Czesc ludzie.
Potrzebuję trochę podpowiedzi i opinii, jeśli chodzi o antykoncepcję na "daleki dystans". Przez następne kilka/kilkanaście miesięcy będę dość intensywnie podróżowała z plecakiem przez azjatyckie dżungle, plaże, góry i betonowe miasta. Z oczywistych względów medykamenty i ich zapas zamierzam ogarniać jeszcze w Polsce, bo "za granico" nie wiadomo na co się trafi
I tu pojawiają się pierwsze schody... jaka metoda antykoncepcji byłaby najlepsza przy tak długiej wyprawie??
1. Krążki - obecnie używam Polaring, który w ulotce nie ma szczegółowych instrukcji przechowywania. Sprawdziłam też ulotki innych ringów, podobnie. Natomiast niepokoi mnie fakt, że oryginalny NuvaRing już na ulotce ma wyraźnie napisane, żeby przechowywać go w lodówce, a po zakupie max 4 miesiace w temperaturze pokojowej do 25 stopni, i bardzo wyraźnie jest napisane, poniżej 30 stopni.
Czy jest możliwe, że w jakiś magiczny sposób temperatura nie szkodzi jednemu krążkowi a innemu tak? Krążki byłyby przechowywane w bagażu, czasem klimatyzowany apartament a czasem pod chmurką, chciałabym mieć pewność że się nie popsują
2. Implant - wydawał mi się świetnym pomysłem, dopóki nie przeczytałam, że u ogromnej ilości kobiet powoduje wahania nastroju i depresje, oraz nie dowiedziałam się że wiele kobiet go wyjmuje przed czasem z tego powodu... boje się ryzykować dobrego samopoczucia w trakcie przygody takim stałym rozwiązaniem, jak za 4 miesiące okaże się że jestem płaczliwym pączkiem bo #hormony to ciężko widzę wyjmowanie tego implantu przez doktora w Kambodży... słyszałam że dobrze jest też sprawdzić jak działają tabletki z samym progesteronem na organizm, a w kraju będę przelotem przez 3 tygodnie i nie mam kiedy eksperymentować.
3. Tabletki anty - mój chłopak optuje za tym rozwiązaniem. Moje doświadczenia na tabsach są takie, że potrafię zapomnieć, a każda rewolucja żołądkowa (o co nie trudno w tamtych rejonach) powoduje że stresujesz się czy tabletka się wchłonęła czy nie. Po przerzuceniu się z Yasminu (który i tak dobrze tolerowałam) na ringi odczułam lepsze samopoczucie, wyższe libido, no ewidentnie mi lepiej. Nie chciałabym do nich wracać. Plus, sprawdziłam ulotki najpopularniejszych tabsów i wszystkie mają być przechowywane w temp do 25/30 stopni
4. Plastry anty - a toto się nie odklei jak się siedzi w morzu cały dzień? Ktoś, coś?
5. Wkładka domaciczna - budzi we mnie jakiś sprzeciw z powodu obecności ostrego przedmiotu w cipce, zresztą nie mam czasu na jej zakładanie w konkretny dzień cyklu, przycinanie wąsów i kontrolę po miesiącu.
I co by tu zrobić?n Co wy byście wybrały? Jasne, zawsze są gumy, ale to zło ostateczne
Potrzebuję trochę podpowiedzi i opinii, jeśli chodzi o antykoncepcję na "daleki dystans". Przez następne kilka/kilkanaście miesięcy będę dość intensywnie podróżowała z plecakiem przez azjatyckie dżungle, plaże, góry i betonowe miasta. Z oczywistych względów medykamenty i ich zapas zamierzam ogarniać jeszcze w Polsce, bo "za granico" nie wiadomo na co się trafi
I tu pojawiają się pierwsze schody... jaka metoda antykoncepcji byłaby najlepsza przy tak długiej wyprawie??
1. Krążki - obecnie używam Polaring, który w ulotce nie ma szczegółowych instrukcji przechowywania. Sprawdziłam też ulotki innych ringów, podobnie. Natomiast niepokoi mnie fakt, że oryginalny NuvaRing już na ulotce ma wyraźnie napisane, żeby przechowywać go w lodówce, a po zakupie max 4 miesiace w temperaturze pokojowej do 25 stopni, i bardzo wyraźnie jest napisane, poniżej 30 stopni.
Czy jest możliwe, że w jakiś magiczny sposób temperatura nie szkodzi jednemu krążkowi a innemu tak? Krążki byłyby przechowywane w bagażu, czasem klimatyzowany apartament a czasem pod chmurką, chciałabym mieć pewność że się nie popsują
2. Implant - wydawał mi się świetnym pomysłem, dopóki nie przeczytałam, że u ogromnej ilości kobiet powoduje wahania nastroju i depresje, oraz nie dowiedziałam się że wiele kobiet go wyjmuje przed czasem z tego powodu... boje się ryzykować dobrego samopoczucia w trakcie przygody takim stałym rozwiązaniem, jak za 4 miesiące okaże się że jestem płaczliwym pączkiem bo #hormony to ciężko widzę wyjmowanie tego implantu przez doktora w Kambodży... słyszałam że dobrze jest też sprawdzić jak działają tabletki z samym progesteronem na organizm, a w kraju będę przelotem przez 3 tygodnie i nie mam kiedy eksperymentować.
3. Tabletki anty - mój chłopak optuje za tym rozwiązaniem. Moje doświadczenia na tabsach są takie, że potrafię zapomnieć, a każda rewolucja żołądkowa (o co nie trudno w tamtych rejonach) powoduje że stresujesz się czy tabletka się wchłonęła czy nie. Po przerzuceniu się z Yasminu (który i tak dobrze tolerowałam) na ringi odczułam lepsze samopoczucie, wyższe libido, no ewidentnie mi lepiej. Nie chciałabym do nich wracać. Plus, sprawdziłam ulotki najpopularniejszych tabsów i wszystkie mają być przechowywane w temp do 25/30 stopni
4. Plastry anty - a toto się nie odklei jak się siedzi w morzu cały dzień? Ktoś, coś?
5. Wkładka domaciczna - budzi we mnie jakiś sprzeciw z powodu obecności ostrego przedmiotu w cipce, zresztą nie mam czasu na jej zakładanie w konkretny dzień cyklu, przycinanie wąsów i kontrolę po miesiącu.
I co by tu zrobić?n Co wy byście wybrały? Jasne, zawsze są gumy, ale to zło ostateczne
Skomentuj