Napisał RedJane
Taka mala dygresja dot. wczesniejszych postow nt. uczciwosci - niezaleznie jednak od tego czy to poli czy otwarty czy mono czy homo czy hetero wymagana jest elementarna uczciwosc. I jakos nie przekonuja mnie stwierdzenia, ze "takie mamy czasy". Bo co za czasy mamy? Wojna jakas, ze sasiad moze byc szpiegiem i jedna wielka konspiracja?
Powiem szczerze, ze jak slysze/widze jakies niedopowiedzenia czy to, ze ktos nie klamie tylko "nie mowi prawdy" to zapala mi sie czerwona lampka. Jak ktos nie ma nic do ukrycia to i nie ma problemu z wylozeniem przyslowiowej kawy na lawe.
Dla mnie taka "uczciwosc" wyglada tak: X wyhaczyl fajna dziewoje ale wie, ze ona na uklad odnogi FF w otwartym zwiazku nie pojdzie. Wiec tak ja "zaczaruje", by dziewoja w ow uklad weszla liczac na cos wiecej. Gdy czas sie pozegnac X powie, ze jest czysty, bo przeciez niczego nie obiecywal i nie klamal. On tylko nie mowil prawdy. Ot, takie oszukiwanie przede wszystkim samego siebie.
Wracajac jeszcze do uczciwosci sa jej dwa rodzaje: uczciwosc wynikajaca z madrosci i uczciwosc wynikajaca z naiwnosci i idealow z dupy wyjetych. Ta druga jest destrukcyjna i tworzy takich zgorzknialych s****ysynkow. Dobrym przykladem sa ci wszyscy dziewicojebcy, ktorzy w poszukiwaniu blony zmieniaja partnerki jak rekawiczki traktujac je przedmiotowo.
Ale uczciwosc wynikajaca z madrosci jest inna i to nia powinnismy sie kierowac. Musu nie ma ale aura/karma ciagnie w dol lub w gore. Ta z madrosci przyciaga innych madrych i pozwala wychwycic s****ysynow. Swoj zawsze ciagnie do swego, wiec brak owej uczciwosci przyciaga cala rzesze s****ysynow - zarowno tych wyrafinowanych jak i tych od blony.
Wszystko wedle upodoban ale ja osobiscie preferuje, gdy natezenie s****ysynstwa w moim otoczeniu jest male. Nie oznacza to, ze jestem gópia_i_naiwna jak zaraz niektorzy beda mi sugerowac. W moim przypadku zawsze lepiej wychodzilam stosujac zasady zwyklej, ll.udzkiej przyzwoitosci. Za s****ysynstwo i oszukiwanie samej siebie zawsze placilam wysoka cene.
Skomentuj