W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Cuckoldniówka

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Marlen80
    Świętoszek
    • May 2020
    • 1

    Cuckoldniówka

    Cuckoldniówka


    Szykowała się całkiem niezła feta. Pod zamek podjeżdżały wypucowane stalowe rumaki, a z ich wnętrz występowały wytwornie ubrane pary. Tak, w dzisiejszych czasach młodzież potrafi zaskoczyć zarówno organizacją jak i eleganckimi strojami. Dziewczyny, bo o takich mowa, dopiero co osiągnęły wiek pełnoletności, a ich wdzięki przyodziane wyzywającymi sukniami potrafiły zawrócić niejednemu mężczyźnie w głowie. Jednak to nie im przyglądał się Olek. Od pierwszej chwili obecności, jego wzrok przyciągnęła, jak się okazało jedynie kilka lat od tamtych dojrzalsza, jedna z nauczycielek - współorganizatorka, a może i nawet wyznaczona do poważniejszej misji - przyzwoitki z ramienia szkoły - Martyna. Olek swój wzrok musiał jednak temperować, aby nie zostać przyłapany na "gapiostwie" przez jej również tu obecnego męża - Jacka. Martyna była wychowawczynią jednej z klas maturalnych. Swoją urodą, prezencją oraz ubiorem na ten wieczór, potrafiła w zakłopotanie wpędzić niejedną nastolatkę. Do tego doskonale dopasowana do jej kształtów sukienka w kolorze przełamanym pomiędzy kremowym, a ecru momentalnie powodowała u Olka szybszy przepływ krwi. Zgodnie z planem o godzinie 20 wszyscy uczestnicy studniówki znaleźli się w środku. Jakież było zaskoczenie Olka, zasiadającego przy ostatnim stoliku w podcieniach, gdy miejsca naprzeciwko, przy tym samym stole zajęli Martyna z Jackiem. Szeroki, witalny uśmiech wydawał się Olkowi jakby nieco zawadiacki…. Hmmm – pomyślał, czyżby zreflektowała się, że jest pod moją „obserwacją” ?! - niemożliwe. Szybko, zgodnie z dobrym wychowaniem wyciągnął dłoń przedstawiając się – Aleksander. Jakoś nie miał okazji poznać wcześniej tej uroczej Pani profesor. Witający dotyk dłoni sprawił mu nie lada przyjemność, dodatkowo odczuwając jakby delikatne muśnięcie jej placów o wewnętrzną stronę Jego dłoni. Martyna, miło mi – usłyszał jej piękny, kobiecy głos. Z zauroczenia jej osobą wyrwało go jednak męskie dudnienie– Jacek jestem – zakołątało mu w uszach i ocknąwszy się Olek zobaczył niemniej witalny, szeroki uśmiech Jacka. To Panu przypadła dzisiaj opieka nad młodzieżą z grona rodziców prawda ? – spytała Martyna. Owszem - odrzekł Olek, kiedy ssyykk wydała odkręcana przez Jacka butelka z gazowaną wodą mineralną. Po powitalnej krótkiej rozmowie, rozległa się komenda zwiastująca start „Poloneza”. Nie można było kryć podziwu patrząc na wyuczony, przeplatający się korowód par. Obrócony w kierunku tego widoku Olek, niby niechcący potrącił lekko butem przeciwlegle siedzącą Martynę. Po chwili niespodziewanie poczuł lekkie szturchnięcie pod stołem. Szybko odwrócił głowę chcąc odruchowo rzucić „przepraszam”. Momentalnie skrzyżował jednak wzrok z Martyną i jej płomiennym spojrzeniem. Nie spoglądała teraz na tańczące pary, a prosto w jego oczy. Tak, szturchnięcie okazało się być nieprzypadkowe, ale odwzajemnione. Mógłby rzec więcej – było celowe, wyzywające i w dodatku poczuł je znów… tym razem nie stopą, a kolanem o kolano. Jacek w tym czasie, jak gdyby nigdy nic obserwował ten uroczysty taniec. Olek poczerwieniał, a Martyna wcale nie miała zamiaru kończyć tej zawadiackiej zabawy. Towarzystwo po zakończeniu tańca rozpierzchło się po stolikach, a część osób wyszła na zewnątrz. W tle odbyło się krótkie przemówienie ze sceny i zabawa toczyła się dalej. Olek