył. Łatwiej napisać to na forum niż powiedzieć w 4 oczy, zwłaszcza obcej osobie. Odkąd pamiętam wszystkie problemy akumulowałem w sobie, nie lubiłem o nich mówić. Zawsze wychodziłem z założenia że jakoś to w sobie przetrzymam. Zdawało egzamin do ostatniego czasu. Teraz mam wrażenie za dużo rzeczy spadło na mnie na raz. Studia zakończyłem również z niesmakiem, nie były dla mnie, czułem że to nie to chcę w życiu robić. Zacząłem je olewać, a przy tym ludzi z roku. Jako, że mam dość dobrze zdaną maturę zdecydowałem się na inne i rzeczywiście nowy kierunek to chyba moja ostania nadzieja.
                Co do mojej nieudanej miłości to był chyba taki gwóźdź do mojej trumny. fatalne uczucie, które nie chce minać.

                Poland niestety w moim przypadku raczej niemożliwe, na uczelnie mam 30-40 minut drogi autobusem, wiec chyba nie warto, chodź nie ukrywam że bardzo bym chciał.

                EDIT: gre traktowałem jako odskocznie od życia. Można się wyżyć, a i innych ludzi poznać ,a na team speaku pogadać. Chyba jednak będę musiał z tego zrezygnować.

                Skomentuj

                • sister_lu
                  PornoGraf

                  Nadmorska Diablica
                  • Jun 2007
                  • 1491

                  #9
                  Napisał inwcmizda
                  Myślałem o psychologu/psychiatrze, ale wątpię czy bym się wystarczająco przed nim otworzył. Łatwiej napisać to na forum niż powiedzieć w 4 oczy, zwłaszcza obcej osobie.
                  No cóż, psycholog, psychoterapeuta, psychiatra jest profesjonalistą (oby dobrym ) Owszem, jest obcą osobą. Na forum też mnóstwo obcych. Nie wszyscy bywają przyjaźni, chociaż widzę, że w tym temacie, jak na razie, ludzie starają się zrozumieć Cię i życzliwie doradzić.
                  Jestem w stanie zrozumieć, że gdy zbyt wiele spraw jednocześnie się wali, mogą opaść ręce i może zmniejszyć się ogólna chęć do życia . To fatalne uczucie też minie, uwierz.

                  Poza tym uważam, że uzależnienie od gry nie jest tu głównym problemem. To chyba chęć ucieczki od tego, co w głowie siedzi niedobrego, próba odcięcia się od tego, co boli.

                  Skomentuj

                  • inwcmizda
                    Świętoszek
                    • Feb 2009
                    • 19

                    #10
                    Napisał sister_lu
                    Poza tym uważam, że uzależnienie od gry nie jest tu głównym problemem. To chyba chęć ucieczki od tego, co w głowie siedzi niedobrego, próba odcięcia się od tego, co boli.
                    To dla mnie trochę taka ucieczka, takie ostatnie okno na świat. Mimo to uważam że przesadziłem bo 10 godzin dziennie to zdecydowanie za dużo.

                    Najbardziej boję się tego czasu od teraz do końca września. Potem mam nadzieję przyjdą obowiązki, nowe znajomości to jakoś będzie. Boję się jednak, że nie wytrzymam i zrobię coś głupiego. Dwa lata temu byłem na pogrzebie dobrego kolegi, który popełnił samobójstwo z trochę innych, ale mimo wszystko podobnych powodów. Tego co widziałem na pogrzebie, reakcji jego rodziny nie zapomnę do końca życia. Nikomu nie życzę tego co musieli czuć jego najbliżsi. Nie chciałbym powtórzyć tego swojej rodzinie, tak naprawdę jedynie ten powód dość mocno odpycha mnie w odpowiednim momencie od pomysłu odebrania sobie życia.

                    Skomentuj

                    • e-rotmantic
                      Perwers
                      • Jun 2005
                      • 1556

                      #11
                      Zdaje się, że rodzice mają Cię głęboko tam, gdzie słońce nie dochodzi. Opowiesz coś o nich i o relacjach z nimi?

                      Skomentuj

                      • inwcmizda
                        Świętoszek
                        • Feb 2009
                        • 19

                        #12
                        Z rodzicami mam średni kontakt, nigdy nie opowiadałem im o swoich problemach, mimo że wielokrotnie namawiali. Nie mogę powiedzieć, że są dla mnie jak przyjaciele, to inny typ relacji. Lada dzień kończę 21 lat i nie wyobrażam sobie, że idę np. do mamy i mówię "dziewczyna mnie nie kocha", "na studiach mam kłopoty" czy "pokłóciłem się z kumplem". Nigdy taki nie byłem i raczej już to się nie zmieni. To raczej ja sam unikam z nimi wszelkich poważnych rozmów.

