Zycie jest piekne... Tak o nim pisza znani poeci, lecz nie wsyscy sie z tym zgadzaja. Zastanawiasz sie jakie sa najwazniejsze priorytety w Twoim zyciu, jedni odpowiedza kariera, drudzy odpowiedza zabawa, jeszcze inni przywołaja tutaj Motyw Rodziny i Miłosci, chyba kazdy sie z tym zgodzi, weźmy pod uwage taki oto fakt: jesli chcesz do czegos dojsc musisz o to walczyc. Otórz własnie walka mozemy zdziałac duzo. Całe zycie musimy walczyc o to co kochamy, co nam jest potrzebne do zycia, czasem nie zdajac sobie z tego sprawe jak do tego sie przyzwyczajamy. Zastanawiamy sie po co to robimy, dla jakiego dobra, dla jakich morałow, czy to nas uszczesliwia ? Niekiedy tak zalezy co wywalczylismy, całe nasze zycie to jest jedna wielka walka, by byc szczesliwym by osiagnac wkoncu upragnione cele zyciowe. Nie wszystko jest tak kolorowe jak w bajkach czy basniach ze koncza sie szczesliwie, sa pewne przeszkody które musimy pokonac. Mozna nas porównac do mitologicznej postaci Syzyfa, który by wyzwolic sie od kary toczy kule na sam szczyt góry, a gdy jest u celu ona wymyka mu sie z rak i spada na dół. Tak samo jest z nami dzwigamy ta kule by wkoncu cos wywalczyc. A co jesli sie poddamy ? Jest to kontrowersyjna sytuacja, niektórzy powiedza - bo tak trzeba, inni - ze znalezli juz swój upragniony cel w zyciu, jednak bedziemy odczuwac nadal, ze nie jestesmy spelnieni do konca, nie spełnilismy sie jako matka czy ojciec, nie spłnilismy sie w pracy.
Monotonnosc zycia sprawia, ze stajemy sie obojetni na wszystko, obojetni na swiat. Chciało by sie spróbowac czegos nowego zasmakowac tego sielankowego zycia jak inni maja, ale... No własnie pojawiaja sie dylematy czy robimy dobrze ? Czy wtedy poczujemy sie szczesliwsi, wszystko zalezy od naszego nastawienia, charakteru, odczuc i od otaczajacego nas swiata. Zeby przetrwac musimy sie przystosowywac do nowych sytuacji, które sa normalne w danym regionie, czy nawet panstwie. Niekiedy zastanawiasz sie dlaczego Ja musze walczyc o wszystko? Dlaczego nikt mi nie pomoze w tej walce ? Kazdy ma swój swiat, inaczej spoglada na otaczajacych go ludzi, sam dajesz z siebie duzo, ale nikt tego nie docenia. Nie doceniaja Twoich staran by jakos Ci to wynagrodzic, a nawet niekiedy pomóc. Pewnego dnia dochodzimy do wniosku, ze nie ma co sie tak poswiecac dla innych skoro nikt sie nami nie interesuje, traktuja Cie jak zuzyty przedmiot potem wywalaja lub stajesz sie komus pomocny na dłuzsza mete, a on Ci jakos to odwzajemnia, predzej czy później i tak zapomna co dla niego zrobiłes odstawi Cie na pólke jak przeczytana Ksiazke. Pewnego dnia przypomni sobie Ciebie weźmie ksiazke i ja odkurzy odnowi wasze stosunki, ale czy wtedy bedziecie juz potrzebowac ich pomocy ? Czy nie powiecie im ze juz za puźno na pomoc ? Moze jednak bedziecie potrzebowac pomocy której wam akurat trzeba ? Na te pytania nie da sie odpowiedziec juz w tej chwili, nie jestesmy pewni czy nie zginiemy dzis, czy jutro. Sens naszego zycia sprowadza nas do parteru, gdy sie chcemy wychylic odrazu dostajemy po dupie, bo nie jestesmy jeszcze na to gotowi. Mówimy ze mamy na to czas, lecz gdy nam tego czasu zabraknie co wtedy ? Wtedy bedziemy załowac, ze nie dalismy z siebie wszyskiego nie bylismy tym kim chcielibysmy naprawde byc, nie dalismy miłosci tym na którym nam naprawde zalezało którzy na to zasłuzyli, nie dalismy z siebie wszystkiego, nie pokazalismy jacy naprawde jestesmy. Nie bedziemy miec juz drugiej takiej szansy, czasu nie mozna cofnac, choc kazdy by chciał to zrobic choc raz w Zyciu. Nie bądźmy obojetni wobec tych, którzy walcza o to by zyc dalej, by zyc przedewszystkim dla kogos...