był pełen podniecenia. Nie wypadało mu poprosić Martyny do tańca na oczach uczniów i reszty zespołu pedagogów. Jednak właśnie to było jego marzeniem. Dobijała godzina 22. Większość stolików zmieniła już konfiguracje z oficjalnej na łączone. I z tej okazji skorzystał również Olek. Ich stolik został obrócony w kierunku sali, a oni siedzieli jako widownia. Tak, Olek z lewej, Martyna pośrodku, a Jacek z prawej strony. Idealna sytuacja by odwzajemnić te zaczepki. Podpierając się prawym ramieniem pod brodą, siedział niby zainteresowany salą, a jednak… jego lewa dłoń ukradkiem powędrowała pod stolikiem na kolano Martyny, potem odważnie wyżej… wsuwając się pod tkaninę sukienki. Brak odrzucającej reakcji ze strony Martyny, tylko utwierdził go w tym działaniu. Olek przesuwał dłonią po wewnętrznej stronie uda, co jakiś czas dotykając wzgórka Martyny przez tkaninę majteczek. W pewnym momencie Martyna westchnęła i wstała prostując sukienkę oznajmiając, iż musi się przewietrzyć. Pociągnęła przy tym lekko Olka za koszulę. Jeśli nie masz nic przeciwko, dotrzymam Martynie towarzystwa – rzekł Olek badawczo rzucając spojrzeniem na Jacka. Jacek siedział zapatrzony w salę i tylko zgodnie przytaknął głową przez chwile patrząc na Żonę. Młodzież bawiła się w najlepsze, nie zważając na swoich opiekunów. Tym sposobem Martynie i Olkowi udało się odejść na bezpieczny dystans, w głąb czeluści zamku. Zamek podzielony był na dwie części – salę balową i część hotelową. Łącznikiem był średniowieczny korytarz z loggiami. Upewniając się o dyskretności miejsca, przystanęli w jednej z nich. Olek już nabierał powietrza by zacząć rozmowę, jednak to pierwsza zaczęła Martyna – Od początku widziałam jak na mnie patrzysz. Olek nie krył zaskoczenia. Martyna dodała - pewno myślisz, że to wspólne miejsce przy stole to też przypadek ? – zaśmiała się zalotnie. To żart prawda ? – wykrztusił zszokowany Olek. W ostatniej chwili zmieniliśmy ustawienie opiekunów grup… Obserwowałam Cię jak uwijasz się przy przygotowaniach. Spodobała mi się Twoja energiczność. Z resztą to Jacek zwrócił moją uwagę na Ciebie, że mi się przyglądasz – odpowiedziała. Jestem pod wrażeniem – odrzekł Olek. On lubi takie zabawy – powiedziała Martyna ze swoim zalotnym uśmieszkiem. Rzeczywistość zaczęła przerastać najśmielsze oczekiwania Olka. Postanowił nie być dłużny i odrzekł – w takim razie, co powiesz na kontynuację tego wieczoru w moim pokoju ? Mam do domu 50 km, córka będzie się bawić do białego rana. Postanowiłem pozostać tu na noc - oznajmił. Tym razem to Martyna wyglądała na zdziwioną, a Olek miał pewną siebie, uśmiechniętą minę. Pokój nr 302. Zapraszam jeśli zechcesz – rzucił krótko Olek. I odwróciwszy się skierował się ku windzie. Martyna wróciła na salę balową. Olek wziąwszy prysznic, owinął się białym, puszystym szlafrokiem i usadowił wygodnie na wielkim łożu podziwiając sztukaterię na suficie. Po kilku minutach rozległo się ciche pukanie. Wstał do drzwi, i już miał je uchylić, gdy do pokoju szybko wkroczyła Ona… Tak, to była Martyna. Szybko, wręcz bezpardonowo wśliznęła się do środka przymykając drzwi. Tym razem nie było już czasu na zalotne gierki… Olek niczym spragniony kochanek objął Martynę ramionami, całując ją w usta, Martyna nie pozostawając dłużna zaczęła zsuwać z jego ramion szlafrok. Słychać było ich przyspieszone oddechy urywane podczas pocałunków. Olka dłonie zsunęły się po sukience na biodra wyczuwając, iż z tyłu zapięta jest na suwak. Szybki ruch zamka i oczom Olka ukazały się podkreślone