Mam taki problem, że od dzieciństwa (wieku ok. 6 lat) "zadurzałem się" w dziewczętach. One mnie nie chciały. Może na początku szkoły podstawowej chciałem przytulić się do "ukochanej", ale ona w ogóle nie odwzajemniała mojego "zadurzenia". Niestety, jako nieletni dokuczałem trzem dziewczynkom, które odrzucały moje "zaloty". Bywało tak, że z powodu mojego złego zachowania dostałem uwagę czy wychowawca klasy skontaktował się z mamą (w szkole podstawowej).
Obecnie "wkurza" mnie to, że jestem bezżenny. Mam niecałe 29 lat i nigdy nie miałem sympatii. Mam marzenia o spaniu z dobrą żoną w jednym łóżku codziennie, chęć dotykania i widzenia jej intymnych części ciała... Kłóci się to z religią, która uznaje, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest spłodzenie i wychowanie potomstwa. Niestety, jestem osobą bardzo nietuzinkową i boję się, że dzieci miałyby przez to problemy czy cierpiały, były obciążeniem dla innych. Gdybym ujawnił swoje problemy tutaj, to boję się, że byłbym uznany za "wariata" czy niepoważnego. Nie mam skłonności do pedofilii, zoofilii, nekrofilii. Ostatnio mam "silne zainteresowanie" koleżankami ze studiów, sprawdzałem, które wyszły za mąż... Sporo wyszło. Od dzieciństwa mam "koszmarny" pociąg do kobiet, ładnych kobiet, przyzwoicie wyglądających (niekoniecznie musi być to jakaś miss).
Permanentnie nie jest zaspokajane moje "pragnienie" posiadania żony. Może nic mi się nie chce w życiu przez to? Nie mam zajęcia w pewien sposób. Nie wiem, co robić. Dzisiaj mam za sobą nieprzespaną noc i w zasadzie nie chce mi się spać i teraz. W tamtym tygodniu też zdarzył się taki dzień, kiedy całą noc nie spałem.
Obecnie "wkurza" mnie to, że jestem bezżenny. Mam niecałe 29 lat i nigdy nie miałem sympatii. Mam marzenia o spaniu z dobrą żoną w jednym łóżku codziennie, chęć dotykania i widzenia jej intymnych części ciała... Kłóci się to z religią, która uznaje, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest spłodzenie i wychowanie potomstwa. Niestety, jestem osobą bardzo nietuzinkową i boję się, że dzieci miałyby przez to problemy czy cierpiały, były obciążeniem dla innych. Gdybym ujawnił swoje problemy tutaj, to boję się, że byłbym uznany za "wariata" czy niepoważnego. Nie mam skłonności do pedofilii, zoofilii, nekrofilii. Ostatnio mam "silne zainteresowanie" koleżankami ze studiów, sprawdzałem, które wyszły za mąż... Sporo wyszło. Od dzieciństwa mam "koszmarny" pociąg do kobiet, ładnych kobiet, przyzwoicie wyglądających (niekoniecznie musi być to jakaś miss).
Permanentnie nie jest zaspokajane moje "pragnienie" posiadania żony. Może nic mi się nie chce w życiu przez to? Nie mam zajęcia w pewien sposób. Nie wiem, co robić. Dzisiaj mam za sobą nieprzespaną noc i w zasadzie nie chce mi się spać i teraz. W tamtym tygodniu też zdarzył się taki dzień, kiedy całą noc nie spałem.
Skomentuj