Hejka..
Właściwie to pytanie bardziej do chłopaków aniżeli dziewczyn, no ale każda odpowiedź się liczy
Zatem... Z jakiś 2 tygodnie temu zdecydowałam się zrobić mojemu Panu dobrze. Zatem wzięłam jego penisa w dłoń i się zaczęło... Robiłam mu tak prawie 2 godziny i nic.. żadnego wytrysku. Nie robiłam delikatnie tylko ścisnęłam mocniej i robiłam coraz szybciej, tak jak on lubi. Nic...
Zasmuciło mnie to, ale on powiedział że to jego wina, że kiedy się masturbował to robił to za mocno itd. i teraz nie wychodzi.
Za drugim razem dopomogłam sobie ustami i ręką. Trwało to też jakąś godzinę i nic. W końcu sam sobie dopomógł i doszedł. Zasmuciło mnie to, że nie mogę sprawić by miał orgazm, mimo tego że mówił że wszystko mu się strasznie podoba.
Wczoraj podeszłam trzeci raz. Już na pewno trwało to ponad 2 godziny. Ustami i ręką. Dosłownie byłam cała mokra jakby mnie ktoś oblał wiadrem wody, ale się uparłam i nie dałam się ponieść zmęczeniu i bólowi w ręce.
Aż w końcu doszedł... Nie zapomnę jego zadowolenia w oczach i uśmiechu. I tego jego jęku i przyspieszonego oddechu.
Tylko.. czy zawsze będzie to tyle trwało i będę tak zmęczona?? Szczerze jak rozmawiam z kumpelami to dziwią się i mówią że nie mają z tym problemów. Niektórzy ich faceci dochodzą już po 5-10 minutach. Zatem.. o co chodzi w moim wypadku?
Właściwie to pytanie bardziej do chłopaków aniżeli dziewczyn, no ale każda odpowiedź się liczy
Zatem... Z jakiś 2 tygodnie temu zdecydowałam się zrobić mojemu Panu dobrze. Zatem wzięłam jego penisa w dłoń i się zaczęło... Robiłam mu tak prawie 2 godziny i nic.. żadnego wytrysku. Nie robiłam delikatnie tylko ścisnęłam mocniej i robiłam coraz szybciej, tak jak on lubi. Nic...
Zasmuciło mnie to, ale on powiedział że to jego wina, że kiedy się masturbował to robił to za mocno itd. i teraz nie wychodzi.
Za drugim razem dopomogłam sobie ustami i ręką. Trwało to też jakąś godzinę i nic. W końcu sam sobie dopomógł i doszedł. Zasmuciło mnie to, że nie mogę sprawić by miał orgazm, mimo tego że mówił że wszystko mu się strasznie podoba.
Wczoraj podeszłam trzeci raz. Już na pewno trwało to ponad 2 godziny. Ustami i ręką. Dosłownie byłam cała mokra jakby mnie ktoś oblał wiadrem wody, ale się uparłam i nie dałam się ponieść zmęczeniu i bólowi w ręce.
Aż w końcu doszedł... Nie zapomnę jego zadowolenia w oczach i uśmiechu. I tego jego jęku i przyspieszonego oddechu.
Tylko.. czy zawsze będzie to tyle trwało i będę tak zmęczona?? Szczerze jak rozmawiam z kumpelami to dziwią się i mówią że nie mają z tym problemów. Niektórzy ich faceci dochodzą już po 5-10 minutach. Zatem.. o co chodzi w moim wypadku?
Skomentuj