gustownym stanikiem piersi Martyny. On stał już całkiem nagi z twardniejącym penisem, całując jej dekolt. Martyna podciągnęła biustonosz do góry, a Olek momentalnie zaczął zachłannie pieścić Jej piersi całując, liżąc i przygryzając. Pouczył na swoim twardym już penisie aksamitną dłoń Martyny, która przesuwała się od jajeczek po sam czubek, jakby badając jego kształt. W drodze od drzwi stali się już niemal całkiem nadzy. Sukienka opadła na podłogę, Martyna zgrabnie wyskoczyła z niej swoimi czarnymi szpilkami, kierując się ku wielkiemu łożu. Olek całując, prowadził ją, by nie potknęła się w tym rozkosznym tańcu ich ciał, dłoni i ust. Rzucił ją na łóżko, po czym osaczając ją od góry, całował namiętnie jej piersi, brzuch i co raz to niższe rejony jej prężącego się ciała. Martyna wiła się kusząco i nie czekając na nic, zwinnym ruchem zsunęła majteczki i szeroko rozkładając smukłe nogi, przyciągnęła jego głowę do swej bardzo wilgotnej już cipki. Olek całując ją namiętnie delektował się jej smakiem i zapachem. W pokoju unosił się piękny, erotyczny zapach ich ciał, słychać było coraz to głębsze westchnienia Martyny. Chodź do mnie westchnęła- przyciągając ramiona Olka do góry. Podciągając Się, nachylił się nad Jej ustami… Martyna z szeroko otwartymi oczami delikatnie obejmując jego penisa nakierowała go na wejście do wilgotnej cipki – Aaachhh – dało się usłyszeć kiedy Olek nacisnął biodrami powodując wypełnienie jej cipki twardym gorącym kutasem. Zaczął wchodzić coraz mocniej i głębiej, posuwając ją w rytm jej krzyków rozkoszy. Gnał coraz szybciej powodując wypełnienie pokoju rosnącą liczbą westchnień rozkoszy. Pierwszy dreszcz rozkoszy zaczął wić ciało Martyny, a z jej ust wydobyło się stłumione - oochh! Olek z jeszcze większym impetem zaczął wbijać kutasa aż po samą jego nasadę. Martyna wiła się na łóżku dociskając głowę Olka do swoich piersi. Miałą szeroko rozłożone nogi oplatające jego pośladki jakby próbowała docisnąć go jeszcze mocniej. Wtedy Olek doszedł w niej pierwszy raz – na jego twarzy pojawił się grymas rozkoszy i wytłumione oddechem – uuuchh. Zapadli tak na chwilę w bezruchu. Po kilku minutach, gdy uspokoiły się ich kołatające serca, Olek podniósł się patrząc w oczy Martyny. Martyna jakby w porozumieniu odwróciła się w kierunku jego męskości twarzą, zalotnie przy tym unosząc do góry biodra, niczym kocica. Po krótkich pieszczotach dłonią, wzięła jego kutaska do ust, sprawiając tym samym ogromną przyjemność, ale też powodują szybki dopływ krwi. Olek był gotów na więcej. Wyciągnął go z ust Martyny, aż usłyszeć się dało cmoknięcie. Odwrócił ją tyłem do siebie. Martyna chwytając się wezgłowia łóżka mocno wypięła pupę. Jej szeroko rozstawione nogi pokazały dokładnie miejsce w które Olek jak najszybciej chciał wsadzić znów nabrzmiałego do twardości stali kutasa. Ociekając mieszanina ich soków tylko w tym pomogła. Już przy pierwszym pchnięciu słychać było klaskanie jego bioder o tyłek Martyny. Wbijał się w nią na całą głębokość z coraz to większą siłą. Martyna szybko wcisnęła twarz w poduszkę, aby cały hotel nie dowiedział się o nadchodzącym orgazmie. Mio krzyku Olek nie przestawał, ciężko dysząc i utrzymując szybie tempo. Jej cipka niemal eksplodowała falą orgazmów jeden po drugim. Te szybko następujące skurcze Olek odczuwał nawet na swoim penisie. Pozwolił jej odetchnąć, a ona ledwo przytomnym wzrokiem odwracając się do niego, ujrzała na fotelu postać obserwującego ich Jacka… To nie była ostatnia ich przygoda tej studniówkowej nocy….
Working...