I znowu wróciłam "przy okazji". Aż mam mokre oczy, zmieniłabym teraz ten poprzestawiany szyk zdań, który włączył mi się w połowie tekstu, ale emocje nadal pamiętam aż nazbyt mocno.
Długo mnie tu nie było - na tyle długo, że zastanawiałem się, czy nie pogrzebać konta na forum. Lubię Twoje teksty... nawet stare... w automatycznych zawirowaniach codzienności są jak... brak prądu. Pisz, pisz
I znowu oczy pełne łez ledwo widzą tekst. Czy ta tęsknota kiedyś się skończy?
Końcówka lata zawsze była dla nas trudna, ale odkąd Jego nie ma borykam się z nią samą i to boli jeszcze bardziej.
Sama nie wiem, dlaczego wciąż i wciąż wracam do tego tekstu. Po co sobie to robię. Dlaczego to nadal jest we mnie tak żywe, skoro mija dekada od kiedy naprawdę to czułam.
Chciałabym, by to umarło razem z nim.
Albo by żyło razem z nim.
W to, że mogłoby umrzeć, a on nadal by żył nawet nie śmiem marzyć.