Na wstępie muszę przyznac że przez długi czas sam się czesto zabawialem (kilka lat prawie codziennie po kilka razy - sporo co? ) Co na moje oko najprawdopodobniej jest głownym źródłem kłopotu, ale wolę zapytać ;-)
Kiedy pieszczę się z dziewczyną, na początku nie mam problemu ze wzwodem, jednak po dluzszym czasie penis zaczyna mi mięknąć (nie uprawiamy na razie seksu). Kiedy ona zaczyna mnie pieścić (zarówno ręką jak i ustami) penis zachowuje się zmiennie - przez większość czasu jest sztywny (nawet bardzo) jednak momentami delikatnie flaczeje. Lepiej jest gdy bierze go do ust i nawet kilkukrotnie prawie doszedlem, ale nadal jednak się to nie udało.
Czasami kiedy czuje że jestem blisko dojścia czuje łaskotanie i drażnienie żołędzi ale jednak nie moge skonczyć. niezależnie czy robi to ustami czy rękami dochodzi do pewnego momentu blisko orgazmu ale niedlugo przed finiszem jednak cos jest nie tak mimo ze ona nic nie zmienia.
Nie mamy zadnego klopotu z rozmową o tym wszystkim, tak samo jak instruowanie podczas pieszczot, ale nawet nie jestem w stanie powiedziec co jest nie tak. Sprawia mi przyjemność i podnieca mnie ale przy końcówce cos nie idzie.
Jak myślicie? Stres? Nadmiar łapki (ograniczyłem ją znacznie - od kilku tygodni prawie wogole)? Osobiście stawiam na to ostatnie - myślicie ze bedzie sie poprawialo jak ona tez bezie mniej uzywala rak a wiecej samych ust zeby "przestawic" sprzęt na inny rodzaj i siłe pieszczot? Ile to może potrwac?
Heh... rozpisalem sie chyba xD
Kiedy pieszczę się z dziewczyną, na początku nie mam problemu ze wzwodem, jednak po dluzszym czasie penis zaczyna mi mięknąć (nie uprawiamy na razie seksu). Kiedy ona zaczyna mnie pieścić (zarówno ręką jak i ustami) penis zachowuje się zmiennie - przez większość czasu jest sztywny (nawet bardzo) jednak momentami delikatnie flaczeje. Lepiej jest gdy bierze go do ust i nawet kilkukrotnie prawie doszedlem, ale nadal jednak się to nie udało.
Czasami kiedy czuje że jestem blisko dojścia czuje łaskotanie i drażnienie żołędzi ale jednak nie moge skonczyć. niezależnie czy robi to ustami czy rękami dochodzi do pewnego momentu blisko orgazmu ale niedlugo przed finiszem jednak cos jest nie tak mimo ze ona nic nie zmienia.
Nie mamy zadnego klopotu z rozmową o tym wszystkim, tak samo jak instruowanie podczas pieszczot, ale nawet nie jestem w stanie powiedziec co jest nie tak. Sprawia mi przyjemność i podnieca mnie ale przy końcówce cos nie idzie.
Jak myślicie? Stres? Nadmiar łapki (ograniczyłem ją znacznie - od kilku tygodni prawie wogole)? Osobiście stawiam na to ostatnie - myślicie ze bedzie sie poprawialo jak ona tez bezie mniej uzywala rak a wiecej samych ust zeby "przestawic" sprzęt na inny rodzaj i siłe pieszczot? Ile to może potrwac?
Heh... rozpisalem sie chyba xD
Skomentuj