Ależ oczywiście, że nie uważam tego za moralne. Tak samo jak nie uważam przesadnego kierowania się "nadstawianiem drugiego policzka", bo jak ktoś mnie będzie chciał pobić to się będę zwyczajnie bronił.
A co do przykładu, to uważam, że skoro taki mąż nie dotrzymuje przysięgi małżeńskiej, to takie małżeństwo jest nieważne.
Nie rozumiem jak "nie kradnij" wyklucza się z "nie zabijaj"? (no chyba, że pomyliłem numerki)
Nie wszystkie te zasady uważam za słuszne. Część jest tylko otoczką taką jak spiewający faceci w czarnych sukienkach, albo klepanie paciorów po 50 razy, nie zastanowiwszy się nad tym co one znaczą nawet raz. Ale jeśli ktoś się decyduje na jakąś religię, to powinien się stosować do jej zasad, albo zmienić religię.
Nie wiem czy pamiętasz moje wypowiedzi i innych wątków ale sam nie wierzę w monogamię, a co za tym idzie nie powiem, że przyczyną rozwodów jest upadek moralności, raczej jej zmianom.
Chociaż jak sobie chwilę pomyślę (co jest utrudnione późną porą) to mniej rozwodów (które nie są rzeczą pozytywną) byłoby gdyby partnerzy byli ze sobą zwyczajnie szczerzy. Gdyby, dajmy na to, przyjęte było, że ludzie uprawiają seks z ludźmi z poza związku to i rozwodów byłoby zdecydowanie mniej. Ale pewnie zarzuciłbyś mi, że to nie jest w zgodzie z naukami KK. Ale jak już wspomniałem wcześniej nie uważam wszystkich zasad KK za słuszne, a temat dotyczy religii w ogólności, nie tylko katolicyzmu.
A co do przykładu, to uważam, że skoro taki mąż nie dotrzymuje przysięgi małżeńskiej, to takie małżeństwo jest nieważne.
Nie rozumiem jak "nie kradnij" wyklucza się z "nie zabijaj"? (no chyba, że pomyliłem numerki)
Nie wszystkie te zasady uważam za słuszne. Część jest tylko otoczką taką jak spiewający faceci w czarnych sukienkach, albo klepanie paciorów po 50 razy, nie zastanowiwszy się nad tym co one znaczą nawet raz. Ale jeśli ktoś się decyduje na jakąś religię, to powinien się stosować do jej zasad, albo zmienić religię.
Nie wiem czy pamiętasz moje wypowiedzi i innych wątków ale sam nie wierzę w monogamię, a co za tym idzie nie powiem, że przyczyną rozwodów jest upadek moralności, raczej jej zmianom.
Chociaż jak sobie chwilę pomyślę (co jest utrudnione późną porą) to mniej rozwodów (które nie są rzeczą pozytywną) byłoby gdyby partnerzy byli ze sobą zwyczajnie szczerzy. Gdyby, dajmy na to, przyjęte było, że ludzie uprawiają seks z ludźmi z poza związku to i rozwodów byłoby zdecydowanie mniej. Ale pewnie zarzuciłbyś mi, że to nie jest w zgodzie z naukami KK. Ale jak już wspomniałem wcześniej nie uważam wszystkich zasad KK za słuszne, a temat dotyczy religii w ogólności, nie tylko katolicyzmu.
Skomentuj