                        Skomentuj

                        • e-rotmantic
                          Perwers
                          • Jun 2005
                          • 1556

                          #13
                          inwcmizda, widzisz, jeśli chodzi o relacje z rodzicami, to dziecko NIGDY nie jest winne. Tu ZAWSZE winę ponoszą rodzice i to oni są przyczyną Twojego obecnego stanu psychicznego. Nie masz z nimi relacji emocjonalnych i dlatego teraz jesteś zagubiony w życiu. To nie chodzi o kolegów, znajomych czy brak kobiety. To tylko skutki. Przyczyna jest w rodzicach, którzy nie zrobili wiele więcej poza spłodzeniem i wyżywieniem Ciebie. I tu, na forum, to jest maks, co możesz się dowiedzieć. Z pewnością potrzebna Ci albo profesjonalna terapia, albo przyjaciel (byle nie wirtualny). Mówisz, że możesz się nie otworzyć przed psychologiem (do psychiatry nie idź, za wcześnie na to). Psycholog po to właśnie jest, żeby pomóc Ci się otworzyć. To jest właśnie jego praca, i jeśli zna się na rzeczy, to rozpracuje Cię i sprawi, że wyrzucisz z siebie całe to gówno. Emocjonalnie nikt Ci w sieci nie pomoże lub zrobi to nieudolnie, jeszcze bardziej Ci szkodząc. Dlatego nie bierz za bardzo do siebie tego, co przeczytasz na swój temat na forach. Dopóki nie znajdziesz fachowej pomocy, możesz mi tylko uwierzyć na słowo, że możesz z tego wyjść, że może być lepiej i masz w sobie potencjał, aby być szczęśliwym. Nic nie jest stracone.

                          Jeśli nie stać Cię na porządnego psychologa (minimum stówa za godzinę), poszukaj w swoim rejonie Centrum Interwencji Kryzysowej. Takie centra są dedykowane m.in. takim osobom jak Ty. Tam znajdziesz darmową pomoc, przynajmniej doraźną. Oni mają telefony zaufania, na które możesz zadzwonić zupełnie anonimowo i porozmawiać z fachowcem. Taka anonimowa rozmowa później, jeśli będziesz tego chciał, może przerodzić się w osobiste spotkania w Centrum, a to z kolei w terapię. Nic nie tracisz, a warto spróbować. Jeśli jesteś z Trójmiasta lub okolic, to mogę Ci polecić lub podpowiedzieć więcej na PM.
                          0statnio edytowany przez e-rotmantic; 15-08-11, 19:35.

                          Skomentuj

                          • Zielony93
                            Świętoszek
                            • Aug 2010
                            • 5

                            #14
                            Witam

                            Ja także mam podobną sytuację jak Ty (nie będę się rozpisywał ale powiedzmy że podobieństwo wynosi na oko 80 -90 procent), na pewno warto by było skontaktować się z psychologiem, wierz mi lub nie to naprawdę pomaga. Znajdź sobie jakieś hobby (najlepiej nie związane z komputerem - bieganie, jakiś wysiłek fizyczny) zacznij poznawać innych ludzi. Skoncentruj się na jakiś miłych rzeczach. Wszystko się zmieni, trzeba być dobrej myśli (wiem że ciężko tak myśleć, ale mimo wszystko trzeba spróbować). Najgorszym wyjściem jest się poddać.

                            Pozdrawiam i życzę powodzenia. Nie łam się

                            Skomentuj

                            • inwcmizda
                              Świętoszek
                              • Feb 2009
                              • 19

                              #15
                              Nie winię swoich rodziców w żadnym wypadku. Nie jest do fair wobec nich. Zrobiliby dla mnie wszystko, to ja zawsze odrzucałem ich pomoc, nawet gdy kompletnie nie radziłem sobie z problemami.
                              Co do psychologa to niestety mieszkam daleko od Trójmiasta. Jestem jednak coraz bardziej ku temu by jednak skontaktować się z tego typu specjalistą. Dziś porozmawiałem z byłym kumplem ze szkoły. O dziwo bardzo mi to pomogło, usłyszałem słowa otuchy. Dało mi to nadzieję, że stare przyjaźnie można jeszcze odbudować. Nie zmieniłem poglądów na temat swojego życia, ale dało to jakąś nadzieje na przyszłość. Być może psycholog dzięki swojej wiedzy w tym zakresie jeszcze bardziej by mi pomógł.
                              Co do znalezienia hobby, nie wiem. Nie mogę się na niczym skupić. Nie śpię już od kilku dni, łykam chyba za dużo środków uspokajających. Najgorsze są noce, wtedy myślę za dużo. Staram się nie łamać, ale czasami nie daję rady.

                              Skomentuj

                              Working...