PS. To jest moja własna interpretacja, nie jest tutaj nic brane z lektur, czy poradników... Prosił bym o wlaczenie sie w dyskusje, oraz ocene tego artykułu Pozdrawiam
Monotonnosc zycia sprawia, ze stajemy sie obojetni na wszystko, obojetni na swiat. Chciało by sie spróbowac czegos nowego zasmakowac tego sielankowego zycia jak inni maja, ale... No własnie pojawiaja sie dylematy czy robimy dobrze ? Czy wtedy poczujemy sie szczesliwsi, wszystko zalezy od naszego nastawienia, charakteru, odczuc i od otaczajacego nas swiata. Zeby przetrwac musimy sie przystosowywac do nowych sytuacji, które sa normalne w danym regionie, czy nawet panstwie. Niekiedy zastanawiasz sie dlaczego Ja musze walczyc o wszystko? Dlaczego nikt mi nie pomoze w tej walce ? Kazdy ma swój swiat, inaczej spoglada na otaczajacych go ludzi, sam dajesz z siebie duzo, ale nikt tego nie docenia. Nie doceniaja Twoich staran by jakos Ci to wynagrodzic, a nawet niekiedy pomóc. Pewnego dnia dochodzimy do wniosku, ze nie ma co sie tak poswiecac dla innych skoro nikt sie nami nie interesuje, traktuja Cie jak zuzyty przedmiot potem wywalaja lub stajesz sie komus pomocny na dłuzsza mete, a on Ci jakos to odwzajemnia, predzej czy później i tak zapomna co dla niego zrobiłes odstawi Cie na pólke jak przeczytana Ksiazke. Pewnego dnia przypomni sobie Ciebie weźmie ksiazke i ja odkurzy odnowi wasze stosunki, ale czy wtedy bedziecie juz potrzebowac ich pomocy ? Czy nie powiecie im ze juz za puźno na pomoc ? Moze jednak bedziecie potrzebowac pomocy której wam akurat trzeba ? Na te pytania nie da sie odpowiedziec juz w tej chwili, nie jestesmy pewni czy nie zginiemy dzis, czy jutro. Sens naszego zycia sprowadza nas do parteru, gdy sie chcemy wychylic odrazu dostajemy po dupie, bo nie jestesmy jeszcze na to gotowi. Mówimy ze mamy na to czas, lecz gdy nam tego czasu zabraknie co wtedy ? Wtedy bedziemy załowac, ze nie dalismy z siebie wszyskiego nie bylismy tym kim chcielibysmy naprawde byc, nie dalismy miłosci tym na którym nam naprawde zalezało którzy na to zasłuzyli, nie dalismy z siebie wszystkiego, nie pokazalismy jacy naprawde jestesmy. Nie bedziemy miec juz drugiej takiej szansy, czasu nie mozna cofnac, choc kazdy by chciał to zrobic choc raz w Zyciu. Nie bądźmy obojetni wobec tych, którzy walcza o to by zyc dalej, by zyc przedewszystkim dla kogos...
PS. To jest moja własna interpretacja, nie jest tutaj nic brane z lektur, czy poradników... Prosił bym o wlaczenie sie w dyskusje, oraz ocene tego artykułu Pozdrawiam
Skomentuj